Jestem po ciężkim dniu ( na forum i nie tylko )
Wpadł mi do głowy ciekawy ( jak mi się wydaje) temat, który byćmoże poprawi komuś humor

Zastanawiam się jak radzicie sobie z wytłumaczeniem swoim kobietom , facetom , kochankom ... że kolejny syntezator , preamp czy komputer do studia jest ważniejszy od zepsutej lodówki czy cieknącego dachu.
Czekam na konkretne pomysły oraz opis ich skuteczności .
Jeden z częściej stosowanych przeze mnie zabiegów to :
1: Drastyczne zaniżane ceny
2: Ściema , że to zepsute i kumpel dał do naprawy ( to nic , że od 3 lat się nie zgłasza )
3: Zamieniłem się przecież za to co stało tutaj , po lewej ... nie pamiętasz ?
4: To była taka okazja ... kurcze ale frajer ,oskubałem go ... jeśli kiedyś będę chciał to sprzedać dostanę 4 x więcej ( to nic , że nie mam zamiaru

Proszę o konkretne rozwiązania - kończą mi się argumenty, niedługo przeprowadzka na większy teren więc trzeba będzie jakoś wypełnić te puste ściany .



[addsig]