Witam. Jestem bębniarzem w kapeli grającej reggae, ściślej roots reggae - klasyczne i miękkie. Zależy nam na ciepłym brzmieniu vintage, no ale do tego potrzeba wielu czynników które moga być dla nas nieosiągalne. Osobiście chciałbym żeby brzmienie stopy było bardzo miękkie, głębokie i ciepłe, ale nie rozmyte za bardzo. Jestem na etapie prób wydobycia z samego instrumentu takiego brzmienia, ale wiem że to pewnie nie wystarczy do pełnego efektu. Dlatego wpadłem na pewien pomysł który może byc totalną bzdurą, a równie dobrze może coś w tym być :). Otóż: nagrywam ślad
bass druma, następnie przepuszczam ten sygnał przez lampowy wzmacniacz Ampega (V-4BH)i nagrywam ponownie ten ślad mikrofonem z kolumny tegoz Ampega (The SVT-410HLF 4x10"). Dostaję piękny, miękki dzwiek który potem w miskie zacnie się "zlewa" z bassem (który w reggae tym klasycznym ma bardzo podobną charakterystykę brzmieniowa co stopa). Czy to tylko piekny sen, czy może trochę prawdy w tym jest ?
Pozdrawiam wszystkich poszukujących :)
Nagranie Bass Druma - dobry patent czy lipa?
Re: Nagranie Bass Druma - dobry patent czy lipa?
Zapomniałem dodać jeszcze jedno pytanie. Gdzieś na tym forum znalazłem posta o innym patencie mogącym "zasymulowac" trochę brzmienie "analogowe". Mam tu na myśli przegranie materiału na taśme lub na płytę winylowa a nastepnie powrtona zgrywka na cyfrowy nośnik. Zadziała chociaz trochę ?
**********************
**********************
- steelcangoo
- Posty:108
- Rejestracja:piątek 07 wrz 2007, 00:00
Re: Nagranie Bass Druma - dobry patent czy lipa?
...Witam. Jestem bębniarzem w kapeli grającej reggae, ściślej roots reggae - klasyczne i miękkie. Zależy nam na ciepłym brzmieniu vintage, no ale do tego potrzeba wielu czynników które moga być dla nas nieosiągalne...
**********************
jeśli chodzi Ci o brzmienie reggae z lat 70-tych.... było ono uwarunkowane tym że inżynierowie na Jamajce (Lee Perry , Coxon Dodd ze Studio 1) mieli wtedy duży problem z dynamiką ze względu na szumy ...odcinali co sie da i podbijali co trzeba , każdy bęben ma "to coś" gdzie indziej... wirtuozeria tamtych inżynierów polegała na odpowiednich kombinacjach LP i HP filtrów w konsoletach i odpowiedniego ustawienia kopnięcia środka w EQ tak że zestaw zebrany z jednego czy dwóch mikrofonów brzmiał naprawdę wyraźnie... w starych nagraniach Perryego słychać jak poszczególne subgrupy delikatnie bulgoczą pod jakimiś envelope filtrami z zadanym progiem reakcji (może to sprawna ręka i pokrętło a nie żadne envelope?)... z biegiem czasu technologia szła z postępem,dostawiali coraz więcej mikrofonów i zabiegi były coraz bardziej subtelne ,co idealnie obrazuje przekrój płyt Wailersów.. ( od jamajskich tanich stołów własnej roboty po najlepsze londyńskie studia )bo chyba to jest wzór brzmienia roots... brzmienie reggae ukształtowało kilka istotnych czynników; dostępny sprzęt i soundsystemy... każdy producent profilował mix pod przyjazny soundsystem ( jak zapewne wiesz oni prowadzii wojny i dywersje) i w związku z tym kluczową rolę odgrywało efektowne brzmienie bębnów i basu.
