...Nie potwierdzam informacji o "małej niezawodności" analogów. Bo niby czym się one różnią od nie-analogów jeśli chodzi o wykorzystane elementy?
**********************
Obecnością dużej liczby delikatnych analogowych układów, które albo nie są już produkowane albo są produkowane w niewielkich ilościach i stosunkowo trudno dostępne.
**********************
Na ile to możliwe starałem się oprzeć na jak najbardziej dostępnych elementach - było to jedno z założeń. Najbardziej "egzotycznymi" scalakami w całej konstrukcji są chyba LM13700 - aczkolwiek nie zaobserwowałem ich wzmożonego palenia (są sterowane ze źródeł prądowych) - a i z ich dostępnością chyba jeszcze nie najgorzej jest. Reszta to TL08x, 4066 itp standardy. No - są jeszcze UL1111 (CA3046) ale te od biedy można zastąpić dyskretnymi tranzystorami, aczkolwiek dochodzi wtedy dodatkowa robota z parowaniem.
Polifoniczny syntezator analogowy
Ja jestem tylko zwykłym grajkiem...
Re: Polifoniczny syntezator analogowy
**********************
Obecnością dużej liczby delikatnych analogowych układów, które albo nie są już produkowane albo są produkowane w niewielkich ilościach i stosunkowo trudno dostępne. Na przykład wzmacniacze transkonduktancyjne CA3080 i LM137000 - lubią się przegrzewać, bardzo chętnie się przepalają, wystarczy, że prąd sterujący na ułamek milisekundy przekroczy kilka mA. Albo obecnością dużej liczby kondensatorów elektrolitycznych, które są zawodne i lubią tracić pojemność.
Czy naprawdę tak miało (albo tak dawno) miałeś do czynienia z tymi elementami, że tego nie wiesz?...
**********************
Co ciekawe, nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek wymieniał akurat te w/w układy, co najwyżej jakieś CMOSy, dzielniki generatora, wzmacniacze operacyjne, czy filtry scalone.
Poza tym, skąd założenie, że współczesny analog musi bazować na starych specjalizowanych układach analogowych? Każdy vca, vcf, i.t.d. można rozwiązać na dziesiątki sposobów, w tym i na scalakach, które są i niezawodne i dostępne za parę złotych.
Z drugiej strony współczesne procesory też "lubią się przegrzewać", a taka pierwsza lepsza malutka karta dźwiękowa ma kilkadziesiąt kondensatorów elektrolitycznych, strach pomyśleć ile "zawodnych" elektrolitów jest w każdym mikserze audio, pewnie więcej niż w analogu - no i jakoś nie ma wielkiego lamentu, że padają jak muchy i się nie opłaca, bo serwis drogi...
Elektrolity potrafią nie tracić pojemności kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat, a inne po dziesięciu rozlać sie na płytkę - to kwestia jakości tych elementów.
Re: Polifoniczny syntezator analogowy
...nic nie rozumiem...
No to masz większego kłopota niż myślałem
A w temacie komercji na takie ustroistwa niestety rację ma absolutnie kolega MB. Jak nie wierzycie, to sprawdźcie sobie co stało się z od dawna rozpoznawanymi nie tylko na naszym rynku syntezatorami, tudzież innymi projektami Panów Sowy i Dobrskiego. Wszak to łatwe wręcz aż do bólu
.
P.S.
Kolego ast, oczywiście wcale to nie znaczy, iż akurat Tobie się nie uda. Trzymam za to wszystkie możliwe kciuki
[addsig]
No to masz większego kłopota niż myślałem

A w temacie komercji na takie ustroistwa niestety rację ma absolutnie kolega MB. Jak nie wierzycie, to sprawdźcie sobie co stało się z od dawna rozpoznawanymi nie tylko na naszym rynku syntezatorami, tudzież innymi projektami Panów Sowy i Dobrskiego. Wszak to łatwe wręcz aż do bólu

P.S.
Kolego ast, oczywiście wcale to nie znaczy, iż akurat Tobie się nie uda. Trzymam za to wszystkie możliwe kciuki

[addsig]
Wiedza zawsze ileś tam kosztuje, głupoty i niewiedzy nie da się oszacować.
