Angielskie poradniki po polsku

Wszelkie inne pytania związane z tematyką poruszaną w naszym magazynie
Awatar użytkownika
wishmaster2
Posty:222
Rejestracja:środa 14 maja 2008, 00:00
Kontakt:
Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: wishmaster2 » wtorek 15 lip 2008, 13:30

Chcesz książkę? proszę bardzo - wykładaj pół miliona na stół, dostaniesz ją za pół roku. Obiecuję solennie.
****************************************

Brednie. Przedstaw kosztorys. Bo jak Ciebie szanuje MB, tak powtorze - brednie wierutne fanzolisz. Ale moze sie myle. Udowodnij. Skad pomysl, ze 50tys. egz. ma byc bardziej "oplacalnym" ryzykiem niz 5 tys ?
Skad ten poroniony pomysl?? przeciez to wszystko maslo maslane.
ale juz slowa nie powiem - wystarczylo raz powiedzialem: chociaz z tytulu pierwszenstwa zagospodarowania pewnej niszy EiS wydaje sie byc naturalnym podmiotem ktory moglby (w zasadzie trudno po kim innym oczekiwac) pojsc w ten interes, to tacy z Was biznesmeni jak z koziej d.u.py traba - co pewnie czujecie ostatnio w swoich chudszych niz kiedys portwelach (przynajmniej na okolicznosc przychodow ze sprzedazy miesiecznika). Ale nie moja sprawa.

Awatar użytkownika
MB
Posty:3318
Rejestracja:wtorek 09 kwie 2002, 00:00

Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: MB » wtorek 15 lip 2008, 14:00

...A skąd nagle te pół miliona?
Kwestia wydanie wcale nie jest tak skomplikowana i droga.
Tłumaczenia dokonuje za kilka tysięcy zł osoba obeznana z tematem - tłumaczenie jest wręcz banalnie proste i nie zajmuje wiele czasu.
**********************
Chyba liczysz na jakiegoś bezrobotnego desperata. Fachowiec o ile jest dobrym fachowcem ma dobrze płatną pracę i nie musi harować za taką jałmużnę. A tłumaczenie, jeśli ma być porządne, wymaga sporo czasu i doskonałej znajomości dziedziny oraz wyćwiczonego pióra. Tłumaczenie książki to jest conajmniej kilka miesięcy bardzo intensywnej pracy. Napisanie książki od zera to minimum pół roku albo i rok. Za co ma wyżyć autor przez pół roku? Za parę tysięcy honorarium? Chyba sobie kpisz.



Zgoda autora i właściciela autorskich praw majątkowych na wydanie tłumaczenia w Polsce jest wręcz pewna i zagwarantowana. Kazdy autor cieszy się i jest dumny z tego, że jego dzieło jest tłumaczone na inne języki. Nigdy nie robi się więc z tego tytułu problemów. Właściciel autorskich praw majątkowych do oryginału (na pewno wydawnictwo) także nie robi problemów i także jest dumne i zadowolone, że pozycja z jego katalogu wydawniczego jest tłumaczona na inne języki. To na prawdę wielka nobilitacja dla kazdego być wydawanym w innych krajach.
**********************
Skoro jest tak łatwo i prosto to dlaczego do tej pory nie wydałeś już kilkunastu książek?

Tak się składa, że wiem jak wyglądały pertraktacje w tłumaczeniu 2 fachowych książek. Jednak z nich to "Wprowadzenie do cyfrowego przetwarzania sygnałów" Richarda Lyonsa. Licencja kosztowała wtedy około 180 tyś. zł, i to po ponad rocznych pertraktacjach.



Można znależc wydawnictwo w Polsce jak i można ksiązkę wydać własnym sumptem. Skład komputerowy robi zaprzyjażniony grafik za kilka stówek a druk 2000 egzemplarzy książki wcale nie jest drogi.
**********************
Drukowałem 800 egzemplarzy książki. Druk cz-b, zwykły papier, 400 stron, kolorowa lakierowana okładka z miękkiej tektury. Koszt około 50 tys zł. i była to najtańsza oferta znaleziona pośród kilkunastu odpytanych drukarni.

