Jak byłem mały wygrałem na balu świątecznym główną nagrodę - misia - podobny do Uszatka, taka ubita słoma obszyta pluszem

Na strzelnicy ustrzeliłem kiedyś śrutem patyka i dostałem czarno-białe zdjęcie Arnolda

Miałem też szczęście z patykiem po Big Milk'u - mogłem go wymienić na Big Milk'a

W letnim konkursie tenisa stołowego w Polanicy wygrałem piłeczki Grubby z autografem Grubby

Mój, świętej pamięci, dziadek obstawiał te same numery dużego lotka co tydzień około 30 lat. Pewnego dnia te numery zostały wylosowane, ale on akurat wtedy pił i nie wysłał losu. Babcia spakowała go i wystawiła torby za drzwi. Jak już doszła do siebie przygarnęła go z powrotem

Moja mama trafiła dziesiątkę w multilotku i nie odebrała pieniędzy bo myślała, że nie trafiła

Coś z teraźniejszości: Wczoraj śniło mi się, że dziadek wręcza mi los z trafionym dużym lotkiem
[addsig]
For God so loved the world that he gave his one and only Son, that whoever believes in him shall not perish but have eternal life <John 3.16>