Re: Polifoniczny syntezator analogowy
**********************
Na ile to możliwe starałem się oprzeć na jak najbardziej dostępnych elementach - było to jedno z założeń. Najbardziej "egzotycznymi" scalakami w całej konstrukcji są chyba LM13700 - aczkolwiek nie zaobserwowałem ich wzmożonego palenia (są sterowane ze źródeł prądowych) - a i z ich dostępnością chyba jeszcze nie najgorzej jest. Reszta to TL08x, 4066 itp standardy. No - są jeszcze UL1111 (CA3046) ale te od biedy można zastąpić dyskretnymi tranzystorami, aczkolwiek dochodzi wtedy dodatkowa robota z parowaniem....
**********************
No i proszę konstruktor potwierdził rozsądek przy projektowaniu, a i ten nieszczęsny 13700 też, może i z gorszym skutkiem zastąpić czymś innym.
Po prostu przyzwyczailiśmy się korzystać z gotowców, a przecież pomysłów na realizację może być ogromnie wiele...
Re: Polifoniczny syntezator analogowy
Na ile to możliwe starałem się oprzeć na jak najbardziej dostępnych elementach - było to jedno z założeń. Najbardziej "egzotycznymi" scalakami w całej konstrukcji są chyba LM13700 - aczkolwiek nie zaobserwowałem ich wzmożonego palenia (są sterowane ze źródeł prądowych) - a i z ich dostępnością chyba jeszcze nie najgorzej jest.
**********************
Awaryjność układów SSM2044 oraz 137000 to to co zabiło większość populacji Memorymooga. Skoro tak doświadczony konstruktor jak Moog nie był w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji, w których może nastąpić awaria, tym bardziej chyba Ty (z całym szacunkiem) ich nie przewidzisz. Czy występowałeś ze swoim instrumentem na estradzie z typowymi dla niej skokami napięcia zasilającego i poziomem zakłóceń? Albo wystawiłeś go na deszcz, silne uderzenia w transporcie itd? Spróbuj wyobrazić sobie, jak brutalni dla swoich instrumentów potrafią być muzycy "na gazie".
Co do dostępności - owszem w nielicznych sklepach wysyłkowych LM137000 jeszcze są. Pytanie jak długo. Jakieś 2 lata temu potrzebowałem kilka sztuk i objechałem bezskutecznie cały Berlin, ostatecznie dostałem zamienniki w Reichelcie.
Reszta to TL08x, 4066 itp standardy. No - są jeszcze UL1111 (CA3046) ale te od biedy można zastąpić dyskretnymi tranzystorami, aczkolwiek dochodzi wtedy dodatkowa robota z parowaniem....
**********************
Nie tylko. Dla dobrze działającego konwertera wykładniczego wypadałoby, żeby para tranzystorów była na wspólnym podłożu (te same parametry i identyczna temperatura).
**********************
Awaryjność układów SSM2044 oraz 137000 to to co zabiło większość populacji Memorymooga. Skoro tak doświadczony konstruktor jak Moog nie był w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji, w których może nastąpić awaria, tym bardziej chyba Ty (z całym szacunkiem) ich nie przewidzisz. Czy występowałeś ze swoim instrumentem na estradzie z typowymi dla niej skokami napięcia zasilającego i poziomem zakłóceń? Albo wystawiłeś go na deszcz, silne uderzenia w transporcie itd? Spróbuj wyobrazić sobie, jak brutalni dla swoich instrumentów potrafią być muzycy "na gazie".
Co do dostępności - owszem w nielicznych sklepach wysyłkowych LM137000 jeszcze są. Pytanie jak długo. Jakieś 2 lata temu potrzebowałem kilka sztuk i objechałem bezskutecznie cały Berlin, ostatecznie dostałem zamienniki w Reichelcie.
Reszta to TL08x, 4066 itp standardy. No - są jeszcze UL1111 (CA3046) ale te od biedy można zastąpić dyskretnymi tranzystorami, aczkolwiek dochodzi wtedy dodatkowa robota z parowaniem....
**********************
Nie tylko. Dla dobrze działającego konwertera wykładniczego wypadałoby, żeby para tranzystorów była na wspólnym podłożu (te same parametry i identyczna temperatura).
Re: Polifoniczny syntezator analogowy
No i proszę konstruktor potwierdził rozsądek przy projektowaniu, a i ten nieszczęsny 13700 też, może i z gorszym skutkiem zastąpić czymś innym.
