pozwole sobie wrocic do tematu gdyz moj bardzo dobry kolega jest akurat "po przejsciach" w temacie.
Otoz na poczatku wrzesnia kolega postanowil kupic sobie interfejs midi. Poniewaz juz kilka razy doswiadczyl, jezdzac po calej warszawie, w roznych sklepach slow: "nie ma i nie wiadomo kiedy bedzie" pomyslal, ze tym razem poszuka w sklepach interentowych. W koncu jestesmy w XXI wieku, epoce internetu. Kontakt i odzew zatem powinien byc bardzo szybki.
Kolega zlozyl zamowienie w jednym sklepie (raczej znanym, ale szczegoly pozniej) i otrzymal informacje, ze interfejs bedzie za tydzien. Po kilku dniach jednak otrzymuje informacje, ze przyszla dostawa, ale interfejsu w niej nie bylo.
Nastepna dostawa ma byc za 3 tygodnie. Ok, pomyslal, ze 3 tygodnie moze poczekac, w koncu nie pali sie.
Po trzech tygodniach otrzymuje informacje, ze interfejs jest juz w kraju, ale producent nie doslal jakichs papierow wiec tego interfejsu tak jakby nie bylo. Kolejnego dnia otrzymuje informacje, ze interfejsu jednak nie ma w dostawie i ze musi czekac kolejne 3 tygodnie, na nastepna dostawe...
Ale nic to, kolega sie nie zraza. Zastukal do dwoch kolejnych sklepow (internetowych rzecz jasna). Tym razem zero odpowiedzi na zapytania i maile.
W tzw. miedzyczasie usiluje kupic kable MIDI w jednym z warszawskich "rzeczywistych" sklepow. Telefonicznie pyta sie o kabelki i otrzymuje informacje, ze sa i zeby przyjezdzal. Przyjechal. Sprzedawcy byli tak zajeci czyms na monitorze komputera, ze nawet nie podniesli glowy jak powiedzial, ze przyjechal po kabelki. Okazalo sie jednak, ze kabli nie ma i sprzedawca, ktory odbieral telefon powiedzial, ze myslal, ze chodzi o cos innego...
Poniewaz oczekiwanie na odpowiedz z dwoch sklepow internetowych sie przeciaga, kolega postanowil zasiegnac jezyka u dystrybutora. Zgadnijcie... Czas oczekiwania na interfejs: 5 (slownie: *piec*) tygodni (powtorze: *tygodni*).
Sprawa jednak ma swoj epilog. W zeszlym tygodniu (srodek zeszlego tygodnia- sroda) kolega zlozyl zamowienie w niemieckim sklepie (MusicStore, kolega bardzo poleca), poniewaz, przelewal kase, a nie placil karta, przelew szedl 2 dni i doszedl w piatek. W poniedzialek (tak, tak, juz w poniedzialek) rano sprzet byl na miejscu. Nie dosc, ze zostal bardzo dobrze obsluzony (i to po polsku !), to urzadzenie zostalo naprawde profesjonalnie zapakowane (widzialem na wlasne oczy i szczeka mi opadla)), nie to co u nas sie spotyka (czyli np. gazety i polamany styropian)...
Ale, bylbym zapomnial o waznej rzeczy. Oczywiscie interfejs byl tanszy tam (wliczajac jednak koszta przelewu i przesylki cena wyszla taka jak u nas, przy placeniu karta bylo by taniej).
Kolega prosil, zeby nie podawac nazwy sklepu (ja bym to zrobil, ku przestrodze), ktory jako pierwszy bral udzial w tym filmie. Zamawial tam pierwszy raz (i ostatni

Ktos ma jeszcze argumenty za zakupami w naszym pieknym kraju

Hubi