Problem: podłączam gitarę basową do komba, no i słyszę jeden z najbardziej denerwujących dźwięków Wszechświata (czyt.: "bruuuuuuum!"). Problem znika, gdy dotykam strun lub mostka, ale czasem trzeba zagrać pustą strunę... Kombo na pewno jest dobre (przy podłączeniu tam innego źródła dźwięku problemu takiego nie ma), no a jak gitarę do np. komputera podłaczam, to też nie mam takich przeżyć (czyli elektryka gitary chyba też ok). A gdy podłączę sam kabel do komba (bez gitary) to "efekt nieuziemienia" jest dużo, dużo niższy, niż z podłączonym instrumentem... Co jest grane?

P.S. Grałem już z cieniutkim kabelkiem przywiązanym do mostka gitary jednym końcem, a drugim włożonym do skarpetki... Pomogło
