Witam!
Historia jest dość zawiła, ale postaram się w miarę zrozumiale ją przedstawić. Otóż jestem studentem i dodatkowo na ogół szczęśliwym posiadaczem monitorów aktywnych Alesis M1 Active Mk2. Na home recording czas miewam z rzadka, dlatego teraz monitory są wykorzystywane niemal w taki sam sposób jak głośniki komputerowe.
W ciągu ostatniego miesiąca miałem praktyki i byłem poza stancją, w której znajdowały się moje głośniki. Kontakt ze współlokatorami mam dość dobry, gdyż znamy się od dawna i naturalnie pozwalam im korzystać z mojego komputera, do którego podłączone są głośniki.
Dzisiaj w końcu wróciłem do mieszkania i na wstępie nieco zdenerowałem się widząc rozgardiasz na moim biurku. Wyraźnie widać, że po prawej stronie coś było rozlane, gdyż całe biurko się kleiło, a chcąc podnieść głośnik w celu zaprowadzenia porządku musiałem go od biurka oderwać, było ono do tego stopnia lepkie. Przeczyściłem na wilgotno biurko i obudowę głośnika.
Chciałem włączyć lampkę, ale zauważyłem, że jest odpięta od listwy, więc podłączyłem ją z powrotem. Po włączeniu prawego głośnika, zapalona lampka zaczęła szaleć, przygasała i gasnęła, słychać było również dość donośne bzyczenie. Przestraszyłem się i szybko wyłączyłem głośnik i lampkę. Uznałem, że lampka była odłączona, dlatego że powodowała właśnie takie zachowania, dlatego ponownie odłączyłem ją od listwy.
Przy kolejnej próbie włączenia prawego głośnika lampka sygnalizującego jego pracę zapaliła się, po czym po chwili zgasła. Nieco zdezorientowany, raz jeszcze sięgnąłem do włącznika jednak nim zdążyłem go dotknąć słychać było bardzo głośny dźwięk, coś jakby bardzo mocno przesterowana gitara, w tym samym momencie listwa sama się wyłączyła (zgasło światło symbolizujące jej pracę).
Nie mogłem skonsultować się z kolegami czy miewali jakieś problemy ze sprzętem podczas mojej nieobecności, gdyż nikogo poza mną nie było w mieszkaniu. Postanowiłem podłączyć głośniki oddzielnie do innego gniazdka, niestety próby włączenia prawego głośnika kończą się teraz fiaskiem, nie zapala się dioda symbolizująca jego pracę i ogólnie nic się nie dzieje. Lewy głośnik działa bez zarzutu, lampka najwyraźniej nie stanowi problemu.
Najwyraźniej coś stało się albo podczas pierwotnego zalania obudowy czymś strasznie lepkim lub po przy wyczyszczeniu jej przeze mnie. Czy z podanego przeze mnie opisu można wywnioskować jaki element uległ uszkodzeniu?
Kolejne naturalnie idące za tym pytanie to co w tej sytuacji zrobić, gdzie mogę oddać taki głośnik do naprawy? Są jakieś bardziej specjalistyczne punkty naprawy takiego sprzętu w Warszawie?
Z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam,
Simonowicz