Awatar użytkownika
wishmaster2
Posty:222
Rejestracja:środa 14 maja 2008, 00:00
Kontakt:

Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: wishmaster2 » wtorek 15 lip 2008, 14:10

Przeczytanie "hiper-super-wyrąbistej" książki na temat realizacji i miksu nie pozwoli od razu opanować wszystko po przeczytaniu, ani tym bardziej nie uczyni z nikogo wzorowego realizatora.
**********************************************

Pewnie ze nie, ale z troche innej beczki powiem (tez na temat "niemocy" poznania tej jakoby wiedzy hermetycznej)...bodajze we wrzesniu 99 (Eis)
padlo takie zdanie z przedruku artykulu Douga Beck'a,wielokrotnie powtarzane w roznych konfiguracjach ktore wlasciwie stalo sie motto EiS i jej forumowych pieskow: nic nie zastapi dobrego inzyniera miksu i masteringu - motto skutecznie pacyfikujace w czlowieku wszelkie checi pojscia naprzod. I w takim mniej wiecej tonie przez lata funkcjonowala "misyjna" klika panow z Eis, dopoki sam szczesliwie nie dotarlem do zrodla, ktore (oczywiscie po angielsku) w elegancki sposob dalo mi takiego kopa, ze w tydzien nauczylem sie tyle co przez dwa lata. I bzdura sa przesmiewcze uwagi o jakoby nieistnieniu czegos takiego jak np. pewne standardowe procedury w miksie, pewne sztywne zasady itp.. - owszem, czlowiek majacy to "w malym palcu" moze sie na bazie swojej wiedzy kreatywnie bawic, ale o samej "bazie" nic nie wiedzialem, nie mialem bladego pojecia ze cos takiego nawet istnieje. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze dla ludzi ktorzy zupelnie zaczynaja (ale tez dla sredniozaawansowanych) strzepy tej wiedzy w rozdzwieku paromiesiecznym to bardzo kiepska edukacja,potrzebna jest usystematyzowana rozwinieta publikacja. Kiedys Ciechowski w jednym ze swoich ostatnich wywiadow powiedzial, ze wspolczesni muzycy "kisza sie we wlasnym sosie", wpadli w pulapke "cudownego" brzmienia, ambitnego mordowania sie calymi dniami nad jakas krotka drobnostka - i w efekcie albo setki z tych projektow w zniecheceniu porzucane sa do szuflady, albo utwor jest sztuczny, nie ma w nim emocji, tego "powera" szybkiej roboty.
Oczywiscie, ze brak polskojezycznych przewodnikow pisanych przez specow, ale tez jednoczesnie madrych ludzi nie jest jedynym wytlumaczeniem dlaczego... no... powiedzmy sobie szczerze - w Polsce muzycznie dzieje sie muzycznie jednak o wiele mniej ciekawych rzeczy niz w takich Niemczech czy Francji. Leo Beenhakeer wskazal by to jako jedna
z glownych przyczyn, a ja zawsze sie z Leo zgadzam ole o leo le ! :)

Awatar użytkownika
oneman
Posty:523
Rejestracja:środa 01 maja 2002, 00:00

Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: oneman » wtorek 15 lip 2008, 14:14


Jaki desperat? 300 stron banalnego tekstu, gdzie nie trzeba się zastanawiać nad ukrytymi przesłaniami, gdzie brak gierek slownych, gdzie tekst i skladnia jest na poziomie licealisty to wręcz zabawa. Jedyne co to terminologia fachowa a z tym poradzi sobie właśnie ów obeznany z tematem człek. Co innego tłumaczenie powieści a co innego tłumaczenie suchego tekstu typu poradnik. 300 stron takiego wydawnictwa można przetłumaczyc w dwa miesiące z palcem w dupci. Kwota 5 tys złotych za dwa miesiące bezmyślnego przekładu - czemu nie.

Druk 800 egzemplarzy czy 2 tyś to prawie ta sama cena. Niewiele zwiększą się koszty druku. Im więcej egzemplarzy tym stosunkowo taniej.

Kwestia negocjacji to inna sprawa, zamiast wpłaty od razu można negocjować procent od zysku i sprzedaży - to uczciwe.

Nie wydałem i nie wydam - dlaczego? Bo mi się nie chce, mam inne ciekawe zajęcia. Napisałem wszak, że to kwestia chciejstwa

W każdym razie na pewno nie wyjdzie pół miliona zł :)

Awatar użytkownika
wishmaster2
Posty:222
Rejestracja:środa 14 maja 2008, 00:00
Kontakt:

Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: wishmaster2 » wtorek 15 lip 2008, 14:24

Drukowałem 800 egzemplarzy książki. Druk cz-b, zwykły papier, 400 stron, kolorowa lakierowana okładka z miękkiej tektury. Koszt około 50 tys zł. i była to najtańsza oferta znaleziona pośród kilkunastu odpytanych drukarni.
***********************************************************

Nie wiem gdzie Wy drukujecie, ale ja w 1995 wydrukowalem tomik wierszy
100 egz. (ok. nierewelacyjna jakosc, ale tez niebadziewna, calkiem przyzwoita) za calosc zaplacilem wtedy 2000 zlotych. Oczywiscie porownanie bardzo dalekie, ale i tak kiedy slysze o tej Twojej ZAMYKAJACEJ TEMAT
nieszczesnej kwocie pol miliona nie moge sie oprzec wrazeniu, ze chcesz ten temat PO PROSTU czym predzej ZAMKNAC - o nic innego Ci nie chodzi. 500 tys - oczywista brednia.

