Post
autor: MrExplosion » czwartek 20 lut 2014, 22:25
Szczerze mówiąc to nigdy nie interesowała mnie polska muzyka z przełomu lat 80tych i 90tych, więc nie wiem na czym miałaby polegać słabość perkusji w tych nagraniach. Tzn znam takie opinie, ale zweryfikować je mogę tylko częściowo, słuchając wybiórczo jakichś pojedynczych piosenek czy płyt, a jak rozumiem to jest zarzut do ogółu muzyki z tamtych czasów.
Ale chciałem napisać o czymś innym. Według mnie, z punktu widzenia zwykłego słuchacza (nawet ogarniającego w jakimś stopniu technikalia) dużo większe znaczenie niż jakość realizacji ma estetyka. W muzyce z tamtych czasów, także "zachodniej", perkusja brzmiała najczęściej strasznie. W rockowych nagraniach było słuchać spuściznę późnych lat 80tych, zwłaszcza duży pogłos. W werblach przebijał się głównie wyższy środek i mało było słychać sprężynę. Wydaje mi się, że były dość wysoko strojone. Taka estetyka dominowała w rocku i to starali się naśladować rodzimi realizatorzy. Przeciwstawiam tą stylistykę temu co było wcześniej - grube werble w disco, totalnie sucha i wytłumiona perkusja z lat 70tych, charakterystyczne maszyny perkusyjne. I to dla mnie ma o wiele większe znaczenie niż niedostatki realizacji. Przypuszczam, że także dla większości ludzi, którzy nie zajmują się nagrywaniem zawodowo.
Przykładowo perka w zlinkowanym wyżej kawałku Prońko (OK, inne czasy, ale wciąż) brzmi dla mnie fajnie. Słychać lo-fi, ale z dzisiejszego punktu widzenia to brzmienie jak ze starego samplera, te sample trochę zbliżone do Linn/DMX/707, są bardzo klimatyczne. I to jest najważniejsze. Natomiast nawet świetnie zrealizowana perkusja w miernej estetyce mnie razi.
Nie podoba mi się brzmieniowo większość perkusji w grunge'u. Wyjątkiem jest Nevermind Nirvany. To brzmienie poza świetną realizacją miało w sobie coś takiego, że stopa i werbel były jakby podobne brzmieniowo. Nie wiem, ale wydaje się jakby stopa była nastrojona w miarę wysoko, a werbel nisko. I rytm stopy i werbla można było sobie "śpiewać" czy wystukiwać tak, jakby to grał jeden instrument. Kiedy za dzieciaka nie rozróżniałem poszczególnych bębnów w perkusji to takie podejście miało swoją siłę. Każdy rytm był hookiem dzięki temu zabiegowi.
Piszę trochę z boku tematu, ale dlatego żeby zwrócić uwagę co jest ważne z punktu widzenia słuchacza. Ważne są decyzje "estetyczne", klimat danego brzmienia, a dopiero później jakość