Reguła jest taka że w jamajskiej (jak i ogólnie w karaibskiej i latynoamerykańskiej) muzyce zawsze kluczową rolę odgrywało strojenie bębnów, bębny muszą "gadać", tak więc wydaję mi się że jeśli nastroisz stopę( np. do E) i wyjmiesz zniej wytłumienie to zbliżysz ją do pożądanego efektu..... sprawą dość istotną w obecnym "klasycznym" brzmieniu roots jest pogłos,on ustawia stopę w odpowiednim miejscu i nadaje kontekstu całemu zestawowi w przstrzeni ...na temat pogłosu i mikrofonowania nie będę się wypowiadać , znajdziesz tu lepszych fachowców od tego...
bardzo dużą rolę odgrywa też rozmiar bębna ( im większy tym lepszy),jeśli masz membranę w głośniku większa niż sam bęben ,zabieg ze wzmacniaczem i mikrofonem naprawdę ma sens ... poza tym osobiście uważam że każdy eksperyment ma sens a uszy najlepszym sędzią... no i oczywiście ta specyficzna technika gry jest w tym wszystkim najistotniejsza... żadne strojenie ani omikrofonowanie tego nie zastąpi.. ale to już inna historia
**********************
jeśli chodzi Ci o brzmienie reggae z lat 70-tych.... było ono uwarunkowane tym że inżynierowie na Jamajce (Lee Perry , Coxon Dodd ze Studio 1) mieli wtedy duży problem z dynamiką ze względu na szumy ...odcinali co sie da i podbijali co trzeba , każdy bęben ma "to coś" gdzie indziej... wirtuozeria tamtych inżynierów polegała na odpowiednich kombinacjach LP i HP filtrów w konsoletach i odpowiedniego ustawienia kopnięcia środka w EQ tak że zestaw zebrany z jednego czy dwóch mikrofonów brzmiał naprawdę wyraźnie... w starych nagraniach Perryego słychać jak poszczególne subgrupy delikatnie bulgoczą pod jakimiś envelope filtrami z zadanym progiem reakcji (może to sprawna ręka i pokrętło a nie żadne envelope?)... z biegiem czasu technologia szła z postępem,dostawiali coraz więcej mikrofonów i zabiegi były coraz bardziej subtelne ,co idealnie obrazuje przekrój płyt Wailersów.. ( od jamajskich tanich stołów własnej roboty po najlepsze londyńskie studia )bo chyba to jest wzór brzmienia roots... brzmienie reggae ukształtowało kilka istotnych czynników; dostępny sprzęt i soundsystemy... każdy producent profilował mix pod przyjazny soundsystem ( jak zapewne wiesz oni prowadzii wojny i dywersje) i w związku z tym kluczową rolę odgrywało efektowne brzmienie bębnów i basu.
Reguła jest taka że w jamajskiej (jak i ogólnie w karaibskiej i latynoamerykańskiej) muzyce zawsze kluczową rolę odgrywało strojenie bębnów, bębny muszą "gadać", tak więc wydaję mi się że jeśli nastroisz stopę( np. do E) i wyjmiesz zniej wytłumienie to zbliżysz ją do pożądanego efektu..... sprawą dość istotną w obecnym "klasycznym" brzmieniu roots jest pogłos,on ustawia stopę w odpowiednim miejscu i nadaje kontekstu całemu zestawowi w przstrzeni ...na temat pogłosu i mikrofonowania nie będę się wypowiadać , znajdziesz tu lepszych fachowców od tego...
bardzo dużą rolę odgrywa też rozmiar bębna ( im większy tym lepszy),jeśli masz membranę w głośniku większa niż sam bęben ,zabieg ze wzmacniaczem i mikrofonem naprawdę ma sens ... poza tym osobiście uważam że każdy eksperyment ma sens a uszy najlepszym sędzią... no i oczywiście ta specyficzna technika gry jest w tym wszystkim najistotniejsza... żadne strojenie ani omikrofonowanie tego nie zastąpi.. ale to już inna historia
--------------------------------------------------------------------------------------
mądry uczy się na błędach innych, głupi na swoich, idiota nigdy się nie uczy
mądry uczy się na błędach innych, głupi na swoich, idiota nigdy się nie uczy