To zwykły odruch zdrowego rozsądku. Im dłużej Cię czytam tym bardziej widzę dlaczego topornie jesteś do niego nastawiony.
1. Punktem wyjścia było nagranie realizowane w studio, nie live. Skąd ten pomysł na przywoływanie przykładów ze sceny? Brak argumentów zmusił? A gdyby tak wrócić do poletka "studio", pozwoli Ci duma rzeczowo uzasadnić to wyśmiewanie?
***************************************
Jeśli nie widzisz sensu moich "topornych" wypowiedzi to już nie mój problem. Ale wyjaśnię oczywiście, może coś zrozumiesz.
Wiem doskonale czego dotyczył wątek, a ponieważ Śmiechu podał dość szczegółową "receptę sukcesu" nie chciałem się powielać.
Dopiero gdy pojawiły się tezy głoszące "cudotwórczy" zakres działań PÓŹNIEJ, zareagowałem, ponieważ dla mnie PÓŹNIEJ nie istnieje z wielu powodów: straty czasu bo posiadając choćby część wiedzy można nagrać przyzwoicie bęben i nie tracić go ani energii na "cuda", których wątpliwe dobrodziejstwo stało się TU receptą.
O ekonomice finansowej nie wspomnę. Powiem tyle, że zwracano się do mnie wielokrotnie w sprawie ratowania traków i prawie zawsze starałem się wskazać ekonomiczny wariant uzasadniając tym, ze nagranie tegoż od nowa pochłonie mniejsze środki niż "ratowanie trupa".
Oczywiście są przypadki wyjątkowe gdy nagrania mają np. wartość historyczną czy z różnych powodów są wyjątkowe.
Ponadto w poście wyżej wspomniałem o tym, że w wyniku popełnionych błędów np. w wyniku złego ustawienia mikrofonów mogą powstać nieodwracalne straty pasmowe(kancelacja), zniekształcenia fazowe i inne zjawiska niekorzystne. To chyba jest jasne?
Ponieważ "obrona" PÓŹNIEJ trwała nadal, pozwoliłem sobie na dygresję a propos live. Bo czymże według Ciebie w podstawowym wymiarze różni się nagłośnienie bębna live a w studio. Oczywiście pomijam zagadnienia ambientów, ujęć dwumikrofonowych stopy, werbla itp. chciałem tylko wskazać to, że na livie PÓŹNIEJ nie istnieje odnosząc to do tego iż w studio tez nie musi i nie powinno być receptą na braki doświadczenia, wiedzy czy też zaniedbań.
2. Jeśli dobrze rozumiem to wg Ciebie tylko pałkarz jest kluczem do sukcesu, a ewentualnych słabości w nagraniu w warunkach studyjnych wyrugować się nie da - dobrze rozumiem przesłanie? Jeśli nie to proszę powiedz co chciałeś wnieść do dyskusji konkretnego, jaki pogląd?
...
**********************
Nie!!!. Po 18 latach muzykowania wiem doskonale jakie są uwarunkowania
Co i od czego, bądź kogo zależy. Źródło dobrze przygotowane chyba nie ulega kwestii. Bębniarz, jego warsztat, wrażliwość muzyczna, umiejętność słuchania innych, równocześnie trzymanie zegara. Samopoczucie danego dnia tez ma znaczenie. Sprawy życiowe, problemy osobiste, wszystko jest ważne. Wielokrotnie przerywałem sesje bo widać było, że z jakichś powodów człek nie daje rady i "ciągnięcie" dalej tego dnia nie miałoby sensu. Czasem zdarzają się drobne wpadki ale całość jest "mistrzowska" następne wersje nie gwarantują "lepiej" i tylko w takich przypadkach dopuszczam to PÓŹNIEJ.
Jeśli bęben jako podstawa groovu, jako maszyna i fundament jest zmaszczona to NIE. BĘBEN NIE GRA TO NIC NIE ZAGRA.
I reszta to będzie budowanie zamków z piasku.