Wygrzewanie słuchawek
Rozmawiałem ostatnio na ten temat z kilkoma poważnymi ludźmi z branży, w tym z konstruktorem głosników PMC (wywiad w jednym z najbliższych numerów EiS), których nie można raczej podejrzewać o skrzywienia audiofilskie. Wszyscy twierdzą zgodnie, że przetworniki elektromagnetyczne, jak każdy układ mechaniczny, zmieniają swe właściwości w funkcji czasu - chodzi tu głównie o resor membrany, który w początkowej fazie jest sztywniejszy niż po pewnym okresie eksploatacji (...) .
Tomasz Wróblewski
Ja się zgadzam w pełni. Z moich doświadczeń - domowe kolumny B&W (kopułka tytannowa), po wyjęciu z pudełek kłuły w uszy. Dopiero po kilku godzinach grania ułożyły się. Tak się złożyło że po jakimś roku jedna uległa zniszczeniu. Wymieniłem na nową i znów dźwięk stał się kłujący. Oczywiście w mniejszym stopniu, bo tylko jedna była nowa, ale jednak. Podobnie rzecz miała się z Adamami A7.
Zaś co do słuchawek, posiadam dwa komplety AKG K 240. Jedne już dość leciwe i stąd nadgryzione zębem czasu - popękał ten górny pasek, poduszki na uszy zrobiły się prawie całkiem płaskie. Kupiłem nową parę. I jakież było moje zdziwienie gdy okazało się że grają zdecydowanie inaczej. Wycofany środek i podbita góra. Owszem, dałem im trochę pograć, ale nie były w stanie zbliżyć się do brzmienia starszych. W efekcie przełożyłem wszystkie potrzebne elementy do starszego modelu i nadal z niego korzystam. Tu jednak jestem w stanie przyjąć, że ponieważ produkcję obydwu egzemplaży dzieli conajmniej 10 lat, coś się zmieniło u producenta, co wpłynęło tak na brzmienie.
Tomasz Wróblewski
Ja się zgadzam w pełni. Z moich doświadczeń - domowe kolumny B&W (kopułka tytannowa), po wyjęciu z pudełek kłuły w uszy. Dopiero po kilku godzinach grania ułożyły się. Tak się złożyło że po jakimś roku jedna uległa zniszczeniu. Wymieniłem na nową i znów dźwięk stał się kłujący. Oczywiście w mniejszym stopniu, bo tylko jedna była nowa, ale jednak. Podobnie rzecz miała się z Adamami A7.
Zaś co do słuchawek, posiadam dwa komplety AKG K 240. Jedne już dość leciwe i stąd nadgryzione zębem czasu - popękał ten górny pasek, poduszki na uszy zrobiły się prawie całkiem płaskie. Kupiłem nową parę. I jakież było moje zdziwienie gdy okazało się że grają zdecydowanie inaczej. Wycofany środek i podbita góra. Owszem, dałem im trochę pograć, ale nie były w stanie zbliżyć się do brzmienia starszych. W efekcie przełożyłem wszystkie potrzebne elementy do starszego modelu i nadal z niego korzystam. Tu jednak jestem w stanie przyjąć, że ponieważ produkcję obydwu egzemplaży dzieli conajmniej 10 lat, coś się zmieniło u producenta, co wpłynęło tak na brzmienie.
Re: Wygrzewanie słuchawek
...W efekcie przełożyłem wszystkie potrzebne elementy do starszego modelu i nadal z niego korzystam...
Czyli dalej masz stare słuchawki, tyle, że już osłuchane(!) i w nowej obudowie. Gdybyś jednak raczył osłuchać sobie nowe (poświęcić trochę na nie czasu), to miałbyś nie dość, że w nowej obudowie, to jeszcze nowe! Proste?
...Tu jednak jestem w stanie przyjąć, że ponieważ produkcję obydwu egzemplaży dzieli conajmniej 10 lat, coś się zmieniło u producenta, co wpłynęło tak na brzmienie...
U producenta mogło się nic nie zmienić, po prostu - nowe jest nowe, w każdym tego słowa znaczeniu. Nawet stal z czasem skruszeje, a co dopiero produkt który ma "za uszami" dziesiątki różnych technologii.
Nie o tym była jednak tu mowa - bo gdybyś chciał owe nowe doprowadzić do brzmienia starych, to co, będziesz je grzał przynajmniej przez rok? Zaproponujesz to nowym ich userom?
Raczej chyba nie, bo (tu sorry) posraliby się chyba ze śmiechu.
