...
No ale może to są dobrze zakonspirowani ośmiolatkowie
Szarpales za wasy, czy aby nie przyklejone?
Niestety obaj gładko ogoleni...
... za to ładnie ubrani
...
No ale może to są dobrze zakonspirowani ośmiolatkowie
Szarpales za wasy, czy aby nie przyklejone?
Niestety obaj gładko ogoleni...
... za to ładnie ubrani
Jeśli kolorem niebieskim przytoczyłeś dokładnie brzmienie artykułu, to chyba nie do końca masz rację, dokonując nadinterpretacji pisząc o liczbie kopii ,bliskich i... kochankach. Przyznaję, że nie znam tych zapisów, a opieram się wyłącznie na przedstawionych tu przedrukach ;)
Przeczytaj raz jeszcze bo wydaje mi się, że nie zrozumiałeś wypowiedzi. Przeczytaj dokładnie zdanie gdzie pojawia się liczba 1000. Zupełnie ne wiem co Ci się nie zgadza. Sugerujesz, że kochanka nie jest bliską osobą czy coś w tym stylu?
Zamiast kupować dzieło wydane na np. CD, ze sprzedaży którego autor czerpie zyski ściągasz utwór z netu nie kupując tej płytki. Autor traci czy nie? Czy tzw. użytek własny narusza wtedy interesy twórcy czy nie?
Nie rozumiem z czym polemizujesz. Z ustawą się nie zgadzasz - masz prawo. Ale to nic nie znaczy. Masz prawo się nie zgadzać z Ustawą ale nie zmienia to faktu, że ustawa jest obowiązująca. A wedle ustawy istnieje zapis o dozwolonym użytku osobistym i nie widzę problemu by człowiek świadomy swych praw nie korzystał z tego zapisu.
Ściągam bo prawo na to zezwala. Użytek własny nie stoi w sprzeczności z działaniem na szkodę twórcy chyba, że nastąpi wypadek jak w moim powyższym opisie na niebiesko. Słuchając radia (to też podlega pod użytek własny - wszak obcujemy z rozpowszechnionym utworem) i nagrywając utory na CD też pozbawiam twórcę hipotetycznego dochodu. Nie kupię płyty bo nagram sobie utwory z radia. Jakoś nikt się temu nie dziwi.
Gdyby nie było zapisu o dozwolonym użytku osobistym to nie można byłoby podarować kopii CD znajomym, babci czy kochance. Narażałoby to przecież twórcę na straty - babcia nie kupi płyty tylko dostanie kopię, kochanka nie kupi płyty tylko dostanie kopię.
Chcac sie z toba podzielic nagraniem trzeba je najpierw miec, skopiowac i zamiescic w necie. Wedlug ustawy wolno (komus) skopiowac do prywatnego uzytku, wiec nie wolno zamieszczac na necie- samo zamieszczenie jest wiec nielegalne (art 23.2).
Nie rozumiem, wypowiedź jest nielogiczna i ma błędy stylistyczne. Nie potrafię zrozumieć o co w niej chodzi.
W kazdym razie rozpowszechnianie bez zgody jest nielegalne - pisałem to już w pierwszych postach - i zupełnie nie wiem do czego zmierzasz. Chcąc się z bliską osobą podzielić, to skopiuj dzieło i je podaruj własnorecznie bądź via Poczta Polska. Po co mieszasz do tego sieć.
Art 23.2 definiuje zakres własnego użytku osobistego - czyli z kim się można dzielić
Twoje rozumienie ze mozesz sobie sciagnac "legalnie" cos co juz jest nielegalne jest na poziomie osmiolatka. Zadzwon moze do jakiegos lokalnego prawnika bo tylko sobie robisz wstyd na forum publicznym.
Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego (art. 23 pr.aut) - utwór istniejący w sieci jest już rozpowszechniony. Sieć to jedna z możliwości rozpowszechniania. Nie ważne jaki to utwór - fotografia, film , tekst, piosenka. Z wszystkich tych utworów jakie są rozpowszechnione w sieci użytkownik na potrzeby własne może korzystać do woli. Uzytkownik nie musi sie zastanawiać czy zdjęcie jakie ściągnął sobie na tapetę było umieszczone w sieci legalnie czy też nielegalnie. Kiedy użytkownik wydrukuje sobie na swojej drukarce ściągniety z chińskiego serwera artykułu o kompresorach to też nie łamie prawa. Jest rozpowszechnione więc się korzysta. Nie trzeba się zastanawiać czy materiały umieszczone w sieci są legalnie czy też nie.
