Literatura o masteringu
...Nie jest to książka polska, ale jeżeli język angielski nie stanowi dla Ciebie problemu, to polecam zainteresowanie się książką (a raczej kursem) firmy Waves (Production - Mixing - Mastering with Waves)- przeglądałem, czytałem- fajna sprawa :)
Pozdrawiam!
...
**********************
hej a czy masz to w pelnej wersii , czy tylko to co jest udostepnione na stronie producenta ?
pozdr
Pozdrawiam!
...
**********************
hej a czy masz to w pelnej wersii , czy tylko to co jest udostepnione na stronie producenta ?
pozdr
- minimalmusic
- Posty:270
- Rejestracja:wtorek 06 maja 2003, 00:00
Re: Literatura o masteringu
oduck:
tak, do finalizera. napisales, ze nie cierpisz tego urzadzenia... (?)
p.s. Ozone - bardzo fajna wtyczka.
tak, do finalizera. napisales, ze nie cierpisz tego urzadzenia... (?)
p.s. Ozone - bardzo fajna wtyczka.
Re: Literatura o masteringu
Znajomy przywiózł z 'zagramanicy'- i powiem szczerze- moim zdaniem jest to najlepsza pozycja tego typu na rynku- miałem do czynienia również np. z 'secrets of mastering' i te całe 'sekrety' przy książce Waves to totalne, nic nie wnoszące ogólniki- po prostu nic nie wnosząca abstrakcja... a książka Waves to solidnie przygotowany materiał oparty na konkretnych przykładach, a nie 'pierdzeniu węża'... podobna sprawa ma się do porównania warsztatów z gazety Computer Arts do 'warsztatów' z EiS'a (pomimo tego, że jest to inna branża, można je porównać wartościując ich przydatność)- czasem (nie zawsze) aż głowa boli, czytając na jak duży poziom ogólności potrafią wejść co niektórzy autorzy 'pożal się boże' 'warsztatów'... Nic tak nie nauczy, jak konkretny przykład, który można samemu spróbować wykonać (patrz. kurs Waves :))- i albo zobaczyć, albo usłyszeć wynik... i najzwyczajniej w świecie to zrozumieć, a nie naczytać się nic nie wnoszących ogólników, typu: "jak nagrasz źle to masz źle, a jak nagrasz dobrze, to masz dobrze" ;)... dlatego też cenię bardzo ksiażkę Waves'ów- bo każda 'operacja' pokazana jest na konkretnym przykładzie- jeżeli ktoś ma okazję zakupić- polecam- nie będziecie żałować żadnego wydanego grosza (lub eurocenta ;)) i dajcie sobie spokój z 'seretami masteringu'- wartość dydaktyczna tego jest na bardzo niskim poziomie!
Pozdrawiam serdecznie forumowiczów!
Pozdrawiam serdecznie forumowiczów!
Re: Literatura o masteringu
a moim skromnym zdaniem Ozone to straszny badziew- moi faworyci to Waves i PSP... a Ozone- no cóż- jest to zabaweczka (bez urazy do nikogo oczywiście) dla osób lubiących 'matrixowy' design, wątpliwej jakości poszerzacze stereo i inne bzdurki typu: exciter (który jeszcze strasznie 'daje' cyfrą) oraz wątpliwej jakości kompresory i limiter, o reverbach już nie wspominając...
z masteringiem jest tak, jak z obróbką grafiki- jeżeli użyjesz zbyt wielu efektów i przesadzisz z nimi, wynik będzie prezentował się bardzo amatorsko... a Ozone właśnie pretenduje do roli takiego kombajnu masteringowego- czyli- "co by tu jeszcze zepsuć z brzmieniem"
z masteringiem jest tak, jak z obróbką grafiki- jeżeli użyjesz zbyt wielu efektów i przesadzisz z nimi, wynik będzie prezentował się bardzo amatorsko... a Ozone właśnie pretenduje do roli takiego kombajnu masteringowego- czyli- "co by tu jeszcze zepsuć z brzmieniem"

- minimalmusic
- Posty:270
- Rejestracja:wtorek 06 maja 2003, 00:00
Re: Literatura o masteringu
a Ozone właśnie pretenduje do roli takiego kombajnu masteringowego- czyli- "co by tu jeszcze zepsuć z brzmieniem"
...
