Dekadencja
Kuba, ja na przykład doskonale rozumiem to Twoje przeżycie z najżywszą z żywych muzyk. I szczerze Ci go zazdroszczę (zabierz mnie kiedyś ze sobą :). Zresztą, sam kiedyś grałem w orkiestrze, tyle że szkolnej (mimo to była pokaźna), ale niestety nie umiałem wtedy tego docenić.
A co do muzyki - ZAWSZE będzie dobra muzyka. Dobra czyli taka, która działa na nasze emocje.
Wierzę w twórców. A to że ktoś zachłystuje się sprzętem czy softem... Cóż, jeśli będzie to dla niego tylko faza na drodze rozwoju, to w porządku, a jeśli zostanie na etapie "maszyna zrobi wszystko", no to co za problem? Może i będzie gwiazdą, może wylansuje masę przebojów... Ale czy zapisze się w historii muzyki przez duże "eM"?
W czasach PRL-u, które niestety pamiętam, byliśmy odcięci do tej największej komerchy. Prezenterzy radiowi starali się pokazywać rzeczy jak najbardziej wartościowe. Wtedy mieliśmy mylne wrażenie, że muzyka jest naprawdę super hiper. A potem okazało się, że oprócz tych bardzo dobrych rzeczy, jest i mnóstwo badziewnych, a do muzyki większość ludzi nie podchodzi z nabożeństwem. I to trzeba przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Dla naprawdę pokaźnej liczby ludzi muzyka jest tylko tłem, dodatkiem do codziennych czynności. I niczym więcej.
Ale czy są przez to gorsi? Oczywiście, że nie.
Jak ktoś napisał: róbmy swoje :) To chyba najlepsze, co można w tym temacie napisać.
A co do muzyki - ZAWSZE będzie dobra muzyka. Dobra czyli taka, która działa na nasze emocje.
Wierzę w twórców. A to że ktoś zachłystuje się sprzętem czy softem... Cóż, jeśli będzie to dla niego tylko faza na drodze rozwoju, to w porządku, a jeśli zostanie na etapie "maszyna zrobi wszystko", no to co za problem? Może i będzie gwiazdą, może wylansuje masę przebojów... Ale czy zapisze się w historii muzyki przez duże "eM"?
W czasach PRL-u, które niestety pamiętam, byliśmy odcięci do tej największej komerchy. Prezenterzy radiowi starali się pokazywać rzeczy jak najbardziej wartościowe. Wtedy mieliśmy mylne wrażenie, że muzyka jest naprawdę super hiper. A potem okazało się, że oprócz tych bardzo dobrych rzeczy, jest i mnóstwo badziewnych, a do muzyki większość ludzi nie podchodzi z nabożeństwem. I to trzeba przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Dla naprawdę pokaźnej liczby ludzi muzyka jest tylko tłem, dodatkiem do codziennych czynności. I niczym więcej.
Ale czy są przez to gorsi? Oczywiście, że nie.
Jak ktoś napisał: róbmy swoje :) To chyba najlepsze, co można w tym temacie napisać.
Re: Dekadencja
Jak ktoś napisał: róbmy swoje :) To chyba najlepsze, co można w tym temacie napisać. ...
**********************
Podpisuję się "dwómi ręcami".
**********************
Podpisuję się "dwómi ręcami".
...moje drugie imię - oldschool...
Re: Dekadencja
...Jak ktoś napisał: róbmy swoje :) To chyba najlepsze, co można w tym temacie napisać. ...
**********************
Podpisuję się "dwómi ręcami"....
**********************
I ja również.
Jak napisałem wyżej, wszystko to - to tylko narzędzia.
To od NAS zależy, jak dostępne nam narzędzia wykorzystamy. Czy będą one nam posłuszne, czy też raczej uczynią z nas swoich niewolników.
**********************
Podpisuję się "dwómi ręcami"....
**********************
I ja również.
Jak napisałem wyżej, wszystko to - to tylko narzędzia.
To od NAS zależy, jak dostępne nam narzędzia wykorzystamy. Czy będą one nam posłuszne, czy też raczej uczynią z nas swoich niewolników.
