G3 - wrażenia z koncertu

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
Awatar użytkownika
Hardi
Posty:692
Rejestracja:sobota 03 maja 2003, 00:00
G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: Hardi » środa 14 lip 2004, 15:03

Robert Fripp – jego występ solowy to jakaś pomyłka, lepiej już mu szło jak grał z nim Joe i Steve.

Steve Vai – dobry aktor na scenie, ale jeszcze lepszy muzyk, jakoś poczułem ulgę w sercu gdy usłyszał jak kilka razy wysypał się gdy grał z nim Joe i Robert, widać najlepszemu może się zdarzyć :)

Joe Satriani – mistrz nad mistrzami, zagrał najlepiej ze wszystkich i z jajem, najlepsze brzmienie itd.

Bill Sheehan – jak zwykle zagrał z wielkim jajem, po raz kolejny pokazał, że gra na basie to nie tylko piku-piku, ale można wygrywać na tym instrumencie niesamowite rzeczy, obalił wszelkie reguły i zasady, i za to go cenię

Tony MacAlpine – najwyższa półka i klasa, jego rola w G3 mogła być większa i mógł grać zamiast Roberta Frippa, to byłoby coś



Nagłośnienie – gość, który był za to odpowiedzialny, ma chyba jakieś zaburzenia słuchowe i najprawdopodobniej wysiadły mu baterie w aparacie słuchowym





zobaczcie tutaj wrażenia innych ludzi


[addsig]
gadu-gadu 4021735

Awatar użytkownika
Hardi
Posty:692
Rejestracja:sobota 03 maja 2003, 00:00

Re: G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: Hardi » środa 14 lip 2004, 15:21

Robert Fripp stał całkiem z tyłu po lewej stronie schowany za swoim rackiem, może ma jakieś kompleksy czy co? Mógł wyjść, chociaż na środek, gdy grał z nim Joe i Steve. Dziwną rzeczą było również to, że nie wyszedł na środek i nie ukłonił się na końcu razem ze wszystkimi pozostałymi muzykami, jakieś kompleksy, czy zwykły brak kultury?
[addsig]
gadu-gadu 4021735

Paweł
Posty:864
Rejestracja:piątek 29 mar 2002, 00:00

Re: G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: Paweł » środa 14 lip 2004, 15:23

...Robert Fripp – jego występ solowy to jakaś pomyłka

**********************

Od początku tak mówiłem (może nie koniecznie akurat tu na forum), a już jak się dowiedziałem że MacAlpine'a wzieli tylko jako akompaniatora, to mnie krew zalała. Już Malmsteen (któremu akurat niespecjalnie fanatyzuję) z poprzedniej trasy był by bardziej na miejscu, a Dream Team byłby, gdyby zaprosili Friedmana.



Koncertu nie widziałem, bo musiałem pracować. Cholera z Purplami i Metallicą było to samo. Coś ostatnio nie mam szczęścia do koncertów.

Paweł
Posty:864
Rejestracja:piątek 29 mar 2002, 00:00

Re: G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: Paweł » środa 14 lip 2004, 15:24

...jakieś kompleksy, czy zwykły brak kultury?...

**********************

A może po prostu zwykłe lekceważenie?

Awatar użytkownika
cichydd
Posty:624
Rejestracja:poniedziałek 24 cze 2002, 00:00

Re: G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: cichydd » środa 14 lip 2004, 20:27

......jakieś kompleksy, czy zwykły brak kultury?...

**********************

A może po prostu zwykłe lekceważenie?...

**********************

Nie - zwykła ignorancja. Każdy kto interesuje się rockiem powinien wiedzieć że Fripp zawsze siedzi za kotarą albo stoi gdzieś za kolumną bo nie lubi widzieć publiczniści - woli grać w skupieniu - odchył, ale gość tak ma od lat i tyle.



Kompletnie nie rozumiem co on ( Fripp ) robił na tym festynie, zgadzam się - Mac Alpine byłby lepszy - słyszałem jego solowe nagrania - tępa młócka i wyścigi po gryfie. Dla mnie ten skład G3 to jakiś dziwny eksperyment, pomijając fakt że G3 samo w sobie jest dość tandetnym pomysłem. Dobrze że nie ma D3 ( Donati, Chambers i ten z Dream Theater ) i na zmianę solówy na garach przez 3 godziny :)

Ano
Posty:210
Rejestracja:środa 09 lip 2003, 00:00

Re: G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: Ano » środa 14 lip 2004, 20:58

Kompletnie nie rozumiem co on ( Fripp ) robił na tym festynie, zgadzam się - Mac Alpine byłby lepszy - słyszałem jego solowe nagrania - tępa młócka i wyścigi po gryfie. Dla mnie ten skład G3 to jakiś dziwny eksperyment, pomijając fakt że G3 samo w sobie jest dość tandetnym pomysłem. Dobrze że nie ma D3 ( Donati, Chambers i ten z Dream Theater ) i na zmianę solówy na garach przez 3 godziny :)...



Jednym slowem... "wszystko ch*j" !

No nie?

Paweł
Posty:864
Rejestracja:piątek 29 mar 2002, 00:00

Re: G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: Paweł » środa 14 lip 2004, 21:04

......Każdy kto interesuje się rockiem...

**********************



Rockiem powiadasz?

Awatar użytkownika
Di_Monsta
Posty:63
Rejestracja:poniedziałek 22 kwie 2002, 00:00

Re: G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: Di_Monsta » środa 14 lip 2004, 21:32

Witam...



