witam
Chciałbym dodać pare słow od siebie.
mam 32 lat i....nie podoba mi się żadna muza zrobiona po 99-2000 roku do teraz z kilkoma wyjątkami na palcach jednej reki bym policzył,żadna która została jakoś tam wydana.
Odkąd pamiętam jako kajtek słuchałem muzy od zawsze na szpulowcu taty na walkmanie habateca z berlina z 89 roku ,potem pierwsze kompakty ,potem komputer i wszystko było fajne od swinga,beatlesow,depeche mode,frontu 242,kombi,madonny,kraftwerk,cały berlin lat 90-95 ,astral.itd......polski rock oczywiscie także ,także quinn czy pink floyd...naprawde rozna muza...
Pewnie nic z tego nie wynika i jest to czysty przypadek ale....coś w tym jest
Kiedyś lubiłem wszystko od rocka po najcięzszą elektronikę,byuł klimat,brzmienie,kunszt,i......nie było vst w sensie muzycznym,na tym się nie robiło.
Nie chce tu zarzucac ze vst jest wszystkiemu winne ,bo pewnie skrzywdził bym tym osądem pare osób..ale ja nie znajduje innego wspólnego mianownika...teraz nawet muza tzw..undergrundowa,,brzmi jak komercyjna,a jak czytam że coś miażdży na my space to
Dla mnie miażdży see you z 82 roku na tasmie przy -1,5 db szczytowego....siła sugestii potrafi być wielka ale...nie aż tak
Poczytajcie sobie komenty na you tube,gdzie piszą dzieciaki po 12-18 lat pod muzyką wszelkiej maści i postawcie szlaban tam gdzie do gry weszły komputery i tzw,,studio dla kazdego,,
Robienie dobrych kawałków ,ustąpiło pola pogoni za sprzętem i kłótniami co lepsze.
pozdrawiam