Jak nie tlumaczy jak wyraznie napisalem: "Tak na logike: błona Twojego ucha NIE MA SZANS w starciu z "pchełkami". [...] Po prostu zrodlo "łomotu" jest wtedy najbliżej (bądź co bądż delikatnego) narządu słuchu jak się tylko da."
Po drodze jest slup powietrza ("nauszniki") ktory troche jednak izoluje. "Pchełka" strzela prosto na błonę.
Poza tym uzywajac pchełek musisz podkrecic bardziej volume niz w przypadku nausznych sluchawek. Czyli nie dosc ze wprost do ucha, to jeszcze głosniej niz zwykle.
Ale przecież wyraźnie napisałem "to samo natężenie". Więc co z tego, że "pchełka strzela prosto w błonę", skoro kanał uszny też w nią strzela?