Stradivari dla ubogich

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
Awatar użytkownika
XHas
Posty:26
Rejestracja:niedziela 12 lut 2006, 00:00
Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: XHas » czwartek 23 lut 2006, 22:03

fanian:

> nie znalazlem w nim zadnego haczka dyskusyjnego

> ... pociagnac dyskusje

Chcialem, poznac opinie innych muzykow i wyrazic swoja. Nie kazda dyskusja musi byc ostra, kontrowersyjna lub byc ¨techniczna i rzeczowa wymiana pogladow¨.







Bartos:

> nagle staje się twórcą

:) Rzeczywiscie tak jest. ¨Boza ja tworze¨- sam taki bylem.



> XHas - mogę Ci wysłać swój jeden orkiestrowy utworek do oceny





Spiker:

> dlaczego uważasz że nam (mnie) jest takie poszerzanie

> niezbędne lub przydatne?

Napisalem ¨niektorym¨. Tresc ta kieruje do mlodych tworcow, o ktorych pisalem.

Unikalbym tez dzielenia ¨ja¨, ¨nas¨, ¨was¨. Bedac na tym forum jestesmy ¨razem¨. Nikt nie ma patentu na prawde absolutna. Chce sie podzielic swoimi spostrzezeniami, doswiadczeniami. I tyle. Kto, potrzebuje i zechce skorzysta. Kto nie - nie.



> Dlaczego uważasz, że znalazłeś metodę na "przezwyciężenie" marazmu

j.w.



> Czy ja dobrze rozumiem, że Twoim zdaniem tkwiący w domu przy

> gitarze i PC ma mniejszą szansę na stworzenie wartościowego

> dzieła muzycznego niż ktoś kto poszerza swoje "horyzonty" cokolwiek

> by one nie oznaczały?

Nie.



> Dlaczego uważasz, że coś tu się zmieniło w odniesieniu do

> lat poprzednich?

Poswiece temu w najblizszym czasie osobny watek.



> Czy kiedyś to stał Twórca na co dziesiątym rogu ...?

Retoryczne - nie.



> Nawet jeśli wszyscy się skrzykniemy i poszerzymy horyzonty to staniemy się

> (toeretycznie) sprawniejsi twórczo to i tak będziemy tłem dla siebie samych,

> a spośród nas i tak będą wystawać geniusze.

Moim zdaniem, z wlasnego doswaidczenia: Rozmowa (szczera) z drugim muzykiem, szczegolnie dla poczatkujacych jest wielce ¨poszerzajaca horyzonty¨. Kiedys na przyjeciu, znajomy pokazujac na fortepian rzekl: ¨Chialbym umiec na tym grac, ale nie umiem - kiedy wciskam te klawisze to jakis falsz okropny sie wydobywa¨. ¨Wciskaj tylko czarne klawisze - nie bedziesz falszowal¨. Sprobowal, ¨powciskal¨ i sie ucieszyl, ¨ze gra¨.



> epoka ma swoich geniuszy i o nich pamiętać będą

> potomni, w każdej epoce jest ich niewielu, w obecnej też

Nie pisalem o geniuszach. A mistrzem (na poczatku) moze byc ¨Pan Karol z gory¨, ktory mial pianino z zachecil mnie poczatkowa do grania.



> Hydraulik i bibliotekarze też

I murarz.



> Twórcy zawsze byli samotni w swej twórczosci. Każdy człowiek od narodzin

Z biografii, nie kazdy ¨wielki tworca¨to Janko Muzykant. Sa tez i tacy, ktorzy na swoj sukces zapracowali - solidne podstawy i ciezka praca i talent (oczywiscie).



> w większości swych czynności odkrywa coś co wczesniej już odkryte było,

...hipotetycznie, wielce prawdopodobnie jest, ze wykorzystujac swoj talent i posiadajac dobre przygotowanie, i ¨poszerzajac horyzonty¨ :) ich odkrycia bylyby ¨wieksze¨i (niewymiernie) ¨lepsze¨ :)

Choc wcale nie MUSI tak byc.



> co wcale nie zmniejsza wartości tych odkryć

:)



Bartos:

> Znalezienie osób z którymi można swobodnie i jeszcze śmielej tworzyć

> jest imho tak przecudne jak znalezienie miłości

Ciesze, sie ze sa tu muzycy, humanisci rozumiejacy ta zaleznosc.



