Jak to jest z naszym słuchem...
Kochani, dochodzę do wniosku, że słyszę zbyt, nazbyt dużo. Ale czego ja nazbyt dużo słyszę? Słyszę tę fatalną fonię w polskich produkcjach filmowych. Słyszę sztuczny pogłos, pogłos studyjny podczas dialogów, kiedy akcja odbywa się w plenerach. I zadaję sobie pytanie: czy byłbym w stanie z kimkolwiek wtajemniczonym, człowiekiem bez studiów reżyserii dźwiękowej uzyskać lepszy efekt? Bez doradztwa jajogłowych (wykluczając MB, Jacka i wielu ekspertów EiS [nie ujmując nikomu, Broń Boże]). Czasem chcę być jak powszechny widz, który wciska swój cały tyłek w fotel kinowy i gotuje się na maksymalne wrażenia dźwiękowe... Ale od kiedy "obejrzałem" całą masę "odczyszczonych dźwiękowo" polskich filmów na DVD na przykład, dochodzę do wniosku, że z polskim "brzmienio-kreacjonizmem" jest zwyczajnie wstecz, wręcz, kuźwa, stop!. Oglądam połowę polskiego filmu, który nie chce do mnie przemówić. Piszecie, tu i ówdzie, że Amerykanie organizacją swojej pracy osiągnęli efekty... Dlaczego, my, tacy sami ludzie tych samych efektów osiągnąć nie możemy? Wybaczcie ten zbyt lapidarny i niepokorny styl. No i atmosferę!
Re: Jak to jest z naszym słuchem...
Wybaczcie ten zbyt lapidarny i niepokorny styl. No i atmosferę!...
**********************
Chyba zbyt lapidarny.. W końcu nie wiem, na co narzekasz: na własny wykształcony słuch, który nie pozwala Ci cieszyc sie polskimi produkcjami, czy też na te produkcje??
BTW, kiedy widziałem teledysk, jak najbardziej amerykański, gdzie wokalista (może wokalistka, nie pomnę) szedł pustym polem i śpiewał z pogłosem nieomal katedrowym. Bardzo to brzmiało zabawnie, nawet w moich niekształconych i nietrenowanych uszach
**********************
Chyba zbyt lapidarny.. W końcu nie wiem, na co narzekasz: na własny wykształcony słuch, który nie pozwala Ci cieszyc sie polskimi produkcjami, czy też na te produkcje??
BTW, kiedy widziałem teledysk, jak najbardziej amerykański, gdzie wokalista (może wokalistka, nie pomnę) szedł pustym polem i śpiewał z pogłosem nieomal katedrowym. Bardzo to brzmiało zabawnie, nawet w moich niekształconych i nietrenowanych uszach

Re: Jak to jest z naszym słuchem...
Przyłączam się do pierwszego postu.
Przykładów nie trzeba długo szukać.
Siedzę sobie w pokoju i oglądam jakis program na TVN Turbo (coś o historii motoryzacji). No i już nie wiem, czy to program popularno naukowy, czy też jakiś koncert.
Muzyka (z całym szacunkiem dla muzyki) ma być tłem do programu. Ale nie! Przecież można ją tak puścić, żeby skutecznie zagłuszała głos prowadzącego. No i zagłusza. Na dłuższą metę to męczące.
Dla równowagi przełączam na discovery channel. I co słyszę? Wszystko na swoim miejscu: muzyka w tle i słyszę co mówi lektor.
Przykładów nie trzeba długo szukać.
Siedzę sobie w pokoju i oglądam jakis program na TVN Turbo (coś o historii motoryzacji). No i już nie wiem, czy to program popularno naukowy, czy też jakiś koncert.
Muzyka (z całym szacunkiem dla muzyki) ma być tłem do programu. Ale nie! Przecież można ją tak puścić, żeby skutecznie zagłuszała głos prowadzącego. No i zagłusza. Na dłuższą metę to męczące.
Dla równowagi przełączam na discovery channel. I co słyszę? Wszystko na swoim miejscu: muzyka w tle i słyszę co mówi lektor.
-
- Posty:431
- Rejestracja:środa 27 kwie 2005, 00:00
Re: Jak to jest z naszym słuchem...
Witam
Na początek może zastrzeżenie, nie jestem ani dźwiękowcem, ani akustykiem, po prostu, zwykły "wysiadywacz fotela" przed telewizorem....
Wydaje mi sie jednak, że teledyski to inna Bajka" i tak takie "katedry" na polach zboża ujdą.
Natomiast przy okazji filmu oczekuję poza doznaniami wzrokowymi, także dźwiekowych. I tu zgadzam sie z autorem, jest fatalnie, no może poza wyjątkami, firmowanymi przez starych mistrzów.
Według mnie powodem jest jak zwykle kesz...a dowodem jest choćby post z tego forum, gdzie gośc chce pomocy w wycenie projektu...
Ma byc tanio....
a ze w efekcie mamy substytut "substytutu", to problem takich, co maja za duże wymagania, jak kolega autor postu, i po części mój też....
Cóz takie czasy, "mandarynizm", ich trojakizm", czai sie na każdym kroku....
jk
Na początek może zastrzeżenie, nie jestem ani dźwiękowcem, ani akustykiem, po prostu, zwykły "wysiadywacz fotela" przed telewizorem....
Wydaje mi sie jednak, że teledyski to inna Bajka" i tak takie "katedry" na polach zboża ujdą.
Natomiast przy okazji filmu oczekuję poza doznaniami wzrokowymi, także dźwiekowych. I tu zgadzam sie z autorem, jest fatalnie, no może poza wyjątkami, firmowanymi przez starych mistrzów.
Według mnie powodem jest jak zwykle kesz...a dowodem jest choćby post z tego forum, gdzie gośc chce pomocy w wycenie projektu...
Ma byc tanio....
a ze w efekcie mamy substytut "substytutu", to problem takich, co maja za duże wymagania, jak kolega autor postu, i po części mój też....
Cóz takie czasy, "mandarynizm", ich trojakizm", czai sie na każdym kroku....
jk
Lubię solidność, zarówno w życiu, jak też w konstrukcji sprzętu elektroakustycznego. Nie cierpię TANDETY.
Re: Jak to jest z naszym słuchem...
Podobny temat: http://www.eis.com.pl/