Po pierwsze - za głośno!!! Jak można zaserwować taką dawkę decybeli? W sumie na odwrocie biletu było jak byk napisane, że możliwe jest przebywanie w niezdrowych warunkach... o mało co mi plomby nie powypadały... ech.



A co do gry:

Vai pokazał co umie - czyli pokazał dużo. Poza tym niezły z niego "szołmen".

Satriani po raz kolejny z niczym nie zmąconą konsekwencją odegrał swoje utwory... Niestety za dużo z ostatniej płyty - ale czy to kogoś dziwi???

Fripp, z ogromnym szacunkeim dla tego człowieka, niestety pasował do w/w jak Anna Maria Jopek do "KanibalKorps". Cóż, można tylko westchnąć znacząco...



Dźwiękowiec dał, nie tyle z siebie, co ze sprzętu wszystko - czasami nie mogłem się opedzić od tej nachalnej, piszczącej ściany dźwięku. Cóż, amerykańska estetyka zabawy na maksa...



No i w końcu G3. Jak można tak długo i monotonnie, nudno i przeraźliwie kończyć piosenki? Rozumiem, że piski spod palców Vai'a czy Satrianiego to nie lada gratka dla maniaków, ale bez przesady... Szalona, gitarowa masturbacja na wesoło... :P

Panowie, dość tych dłużyzn. Zakończę.

Poza tym mnie się podobało.



Pozdrawiam

D_M



p. s.

gdzie Vai kupił sobie taki wiatraczek??? :)

Awatar użytkownika
Hardi
Posty:692
Rejestracja:sobota 03 maja 2003, 00:00

Re: G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: Hardi » środa 14 lip 2004, 23:08

Quote:


Nie - zwykła ignorancja. Każdy kto interesuje się rockiem powinien wiedzieć że Fripp zawsze siedzi za kotarą albo stoi gdzieś za kolumną bo nie lubi widzieć publiczniści - woli grać w skupieniu - odchył, ale gość tak ma od lat i tyle.




Fripp kojarzy mi się z muzyką elektroniczną niż rockiem (tak od wczoraj uważam, jak go usłyszałem). Mogę nawet zrozumieć to, że gość jest jakimś dziwakiem i woli grać (jeśli to można nazwać grą) schowany przed publicznością, ale mógł przecież wyjść z pozostałymi muzykami i ukłonić się na końcu. Wyglądało to jakoś nie smacznie, że wszyscy wyszli z wyjątkiem Frippa.



Quote:


Kompletnie nie rozumiem co on ( Fripp ) robił na tym festynie, zgadzam się - Mac Alpine byłby lepszy - słyszałem jego solowe nagrania - tępa młócka i wyścigi po gryfie. Dla mnie ten skład G3 to jakiś dziwny eksperyment, pomijając fakt że G3 samo w sobie jest dość tandetnym pomysłem. Dobrze że nie ma D3 ( Donati, Chambers i ten z Dream Theater ) i na zmianę solówy na garach przez 3 godziny :)...




Dlaczego uważasz, że G3 jest tandetnym pomysłem? Ja jestem zupełnie odmiennego zdania. Na jednej scenie można zobaczyć w akcji kilku fantastycznych muzyków. G3 to nie tylko niesamowite widowisko dla miłośników gitary, ale również dla miłośników basu, a nawet perkusji.



Quote:


No i w końcu G3. Jak można tak długo i monotonnie, nudno i przeraźliwie kończyć piosenki? Rozumiem, że piski spod palców Vai'a czy Satrianiego to nie lada gratka dla maniaków, ale bez przesady... Szalona, gitarowa masturbacja na wesoło...




Przecież po to jest właśnie G3, ale ty chyba tego nie rozumiesz. To nie jest muzyka dla grzecznych chłopców, którzy grają muzykę opartą na 3 dźwiękach
[addsig]
gadu-gadu 4021735

Awatar użytkownika
force
Posty:437
Rejestracja:wtorek 11 maja 2004, 00:00

Re: G3 - wrażenia z koncertu

Post autor: force » czwartek 15 lip 2004, 11:43

Słabo mi się robi jak czytam te wasze wypociny. Zje.....ście człowieka nie słysząc w życiu jego gry, ani solowej ani w King Crimson. Jego muzyka wymaga pewnego zaangażowania w słuchaniu i jest sztuką najwyższą.

G3 to nie popis prędkości, jeszcze by mi Malmsteena brakowało. W ogóle to przecież Yngwie jest najlepszy jak mówił w wielu wywiadach, twierdził też że Vai bez wajchy by nic nie zrobił i po Ritchim Blackmore nie widział jepszego następcy w Deep Purple niż siebie. Może powinien otworzyć trasę M1, na wzór G3 ))))

Fripp też potrafi zagrać szybko, co było słychać. Jego solowe projekty to pejzaże dźwiekowe, nie każdy potrafi ich słuchać, prawda.

Żałuję że Robert zagrał tak któtko.

Vai nie potrafił skończyć kawałka, to było trochę męczące. W dodatku dość agresywne brzmienie jego gitary. Wiosło Satrianiego brzmiało lepiej, pełniej. Bardzo podobał mi się jego występ i nowe kawałki wchodzące w progresję.

Jeśli chodzi o grę Roberta z boku, to gra tak od zawsze, nie potrafi grać na stojąco. Ma swoje zasady.

...w czasie występu widziałem jak posypał dłonie talkiem, żeby się nie ślizgały ...Vai wolał polizać struny językiem...



Force

PS.

na "RED" się podskakiwało co?
SONY VAIO, MOTU Traveler, Presonus Digimax FS, ADAM A7

ODPOWIEDZ