Witam.
Mam pytanie dotyczące kompresji. Bywa i tak, że gdy kończę utwór i przymierzam się do miksowania a potem "masteringu" - (celowo w cudzysłowie bo jest to robota domowa :)) to napotykam się na problem z ogólną głośnością utworu, którą chcę tymi drogami uzyskać. Zastanawiałem się czego to może być wina. Za pewne aranżacji ale czy tylko? Jakiś czas temu wyczytałem aby podczas budowania utworu używać jak najmniej kompresji więc pomyślałem sobie, że może przez to (często podczas budowania utworu jej używam). Może najlepiej na przykładzie :) a więc : Buduję warstwę np. basowo-syntezatorową, powiedzmy jakąś tam "podstawę" utworu. Daję instrument Trilogy i ustawiam parametry brzmienia. Potem powielam ślad ale np ujmuję niskich częstotliwości, potem powielam znów ale ujmuję góry, potem powielam i dodaję jakiegoś przestetu, potem powielam ale transponuję o oktawe wyżej, potem niżej i odstrajam itd itp, generalnie buduję brzmienie z różnych ale tych samych warst. Brzmienie robi się grubsze, głosniejsze, masywniejsze itd. Nie używam w ogóle kompresji ewentualnie po zgrupowaniu śladów, gdy zdubluję całość to ewentualnie na kopii uzyje kompresji ale tylko raz :) Z drugiej strony można zbudować brzmienie podobnie ale używając kompresji (ja tak często robiłem). Czyli tak samo jest jakaś tam baza potem powielam ale używam mniej tych śladów za to z kompresją ale na każdym z nich. Tak samo może wyglądać sprawa z perkusją, powielanie stopy, składanie z różnych warst itd... dochodzę do końca i czas na miks a potem "mastering" :) Wszystko gra pięknie, basy, środek, soprany na swoim miejscu ale gdy chcę to zgłośnić to jest lipa. Co najwyżej 5 dB. Co jest lepsze i czy ma to znaczenie? Budowanie warstw i rezygnacja z agresywnej kompresji podczas produkcji czy ze spokojem można używać kompresji ale raczej większą uwagę zwracać na aranż kompozycji? Czy ma to znaczenie? Co jest ważniejsze?
Dziękuję i pozdrawiam