Po drugie nie wiem, w jaki sposob kompresor mialby zabezpieczyc przed przesterowaniem.
=======================
Na pewno znasz zasadę działania kompresora (min. obniżenie poziomów szczytowych). Teraz wyobraź sobie za tym limiter i masz odpowiedź.
W zwiazku z tym w rzeczywistosci jezeli nagrywamy przez kompresor podnoszac w ten sposob poziom, to przestery i tak sa - owszem, krocej trwaja i byc moze sa mniej slyszalne, ale sa.
============================
Proszę, nie bądź ignorantem.
============================
Nie rozumiemy sie, moze wiec wyjasnie moje stanowisko. Otoz kazdy rzeczywisty kompresor sprzetowy ma skonczony, dodatni czas reakcji. Wyjatkiem, OIDP, byl limiter Valley People, taki "prototyp L1"

, troche podobnie dziala Dominator, ale jako diodowy kliper, wiec chyba nie o to chodzi, wszystkie inne sprzetowe kompresory i limitery nie "przewiduja" poziomu sygnalu tylko na niego reaguja. Czas ataku moze byc malutki, ale nie moze wynosic zero. Innymi slowy, dopiero po pojawieniu sie poziomu, ktory jest ponad progiem, kompresor lub limiter (to i tak w sumie to samo, roznica w jednym parametrze) moze rozpoczac dzialanie, czyli zmniejszanie poziomu. Tak wiec takie urzadzenie nie zabezpiecza calkowicie przed wystapieniem przesterowania przetwornika, zmniejsza jedynia czas wystepowania tego przesteru. Krotkie przestery cyfrowe sa nieslyszalne, a czasem wrecz sa dobrze odbierane przez ucho, wiec jest to jakis sposob, ale na pewno nie na unikniecie przesteru.
Bardzo wazna natomiast rzecza jest odpowiedz na pytanie "po co kompresor w torze nagraniowym". Odpowiedz oczywista, natychmiastowa - "zeby uniknac przesteru". Wlasnie - a skad ten przester? Nie prosciej zmiejszyc poziom sygnalu? Owszem, prosciej, ale zaraz pojawia sie drugi argument - nie ja go wymyslilem, on jest z tego forum tez - "ale wtedy slabo slychac". A dlaczego slabo slychac? Bo wzmacniacze sluchawkowe maja mala moc i mala czulosc, jedynym sposobem zwiekszenia glosnosci w sluchawkach jest zwiekszenie poziomu na wejsciu wzmacniacza sluchawkowego, czyli na wyjsciu z DAW, czyli... glosniej nagrany slad. Co komu szkodzi podczas nagran pracowac z normalnym poziomem -18dBFS? Jedynie niski poziom odsluchu, w monitorach i sluchawkach, niedostatki sprzetowe. Wiec "ciagniemy" poziom - na sladach, na wyjsciu, gdzie sie da, zeby od razu miec gotowy produkt z absurdalnym poziomem srednim.
Prosze bardzo, to tez jest metoda, tylko drozsza i w efekcie dajaca gorsze rezultaty. Slady wokalne nagrane z kompresorem zdecydowanie roznia sie od sladow z tym samym, tak samo zaaplikowanym kompresorem po nagraniu. Te drugie maja zdecydowanie wyzszy poziom sredni, a dla uzyskania takiego samego poziomu sredniego wymagana jest mniejsza kompresja. W naszych warunkach mniejsza kompresja na wokalu to same zalety - mniejsze przesluchy z sluchawek, zaklocenia zewnetrzne i wplyw niedoskonalej akustyki pomieszczenia. Wykonawca bez kompresora pilnuje sie lepiej, podczas odsluchu wyrazniej slyszy swoje bledy, moze podjac srodki zaradcze. Podczas zgrania kompresor tylko polepszy.
To jest IMO kwestia podejscia do swojej pracy - czy zastanawiamy sie nad przyczynami, czy leczymy skutki. Oczywiscie kazdy zrobi, jak bedzie chcial, ale urzadzenia studyjne sluza do konkretnych zastosowan. To, ze w pewnych sytuacjach moga one sluzyc do ratowania sytuacji nie oznacza, ze sami musimy te sytuacje tworzyc - tym bardziej, ze latwiej i taniej jest po prosu nagrywac bez kompresora.
Kwestie typu i jakosci kompresora zostawmy do innego watku
