Witam wszystkich.
Wiem, wiem.... Temat dziwny, pytanie też ;).
Ale do rzeczy: zastanawiam się nad rozbudową mojego instrumentarium. Raczej nie jest to temat na "już", ale zawsze wolę wcześniej się nastawić, rozchorować itp. by mieć do czego dążyć :).
Podejrzewam, że 2500zł będę mógł wydać i w związku z tym mam pytanie czy:
- szukać używanego Rolanda, którym kiedyś miałem okazję się pobawić i którego brzmienie mi odpowiada
- skusić się na nowość w postaci Ultrastation
Za Rolandem przemawia duża ilość kontrolerów, brzmienie (jak pisałem: odpowiada mi).... Jest to też pewnego rodzaju niespełnione marzenie: gdy pojawił się na rynku ja mogłem tylko o nim marzyć.
Novation to inna bajka. Sprzęt nowy, ciekawie zaprojektowany, posiada klawiaturę (odpada zakup dodatkowej klawiatury sterującej, która i tak jest w planach), brzmi również ciekawie (ale to znam tylko z YT oraz "prezentacji" na Musikmesse). Niestety nie miałem możliwości pomacania sprzętu i na razie się nie zanosi bym taką możliwość miał.
Ktoś miał już do czynienia z Ultrastation i jest w stanie jakkolwiek porównać ją do JP?
Zdaję sobię sprawę, że to instrumenty z innych półek, ale przez lata tak technologia poszła w górę, że nie powiedziane, że dzisiejszy sprzęt budżetowy będzie brzmiał gorzej od instrumentu sprzed ponad 10 lat....
Pozdrawiam
PS. Dodam tylko, że gram różną muzykę: trochę funku, rocka progresywnego, elektroniki ... Ogólnie mówiąc "mieszanka stylów".
[addsig]