Ale przy moim aktualnym rozeznaniu uzasadnione, a może się też okaże, że dla innych również. Rzecz w tym, że jeśli chodzi o techniki nagrywania do pewnego poziomu "wiedzy" dochodziłem bez niczyjej pomocy, na zasadzie prób i błędów - dlatego jest ona trochę poszarpana. Jakiś tam warsztat pracy, satysfakcjonujący (choć pewnie cudaczny) przez te parę lat opracowałem. A wygląda on tak:
w tej chwili na stałe już współpracują -
- An1x (ostatnio sporadycznie jako instrument - jedynie klawiatura sterująca)
- właściwe sprawy dzieją się w komputerze (mocny), mamy tutaj - SB Live odpowiedzialna wyłącznie za sterowanie MIDI, Marc4MIDI-tylko audio. Sonar tylko jako sekwencer do sterowania Gigastudio (dlatego, że w pół drogi przerzucam z niego wszystko do Cool Edita, który mi zawsze pracuje w tle - po prostu lubię i wolę działać z audio w CEPie i tam dłubać z sesjami. Koło kompa stoi sobie Mackie(MS1202-VLZ Pro) - właściwie bezrobotny - przez niego idzie tylko sygnał z karty na odsłuch. O ile się zdarzy ew. dogrywać coś "żywego z zewnątrz" - robię to via Mackie do kompa, potem powrót sygnału z karty do niego i na tym kropka. To tyle.
Połączenie tego wszystkiego proste (o ile nie profanacja samego miksera), ale zasadniczo na efekt końcowy względnie nie narzekam. Stale czytam - mikser to, mikser tamto...Może ja po prostu miksera nie potrzebuję do swojej roboty? A może odwrotnie - omija mnie jakaś wspaniała przygoda z mikserem i nawet o tym nie wiem? Jedno mnie tylko nurtuje i coraz bardziej się zastanawiam, czy użycie miksera w inny sposób nie rozwiązałoby tego kłopotu.
Otóż - separacja kanałów.
Wiem, że wiele można tutaj zwojować na poziomie pracy z sesją w komputerze, ale czy mikser sprzętowy by w tym nie dopomógł?
A jeśli tak to jak? Wydaje mi się, że dźwięk z komputera jest na wyjściu mimo wszystko jakiś taki...zlany ze sobą - balans panoramą w mikserze natomiast daje (jak na mój gust) wyrazistsze i bardziej odseparowane od siebie dźwięki.
Z góry dziękuję za uświadamiające wypowiedzi.