Re: Dekadencja
Nie rozumiem pojęcia o jaką formę dekadencji chodzi.Boimy się buntu maszyn czy co?
racja sebson
Zastanawiałem się nieraz czytając posty ile niektórzy wykorzystują z możliwosci danego DAWA wykorzystując np. cubase i sonara razem, albo gdy czytam że ableton nie nadaje się do miksu bo mu się nie pojawiajają numery wartosci suwaka na mikserze i nie można go otworzyc na kilku lcd.
A własnie on ma możliwość improwizacji i eksperymentow jak żaden inny.
racja sebson
Zastanawiałem się nieraz czytając posty ile niektórzy wykorzystują z możliwosci danego DAWA wykorzystując np. cubase i sonara razem, albo gdy czytam że ableton nie nadaje się do miksu bo mu się nie pojawiajają numery wartosci suwaka na mikserze i nie można go otworzyc na kilku lcd.
A własnie on ma możliwość improwizacji i eksperymentow jak żaden inny.
Re: Dekadencja
Ja trochę nie rozumiem tej nagonki w watku na bądź co bądź postęp techniczny. Dlaczego? Ano dlatego, że przygodę z nagrywaniem zaczynałem w czasach gdy taśmowy szesnastoślad był szczytem marzeń. A ja miałem okazję pracować na takim, co było dla mnie początkowo wielkim przeżyciem. Do tego, ze względu na Polskie realia, jakaś sycząca konsoleta bardziej z przypadku. No i niebawem zacząłem zauważać ten wszechobecny szum. Bramy niebios okazały się już nie tak "niebiańskie". Przyszły ADATy i wydawało się że będzie lepiej. Potem karty, jakieś Audiomedia III, czy DWA Elite, (kto to jeszcze pamięta?) która za cholerę nie chciała działać a wydawała się kolejnymi bramami muzycznego raju. Nie była. Także jak to wreszcie zaczęło działać, moim zdaniem dokonał się wielki przełom. Kolejnym było odejscie w dziedzinie wydawanych przez środowisko DAW dźwięków z piszcząco-bzyczących, na rzecz coraz bardziej rozbudowanych sampli.
Od tego momentu nie bardzo dałem się ponieść "wirtualnemu wirowi", bo nadal z powodzeniem pracuję na komputerze sprzed 5 czy 6 lat i (uwaga!!!) PC-towym Logic'u i Cool Edicie (Adobe położyło ten program kompletnie). I tu dochodzę do sedna - nadszedł moment gdy taka konfiguracja staje się w obliczu WARTOŚCIOWYCH nowosci technicznych zdecydowanie nie wystarczająca. Pomijam moc komputera. Logic np. nie radzi sobie należycie z kompensacją opóźnień nowszych VST, a z innymi zupełnie odmawia współpracy. Po co mi nowe wtyczki? Ano dziwnym trafem okazuje się że obecnie pisane korektory i kompresory lepiej brzmią niż te sprzed lat. Mało tego prawie (podkreślam prawie) przestaje mi przeszkadzać ich cyfrowa natura.
Ale do czego ja właściwie zmierzam, ktoś mógłby zapytać. Otóż jak nikt nie byłby w stanie namówić mnie do powrotu do rejestracji na szumiącego Tascama poprzez szumiącą konsoletę, zeroej prawie możliwości edycji, jak również zamiany Multiface'a na Audiomedię pod kontrolą WIN 95, tak nikt nie namówi mnie mimo wielkiego sentymentu do Logic'a do stanięcia w miejscu, skoro nowe produkty są w stanie zaoferować mi więcej realnych możliwości. A komu to zawdzięczamy? Niestety nie mnie, bo nie rzucam się tak chętnie na nowości, tylko właśnie tym, piętnowanym przez Was "sprzętowcom". Bo jakiej firmie opłacało by się wypuszczać jakikolwiek nowy, lepszy produkt, jeśli na ogólnoświatowym rynku zapanowała by jednogłośna (wiem, nie realne) zmowa pod tytułem: "Nie kupujemy nowości!". Ktoś z rynku konsumenckiego kupował by Cubase'a 524 MKII i Apogee 1728 kHz żeby posłuchać sobie w domu MPtrójek kupionych w necie? Odpowiedzcie sobie sami po co nam "sprzętowcy".