**********************
a to juz kwestia umiejetnosci ;P
nie uzywam Ozone do masteringu, bo i masteringiem sie nie zajmuje..
(narazie :P)
natomiast dobrze uzyty w czasie produkcji potrafi poprawic zdecydowanie brzmienie mixu..

**********************
a to juz kwestia umiejetnosci ;P
nie uzywam Ozone do masteringu, bo i masteringiem sie nie zajmuje..
(narazie :P)
natomiast dobrze uzyty w czasie produkcji potrafi poprawic zdecydowanie brzmienie mixu..
Re: Literatura o masteringu
moim zdaniem jest to najlepsza pozycja tego typu na rynku- miałem do czynienia również np. z 'secrets of mastering' i te całe 'sekrety' przy książce Waves to totalne, nic nie wnoszące ogólniki
**********************
coz, jeden woli kompendium wiedzy dot. masteringu napisane przez jednego z najwiekszych autorytetow w tej branzy (Bob Katz to naprawde wielki spec), a inny bedzie wolal przewodnik dla pol-amatorow pod tytulem "zeby uzyskac brzmienie takie a takie, wcisnij guzik taki a taki". to tak jak z mikrofonizacja - jednemu potrzebne sa rysunki z instrukcji obslugi, ile cm od puzonu ustawic mikrofon, a drugi bedzie kombinowal po swojemu, inspirujac sie jedynie poradami specjalistow.
ksiazka waves jest niby fajna, ale tak naprawde nie traktuje ona o masteringu ogolnie, a jedynie w odniesieniu do pluginow tej firmy, co juz jest sporym ograniczeniem (sluchajac obiektywnie, w porownaniu z takimi np. sony oxford waves brzmi naprawde cienko... ). Bob Katz natomiast opisuje KAZDY aspekt masteringu, w ksiazce Waves nie znajdziesz ani slowa o adaptacji akustycznej studia masteringowego, zasad ustawiania znacznikow i standardow obowiazujacych w tloczni, kalibracji monitorow i miernikow, itd itp - to sa BARDZO wazne rzeczy! jeden nazwie to ogolnikami, ja z kolei nazwe styl ksiazki waves ciekawostkowymi warsztatami dla hobbystow, ktorzy chca zobaczyc jak cos sie robi, ze swiadomoscia, ze po zobaczeniu i tak tej umiejetnosci sie nie nabedzie.
to tyle o ksiazkach.
teraz o TC Finalizerze, ale krotko, bo nie ma co pisac :)
brzmieniowo do bolu cyfrowy(wiecie, o co mi chodzi), niewygodny w obsludze, wszystko na jedno kopyto z niego wychodzi, kompresor pasmowy jest ok , ale nie odwazyl bym sie przepuscic przez niego mixu jakiejs piosenki czy utworu instr. ; co najwyzej jakas reklame albo jingle. generalnie moje zdanie jest takie, ze to urzadzenie nadaje sie jedynie do zarzynania dzwieku w komercyjnych produkcjacch uzytkowych, ale do tego z kolei sa juz lepsze brzmieniowo rozwiazania software'owe(technicznie dodatkowa korzyscia jest to, ze jesli potrzebuje otworzyc szybko sesje sprzed pol roku to klikam i pluginy sie otwieraja, a TC:F nie). tak wiec nie dosc ze brzmieniowo nieciekawie, to i funkcjonalnie do kitu. dlatego nie lubie. a niechec stad, ze jak na zlosc czesto sie z nim spotykam bo jest popularny, a nie lubie byc zmuszony pracowac na czyms, czego nei lubie. ale trudno sie mowi.
pozdr.!
