W "normalnych" rozgłośniach realizator nie wpływa na brzmienie. Nie mówie tu o starych analogowych konsoletach, przy których siedzą amatorzy i kręcą gałkami. Dziś wygląda to nieco inaczej. Studia korzystają z konsolet, często cyfrowych, które w zasadzie są jedynie "wyzwalaczem", czyli uruchamiają tłumikiem odtwarzanie - z CD, komputera itd. Rzadko jest tak, że na torach z muzyką używa się korektora, a dynamiki to w ogóle nie spotyka się w takich konsoletach. Jeśli za konsoletą siedzi realizator z prawdziwego zdarzenia to słyszy i przede wszystkim czuwa nad poziomami, a nie bawi się w mastering "na żywo". Od tego jest procesor emisyjny. I to procesor emisyjny jest głównym oprawcą brzmienia danej rozgłośni. O ile kiedyś limitery dbało o to, żeby nie "przewalić" sygnału, o tyle dziś niektórym radiowcom wydaje się, że głośniej to lepiej; co zresztą bywa wynikiem "sugestii" ze strony pracodawcy, iż "to radio gra za cicho". No i tym sposobem procesor emisyjny to wielopasmowy kompresor, limiter, eq, innymi słowy masakra dla dźwięku - bo to ustawienie nie dla jednego kawałka, a dla danego programu, lub wręcz 24/dobę. Ponieważ pasmo radiowe jest od dołu i od góry obcięte, do tego sound trafiający po wszelkich MS-wych uprzestrzenniaczach i masakrycznej kompresji trafia do użytkownika w formie wielce zmienionej czasem spotyka się miks "radiowy". Ów miks z góry zakłada, że przejdzie przez ogromną prasę procesora. Więc można powiedzieć, że to dwa masteringi na tym samym nagraniu - jeden po drugim, choć zupełnie inaczej wykonane ;) Wiadomo, że jak coś jest już maksymalnie upakowane w RMS to raczej nie da się zrobić z takim nagraniem nic poddając go kolejnemu limiterowi, a nagranie zabrzmi po prostu ochydnie. Więc owe miksy radiowe w najprostrzej postaci zakładają, że lepiej dać nieco niższy RMS, czasem mają nieco bardziej stonowany bas, lepiej ichj nie robić zbyt szeroko. W większości współczesnych rozgłośni muzykę gra się z komputera, a format to głównie mp2 384kBits 48kHz. Więc warto uwzględnić nie tylko poziom średni, ale i szczytowy dać nieco niżej, bo mp2 potrafi bardzo brzydko zniekształcać to, co oscyluje w okolicach 0dBFS. Ponieważ bas jest cięty dosyć wysoko, to warto wziąć poprawkę na szczególnie niskie basy - mogą po prostu zniknąć zupełnie "po antenie". Podobnie nie ma co przewalać góry, bo i tak zostanie ucięta, a duży nadmiar góry tylko zniekształci wspomnianego mpega.
Reasumując, wersja "radiowa" ma sens, jeżeli nagranie finalne na CD faktycznie jest sprasowane do granic możliwości, jest bardzo szerokie w stereo i paśmie. Wtedy "odchudzenie" takiego nagrania pomoże zabrzmieć mu lepiej po antenie. Proponuje przyjrzeć się wybrzmiewaniu spokojnych kawałków w naszych ogólnopolskich komercyjnych rozgłośniach - jeżeli uda się Wam w ogóle usłyszeć zakończenie/ostatni akord z kawałka

Pozdrawiam,
Jacek