Od tego momentu nie bardzo dałem się ponieść "wirtualnemu wirowi", bo nadal z powodzeniem pracuję na komputerze sprzed 5 czy 6 lat i (uwaga!!!) PC-towym Logic'u i Cool Edicie (Adobe położyło ten program kompletnie). I tu dochodzę do sedna - nadszedł moment gdy taka konfiguracja staje się w obliczu WARTOŚCIOWYCH nowosci technicznych zdecydowanie nie wystarczająca. Pomijam moc komputera. Logic np. nie radzi sobie należycie z kompensacją opóźnień nowszych VST, a z innymi zupełnie odmawia współpracy. Po co mi nowe wtyczki? Ano dziwnym trafem okazuje się że obecnie pisane korektory i kompresory lepiej brzmią niż te sprzed lat. Mało tego prawie (podkreślam prawie) przestaje mi przeszkadzać ich cyfrowa natura.
Ale do czego ja właściwie zmierzam, ktoś mógłby zapytać. Otóż jak nikt nie byłby w stanie namówić mnie do powrotu do rejestracji na szumiącego Tascama poprzez szumiącą konsoletę, zeroej prawie możliwości edycji, jak również zamiany Multiface'a na Audiomedię pod kontrolą WIN 95, tak nikt nie namówi mnie mimo wielkiego sentymentu do Logic'a do stanięcia w miejscu, skoro nowe produkty są w stanie zaoferować mi więcej realnych możliwości. A komu to zawdzięczamy? Niestety nie mnie, bo nie rzucam się tak chętnie na nowości, tylko właśnie tym, piętnowanym przez Was "sprzętowcom". Bo jakiej firmie opłacało by się wypuszczać jakikolwiek nowy, lepszy produkt, jeśli na ogólnoświatowym rynku zapanowała by jednogłośna (wiem, nie realne) zmowa pod tytułem: "Nie kupujemy nowości!". Ktoś z rynku konsumenckiego kupował by Cubase'a 524 MKII i Apogee 1728 kHz żeby posłuchać sobie w domu MPtrójek kupionych w necie? Odpowiedzcie sobie sami po co nam "sprzętowcy".
Re: Dekadencja
Jedna rzecz jest zasmucająca. Światły człowiek używa tu zwrotów TFUrcy-z naciskiem na TFU,być może potrzebując spluwaczki.O płycie Kombii używa zwrotów o p..plastiku,stawiając prowokac. pytania do użytkowników VSTi.Mnie się ta drwina z odczynem pogardy średnio podoba,pomimo że potrafię rozróżnić"ile"samego twórcy jest w nowoczesnej,zachwycającej produkcji opartej o samo VST.To prowokuje reakcję.
Re: Dekadencja
Pawle - dziękuję za Twojego posta - on wyjaśnia całe sedno sprawy - we właściwej tonacji. Brawo.
Re: Dekadencja
Ale do czego ja właściwie zmierzam, ktoś mógłby zapytać. Otóż jak nikt nie byłby w stanie namówić mnie do powrotu do rejestracji na szumiącego Tascama poprzez szumiącą konsoletę, zeroej prawie możliwości edycji, jak również zamiany Multiface'a na Audiomedię pod kontrolą WIN 95, tak nikt nie namówi mnie mimo wielkiego sentymentu do Logic'a do stanięcia w miejscu, skoro nowe produkty są w stanie zaoferować mi więcej realnych możliwości. A komu to zawdzięczamy? Niestety nie mnie, bo nie rzucam się tak chętnie na nowości, tylko właśnie tym, piętnowanym przez Was "sprzętowcom". Bo jakiej firmie opłacało by się wypuszczać jakikolwiek nowy, lepszy produkt, jeśli na ogólnoświatowym rynku zapanowała by jednogłośna (wiem, nie realne) zmowa pod tytułem: "Nie kupujemy nowości!". Ktoś z rynku konsumenckiego kupował by Cubase'a 524 MKII i Apogee 1728 kHz żeby posłuchać sobie w domu MPtrójek kupionych w necie? Odpowiedzcie sobie sami po co nam "sprzętowcy"....
*********************
To nie jest ważne kto górą, "sprzętowcy" czy nie, bo nie o to tu chodzi.
software i hardware mają swoje plusy jak i minusy. To samo tyczy się relacji cyfra-analog. Wystarczy spojrzeć na studia nagraniowe. Z wymogów sytuacji łączą technologicznie dwa systemy, dwa światy nieomal, a po co?