**********************
coz, jeden woli kompendium wiedzy dot. masteringu napisane przez jednego z najwiekszych autorytetow w tej branzy (Bob Katz to naprawde wielki spec), a inny bedzie wolal przewodnik dla pol-amatorow pod tytulem "zeby uzyskac brzmienie takie a takie, wcisnij guzik taki a taki". to tak jak z mikrofonizacja - jednemu potrzebne sa rysunki z instrukcji obslugi, ile cm od puzonu ustawic mikrofon, a drugi bedzie kombinowal po swojemu, inspirujac sie jedynie poradami specjalistow.
ksiazka waves jest niby fajna, ale tak naprawde nie traktuje ona o masteringu ogolnie, a jedynie w odniesieniu do pluginow tej firmy, co juz jest sporym ograniczeniem (sluchajac obiektywnie, w porownaniu z takimi np. sony oxford waves brzmi naprawde cienko... ). Bob Katz natomiast opisuje KAZDY aspekt masteringu, w ksiazce Waves nie znajdziesz ani slowa o adaptacji akustycznej studia masteringowego, zasad ustawiania znacznikow i standardow obowiazujacych w tloczni, kalibracji monitorow i miernikow, itd itp - to sa BARDZO wazne rzeczy! jeden nazwie to ogolnikami, ja z kolei nazwe styl ksiazki waves ciekawostkowymi warsztatami dla hobbystow, ktorzy chca zobaczyc jak cos sie robi, ze swiadomoscia, ze po zobaczeniu i tak tej umiejetnosci sie nie nabedzie.
to tyle o ksiazkach.
teraz o TC Finalizerze, ale krotko, bo nie ma co pisac :)
brzmieniowo do bolu cyfrowy(wiecie, o co mi chodzi), niewygodny w obsludze, wszystko na jedno kopyto z niego wychodzi, kompresor pasmowy jest ok , ale nie odwazyl bym sie przepuscic przez niego mixu jakiejs piosenki czy utworu instr. ; co najwyzej jakas reklame albo jingle. generalnie moje zdanie jest takie, ze to urzadzenie nadaje sie jedynie do zarzynania dzwieku w komercyjnych produkcjacch uzytkowych, ale do tego z kolei sa juz lepsze brzmieniowo rozwiazania software'owe(technicznie dodatkowa korzyscia jest to, ze jesli potrzebuje otworzyc szybko sesje sprzed pol roku to klikam i pluginy sie otwieraja, a TC:F nie). tak wiec nie dosc ze brzmieniowo nieciekawie, to i funkcjonalnie do kitu. dlatego nie lubie. a niechec stad, ze jak na zlosc czesto sie z nim spotykam bo jest popularny, a nie lubie byc zmuszony pracowac na czyms, czego nei lubie. ale trudno sie mowi.
pozdr.!
fan dobrego brzmienia ;)
Re: Literatura o masteringu
a jeszcze co do ksiazki Boba Katza, to wystarczy spojrzec na liste osob ktore polecaja ta publikacje: Ted Jensen, Glenn Meadows, Bernie Grundman, George Massenburg i inni.. toz to masteringowy olimp!
a szczerze mowiac, o autorze ksiazki Waves nie slyszalem nic, a nic.. tak wiec osobiscie ciezko mi zaufac jego warsztacikom.
a szczerze mowiac, o autorze ksiazki Waves nie slyszalem nic, a nic.. tak wiec osobiscie ciezko mi zaufac jego warsztacikom.
fan dobrego brzmienia ;)
Re: Literatura o masteringu
a to juz kwestia umiejetnosci ;P
nie uzywam Ozone do masteringu, bo i masteringiem sie nie zajmuje..
(narazie :P)
natomiast dobrze uzyty w czasie produkcji potrafi poprawic zdecydowanie brzmienie mixu.....
