Zdaje sobie sprawe z ograniczen X50 i traktuje ten zakup (juz poczyniony) jako krotkoterminowy i na probe.
Wiesz - to cały czas silnik HI (Hyper Integrated) - tyle, że nie masz samplera, mniej insertów itd, ale to ciągle stary dobry Triton. Na pewno jest nieduży i lżejszy niż wersja Studio :). Od czegoś trzeba zaćżąć, a o ile nie przepłaciłeś za niego, nie będziesz miał problemu z jego upłynnieniem (w rozsądnym pieniądzu).
Z tym wymienionych bardzo powaznie rozwazam ES6, zarowno ze wzgledu na karty jak i ogolne mozliwosci. W zasadzie to co mnie stopuje to jego 'klamotowatosc' i waga. Cena do przelkniecia. Rozwazalem jeszcze CS6x, ale pozniej doszedlem do wniosku ze nie warto, lepiej od razu ES6.
Nie będę robił reklamy, ale ostatnio ceny tak poleciały w dół, że ES można dostać za naprawdę dobre pieniądze. Czy jest klamotowaty - trochę długi, fakt, ale jakoś mi to nigdy nie przeszkadzało. Mój ES7 waży 20kg, w porównaniu do X50 to faktycznie słoń. ES6 waży niewiele mniej... Jednak muszę stwierdzić, że próbę czasu przechodzi znakomicie (jeździ ze mną po Polsce i ciągle działa :) ).
Dotykalem i nie zachwycilo mnie. jesli mialbym kupowac modul to za podobne pieniadze chyba jednak wzialbym waldorfa blofelda.
I tu jest właśnie cały sens tego instrumentu - presety są średnie, w ogóle obsługa instrumentu jest dość toporna (brak dobrego FX, zbugowany edytor), zaś 3 podstawowe pluginy (+vocoder) nie ukazują całego potencjału. Zapewniam Cię jednak, że w dobrych rękach ta maszynka prawie nie ma sobie równych w odtwarzaniu brzmień Minimooga, Propheta, Odyssey'a - brzmienia Hammonda są dobre ale nie wybitne (mój stary VOCE V3 pod tym względem był LEPSZY od Hammonda XM-1 więc czasami uczeń przerasta mistrza), FM przyzwoite, Lightwave jakiś taki dziwny, zaś co do Drum'n'Bass - muszę przyznać, że jeden z najlepszych generatorów brzmień basowych, z jakim miałem do czynienia (jest po prostu kop, kompresja i odpowiednie pasmo). Instrument nie dla wszystkich. Blofeld z kolei jest dopieszczony i presety są o niebo lepsze - jest to jednak bardziej uniwersalny instrument. Ja jednak wolę doskonałe emulacje niż niedoskonałego all-roundera.
Przegladajac od jakiegos czasu znany portal z aukcjami mam wrazenie ze yamaszek jest mniej niz korgow - albo sa mniej popularne, albo ludzie sie ich nie chca pozbywac. No i ES z dodatkowymi kartami zaczyna kosztowac tyle co XS....
Osobiście śledzę rynek od ładnych paru lat - faktem jest, że Korgów jest dużo więcej. Motify są po prostu bardzo uniwersalne i mało kto się ich pozbywa. Na rynku wtórnym jeszcze parę lat temu ze świeczką było szukać ESek, EXów, AN itd, zaś Tritony zawsze się trafiały. Jednakże wynika to z innych czynników - Yamaha stoi w miejscu, podczas gdy Korg był do niedawna (i chyba nadal jest, prawda?) najbardziej innowacyjną firmą i zakres ich produktów (od Electribe, przez OASYSa, Extreme, Karmę, M3, R3, Radiasa itd...) jest doprawdy znaczny - nie dziwota, że ludzie kupują, zmieniają itd. Co do kart do ES - potrafią kosztować... DX jest chyba najdroższy, potem AN, następnie AP, VL, XG. Harmonizer nie wiem ile chodzi bo rzadko się pojawia. Z powyższych jedynie AN w/g mnie jest wart zakupu - w temacie DX taniej kupić oryginał niż płacić majątek za tą kartę, VL posiadam osobiście i bez breath controllera szału nie ma - MOSS Korga ją niestety zjada z grania "z ręki". Natomiast mogę Cię zapewnić, że sampler w zupełnośći wystarczy do większości brzmień. Niestety jednak - jeśli interesują Cię konkretne charakterystyczne brzmienia syntezatorowe, ESka nie ma tak nośnego, średnio-niskiego pasma jak np. Korgi - za to jest bardzo kolorowa na górze i świetna jako dopełniacz - króluje w wysokich rejestrach (smyki, jasne pady, leady, akordeony, dęciaki), ale w "ciemnicy" (Czyli w brzmieniach wybitnie scenicznych, które przebijają się na żywo, za to w mixie często są za duże) górują Korgi. Zresztą - jest to temat rzeka.
Piszac GM2 uproscilem, sa rowniez rozne zestawy brzmen, typu piana, stringi itp - moze nie jakies niezliczone ilosci czy oszalamiajaca jakosc, ale jest z czego wybrac (klawisz to Roland VR-700). Nie ma natomiast nawet zapachu syntezatora. Pod tym katem Blofeld wydawal mi sie czyms calkiem uniwersalnym, w szczegolnosci w wersji z samplerem. Ale zgadzam sie - baza jest wazna. ...
GM2 od Rolanda brzmi poprawnie - ale uwierz mi, że NIE JEST to solidna baza brzmień, nie w dzisiejszych czasach. Grasz na żywo i sam wiesz, jak istotną rolę pełni klawisz - jak słabo wypełniasz przestrzeń, to bzyczysz jak mucha albo głębia padów/organ ginie pomiędzy blachami, basem i gitarą, jak masz za dużo pary (tak, tak, da się - np. Virus z synchronizowanymi zdetunowanymi oscylatorami, z rozkręconą saturacją, noisem i distortion gniecie Mesę jak chce hehe :))), zjadasz wszystko i akustyka świerzbi, żeby kable wypinać
... Grunt to złoty środek - idealnym przykładem instrumentu stworzonego na scenę jest RD700 (najlepiej GX, z racji możliwości rozszerzenia) od Rolanda - technologicznie jest to Fantom+SuperNATURAL - za to te brzmienia są tak dopieszczone i dopracowane pod kątem sceny (co sam stwierdzam z doświadczenia), że jak raz usłyszysz i doświadczysz, to sam dojdziesz do podobnego wniosku
. Twój instrument jest głównie nastawiony na brzmienia organowe, a dodatkowe barwy są po prostu dobre - nic więcej. Jeśli interesuje Cię uniwersalność, ja bym na Twoim miejscu pogonił ten klawisz i kupił RD-700GX, z czasem uzbroił go w rozszerzenie SuperNATURAL piano (Electric Piano ma na pokładzie) i jakiś SRX od Fantoma i masz maszynę na lata, której najlepsze gwiazdy światowego formatu się nie powstydzą (bo większość ich używa
). Wtedy też mógłbyś dobrać sobie kierunkowy dodatek (np. do synth-leadów i innych brzmień syntetycznych). Ale to tylko taka sugestia
.