Ano po to by być elastycznym, by wykorzystać wszelkie dostępne narzędzia w procesie twórczym. A po co?....
To daje pełny wachlarz środków wyrazu w procesie twórczym zwanym ogólnie MUZYKĄ. Zamykanie się w jednej opcji powoduje w jakimś stopniu ograniczenia i przekłamania. Choćby symulację "analogu" przez software.
Uważam to za chore. Na etapie tzw. projektowym, w porządku. Ale jako efekt finalny?...
Jak napisałem wcześniej nie ma systemów i platform idealnych, sztuka tylko polega na tym aby z każdej nauczyć się wyciągać to co najlepsze w danej sytuacji, odpowiednio je łączyć, uzyskując EFEKT KOŃCOWY z którego można być dumnym. Bo przecież ON jest najważniejszy.
W jedności siła Panowie:)
Re: Dekadencja
Bardzo dziwny ten temat, zwłaszcza ton pogardy do, jak wy to mówicie "sprzętowców".
Osobiście uważam, że jeśli komputer jest tym, co ogranicza (wykluczając wszelkie nieumiejętności twórcy), to trzeba szukać rozwiązań. To też kwestia przyzwyczajeń i sposobu pracy. Jeden nagrywa audio na celeronie u siebie w studio i nie rozumie po co komuś - po pierwsze - terrabajty sampli - po drugie - komputer lepszy niż celeron. Zazwyczaj, zauważyłem, te osoby czują wyższość nad "sprzętowcami" i "vst-kowcami" i słuszność działań jedynie w swoim nurcie.
Dzięki dzisiejszej technologii mogę być kompozytorem, mogę tworzyć muzykę do filmów, do gier, do reklam i - naturalnie mając świadomość, że nie zastąpię żywych instrumentów - korzystam z tego, co jest mi dostępne. Bardzo cieszę się, że mam taką możliwość, bo bez tego byćmoże skończyłbym jak większość studentów kompozycji na wyższych uczelniach - przed edukacją kompozytor, po edukacji sprzedawca w sklepie z obuwiem.
Co prawda gram w orkiestrach symfoniczny bardzo często, nawet kilkadziesiąt koncertów rocznie (zdarzyło mi się też być marimbowym solistą), ale dotarcie od strony kompozytorskiej do orkiestry nie jest proste. Dziś nie jestem w stanie nagrać żywej orkiestry, zapłacić muzykom i realizatorom i posłuchać swojej muzyki wykonanej przez tętniący życiem organ. Tworzę więc na VST, które wymagają mocnego sprzętu. Niekiedy sprzęt ogranicza moje pomysły - wyobraźcie sobie pisanie na orkiestrę bez drugich skrzypiec, wiolonczeli, klarnetów, waltornii. Jeśli coś nas ogranicza, i mamy możliwość to zmienić - trzeba to zmienić. Chyba tylko na starość ludzie dopasowują się do świata, zamiast świat dopasowywać do siebie.
Efekt mojego użytkowanie VST jest taki, że bardzo szybko uczę się zaawansowanej orkiestracji i jestem w stanie wyprodukować całkiem przyzwoicie brzmiące utworki siedząc w domu. Nie płacąc 20000zł za nagranie 20 minut muzyki (choć, jak będę miał możliwość, to chętnie to zrobię).
Dziwi mnie też ton tego wątku, w porównaniu do for zagranicznych, gdzie ludzie pracują i zarabiają na VST, by etap wyżej (nadal komponując na VST, przy użyciu dziesięciu lub więcej komputerów - dla wygody i swobody działań) nagrywać wykonania przez, na przykład praską orkiestrę filmową. Jerry Goldsmith, Hans Zimmer, to ludzie najbardziej znani ze swoich 10-komputerowych systemów, opartych na samplach EW (Goldsmith - wielokrotnie o tym mówił), Vienny, czy prywatnych (Zimmer). Dla nikogo w Stanach nie jest dziwnym w studio dobry komputer, jak i dobre monitory (spróbujcie zadowolić się głośniczkami z media markt). Tak samo z muzyką, jak i z każdą inną dziedziną życia.
Pan Janek zadowoli się starym śrubokrętem i będzie nim wkręcać śrubki, a młody kupi też elektryczny i ku pogardzie pana Janka, będzie sprawdzał, który mu pasuje najlepiej.
