W moim malutkim studiu (slowo kańciapa jest tutaj trafniejsze), zajmuje sie glownie nagrywaniem demowek lokalnych zespolow...
Scenariusz jest nastepujacy:
Wpada kapela... nagrywaja... wyrownuje co trzeba... miksuje... jakies poprawki... daje kumplowi do masteringu... i wszystko cacy...
Nastepnie po jakism czasie kapela idze do profesjonalnego studia...
No i porownuje to co nagrali u mnie z tym co nagrali w innym studiu... i doznaje pewnego szoku...
Nie chodzi o brzmienie... ale o drastyczna roznice w precyzji gry...
Nagrania z profesjonalnego studia sa zawsze o niebo lepiej "zagrane"... perkusja chodzi jak w zegarku i w ogole...
A przeciez jeszcze 2 miechy wczesniej nagrywalem ta sama kapele i pamietam ile bylo problemow zeby wszystko w miare rowno i przyzwoicie zagrac...
Watpie ze realizator siedzial godzinami i poprawial wszystko do perfekcji bo to przeciez kosztuje... watpie tez ze w 2 miesiace nagle wszyscy czlankowie zespolu stali sie wirtuozami...
Wniosek jest jeden... robie cos zle, albo czegos nie wiem

Chcialbym sie dowiedzec jakie bardziej doswiadczeni koledzy maja sposoby aby wydobyc z muzykow maksimum mozliwosci?? Na co powinienem zwracac uwage przy podawaniu muzykom podkladu??
Glownie chodzi o bebny... czy zmiana dzwieku klika moze pomoc bebniarzowi w utrzymaniu sie w tempie??
No i ostatecznie czy to prawda ze przy nagrywaniu na 100 muzycy lepiej sie sprawuja niz przy pojedynczym zgrywaniu sladow??