> muzyka wiele zyskuje, gdy w jej produkcje jest zaangażowanych

> wiele osób, gdy każdy daje coś od siebie, co ma najlepszego

Tak. Spojrzmy np. (najpopularniej) na jazzmanow. Ile warsztatow tworczych, ile przynosza, czemu Ci muzycy tak chetnie na nie jezdza?



winnicki:

> Cos w stylu "wyrzuc patelnie, idz do mlecznego"?

Lubie takie poczucie humoru. :)



mellodeque:

> piszesz ołówkiem na kartce, czy od razu w programie, efekt albo jest albo nie ma.

Tak.



> Klasyczne brzmienia to nie takie hopsiup i troszkę trzeba wiedzy o muzyce mieć,

> a nie tylko umiec poruszać sie w programie

Zgadzam sie i wlasnie w odniesieniu do tego pisalem o podstawach.



Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
XHas
Posty:26
Rejestracja:niedziela 12 lut 2006, 00:00

Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: XHas » czwartek 23 lut 2006, 22:29

Przepraszam, zapomnialem...



> XHas - mogę Ci wysłać swój jeden orkiestrowy utworek do oceny



Moge jedynie wyrazic swoje skromnie zdanie - oczywiscie.



xavierhas@o2.pl



Pozdrawiam.


Awatar użytkownika
spiker
Posty:1211
Rejestracja:czwartek 17 paź 2002, 00:00

Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: spiker » piątek 24 lut 2006, 08:20

XHas Coś mącisz...:-) Pierwsze Twoje wypowiedzi świadczyły o tym że chcesz dyskutować, a teraz wybrałeś ton "odszczekujący". Coś mi tu nie gra. Ja wiem, że na pytanie rozpoczynające się na "czy" można odpowiedzieć "tak" lub "nie", ale taka konwencja odpowiedzi jakoś mi zupełnie do nurtu "poszerzania" nie pasuje. Coś mącisz...:-)

pozdrówka.

PS. Moim zdaniem pokazanie nowicjuszowi "palcem" co i gdzie ma grać nie jest absolutnie poszerzaniem horyzontów (piję do tego fortepianu...). Jest moim zdaniem czymś zgoła odwrotnym.
przed użyciem programu zapoznaj się treścią instrukcji załączonej do opakowania bądź skonsultuj się z producentem lub dystrybutorem oprogramowania...

Awatar użytkownika
XHas
Posty:26
Rejestracja:niedziela 12 lut 2006, 00:00

Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: XHas » piątek 24 lut 2006, 22:24

...XHas Coś mącisz...:-)

> Pierwsze Twoje wypowiedzi świadczyły o tym że

> chcesz dyskutować, a teraz wybrałeś ton "odszczekujący".

Nie tak latwo mnie sprowokowac Panie Spiker :) Jakos nie wielu chetnych do dyskusji... A tak naprawde to postowalem raczej by wymienic poglady niz dyskutowac zajadle. I tyle.

Z dwoch obrazow; walecznego ksiecia w lsniacej zbroii i wiesniaka siedzacego na pienku przed chalupa - wybieram to drugie :)



> pytanie rozpoczynające się na "czy"

> można odpowiedzieć "tak" lub "nie

Czy kosmos jest skonczony? :) Przepraszam, nie moglem sie oprzec.



> Moim zdaniem pokazanie nowicjuszowi "palcem" co i gdzie

> ma grać nie jest absolutnie poszerzaniem horyzontów

Ja tylko powiedzialem, zeby uderzal tylko w czarne klawisze. Reszta, gdzie i jak - to juz on. :) Powaznie - ¨poszerzenie horyzontu¨ w tym przypadku to byla ZACHETA do zaglebienia sie w temat. I znowu: i tyle.



> Jest moim zdaniem czymś zgoła odwrotnym....

Czekam na rozwiniecie. A na razie wysylam jeden post i znikam na kilka dni.



Pozdrawiam.