[addsig]
Czyli dalej masz stare słuchawki, tyle, że już osłuchane(!) i w nowej obudowie. Gdybyś jednak raczył osłuchać sobie nowe (poświęcić trochę na nie czasu), to miałbyś nie dość, że w nowej obudowie, to jeszcze nowe! Proste?
...Tu jednak jestem w stanie przyjąć, że ponieważ produkcję obydwu egzemplaży dzieli conajmniej 10 lat, coś się zmieniło u producenta, co wpłynęło tak na brzmienie...
U producenta mogło się nic nie zmienić, po prostu - nowe jest nowe, w każdym tego słowa znaczeniu. Nawet stal z czasem skruszeje, a co dopiero produkt który ma "za uszami" dziesiątki różnych technologii.
Nie o tym była jednak tu mowa - bo gdybyś chciał owe nowe doprowadzić do brzmienia starych, to co, będziesz je grzał przynajmniej przez rok? Zaproponujesz to nowym ich userom?
Raczej chyba nie, bo (tu sorry) posraliby się chyba ze śmiechu.
[addsig]
Wiedza zawsze ileś tam kosztuje, głupoty i niewiedzy nie da się oszacować.
Re: Wygrzewanie słuchawek
......W efekcie przełożyłem wszystkie potrzebne elementy do starszego modelu i nadal z niego korzystam...
Czyli dalej masz stare słuchawki, tyle, że już osłuchane(!) i w nowej obudowie. Gdybyś jednak raczył osłuchać sobie nowe (poświęcić trochę na nie czasu), to miałbyś nie dość, że w nowej obudowie, to jeszcze nowe! Proste?
Tyle że gorzej grające. Dziękuję, postoję. .....
Re: Wygrzewanie słuchawek
...Tyle że gorzej grające...
Gorzej może dla Ciebie, dla innych będą grające inaczej, w tym bardzo dobrze.
...Dziękuję, postoję...
Toż nie ma za co dziękować - stój sobie jak chcesz, z kim chcesz, ile chcesz... Ponoć dziś Polska to od 29 już lat całkiem wolny kraj, nie wiedział?
.
[addsig]
Gorzej może dla Ciebie, dla innych będą grające inaczej, w tym bardzo dobrze.
...Dziękuję, postoję...
Toż nie ma za co dziękować - stój sobie jak chcesz, z kim chcesz, ile chcesz... Ponoć dziś Polska to od 29 już lat całkiem wolny kraj, nie wiedział?

[addsig]
Wiedza zawsze ileś tam kosztuje, głupoty i niewiedzy nie da się oszacować.
Re: Wygrzewanie słuchawek
membrana, a nie membranna
a tak pozatym to się zgadzam :)
- JankoMuzykant
- Posty:497
- Rejestracja:czwartek 14 mar 2002, 00:00
- Kontakt:
Re: Wygrzewanie słuchawek
Zaś co do słuchawek, posiadam dwa komplety AKG K 240. Jedne już dość leciwe i stąd nadgryzione zębem czasu - popękał ten górny pasek, poduszki na uszy zrobiły się prawie całkiem płaskie. Kupiłem nową parę. I jakież było moje zdziwienie gdy okazało się że grają zdecydowanie inaczej. Wycofany środek i podbita góra. Owszem, dałem im trochę pograć, ale nie były w stanie zbliżyć się do brzmienia starszych. W efekcie przełożyłem wszystkie potrzebne elementy do starszego modelu i nadal z niego korzystam. Tu jednak jestem w stanie przyjąć, że ponieważ produkcję obydwu egzemplaży dzieli conajmniej 10 lat, coś się zmieniło u producenta, co wpłynęło tak na brzmienie....
Po pierwsze 10 lat. Raz, że rzeczywiście duża szansa, że to inny model w sensie innych materiałów, dwa że 10 lat to nie trzy godziny wygrzewania i mamy naturalny proces starzenia (dosłownie w opisie), a trzy... proponuję zrobić taki test: robimy super odsłuch czegoś, co świetnie znamy. Następnie idziemy do [...] i zamawiamy dwa zestawy powiększone, jeszcze frytki dodatkowe, lody i popijamy litrem koli. Szybko wracamy (a raczej wpełzamy) z powrotem i robimy znowu odsłuch. Zobaczycie jak się brzmienie zmieni :)
Zamiast się katować w [...] można np. przebiec 15 km, albo iśc do sauny albo nawet pokłócić się z... sąsiadem.