Jest to bardzo rozsądne - jak bowiem się dowiedzieć czy dzieła znalezione na arabskim serwerze są umieszczone za zgodą.
Dlatego prawo jest tak mądrze skonstruowane by karać tych co dopuszczają się nielegalnego rozpowszechniania.
Możesz mi nie wierzyć - to forum anonimowe i nie musze się przedstawiać.
Wkleję specjalnie dla Ciebie wypowiedzi z Rzeczypospolitej. Mam ten materiał na piśmie, więc musiałem go zeskanować i programem do OCR przetworzyć. Łamię teraz prawo rozpowszechniając dzieło bez zgody autora - ale mam nadzieję, że jak mnie złapią to sąd będzie łaskawy :)
Uporządkujmy zatem fakty. Przede wszystkim należy odróżnić pobieranie plików od ich udostępniania. To zasadnicze dla zrozumienia, czy łamie się prawo czy nie.
Ściąganie z sieci muzyki i filmów, ale też np. artykułów prasowych czy zdjęć, należy uznać – posługując się nazewnictwem z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – za korzystanie z utworów. Z kolei ich udostępnianie (czy to przez umieszczenie na serwerze czy też z własnego twardego dysku) – za rozpowszechnianie. Różnica jest zasadnicza. Otóż rozpowszechnianie bez zgody twórcy jest przestępstwem, a korzystanie z utworu, nawet pirackiego, absolutnie nie.
Osoba, która ściągnęła plik z serwisu Odsiebie.com, nie zostanie o nic oskarżona. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych zawiera rozdział o odpowiedzialności karnej, ale nie ma w nim słowa o karze za pobieranie pirackich plików.
– W mojej ocenie jeżeli można mówić o odpowiedzialności cywilnej, to z pewnością nie o karnej – tłumaczy Michał Błeszyński, radca prawny specjalizujący się w prawie autorskim.
Tu sprawa jest prosta. Użytkownik, który ściągnął muzykę, film czy inny utwór, nie musi się obawiać, że zostanie przeciwko niemu skierowany akt oskarżenia.
Odpowiedzialność cywilna
Dużo bardziej skomplikowana jest kwestia ewentualnej odpowiedzialności cywilnej. Najpierw warto sprecyzować, do czego ona się tak naprawdę sprowadza. Zakładając, że ściągający pliki naruszył prawo (co jest wątpliwe, ale o tym za chwilę), twórca może domagać się od niego m.in. zapłaty dwukrotności (w razie braku winy) lub trzykrotności (gdy naruszenie jest zawinione) wynagrodzenia.
Tu jednak policja czy prokurator nie mają nic do roboty. Ewentualny proces cywilny musiałby wytoczyć sam twórca, osoba posiadająca prawa majątkowe do utworu czy organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.
Użytek dozwolony czy nie
Wielu prawników uważa jednak, że za samo ściąganie plików nie grozi także odpowiedzialność cywilna. Powołują się na art. 23 ustawy o prawie autorskim, zgodnie z którym „bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego”.
– Korzystanie z utworów muzycznych, w tym również rozpowszechnianych w Internecie, objęte jest dozwolonym użytkiem osobistym. Co do zasady wolno więc pobierać te utwory z sieci bez konieczności uzyskania odrębnej zgody uprawnionego czy zapłaty wynagrodzenia – mówił w wywiadzie dla „Rz” Xawery Konarski, adwokat z kancelarii Traple Konarski Podrecki specjalizujący się w prawie nowych technologii.
Takiego samego zdania jest Katarzyna Lasota, prawnik w kancelarii White & Case.
– Osoba ściągająca z Internetu plik z muzyką czy filmem do własnego użytku nie łamie prawa. Mieści się to bowiem w granicach dozwolonego użytku osobistego. I nie ma tu znaczenia to, czy ściągany plik jest rozpowszechniany za zgodą twórcy czy też nie. Osoba pobierająca go nie ma wyraźnie określonego przez prawo obowiązku tego sprawdzać – tłumaczyła w jednej z wypowiedzi dla „Rz”.
