Jakież było moje zdziwienie, gdy brzmienie jakie z całości wyszło - a dokładnie za sprawą samego impulsu było takie jakbym grał na jakimś właśnie piecu który wyje już dawno poza swoimi możliwościami, a wszystko jest nagrywane na jakiegoś boomboxa panasonixa przez jakiś mikrofinix za 15 zł. Nie chodzi mi tu o walory czegoś takiego - bo wiadomo, że takie "brzmienie" do niczego się raczej nikomu nie przyda, ale chodzi o ogólny realizm tego co usłyszałem - prawie poczułem zatęchłe powietrze jakiegoś zawilgoconego garażu w którym często gęsto mieszczą się próbki początkujących kapelek.
I tak się właśnie zacząłem zastanawiać, czy techniki wykorzystującej impulsy nie da się wykorzystać do czegoś więcej niż tylko pogłosy? W zasadzie przecież taki impuls przechodzi przez całe urządzenie i oprócz algorytmu poglosu bierze chyba coś ze sobą z charakterystycznego brzmienia tego sprzętu, przechodzi przez jego przetworniki itp.. Może coś gadam od rzeczy, ale tak mi po prostu żarówa jakaś błysła nad głową i się zastanawiam czy może ona zapłonąć czy zgaśnie w tej chwili w której zapołonęła

A tak na koniec - to wszystkim eksperymentatorom, i poszukiwaczom nowych, ciekawych i bardzo niespodziewanych brzmień proponuję zamiast klasycznych impulsów pogłosowych podać pluginowi normalne sampelki. Przy kombinacjach z tym co ma być efektowane i co zapodamy pluginowi jako impuls wychodzą często bardzo ciekawe rzeczy.
Pozdro