Awatar użytkownika
Vocel
Posty:160
Rejestracja:sobota 30 mar 2002, 00:00

Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: Vocel » sobota 25 lut 2006, 09:40

Pewu, ty to maciwoda i pieniacz jestes...ale za to:







masz u mie nominacje do Oskara.Wycofuje co myslalem na twoj temat. Jestem twoim fanem intelektu i po odcedzeni tych wszytkich wrzacych fragmentow....bije czolo.Twoj cytat to uwazam kwintesencja wszelakich dead-end dyskusji: "robic, czy wiedziec?" czekam/y/ na wiecej. :)

musze zaczac traktowac siebie powazniej

Awatar użytkownika
Vocel
Posty:160
Rejestracja:sobota 30 mar 2002, 00:00

Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: Vocel » sobota 25 lut 2006, 09:41

/oczywiscie mialo byc z cytatem , ale wlasnie go wklejalem do 'ulubionych'. sorry/



...Pewu, ty to maciwoda i pieniacz jestes...ale za to:



"Podobnie możnaby dysputować w temacie: młotek vs wiertarka udarowa w procesie wieszania obrazka."



masz u mie nominacje do Oskara.Wycofuje co myslalem na twoj temat. Jestem twoim fanem intelektu i po odcedzeni tych wszytkich wrzacych fragmentow....bije czolo.Twoj cytat to uwazam kwintesencja wszelakich dead-end dyskusji: "robic, czy wiedziec?" czekam/y/ na wiecej. :)



musze zaczac traktowac siebie powazniej

Awatar użytkownika
winnicki
Posty:374
Rejestracja:czwartek 11 sie 2005, 00:00

Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: winnicki » sobota 25 lut 2006, 11:33

XHas: I co? Pogadales sobie o muzyce? Ja znam takich znachorow ktorzy wmawiaja czlowiekowi ze ma problem (chociaz nie ma, zdrow jak ryba!), a potem przepisuja mu cudowny lek. Wiec moze powiesz w koncu - Co Ty, XHas tak naprawde usilujesz sprzedac?

Awatar użytkownika
Dobmatt
Posty:462
Rejestracja:środa 13 mar 2002, 00:00

Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: Dobmatt » sobota 25 lut 2006, 22:06

XHas, zjawisko o którym mówisz - efekt deprecjacji w twórczości muzycznej - jest naturalnym skutkiem ubocznym rewolucji, której jesteśmy świadkami od dekady. Zauważ, jak gwałtowne zmiany nastąpiły w naszym codziennym życiu na skutek "digitalizacji", wirtualizacji, komputeryzacji - w odniesieniu do szarego człowieka. Ot, chociażby telekomunikacja. Czynności - od stuleci dostępne tylko uprzywilejowanej, wąskiej i elitarnej grupie - znalazły się w zasięgu każdego niemalże patałacha. Każdy może sobie uruchomić GarageBand i spłodzić kluchę muzyczną, która - w jego i dumnej mamy mniemaniu - jest arcydziełem. Każdy może sobie zatrudnić orkiestrę wiedeńską do odegrania kilku żałosnych akordów majorowych, każdy może to sobie opublikować natychmiast w skali światowej przy pomocy sieci Internetu. I to jest ta jedyna negatywna strona rewolucji. Bowiem nic złego w tym, że ktoś się ma za Twórcę. Daj mu Boże zdrowie i mnóstwo zabawy w niedzielnym muzykowaniu przy pomocy komputera. Niestety grozi nam zalew informacji nie do przetrawienia, lawina tandety i amatorszczyzny, która zwyczajnie udławi, przykryje te nieliczne perełki i epokowe dzieła.



Jednak zdecydowana większość filmowych produkcji muzycznych to nadal rezultat pracy wybitnych, zdolnych kompozytorów i muzyków z krwi i kości. Kolosalne kolekcje orkiestralnych próbek są wykorzystywane na etapie wstępnych nagrań demo i prac aranżacyjnych. Lub w produkcjach mocno ograniczonych budżetowo, na ogół mało istotnych dla historii. Zwykła, brutalna ekonomika dyktuje warunki powstawania muzyki ilustracyjnej, więc trudno się spodziewać, że do każdego filmu znajdzie się muzykę Williamsa, studio Abbey Road i Londyńską Orkiestrę Symfoniczną.



Zdolnych i wykształconych kompozytorów nie rodzi się nam mniej niż dotychczas. Natomiast jest im dzisiaj trudniej przebić się przez grubą warstwę plebejskiej przeciętności, która jest rezultatem każdej rewolucji, nie tylko home-recording'u.



Maciej Dobrski.
Wlasciciel studia nagraniowego Youtopia w Edmonton, Kanada, tamze mieszkajacy na stale od 1985. Od 1997 staly wspolpracownik magazynu EiS, specjalizujacy sie w testach i recenzjach hardware i software dla produkcji studyjnej.

Awatar użytkownika
winnicki
Posty:374
Rejestracja:czwartek 11 sie 2005, 00:00

Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: winnicki » niedziela 26 lut 2006, 01:36

Tylko ja nadal nie czuje problemu, poza wyartykulowaniem paru truizmow i frazesow.



