Bardzo niskie częstotliwości w utworze - pytanie
: sobota 10 lis 2012, 21:09
Pozwólcie, że zadam - może naiwne - pytanie, które jednak w jakimś sensie mnie nurtuje.
Aby usunąć z miksu - jak i z poszczególnych ścieżek - zbędne częstotliwości stosuje się filtry. Wskazówką, które częstotliwości są "kłopotliwe", jest ich reprezentacja graficzna. Z reguły widzę tam dość silną obecność częstotliwości bardzo niskich, można wręcz powiedzieć - subbasowych. I tu moje pytanie - skąd właściwie, do cholery, one się biorą? ;)
O ile znam podstawy akustyki, to każdy dźwięk jest jakąś funkcją tonu podstawowego - składa się z jego kolejnych wielokrotności całkowitych, w różnym natężeniu (1, 2, 3 itp.). Z tego wynika, że najniższą częstotliwością jest właśnie częstotliwość tonu podstawowego ( i z reguły jest to ton najgłośniejszy), a niżej nic już nie powinno być.
Jeżeli ton a1 to 440 Hz, to np. częstotliwość 55 Hz to A trzy oktawy niższe. A to już cholernie nisko i - w większości utworów muzycznych, pomijając gatunki elektroniczne, w których z premedytacją uwzględnia się partie subbasowe - nut takich używa się sporadycznie, nawet bas aż tak nisko nie schodzi. Tymczasem z wykresów w różnego rodzaju "analyzerach" (przynajmniej tych, które ja miałem okazję oglądać) wynika, że częstotliwości takie są obecne w przeciągu całego utworu.
Rozumiem jeszcze, że w przypadku nagrywania "żywych" instrumentów/głosu zawsze "przyplączą" się jakieś niepożądane dźwięki, które mogą być źródłem niepożądanych (a może czasem pożądanych) dźwięków (choćby szumy), ale w przypadku utworów tworzonych w 100% w środowisku wirtualnym (zakładając, że w danym syntezatorze nie chcemy generować szumu) teoretycznie nie powinno być przecież takiego zjawiska?
Czyżby "winny" był wyłącznie bęben basowy?
Z góry dziękuję za rozjaśnienie sprawy ;)
Aby usunąć z miksu - jak i z poszczególnych ścieżek - zbędne częstotliwości stosuje się filtry. Wskazówką, które częstotliwości są "kłopotliwe", jest ich reprezentacja graficzna. Z reguły widzę tam dość silną obecność częstotliwości bardzo niskich, można wręcz powiedzieć - subbasowych. I tu moje pytanie - skąd właściwie, do cholery, one się biorą? ;)
O ile znam podstawy akustyki, to każdy dźwięk jest jakąś funkcją tonu podstawowego - składa się z jego kolejnych wielokrotności całkowitych, w różnym natężeniu (1, 2, 3 itp.). Z tego wynika, że najniższą częstotliwością jest właśnie częstotliwość tonu podstawowego ( i z reguły jest to ton najgłośniejszy), a niżej nic już nie powinno być.
Jeżeli ton a1 to 440 Hz, to np. częstotliwość 55 Hz to A trzy oktawy niższe. A to już cholernie nisko i - w większości utworów muzycznych, pomijając gatunki elektroniczne, w których z premedytacją uwzględnia się partie subbasowe - nut takich używa się sporadycznie, nawet bas aż tak nisko nie schodzi. Tymczasem z wykresów w różnego rodzaju "analyzerach" (przynajmniej tych, które ja miałem okazję oglądać) wynika, że częstotliwości takie są obecne w przeciągu całego utworu.
Rozumiem jeszcze, że w przypadku nagrywania "żywych" instrumentów/głosu zawsze "przyplączą" się jakieś niepożądane dźwięki, które mogą być źródłem niepożądanych (a może czasem pożądanych) dźwięków (choćby szumy), ale w przypadku utworów tworzonych w 100% w środowisku wirtualnym (zakładając, że w danym syntezatorze nie chcemy generować szumu) teoretycznie nie powinno być przecież takiego zjawiska?
Czyżby "winny" był wyłącznie bęben basowy?
Z góry dziękuję za rozjaśnienie sprawy ;)