----------------
Teraz możesz od ośmiolatków wyzwać mnie oraz osoby występujące w tekście. Wszyscy bardzo się cieszymy bo młodym być to fajowa sprawa
Aha, znam Konwencję Berneńską i jej 30 artykułów jak i także Akt Paryski Konwencji Berneńskiej. Ciekawe gdzie widzisz tam wykładnie dozwolonego użytku osobistego - na siłę możnaby się doszukiwać zalążków w art. 9 Aktu Paryskiego Konwencji Berneńskiej a ten mówi, że państwa członkowskie mogą wedle swego ustawodastwa regulować sprawy związane z reprodukcjami. Wedle tej ustawy wszelki zapis dźwiękowy bądź wizualny uważany był za reprodukcję.
I tak jeszcze na marginesie - czy casus z pirackim radiem na Bałtyku nie dał Ci do myślenia. Uważasz, że należałoby obcinac uszy słuchaczom, robić naloty na mieszkania połaczone z konfiskatą kaset i CD-R?
2. W firmie, w biurze mam komputer, kupiony na firmę, ściągam na niego muzykę której sobie słucham podczas pracy. Czy to dalej jest użytek osobisty, czy komputer firmowy rządzi się innymi prawam (jestem grafikiem i podczas robienia projektu słucham tej muzykii?) Co w przypadku kontroli która (abstrahując od zawodu (?) - czy to grafik, czy realizator) znajduje na takim komputerze ściągniętą muzykę/film/zdjęcia?
W przypadku kontroli możnaby domniemywać, że treści chronione znalezione na komputerze firmowym służa do celów innych niż osobiste. Dozwolony użytek osobisty wyklucza jakiekolwiek działania komercyjne a skoro na komputerze firmowym służacym do zarabiania znaleziono pobrane pliki to nadgorliwiec może wysnuć hipotezę, że pliki te służa całej firmie.
3. Jestem sprzedawcą w sklepie, przynoszę z domu swojego laptopa, słucham sobie muzyczki zza lady, ze ściagniętych plików - czy to już jest rozpowszechnianie?
Jeśli słuchasz sam sobie na słuchawkach to problemu nie ma. Jeśli prócz Ciebie muzy tej słuchają klienci to także mogą być problemy. Dozwolony użytek osobisty to na pewno nie klienci przychodzący do sklepu. Mógłbys w sklepie słuchac głośno muzy z legalnie nabytych nośników ale wówczas pojawili by się smutni panowie z organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi celem pobrania tantiem za publiczne odtwarzanie. Argumentują oni, że skoro muza leci w sklepie to sklepikarz czerpie z tego tytułu dochody bo tym sposobem przysparza sobie więcej klientów i dochody rosą. Jest to argumentacja idiotyczna ale wszyscy płacą ryczałtową stawkę by nie mieć probleów. Swego czasu sieć sklepów obuwniczych BATA się zbuntowała tłumacząc, że absolutnie puszczanie muzy w sklepie nie przekłada się na większe zyski. Sprawa BATA kontra organizacje toczyła się długo i skończyła się ugodą.
Zauważ, że kiedyś w autobusach grało radio i pasażerowie mogli go słuchać. Obecnie radio przygrywa tylko kierowcy w kanciapie bo ZAiKS i podobni zarządali płacenia tantiem z tytułu odtworzeń publicznych argumentując, że radio w autobusach umila podróż przez co pasażerowie chętniej jeżdzą autobusami w których słychac muzę a to w sposób prosty wedle nich przekłada się na osiąganie korzyści majątkowych. Argumentacja bzdurna bo nikt nie prowadził badań jak muza w środkach transportu wpływa na ilość pasażerów. Jednak by mieć święty spokój i nie płacić tantiem wszystkie KZK, MZK, PKS i podobne pouczyły kierowców by muzyki na autobus/tramwaj nie puszczali.
--------------
To tak na szybko i w skrócie bo pora późna
A , czy istnieje w ustawie definicja "użytku własnego"? I jak ona brzmi? Bo bez ustalenia definicji pojęć wg. ustawodawcy, na nic te spory. :)
korzystać można z już rozpowszechnionego utworu...ok, ale czy to zdanie oznacza również "korzystac można z już ukradzionego utworu"? A czy czasem kluczowe nie jest tu sformułowanie "ROZPOWSZECHNIONY"? Czy skradziony i puszczony w eter utwór jest rozpowszechniony? Czy czasem nie jest tak, że "rozpowszechiony" tzn. "dostarczony odbiorcom w sposób legalny? Pytam bo jeśli nie to znaczy, że "można korzystać do woli z już skradzionego mercedesa". A co w sytuacji gdy ściągający mp3 doskonale wie, że pochodzi ono z nielegalnego serwisu internetowego lub nielegalnej stacji radiowej? Czy nie nie jest to quasi paserstwo?