[addsig]
Po pierwsze 10 lat. Raz, że rzeczywiście duża szansa, że to inny model w sensie innych materiałów, dwa że 10 lat to nie trzy godziny wygrzewania i mamy naturalny proces starzenia (dosłownie w opisie), a trzy... proponuję zrobić taki test: robimy super odsłuch czegoś, co świetnie znamy. Następnie idziemy do [...] i zamawiamy dwa zestawy powiększone, jeszcze frytki dodatkowe, lody i popijamy litrem koli. Szybko wracamy (a raczej wpełzamy) z powrotem i robimy znowu odsłuch. Zobaczycie jak się brzmienie zmieni :)
Zamiast się katować w [...] można np. przebiec 15 km, albo iśc do sauny albo nawet pokłócić się z... sąsiadem.
[addsig]
Pozdrawia Adam (przypadkiadama.com)
Re: Wygrzewanie słuchawek
Nie zmieniaj tematu Monter. Pytalem czy sluchawki i glosniki to jedyne przedmioty ktore nie podlegaja ZADNYM zmianom po godzinach/dniach uzytkowania. Czy tez moze jest tak ze NIC na tym swiecie nie podlega zmianom:
-samochody po 200 godzinach jazdy chodza absolutnie identycznie jak po zjechaniu w linii montazowej;
- noze kuchenne po 20 godzinach operuja absolutnie identycznie jak fabrycznie nowe;
-gitary akustyczne po 3 godzinach graja absolutnie identycznie jak po pierwszym zalozeniu strun;
a wszyscy ci ktorzy widza jakies zmiany cierpia na psychoakustyczne voodoo iluzje?
I najwazniejsze pytanie- czy do takich wnioskow doszliscie badajac w/w sluchawki i glosniki za pomoca swoich Julii/SoundBlasterow i w swoich pomieszczeniach ktore nigdy nie widzialy akustycznej izolacji? Chcialbym to zobaczyc.
. . .
Mysle ze wiekszosc przedmiotow podlega w jakims stopniu zmianom, nie trzeba byc ekspertem, wie o tym kazdy kto ma odrobine zdrowego rozsadku i odrobine wiedzy. Ciekawe czy tez tak gorliwie podchodzicie do wiary katolickiej- wszak tam to juz zupelnie nie ma co udowadniac bo kazdy wie ze jest to 100% voodoo, mimo to 90% Polakow w to wierzy i jakos nikomu to nie przeszkadza?
. . .
Teraz zeby bylo wesolo to opowiem jeszcze legende o tym jak nowe gitary akustyczne "ucza" sie brzmienia. Lutnicy ktorzy recznie buduja gitary testuja je zaraz po pierwszym zalozeniu strun i zgodnie twierdza ze na poczatku gitara jest zupelnie martwa. Nieraz zajmuje im 3-4 godziny grania zeby ja rozruszac i zmiany sa ponoc nie do uwierzenia. Jeden z lutnikow wytlumaczyl to w ten sposob ze na poczatku gitara "nie wie" ze jest gitara i material uczy sie rezonowac i pracowac zgodnie z przeznaczeniem. Ciekawe jak panowie eksperci wytlumacza fakt ze gitara nie brzmi dobrze zaraz po montazu tylko po kilku godzinach grania?
Malo tego, wystarczy uzywany instrument odlozyc na tydzien do futeralu (najczesciej tyczy sie to pewnego charakterystycznego rodzaju swierku)- po tygodniu bierze sie do reki gitare i ona brzmi martwo, cicho i akordy nie brzmia dobrze. Wydaje sie jakby miala bardzo stare struny i ze nic nie da sie z niej wyciagnac.
Po pol godzinie solidnej gry gitara rozkwita, gra glosniej a akordy rezonuja 300-400% lepiej. Zmiana jest tak wyrazna ze nawet slepy i gluchy by to zauwazyl. Jak panowie eksperci to wytlumacza? Przywidzeniami?
Wcale bym sie nie zdziwil ze nowe glosniki graja inaczej po kilku godzinach uzytkowania w nowym pomieszczeniu. Nawet jesli nie bylo by w tym logicznego wytlumaczenia, to na podstawie z pudlami akustycznymi nie bylbym juz taki pewny.
Idiotyczny oczywiscie jest pomysl wygrzewania sluchawek- jak masz slabe przetworniki, slabe pomieszczenie i slaby material to sluchawki ci nie wiele zmiania, wiec zamiast sie wyglupiac podlacz je gdzie maja byc podlaczone i zacznij uzywac. Szkoda zawracania glowy.
. . .
A tak na marginesie, nie jest to pierwsza walka z wiatrakami na tym forum- bylo juz i o lampowym sprzecie, bylo o analogach, bylo o przetwornikach- Szkoda tylko ze te wasze przemyslenia nie ida w parze z waszymi rezultatami dzwiekowymi.