- Piotr
Osobiście uważam, że jeśli komputer jest tym, co ogranicza (wykluczając wszelkie nieumiejętności twórcy), to trzeba szukać rozwiązań. To też kwestia przyzwyczajeń i sposobu pracy. Jeden nagrywa audio na celeronie u siebie w studio i nie rozumie po co komuś - po pierwsze - terrabajty sampli - po drugie - komputer lepszy niż celeron. Zazwyczaj, zauważyłem, te osoby czują wyższość nad "sprzętowcami" i "vst-kowcami" i słuszność działań jedynie w swoim nurcie.
Dzięki dzisiejszej technologii mogę być kompozytorem, mogę tworzyć muzykę do filmów, do gier, do reklam i - naturalnie mając świadomość, że nie zastąpię żywych instrumentów - korzystam z tego, co jest mi dostępne. Bardzo cieszę się, że mam taką możliwość, bo bez tego byćmoże skończyłbym jak większość studentów kompozycji na wyższych uczelniach - przed edukacją kompozytor, po edukacji sprzedawca w sklepie z obuwiem.
Co prawda gram w orkiestrach symfoniczny bardzo często, nawet kilkadziesiąt koncertów rocznie (zdarzyło mi się też być marimbowym solistą), ale dotarcie od strony kompozytorskiej do orkiestry nie jest proste. Dziś nie jestem w stanie nagrać żywej orkiestry, zapłacić muzykom i realizatorom i posłuchać swojej muzyki wykonanej przez tętniący życiem organ. Tworzę więc na VST, które wymagają mocnego sprzętu. Niekiedy sprzęt ogranicza moje pomysły - wyobraźcie sobie pisanie na orkiestrę bez drugich skrzypiec, wiolonczeli, klarnetów, waltornii. Jeśli coś nas ogranicza, i mamy możliwość to zmienić - trzeba to zmienić. Chyba tylko na starość ludzie dopasowują się do świata, zamiast świat dopasowywać do siebie.
Efekt mojego użytkowanie VST jest taki, że bardzo szybko uczę się zaawansowanej orkiestracji i jestem w stanie wyprodukować całkiem przyzwoicie brzmiące utworki siedząc w domu. Nie płacąc 20000zł za nagranie 20 minut muzyki (choć, jak będę miał możliwość, to chętnie to zrobię).
Dziwi mnie też ton tego wątku, w porównaniu do for zagranicznych, gdzie ludzie pracują i zarabiają na VST, by etap wyżej (nadal komponując na VST, przy użyciu dziesięciu lub więcej komputerów - dla wygody i swobody działań) nagrywać wykonania przez, na przykład praską orkiestrę filmową. Jerry Goldsmith, Hans Zimmer, to ludzie najbardziej znani ze swoich 10-komputerowych systemów, opartych na samplach EW (Goldsmith - wielokrotnie o tym mówił), Vienny, czy prywatnych (Zimmer). Dla nikogo w Stanach nie jest dziwnym w studio dobry komputer, jak i dobre monitory (spróbujcie zadowolić się głośniczkami z media markt). Tak samo z muzyką, jak i z każdą inną dziedziną życia.
Pan Janek zadowoli się starym śrubokrętem i będzie nim wkręcać śrubki, a młody kupi też elektryczny i ku pogardzie pana Janka, będzie sprawdzał, który mu pasuje najlepiej.
- Piotr
Re: Dekadencja
... [...] Pan Janek zadowoli się starym śrubokrętem i będzie nim wkręcać śrubki, a młody kupi też elektryczny i ku pogardzie pana Janka, będzie sprawdzał, który mu pasuje najlepiej.
**********************
I tak będzie sprawdzał i sprawdzał, a pan Janek już wiele śrub sobie w tym czasie wkręci. Bo zapomina się powszechnie, że to o śrubę chodzi, nie o śrubokręt (a tak naprawdę... wkrętak).
[addsig]
**********************
I tak będzie sprawdzał i sprawdzał, a pan Janek już wiele śrub sobie w tym czasie wkręci. Bo zapomina się powszechnie, że to o śrubę chodzi, nie o śrubokręt (a tak naprawdę... wkrętak).

[addsig]
[Użytkownik usunął konto]