Post
autor: richtig » środa 31 sie 2005, 13:15
Przemawia przez Was zazdrość , jak słysze takie pierdoły na temat muzyki disco że na dwóch akordach oparta itd. i playback i porażka bo jednak spiewać nie umie - ale czego wy się dorobiliście w swojej karierze ? pełnej szuflady której i tak nikt nie wyda ? nie jestem zapaleńcem disco ale jestem obiektywny na każdy rodzaj muzyki i cieszy mnie to że ktoś ma pomysł ze potrafi się sprzedać - nie ważne jaka droga go to tego wiedzie - ale ważne co daje ludziom na końcu i jesli znajduje odbiorców to jest zwycięzcą. Poprostu brak nam wszystkim pomysłu , nie sprzętu ani możliwości , ale pomysłu na przebój , na klimat a jak już się ktoś taki znajdzie to jazda z nim na szable bo się odważył przed orkiestre wychylić - smutne bardzo.
Pozdrawiam i żegnam , bo mnie pewnie admin zbanuje....
*********************
Ojjojoj! Strasznie komercyjne podejście!!! O ile w disco i szeroko rozumianej muzyce rozrywkowej to jest rzeczywiście podejście częste i powiedzmy, że odpowiednie, to istnieją gatunki (na szczęście) w których nie chodzi o to, aby produkt sięsprzedał w iluśtam tysiącach egzemplarzy, tylko żeby płyta/piosenka/utwór miały wysoką wartość artystyczną, muzyczną lub merytoryczną (tekst). I ludzie tworzący taką muzykę raczej nie zazdroszczą mandarynie czy innej pomarańczy sukcesu, który w 95% jest sukcesem komercyjnym a w 5% muzycznym. I szuflady/dyski ich mogą być pełne genialnych, ale trudnych i "niepopularnych" utworów/piosenek, których żadna wytwórnia nie chce wydać, bo zarobi na nich góra 500zł
Moim zdaniem sukces Mandarynki leży w tym, że jej mężem jest czerwonowłosy gościu, który jakośtam się stał popularny i to on popchnął ją w górę (wbrew temu co ona mówi w wywiadzie na Onecie). Przecież o ile dobrze pamiętam, to ich ślub był transmitowany live przez TiVi! Gdyby ludzie nie wiedzieli czyjąjest żoną, to reklama jej płyty i jej samej zabrałaby wytwórni 3 razy więcej czasu i 10 razy więcej kasy.
Więc chyba mylisz się trochę, kolego, mówiąc, że te posty wynikają z zazdrości. Z mojej strony bynajmniej nie. Wolę robićto co robię i graćtak jak gram niż odsprzedać duszę diabłu jakim jest masowa publiczność :)
www.myspace.com/pchelki