-samochody po 200 godzinach jazdy chodza absolutnie identycznie jak po zjechaniu w linii montazowej;
- noze kuchenne po 20 godzinach operuja absolutnie identycznie jak fabrycznie nowe;
-gitary akustyczne po 3 godzinach graja absolutnie identycznie jak po pierwszym zalozeniu strun;
a wszyscy ci ktorzy widza jakies zmiany cierpia na psychoakustyczne voodoo iluzje?
I najwazniejsze pytanie- czy do takich wnioskow doszliscie badajac w/w sluchawki i glosniki za pomoca swoich Julii/SoundBlasterow i w swoich pomieszczeniach ktore nigdy nie widzialy akustycznej izolacji? Chcialbym to zobaczyc.
. . .
Mysle ze wiekszosc przedmiotow podlega w jakims stopniu zmianom, nie trzeba byc ekspertem, wie o tym kazdy kto ma odrobine zdrowego rozsadku i odrobine wiedzy. Ciekawe czy tez tak gorliwie podchodzicie do wiary katolickiej- wszak tam to juz zupelnie nie ma co udowadniac bo kazdy wie ze jest to 100% voodoo, mimo to 90% Polakow w to wierzy i jakos nikomu to nie przeszkadza?
. . .
Teraz zeby bylo wesolo to opowiem jeszcze legende o tym jak nowe gitary akustyczne "ucza" sie brzmienia. Lutnicy ktorzy recznie buduja gitary testuja je zaraz po pierwszym zalozeniu strun i zgodnie twierdza ze na poczatku gitara jest zupelnie martwa. Nieraz zajmuje im 3-4 godziny grania zeby ja rozruszac i zmiany sa ponoc nie do uwierzenia. Jeden z lutnikow wytlumaczyl to w ten sposob ze na poczatku gitara "nie wie" ze jest gitara i material uczy sie rezonowac i pracowac zgodnie z przeznaczeniem. Ciekawe jak panowie eksperci wytlumacza fakt ze gitara nie brzmi dobrze zaraz po montazu tylko po kilku godzinach grania?
Malo tego, wystarczy uzywany instrument odlozyc na tydzien do futeralu (najczesciej tyczy sie to pewnego charakterystycznego rodzaju swierku)- po tygodniu bierze sie do reki gitare i ona brzmi martwo, cicho i akordy nie brzmia dobrze. Wydaje sie jakby miala bardzo stare struny i ze nic nie da sie z niej wyciagnac.
Po pol godzinie solidnej gry gitara rozkwita, gra glosniej a akordy rezonuja 300-400% lepiej. Zmiana jest tak wyrazna ze nawet slepy i gluchy by to zauwazyl. Jak panowie eksperci to wytlumacza? Przywidzeniami?
Wcale bym sie nie zdziwil ze nowe glosniki graja inaczej po kilku godzinach uzytkowania w nowym pomieszczeniu. Nawet jesli nie bylo by w tym logicznego wytlumaczenia, to na podstawie z pudlami akustycznymi nie bylbym juz taki pewny.
Idiotyczny oczywiscie jest pomysl wygrzewania sluchawek- jak masz slabe przetworniki, slabe pomieszczenie i slaby material to sluchawki ci nie wiele zmiania, wiec zamiast sie wyglupiac podlacz je gdzie maja byc podlaczone i zacznij uzywac. Szkoda zawracania glowy.
. . .
A tak na marginesie, nie jest to pierwsza walka z wiatrakami na tym forum- bylo juz i o lampowym sprzecie, bylo o analogach, bylo o przetwornikach- Szkoda tylko ze te wasze przemyslenia nie ida w parze z waszymi rezultatami dzwiekowymi.
Re: Wygrzewanie słuchawek
Szkoda tylko że te wasze przemyslenia nie ida w parze z waszymi rezultatami dzwiekowymi.
********************************************************
Problem w tym, często właśnie idą
Re: Wygrzewanie słuchawek
ech ten brak edycji... ma być "idą"
- JankoMuzykant
- Posty:497
- Rejestracja:czwartek 14 mar 2002, 00:00
- Kontakt:
Re: Wygrzewanie słuchawek
Teraz zeby bylo wesolo to opowiem jeszcze legende o tym jak nowe gitary akustyczne "ucza" sie brzmienia. Lutnicy ktorzy recznie buduja gitary testuja je zaraz po pierwszym zalozeniu strun i zgodnie twierdza ze na poczatku gitara jest zupelnie martwa. Nieraz zajmuje im 3-4 godziny grania zeby ja rozruszac i zmiany sa ponoc nie do uwierzenia. Jeden z lutnikow wytlumaczyl to w ten sposob ze na poczatku gitara "nie wie" ze jest gitara i material uczy sie rezonowac i pracowac zgodnie z przeznaczeniem. Ciekawe jak panowie eksperci wytlumacza fakt ze gitara nie brzmi dobrze zaraz po montazu tylko po kilku godzinach grania?