Awatar użytkownika
Soundscape
Posty:2054
Rejestracja:czwartek 15 mar 2007, 00:00
Kontakt:

Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: Soundscape » wtorek 15 lip 2008, 14:25

300 stron takiego wydawnictwa można przetłumaczyc w dwa miesiące z palcem w dupci. Kwota 5 tys złotych za dwa miesiące bezmyślnego przekładu - czemu nie.
*****

Ja np. za 300 stron takiego tekstu gdybym miał Ci go przełożyć na węgierski, policzył bym 18 tysięcy netto, bo to tekst techniczny, czyli w trudności porównywalny nawet do literatury. No dobra, opuszczę do 15 tysięcy ale trwa to 3 miesiące. Jeśli chodzi o wersję na polski, to daj prawie taką samą kwotę. No może 3/4-ą.

Awatar użytkownika
MB
Posty:3318
Rejestracja:wtorek 09 kwie 2002, 00:00

Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: MB » wtorek 15 lip 2008, 14:28

Nie wydałem i nie wydam - dlaczego? Bo mi się nie chce, mam inne ciekawe zajęcia. Napisałem wszak, że to kwestia chciejstwa
**********************
jasne, ale chętnie dołączasz się do chóru pomstujących, że nikt do tej pory nie wydał, z identycznych pobudek zresztą. Dobre.


W każdym razie na pewno nie wyjdzie pół miliona zł :)...
**********************
nie rozumiem - jakie "wyjdzie" ?

Przecież mówimy o komercyjnym przedsięwzięciu a nie o pracy społecznej "po kosztach" (jakoś nie widzę w tym wątku chętnych do poświęcania się dla dobra ogółu).

Rynek regulują prawa popytu i podaży. Czy jak kupujesz samochód albo telefon komórkowy to się szarpiesz z producentem rozliczając go z kosztów produkcji?

Tutaj sprawa jest prosta jak drut. Jest (jak na razie jedna) oferta - wykładajcie pół miliona, dostaniecie książkę. Nie ma chętnych, to i książki nie będzie - koniec dyskusji.

Awatar użytkownika
matiz
Posty:3424
Rejestracja:poniedziałek 29 wrz 2003, 00:00
Kontakt:

Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: matiz » wtorek 15 lip 2008, 14:28

ale ja w 1995...

Fakt, ceny spadly od tego czasu

Awatar użytkownika
wishmaster2
Posty:222
Rejestracja:środa 14 maja 2008, 00:00
Kontakt:

Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: wishmaster2 » wtorek 15 lip 2008, 14:31

500 tys - jeszcze kwestia jaki naklad? Chyba, ze ktos tu jest nienormalny i chce eksperymentalnie wypuscic lsniaca biblie w 50 tys egzemplarzy

Awatar użytkownika
MB
Posty:3318
Rejestracja:wtorek 09 kwie 2002, 00:00

Re: Angielskie poradniki po polsku

Post autor: MB » wtorek 15 lip 2008, 14:35

Nie wiem gdzie Wy drukujecie, ale ja w 1995 wydrukowalem tomik wierszy
100 egz. (ok. nierewelacyjna jakosc, ale tez niebadziewna, calkiem przyzwoita) za calosc zaplacilem wtedy 2000 zlotych. Oczywiscie porownanie bardzo dalekie, ale i tak kiedy slysze o tej Twojej ZAMYKAJACEJ TEMAT
nieszczesnej kwocie pol miliona nie moge sie oprzec wrazeniu, ze chcesz ten temat PO PROSTU czym predzej ZAMKNAC - o nic innego Ci nie chodzi. 500 tys - oczywista brednia....
**********************
Nie znasz kompletnie realiów, kolego, a zarzucasz innym brednie. Ja się zajmuję zawodowo m/in pisaniem zaawansowanych tekstów technicznych, również mam na koncie parę pozycji poważnych tłumaczeń. Poważnych to znaczy fachowych, wolnych od żargonu i biorących pełną odpowiedzialność za rzetelność tłumaczenia, w odróżnieniu od pisania poezji.

Oczywistą brednią jest mylenie kosztów mikroskopijnej książeczki zawierającej to co ślina autorowi na język przyniosła z poważnym tomiskiem.

Skoro twierdzisz, że da się taniej - udowodnij. Złóż ofertę i szukaj inwestora. I dopóki nie wydasz tej książki - nie masz argumentu poza swoimi wyobrażeniami, jak to jest.

ODPOWIEDZ