Moze lepiej zastanowic sie nad pozytywnymi stronami takiego obrotu sprawy? Bo a chwile moze sie okazac iz kilka zalosnych majorowych akordow wydobytych z komputera nie ustepuje niczym kilku zalosnym majorowym akordom wydobytym czula pieszczota delikatnych paluszkow przepieknych wiolonczelistek pod batuta energicznego dyrygenta. Totalne obnazenie prawdziwej zawartosci muzyki w muzyce. Pora zaczac sie starac, naprawde sie starac, bo na plecach oddech amatorow.

Druga sprawa to kwestia odbiorcow, bo taka bedzie muzyka zdobywala popularnosc, jaka wybiora sluchacze. Truizm? Owszem, ale kto powiedzial, ze gust tychze zmierza do perfekcji? Jestesmy skazani na zalew przecietnej muzyki, bo wiekszosc sluchaczy to przecietni ludzie, o przecietnym guscie (co wynika samo z siebie rzecz jasna).



Ale jest pewna sprawa, ktora mnie zaciekawila - czy dla was muzyka filmowa = muzyka orkiestrowa? Bo moim zdaniem filmy same w sobie sa zapchane nadetymi soundtrackami z kompletnie bezwartosciowa muzyka, czesto totalnie bez uzasadnienia (co do tresci i co do uzywania orkiestr wogole). Sceny batalistyczne w byle filmidle maja nabrac posmaku wielkosci od dmuchania z calej sily w traby? Osobiscie doceniam kazdy film ktory odchodzi od orkiestrowej sztampy. Choc rzecz jasna takiego np.: "Nightmare Before Christmas" z inna muzyka sobie nie wyobrazam...



Jakos podsumowujac - spiewac kazdy moze, i robic sobie muzyczki tez, a obrazanie sie na tych co lubia sluchac slabizny jest nieroztropne.




Awatar użytkownika
Pewu
Posty:849
Rejestracja:sobota 07 cze 2003, 00:00

Re: Stradivari dla ubogich

Post autor: Pewu » niedziela 26 lut 2006, 15:58

...Druga sprawa to kwestia odbiorcow, bo taka bedzie muzyka zdobywala popularnosc, jaka wybiora sluchacze. Truizm? Owszem, ale kto powiedzial, ze gust tychze zmierza do perfekcji? Jestesmy skazani na zalew przecietnej muzyki, bo wiekszosc sluchaczy to przecietni ludzie, o przecietnym guscie (co wynika samo z siebie rzecz jasna)...



Ano własnie, doskonała uwaga. Należałoby się tylko zastanowić czemu tak się dzieje. A stąd już tylko krok do pokazania jaki to nasz "edukacyjny król" jest nagi. I tu właśnie widziałbym sens założenia portalu, a którego tematem mogłyby być pomysły, wskazania celów i szeroko rozumiane dorodztwo w tym zakresie. Bez pracy u podstaw, w możliwie najwcześniejszym okresie edukacji na nic nasze dyskusje na temat poziomu umuzykalnienia. A jest teraz sposobność aby coś zmienić, chyba, że nasz(?) senator był tylko przechodniem między nami.



...Jakos podsumowujac - spiewac kazdy moze, i robic sobie muzyczki tez, a obrazanie sie na tych co lubia sluchac slabizny jest nieroztropne...



Owszem, ale o wiele bardziej nieroztropnym jest przechodzenie obok tego zjawiska obojętnie, bo śmiem twierdzić, iż skutki takiego niedopatrzenia uderzą już niedługo głównie właśnie w tych, którzy teoretycznie powinni właśnie jak najbardziej być zainteresowani rzeczoną edukacją młodzieży - czyli zawodowców. Przecież prostym jest, iż bez zrozumienia rzeczy wśród odbiorców nie będzie możliwym docenienie ich wyjątkowości. Dlatego też nie robią na mnie żadnego wrażenia wszelkie takie akcje, jak np. baza danych dla potencjalnych twórców, nawet pod logo "Teraz Polska". O wiele większe uznanie mam dla tych, którzy robią wszystko aby takowi wogóle zaistnieli. To właśnie tym ludziom pomoc należałaby się w pierwszej kolejności. A o tym chętnie ew. podyskutuję.
Sympatycznie zielonokreskowy nadworny klaun Forum EiS

ODPOWIEDZ