Ależ absolutnie nie można porównać gitary do słuchawek! Słuchawki to powtarzalny twór syntetyczny o prostej budowie, do tego akustycznie nieporównywalnie mniej skomplikowany i odporny na zmiany temperatury i wilgotności i wreszcie pobudzany do pracy w bardzo ściśle określony sposób.
Gitara dość, że zbudowana jest z materiałów nie dających się do końca określić, to jeszcze poddaje się czynnikom zewnętrznym (temperaturze, wilgotności, a nawet grawitacji), pobudzana jest do wydawania dźwięków w sposób bardzo złożony (nie zapominajmy też o tłumieniu rezonansów w równie złożony sposób za pomocą ''przytulania''), wreszcie na początku swego istnienia zmienia się jej rezonans przez dopasowywanie się części pudła, spoin itd. To zresztą proces, który nigdy nie zanika.
Cały problem, o którym jest mowa w tym wątku wynika z jednego - nierozróżnienia siły zjawiska. Większość ludzi ma bardzo binarne pojmowanie świata i potrafi zrównać rozstrajanie fortepianu akustycznego z elektrycznym - bo oba istnieją, tylko to drugie jest w praktyce niemierzalne. Ale w teorii jest (pływanie częstotliwości bezwględnej), a więc w tym momencie kupa ludzi zaczyna słyszeć.
No i drugi problem - czynnik psychoakustyczny stoi na osi ''zjawisk'' bardzo wysoko, z pewnością ponad pływaniem kwarców, wygrzewaniem głośnika po trzech godzinach, że o złotych kablach nie wspomnę czy mp3 o bitrajcie pow. 256. A przez większość jest uparcie pomijany, jak gdyby był wstydliwą słabością. Każdy chce myśleć, że ''żadne urządzenie nie zrobi go w konia'', ale właśnie tak często bywa i należy to docenić, a nie od tego uciekać. Gdyby takich zjawisk nie było, muzyka nie dostarczałaby więcej emocji niż ciekawe równania ją opisujące.
[addsig]
Ależ absolutnie nie można porównać gitary do słuchawek! Słuchawki to powtarzalny twór syntetyczny o prostej budowie, do tego akustycznie nieporównywalnie mniej skomplikowany i odporny na zmiany temperatury i wilgotności i wreszcie pobudzany do pracy w bardzo ściśle określony sposób.
Gitara dość, że zbudowana jest z materiałów nie dających się do końca określić, to jeszcze poddaje się czynnikom zewnętrznym (temperaturze, wilgotności, a nawet grawitacji), pobudzana jest do wydawania dźwięków w sposób bardzo złożony (nie zapominajmy też o tłumieniu rezonansów w równie złożony sposób za pomocą ''przytulania''), wreszcie na początku swego istnienia zmienia się jej rezonans przez dopasowywanie się części pudła, spoin itd. To zresztą proces, który nigdy nie zanika.
Cały problem, o którym jest mowa w tym wątku wynika z jednego - nierozróżnienia siły zjawiska. Większość ludzi ma bardzo binarne pojmowanie świata i potrafi zrównać rozstrajanie fortepianu akustycznego z elektrycznym - bo oba istnieją, tylko to drugie jest w praktyce niemierzalne. Ale w teorii jest (pływanie częstotliwości bezwględnej), a więc w tym momencie kupa ludzi zaczyna słyszeć.
No i drugi problem - czynnik psychoakustyczny stoi na osi ''zjawisk'' bardzo wysoko, z pewnością ponad pływaniem kwarców, wygrzewaniem głośnika po trzech godzinach, że o złotych kablach nie wspomnę czy mp3 o bitrajcie pow. 256. A przez większość jest uparcie pomijany, jak gdyby był wstydliwą słabością. Każdy chce myśleć, że ''żadne urządzenie nie zrobi go w konia'', ale właśnie tak często bywa i należy to docenić, a nie od tego uciekać. Gdyby takich zjawisk nie było, muzyka nie dostarczałaby więcej emocji niż ciekawe równania ją opisujące.
[addsig]
Pozdrawia Adam (przypadkiadama.com)