Po prostu przyzwyczailiśmy się korzystać z gotowców, a przecież pomysłów na realizację może być ogromnie wiele...
**********************
Jasne, oczywiście, że można zastąpić LM1377 kilkunastoma innymi elementami. Postępując w ten sposób jeszcze bardzie pogarszamy niezawodność konstrukcji (bo wiadomo, że maleje ona z liczbą podzespołów, z których każdy może jakoś nawalić, choćby w punkcie lutowania), jej rozmiary i pobór prądu.
Rozumiem, że fakt, że kilkadziesiąt firm i setki doświadczonych konstruktorów (włączając perfekcjonistów Japończyków) sparzyło się na tym polu nie przemawia do Ciebie. Ty potrafisz konstruować urządzenia niezawodne w 100%, a na dodatek tak tanio, że mogą śmiało konkurować z cyfrowymi.
Mogę pogratulować tylko samopoczucia, bo o zdrowym rozsądku przy takim podejściu trudno wspominać.
Po prostu przyzwyczailiśmy się korzystać z gotowców, a przecież pomysłów na realizację może być ogromnie wiele...
**********************
Jasne, oczywiście, że można zastąpić LM1377 kilkunastoma innymi elementami. Postępując w ten sposób jeszcze bardzie pogarszamy niezawodność konstrukcji (bo wiadomo, że maleje ona z liczbą podzespołów, z których każdy może jakoś nawalić, choćby w punkcie lutowania), jej rozmiary i pobór prądu.
Rozumiem, że fakt, że kilkadziesiąt firm i setki doświadczonych konstruktorów (włączając perfekcjonistów Japończyków) sparzyło się na tym polu nie przemawia do Ciebie. Ty potrafisz konstruować urządzenia niezawodne w 100%, a na dodatek tak tanio, że mogą śmiało konkurować z cyfrowymi.
Mogę pogratulować tylko samopoczucia, bo o zdrowym rozsądku przy takim podejściu trudno wspominać.
Re: Polifoniczny syntezator analogowy
Awaryjność układów SSM2044 oraz 137000 to to co zabiło większość populacji Memorymooga. Skoro tak doświadczony konstruktor jak Moog nie był w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji,
***************************************************
Zaraz... Mam przed sobą schemat, Memorymoog nie zawierał ani jednych ani drugich. Filtr był drabinką, a VCA i cała reszta to były CEM'y (a w torze rezonansu filtra CA3080). No i ten instrument powstał już bez udziału Roberta Mooga. Filtr SSM2044 to Korg PolySix, SIEL Opera 6 i pierwsza wersja Propheta 5.
Co do dostępności - owszem w nielicznych sklepach wysyłkowych LM137000 jeszcze są. Pytanie jak długo.
***************************************************
W TME na razie są, nawet uzupełniają zapasy jak się skończą - czyli mają jakieś źródło póki co. Są nawet w wersji SMD i bezołowiowej - czyli stosunkowo świeża produkcja.
Nie tylko. Dla dobrze działającego konwertera wykładniczego wypadałoby, żeby para tranzystorów była na wspólnym podłożu (te same parametry i identyczna temperatura)....
**********************
Racja. Nie wiem czy te układy jeszcze są produkowane (CA3046 - bo polska wersja wiadomo, że nie...), w razie czego trzebaby poszukać jakichś podwójnych tranzystorów - chyba jeszcze jakieś się znajdzie. Aczkolwiek akurat tranzystory w CA3046 nie są jakieś szczególnie delikatne.
***************************************************
Zaraz... Mam przed sobą schemat, Memorymoog nie zawierał ani jednych ani drugich. Filtr był drabinką, a VCA i cała reszta to były CEM'y (a w torze rezonansu filtra CA3080). No i ten instrument powstał już bez udziału Roberta Mooga. Filtr SSM2044 to Korg PolySix, SIEL Opera 6 i pierwsza wersja Propheta 5.
Co do dostępności - owszem w nielicznych sklepach wysyłkowych LM137000 jeszcze są. Pytanie jak długo.
***************************************************
W TME na razie są, nawet uzupełniają zapasy jak się skończą - czyli mają jakieś źródło póki co. Są nawet w wersji SMD i bezołowiowej - czyli stosunkowo świeża produkcja.