"Rozpowszechniać" znaczy moim zdaniem "sprawiać by coś stało się powszechne, a więc "było do dyspozycji ogółu". Kto jednak ma prawo rozpowszechniać? Tylko ten, kto ma do tego prawo. Na pewno nie złodziej.
"Rozpowszechniać" znaczy moim zdaniem "sprawiać by coś stało się powszechne, a więc "było do dyspozycji ogółu". Kto jednak ma prawo rozpowszechniać? Tylko ten, kto ma do tego prawo. Na pewno nie złodziej....
Oczywiście, dlatego rozpowszechnianie bez zgody jest nielegalne - pisałem to do cholery w pierwszych postach i w dodatku na czerwono
...A co w sytuacji gdy ściągający mp3 doskonale wie, że pochodzi ono z nielegalnego serwisu internetowego lub nielegalnej stacji radiowej? Czy nie nie jest to quasi paserstwo?
No i co wóczas? Mam z przestrachem przełączać stację radiową czy telewizyjną na inny kanał? Czy internauta zanim wejdzie na jakąkolwiek stronę powinien wysłać list polecony, zadzwonić do administratora serwisu z pytaniem czy wszystkie treści na ich stronach są umieszczone legalnie (za zgodą)? Jak sobie to wyobrażasz w przypadku np. serweru w Dubaju bądż w jakimkolwiek innym miejscu. Czy przed wejściem na ftp://ftp.mimuw.edu.pl miałbym wpierw skontaktować się z dziekanem Wydziału Matematyki Informatyki i Mechaniki UW aby uzyskać potwierdzenie, że na serwerze nie znajdują się treści nielegalnie zamieszczone? Czy włączając satelitę i ustawiając talerz w niebo powinienem wpierw wysłać list do nadawcy przykładowo w Honk-Kongu z pytaniem czy filmy i teledyski jakie puszcza w swoich programach są rozpowszechniane za zgodą?
Zresztą na Twoje pytanie padła już odpowidź w materiale jaki przytoczyłem z Rzeczpospolitej. Skoro jej nie dostrzegłeś, to teraz wytłuszczę: Katarzyna Lasota, prawnik w kancelarii White & Case "...I nie ma tu znaczenia to, czy ściągany plik jest rozpowszechniany za zgodą twórcy czy też nie. Osoba pobierająca go nie ma wyraźnie określonego przez prawo obowiązku tego sprawdzać"
W Polsce nie było do tej pory ani jednej sprawy o pobierania treści z internetu. Przepisy są oczywiste dla prokuratury/organów ścigania oraz dla działających w imieniu twórców przedstawicieli prawnych. Nikomu w Polsce jeszcze nie przyszło do głowy by na podstawie obowiązującego prawa komukolwiek postawić zarzuty tyczące pobierania treści chronionych.
Zastanawiać się można bo to rozwija logiczne myślenie. Jednak nic Wasze zastanawianie nie zmieni wobec faktycznego stanu prawnego - stan ten trzeba zaakceptować.
Pytam bo jeśli nie to znaczy, że "można korzystać do woli z już skradzionego mercedesa".
I przestańce porównywać prawo autorskie do kradzieży. To nie ma z sobą nic w spólnego. Przy kradzieży dochodzi do zaboru mienia, do przeniesienia prawa własności do przedmiotu z jednej osoby na druga. By ta druga mogła mieć przedmiot ta pierwsza musi być go pozbawiona. Materialny przedmiot zmienia właściciela!
W przypadku 'dzieł' nie jest to możliwe. Można ukraść egzeplarz z utworem np. rzeżbę z parku czy ksiżkę z biblioteki ale to nie znaczy, że ukradliśmy autorowi dzieło!
morpheus70 (15-12-2009, godz. 07:26)
A , czy istnieje w ustawie definicja "użytku własnego"? I jak ona brzmi? Bo bez ustalenia definicji pojęć wg. ustawodawcy, na nic te spory. :)
Ustawodawca nie zdefiniował tego pojęcia. Na ogół przyjmuje się, że jest to cel niekomercyjny, związany z nauką, rozrywką, zaspokajaniem własnych potrzeb. Działanie w ramach tego celu nie może się wiązać z publicznym udostępnieniem utworu - cytat za RZ
Dodatkwo polecam materiały na serwisie prawnym prawo.vagla.pl. Ten materiał może Was zainteresować: http://prawo.vagla.pl/node/5454 (pobieranie plików z internetu).