Technika miksowania wokalu(?)
Ja kiedyś zrobiłem tak, że jeden wokal centralny i bez pogłosu a rozbite w panoramie prawie same pogłosy 2 pozostałych. Nie wiedziałem że inni tak albo podobnie robią ale tak jakoś mi przyszło do głowy i efekt wyszedł na tyle dobry, że od tego czasu to stosuje.
Re: Technika miksowania wokalu(?)
(...).Im ktos słabiej spiewa, tym dodaje wiecej ścieżek. Wyjatkiem są produkcje Queen i King's X
**********************
Eksperymentowac i jeszcze raz: eksperymentować, i SŁUCHAĆ!
Co do tego słabego śpiewania to niestety masz rację, zwłaszcza w warunkach szeroko rozumianego HOŁMREKORDINGU, gdzie wokalistami (zwłaszcza w subkulturze hip-hłopowej) są totalni amatorzy przekonani o swoim "wielkim talencie" nawijania..... i własnie wtedy takie 2-3-krotne nagranie tekstu robi ze skrzeczącego małolata prawie dużego Murzyna. A jak, jako realizator-nagrywator, wspomnisz takiemu żeby jeszcze nad sobą popracował, to słyszysz, ŻE TO JEGO STYL I TYLE...
Wracając do tematu, sam często stosuję ten patent w nagrywaniu wokali do rapu, czyli główny wokal centralnie i 2 dogrania niektórych uzupełnień lub np. całego tekstu, które to dogrania idą na panoramę. Jak szeroko? To zależy od paru kwestii. Na początek warto tak dobrać ogólną "szerokość" wokali, żeby trzymało się to kupy w całym mixie z podkładem. Kiedyś jak odkrywałem ten patent (rozmieszczanie w stereo uzupełnień gł. wokalu) to ostro przeginałem i wychodziła kupa polegająca na tym, że wokale były o wiele za szerokie w stosunku do muzyki. Jak mixowałem, odsłuchując w mono, i wydawało się że proporcje są odpowiednie, to po przełączeniu na stereo okazywało się, że wokale są tak wywalone do przodu, że podkład brzmiał w stosunku do nich jak jakiś pokurcz ......
Są różne zastosowania takiego tricku, fajnie spotężniają wokal, dobre to zazwyczaj na refreny albo ważniejsze kwestie, ALE, osobiście uważam, że trzeba tak ćwiczyć swój wokal i technikę, aby temat zaśpiewany/nawinięty był energiczny, czytelny i zrównoważony.
Piszę akurat o rapie, bo w tym siedzę od ponad dekady i cały czas upajam się słuchaniem ,między innymi, nowojorskiego rapu z lat 90 gdzie prawie żaden wokalista nie nawija w chórze swojego zwielokrotnionego głosu , tylko charakterystycznie, konkretnie i wyraźnie - tak jakby do ciebie mówił na ulicy. I tak to potem brzmi na koncertach.
A tu, nagra typek pare wersji swojej nawity, powie " weś tak to jakoś zrup żeby było git i będzie elegancko..", a potem na koncercie dzieciaki muszą słuchać jakiegoś skrzeczącego kurczaka.
Koniec.
**********************
Eksperymentowac i jeszcze raz: eksperymentować, i SŁUCHAĆ!
Co do tego słabego śpiewania to niestety masz rację, zwłaszcza w warunkach szeroko rozumianego HOŁMREKORDINGU, gdzie wokalistami (zwłaszcza w subkulturze hip-hłopowej) są totalni amatorzy przekonani o swoim "wielkim talencie" nawijania..... i własnie wtedy takie 2-3-krotne nagranie tekstu robi ze skrzeczącego małolata prawie dużego Murzyna. A jak, jako realizator-nagrywator, wspomnisz takiemu żeby jeszcze nad sobą popracował, to słyszysz, ŻE TO JEGO STYL I TYLE...
Wracając do tematu, sam często stosuję ten patent w nagrywaniu wokali do rapu, czyli główny wokal centralnie i 2 dogrania niektórych uzupełnień lub np. całego tekstu, które to dogrania idą na panoramę. Jak szeroko? To zależy od paru kwestii. Na początek warto tak dobrać ogólną "szerokość" wokali, żeby trzymało się to kupy w całym mixie z podkładem. Kiedyś jak odkrywałem ten patent (rozmieszczanie w stereo uzupełnień gł. wokalu) to ostro przeginałem i wychodziła kupa polegająca na tym, że wokale były o wiele za szerokie w stosunku do muzyki. Jak mixowałem, odsłuchując w mono, i wydawało się że proporcje są odpowiednie, to po przełączeniu na stereo okazywało się, że wokale są tak wywalone do przodu, że podkład brzmiał w stosunku do nich jak jakiś pokurcz ......
Są różne zastosowania takiego tricku, fajnie spotężniają wokal, dobre to zazwyczaj na refreny albo ważniejsze kwestie, ALE, osobiście uważam, że trzeba tak ćwiczyć swój wokal i technikę, aby temat zaśpiewany/nawinięty był energiczny, czytelny i zrównoważony.
Piszę akurat o rapie, bo w tym siedzę od ponad dekady i cały czas upajam się słuchaniem ,między innymi, nowojorskiego rapu z lat 90 gdzie prawie żaden wokalista nie nawija w chórze swojego zwielokrotnionego głosu , tylko charakterystycznie, konkretnie i wyraźnie - tak jakby do ciebie mówił na ulicy. I tak to potem brzmi na koncertach.
A tu, nagra typek pare wersji swojej nawity, powie " weś tak to jakoś zrup żeby było git i będzie elegancko..", a potem na koncercie dzieciaki muszą słuchać jakiegoś skrzeczącego kurczaka.
Koniec.
Cały czas zmierzamy ku perfekcji :)