**********************
Oczywiście, że tak- lecz... cóż na to poradzę, że w moim odczuciu nijak się on ma np. do produktów PSP albo bardzo lubianych przeze mnie 'przezroczystych' brzmieniowo Wavesów... Ozone ma swój cyfrowo-koloryzujący charrakterek- mi nie przypadł on do gustu...
nie uzywam Ozone do masteringu, bo i masteringiem sie nie zajmuje..
(narazie :P)
natomiast dobrze uzyty w czasie produkcji potrafi poprawic zdecydowanie brzmienie mixu.....
**********************
Oczywiście, że tak- lecz... cóż na to poradzę, że w moim odczuciu nijak się on ma np. do produktów PSP albo bardzo lubianych przeze mnie 'przezroczystych' brzmieniowo Wavesów... Ozone ma swój cyfrowo-koloryzujący charrakterek- mi nie przypadł on do gustu...
Re: Literatura o masteringu
aaah:) ostatni juz post dzis (przydalaby sie swoja droga opcja edytowania swoich postow...)
zapomnialem zaznaczyc, ze dostepny na stronie mega music pdf to nie jest material z ksiazki Boba Katza!!! jest to przetlumaczona na jezyk polski broszura dolaczana do TC Finalizera (stad na poczatku zdanie : "gratuljemy, stales sie posiadaczem,...").
tytul ksiazki to "Mastering Audio"
(broszura nazywa sie szumnie "secrets of mastering")
dobranoc
zapomnialem zaznaczyc, ze dostepny na stronie mega music pdf to nie jest material z ksiazki Boba Katza!!! jest to przetlumaczona na jezyk polski broszura dolaczana do TC Finalizera (stad na poczatku zdanie : "gratuljemy, stales sie posiadaczem,...").
tytul ksiazki to "Mastering Audio"
(broszura nazywa sie szumnie "secrets of mastering")
dobranoc
fan dobrego brzmienia ;)
Re: Literatura o masteringu
jeden nazwie to ogolnikami, ja z kolei nazwe styl ksiazki waves ciekawostkowymi warsztatami dla hobbystow, ktorzy chca zobaczyc jak cos sie robi, ze swiadomoscia, ze po zobaczeniu i tak tej umiejetnosci sie nie nabedzie.
*************
no właśnie, że "przeczytasz, usłyszysz i zrozumiesz"... jak tutaj mówić o obróbce dźwięku i tym bardziej o masteringu w sposób teoretyczny? oczywiście można i na pewno jest to w stanie pomóc osobom chcącym się tego nauczyć, lecz... to tak samo jak z sexem
nie ważne jest co się o tym mówi-ale- czy i jak się to robi
Nie twierdzę, że Bob Katz nie umie masterować- zapewne robi to świetnie, lecz bycie profesjonalistą w danej dziedzinie nie oznacza jeszcze, że jest się dobrym dydaktykiem!!
Pozdrawiam!
P.S. Osoba reklamująca daną książkę lub sprzęt nie oznacza, że coś jest świetne- o tego typu marketingu było zresztą niedawno w EiS'ie
*************
no właśnie, że "przeczytasz, usłyszysz i zrozumiesz"... jak tutaj mówić o obróbce dźwięku i tym bardziej o masteringu w sposób teoretyczny? oczywiście można i na pewno jest to w stanie pomóc osobom chcącym się tego nauczyć, lecz... to tak samo jak z sexem




Nie twierdzę, że Bob Katz nie umie masterować- zapewne robi to świetnie, lecz bycie profesjonalistą w danej dziedzinie nie oznacza jeszcze, że jest się dobrym dydaktykiem!!
Pozdrawiam!
P.S. Osoba reklamująca daną książkę lub sprzęt nie oznacza, że coś jest świetne- o tego typu marketingu było zresztą niedawno w EiS'ie

