Post
autor: steelcangoo » środa 17 cze 2009, 03:36
Sebson, tylko po co to pisac na forum skoro nie potrzebujesz uwagi ani interakcji, czy tez konfrontacji swych pogladow ze swiatem zewnetrznym. filozof by spytal gdzie jest granica miedzy slowem pisanym a muzyka, bo obydwie to nic innego jak wypowiedzi oddajace jakis sens, stany emocjonalne czy mysli. Drugi filozof by powiedzial ze wszystko co myslisz jest prawda a zarazem nic nia nie jest,racje i tak ma ten kto ma wiecej ludzi po swojej stronie. Ja filozofem nie jestem i też uważam za osobiste to co dzieje sie pomiedzy wejsciem do toalety a spuszczeniem wody, ale z drugiej strony jesli ktos lubi ten zapach do tego stopnia ze chce za niego zaplacic, to czemu nie pozwolic mu go wachac zarabiajac na tym.... (celowo splycam)
Tasiorowski, mam podobne doswiadczenia z hiohopowcami, z tym ze zauwazylem ze kazdy z nich z osobna to normalny koles , dopiero gdy jest ich dwoch lub wiecej zaczyna sie komedia. W przeszlosci otarlem sie o ta kulture, zanim jeszcze do nas dotarla, wtedy (80te) to byl taki nowoczesniejszy punk, zamiast gitar i krzyku, bity i rap, nie przypominalo to niczym tego co dzisiaj sie nazywa hh , podstawowa rzecza ktora mi utkwila wtedy w glowie to indywidualizm, kazdy wykonawca byl inny, z wygladu i z muzyki. Niczym nie przypominali polskich lysych kolesi w dresach. Generalnie ta kultura powstala z biedy i polegala na : "rob to co ja a razem wyrwiemy sie z getta" a zachowanie indywiduwalnosci w tym odgapianiu bylo rodzajem dumy. Dzis gramofon, mikser i mikrofon jest tak samo klasycznym zestawem jak gitara,bass,perkusja,gardlo... hip hop rozpoczal nowe milennium , tak jak jazz poprzednie stulecie, w identycznych okolicznosciach. Hip hop w globalnym znaczeniu jest dzisiaj tak samo waznym fundamentem kulturowym jakim jazz byl 100 lat temu, od kiedy czarni w stanach moga mowic nie musza dmuchac bezzesnsownie w trabki jak Dizzie Gillespie , Charlie Parker, czy John Coltran. ich pewnie tez mieli wszyscy dosyc kiedy byli na topie , ale to rock and roll wyrosl z jazzu jakby nie patrzec, dzis oba nurty sa martwe a za razem maja sie bardzo dobrze dzieki pasjonatom. Z jednej strony skomercjalizowany dzis hip hop a z drugiej skomercjalizowany house to dzis tylko szkice filozofi muzyki rozrywkowej na nowe stulecie, dzis w podziemiu w 30 lat wyroslo nich kilkaset gatunkow muzycznych i to do nich bedzie nalezec przyszle stulecie , z ta roznica ze nowy rock'n'roll z tego nie powstanie, on juz powstal, wiele razy, we wielu miejscach na swiecie... dlaczego hiphop mialby umrzec skoro niektore religie przetrwaly tysiaclecia , przez ktore mialy decydujacy wplyw na muzyke i kulture... mu sobie tu mozemy pisac co chcemy, do hiphopowcow dociera tylko rap, reszta to niewierni, w tym ich sila i skutecznosc... Ten wiek jest wiekiem indywidualnosci, rewolucja juz nastapila, mozna robic muzyke jaka sie chce, ilu znajdziesz ludzi po swojej stronie, tyle zagrasz koncertow i plyt sprzedasz, mozliwosci internetu sa ogromne, trzeba tylko miec jaja by to ogarnac... martwi mnie jedynie to ze do Polski cokolwiek z tego dotrze dlugo po tym jak sie skomercjalizuje do tego stopnia ze dziadki z zaixu i tvp zdolaja do tego potupac nuzka ... jeszcze bardzie sie boje pomsylec ile czasu bedzie musialo minac w naszym bogobojnym spoleczenstwie nim dotrze ze mainstream to margines i przezytek, tak jak TV, radio i katarynki
--------------------------------------------------------------------------------------
mądry uczy się na błędach innych, głupi na swoich, idiota nigdy się nie uczy