
Grasuje po tym forum od 2001 (ciezko mi przywiazac sie do jednego nika), zuzylem niejedna klawiature na posty glupie i te odrobine madrzejsze tez :) grunt, ze przez ten spory odcinek czasu widzialem tutaj - wbrew temu co mowisz doslownie SETKI potyczek slownych - jedne zajadle ambicjonalne, inne (i jesli juz, to tylko w takie sie wdaje) -dla "rozprostowania kosci" :) Takze... nie idealizuj tak bardzo tego
miejsca, bo jest ono pod tym wzgledem po prostu NORMALNE - jak wszystkie inne fora z tej "branzy" - zarowno polsko jak i anglojezyczne :)
Ten topik zalozylem ot, jako calkiem luzny, nie chcialem nikogo zmuszac na sile do jakis kategorycznych wnioskow i arcymadrej pointy (moze, jak mi sie kiedys bedzie chcialo, to grzmotne kobyle pt. " dlaczego
Bobby to cyrkowiec a Nina nie"... :)
Ale nie o to mi chodzilo. Poza subiektywnym wrazeniem "fajnosci" tego kawalka chcialem przemycic (ach ci zaganiacze do wyszukiwarek :) kolejny antyprzyklad - przypomnienie, jak cala ta technika, ktora kazdy z nas sie na co dzien otacza, pogon za coraz doskonalszym sprzetem, wtyczkami, szybszymi liczydlami - w kozi rog moze czlowieka zapedzic. Przy tym, gdzies po drodze bardzo latwo zatracic "lacznasc" z naturalnoscia, prostota bez ktorej produkcje - chociaz technicznie niezle - czesto wyprane sa z zycia, nie maja w sobie tej "wibracji" od ktorej zaczynalo robic muze w czasach przedkomputerowych :)
I wytlumacze sie - zapodalem Nine Hagen w momencie kiedy sam ostatnio intensywnie wyciskam Symphonic Choirs, a teraz na dodatek przyszlo mi mitrezyc sie nad Vocaloidem.
Ot, taki napad nostalgii :)
No i na koniec... przepraszam Ciebie bardzo NoRd384, ale przeczytaj jeszcze raz ciag powyzszych wypowiedzi i na spokojnie przemysl, ktory
z nas dwoch zaczal sie bez sensu czepiac, wartosciowac, w dydaktycznym tonie prowadzic dialog.
Wrzuc sobie stary na luz :)
pozdrawiam.