Nie tylko. Dla dobrze działającego konwertera wykładniczego wypadałoby, żeby para tranzystorów była na wspólnym podłożu (te same parametry i identyczna temperatura)....
**********************
Racja. Nie wiem czy te układy jeszcze są produkowane (CA3046 - bo polska wersja wiadomo, że nie...), w razie czego trzebaby poszukać jakichś podwójnych tranzystorów - chyba jeszcze jakieś się znajdzie. Aczkolwiek akurat tranzystory w CA3046 nie są jakieś szczególnie delikatne.
Ja jestem tylko zwykłym grajkiem...
Re: Polifoniczny syntezator analogowy
Aha - żeby nie było - podchodzę do sprawy raczej chłodno. I nie uważam się za żadnego wielkiego konstruktora. Kolejny prototyp tak czy inaczej zamierzam wykonać - dla siebie. Jeśli ktoś będzie zainteresowany, to nie wykluczam wykonania paru sztuk na zamówienie. I tyle - żadnego wielkego biznesu raczej nie planuję 

Ja jestem tylko zwykłym grajkiem...
Re: Polifoniczny syntezator analogowy
**********************
Jasne, oczywiście, że można zastąpić LM1377 kilkunastoma innymi elementami. Postępując w ten sposób jeszcze bardzie pogarszamy niezawodność konstrukcji (bo wiadomo, że maleje ona z liczbą podzespołów, z których każdy może jakoś nawalić, choćby w punkcie lutowania), jej rozmiary i pobór prądu.
.......................
Mogę pogratulować tylko samopoczucia, bo o zdrowym rozsądku przy takim podejściu trudno wspominać....
**********************
Po pierwsze zastąpienie scalaka nie musi oznaczać zastąpienia go elementami dyskretnymi. (choć znamy przypadki snobizmu, w którym twierdzi się, że elementy audio wykonane bezscalakowo są lepsze - wiele firm to wykorzystało proponując np "discrete preamp")
Po drugie - dawno temu zapytałem handlarza, kupując na giełdzie jakiś rzadki scalak do kompresora BOSSA, zatroskany, co to będzie jak zabraknie. Odpowiedział mi: "Ustawią linię i wyprodukują następną serię".
Sądzę, że wyprodukowanie kilkuset tys. scalaków, które są "awaryjne", ale siedzą w milionach egzemplarzy zabytkowego i cennego sprzętu - to czysty zysk i nie będzie kłopotu ze zbytem. Dlatego nie przejmowałbym się akurat tym egzemplarzem.
Rozumiem, że fakt, że kilkadziesiąt firm i setki doświadczonych konstruktorów (włączając perfekcjonistów Japończyków) sparzyło się na tym polu nie przemawia do Ciebie. Ty potrafisz konstruować urządzenia niezawodne w 100%, a na dodatek tak tanio, że mogą śmiało konkurować z cyfrowymi.
Zawsze jest nadzieja, że znajdzie sie ktoś, kto powyższego nie będzie wiedział i dokona tego na czym wielu "się sparzyło".
Gdyby kiedyś jakiś nieroztropny koleś nie pomyślał, że zamiast spieprzać na drzewo można sobie zrobić dzidę, zabić i nawet zjeść drapieżnika - dotychczas byśmy tkwili na tym drzewie :)
Nie sądzę, abym pisał o tym, że potrafię robić bezawaryjne urządzenia. Pisałem raczej , że fałszywie wyolbrzymiasz tę cechę...
Re: Polifoniczny syntezator analogowy
..Gdyby kiedyś jakiś nieroztropny koleś nie pomyślał, że zamiast spieprzać na drzewo można sobie zrobić dzidę, zabić i nawet zjeść drapieżnika - dotychczas byśmy tkwili na tym drzewie :)...
To żaden argument. Zapominasz, że jak do tej pory oprócz owej dzidy skonstruowano setki innych nie gorszych w temacie spieprzania (czegokolwiek) wynalazków, włącznie z atomem i gwiezdnymi cudami
. I po cholerę niby nam znów ta dzida? 
[addsig]
To żaden argument. Zapominasz, że jak do tej pory oprócz owej dzidy skonstruowano setki innych nie gorszych w temacie spieprzania (czegokolwiek) wynalazków, włącznie z atomem i gwiezdnymi cudami


[addsig]
Wiedza zawsze ileś tam kosztuje, głupoty i niewiedzy nie da się oszacować.