Ja zapytam inaczej - w tej cenie mamy Kronosa albo używanego Oasysa (tak dla porównania). Czym pokonać może rywali Jupiter80? Czy jest po prostu tak że Roland złapał wszystkie swoje atuty do kupy, zrobił fajny design, usprawnił to i owo i w zasadzie otrzymujemy Fantoma G + V-Synth GT w wersji Custom z zestawem dobrych presetów fabrycznych, która kusi nawiązaniem do legendy?
Pytam bo z jednej strony zgadzam się z kolegą MB że Roland nie robi nic nowego. Ba - Yamaha też odcina kupony od AWM2 w kolejnych odsłonach - jedynie obserwując rynek KORG stara się być kreatywny i tworzy nowe produkty (np. Monotribe). Czy więc zaczął się szklany sufit i próbki będą iść w GB, a takie rzeczy jak wybrzmiewanie brzmień przy zmianie z jednego na drugie będzie "długo oczekiwaną funkcją" (jak chwali się KORG w Kronosie) gdzie takie coś należało się jak psu buda w takich maluchach jak np. SY-22?
Po ostatnich targach NAMM mam wrażenie że producentom nie chce się i tylko doją nas sprzedając starą technologię w nowym wdzianku - żaden z 3 graczy (KORG, Roland, Yamaha) nie zaoferował nic co mogłoby powalić. Ceny flagshipów również stoją dobrze i są zupełnie nieadekwatne do możliwości jakie daje soft przy tych cenach. Gdy nie ma wyboru - bierze się to co jest, okrzykując odgrzewane kotlety "nową legendą".
Niemniej jednak sam nie wtopiłem kasy w nic od Rolanda (oprócz nieśmiertelnych klasyków jak MKS-20, A80, JV-1080 itd) więc jeśli okaże się iż Jupiter-80 jest fuzją G+GT na sterydach, to przy kolejnej wymianie sprzętu - czemu nie?