Post
autor: entryspace » środa 17 wrz 2003, 19:07
*****
- Roznica pierwsza: Kradziez samochodu faktycznie uniemozliwia wlascicielowi korzystanie z niego... ale do czasu az ubezpieczenie zaplaci odszkodowanie i umozliwi przez to zakup nastepnego. Chyba ze ktos sie nie ubezpieczyl, co moze byc poparciem argumentu "chytry dwa razy traci' uzytego przez Ciebie pozniej. Poza tym, na ogol nie ma takiej rzeczy (poza poza unikalnymi, jednostkowymi egzemplarzami), ktorej nie daloby sie zastapic badz zrekompensowac finansowo (warunek - ubezpieczenie).
W przypadku oprogramowania kradziez nie polega tylko na wejsciu w posiadanie dysku badz sciagniecie go z sieci. Tutaj kradnie sie wiedze i informacje, zaliczane do tzw. grupy wlasnosci intelektualnych. Ktos kto latami te wiedze zdobywal a nastepnie pracowal nad wprowadzeniem jej w praktyke ma prawo oczekiwac ze jego wysilek zostanie odpowiednio wynagrodzony. Piractwo oczywiisce nie odbiera autorowi ani krztyny jego wiedzy, ani tez jego praw wlasnosciowych programu. Nawet kupujac program legalnie nikt nigdy nie stanie sie jego wlascicielem, nabedzie jedynie prawo do korzystania z niego, podobnie jak przez kupienie CD nie stanie sie wlascicielem nagranej muzyki tylko jej legalnym sluchaczem. Autorzy oprogramowania na oczekiwanym sukcesie rynkowym buduja nie tylko swoje zycie ale takze, zakladajac firmy, zatrudniajac pracownikow, placac podatki, zasilajac fundusze firm reklamowych, prasy, uruchamiajac badz kontraktujac siec dystrybucji i sprzedazy wciagaja w to przedsiewziecie inne osoby. Maja w zwiaku z tym prawo oczekiwac, ze poniesiony wysilek intelektualny, finansowy, logistyczny i czasowy (czas to pieniadz...) zostanie wynagrodzony sukcesem komercyjnym programu, zapewniajacym nie tylko zwrot poniesionych kosztow ale tez godziwe zarobki wszystkim bioracym udzial w projekcie. Tylko rynek i jego prawa powinny zadecydowac o sukcesie lub porazce a nie zlodzieje. Producent i wlasciciel programu ma prawo ustalac jego ceny i sposoby sprzedazy i jesli ktos sie z tym nie zgadza, nie daje mu to zadnego prawa zeby sobie cos takiego po prostu gwizdnac albo nabyc nielegalna kopie za ulamek ceny. Smiem twierdzic ze jest to pozbawianie przedsiebiorstw i ludzi srodkow do prowadzenia dzialanosci i zycia, w dodatku w sytuacji gdzie nie moga w zadnej firmie ubezpieczeniowej ubezpieczyc sie od skutkow piractwa.
- Roznica druga: Zlodzieje samochodow na ogol nie podnosza publicznie tematu swojej dzialalnosci przedstawiajac na jej usprawiedliwienie setek wyjasnien i argumentow, czego nie mozna powiedziec o piratach.
To co (nie wiem czy dobrze zgaduje) nazywasz prymitywnymi porownaniami i co tez pare innych osob wytknelo w swoich postach na temat uzywania wypowiedzi innych dyskutantow i komentarzy na ich temat, nie mialo na celu obrazenie nikogo, wlacznie z autorami.
Chcialem tylko przez zamiane jednego badz dwoch slow ukazac ze wypowiedzi nie wywolujace w oryginale zadnej reakcji zmieniaja sie w prowokujacy i drazniacy belkot.
******
długi wywód, mr. DH, ale tyleż długi, co bezproduktywny. Stwierdzasz ogólnie znane fakty, wyjaśniasz mi istotę oprogramowania (dziękuję!) a gdzie indziej negujesz to, co sam wcześniej napisałeś. Niech sobie producent ustala ceny. Prawa rynku są twarde; co ma do tego piractwo? Programu w sensie takim, jak to teraz omawiamy, nie można "gwizdnąć"; można tylko za niego nie zapłacić. Gdzie strata producenta? Niezwykłość tej sytuacji polega na tym, ze można wejść w posiadanie jakiegoś dobra jednocześnie nikomu go nie odbierając i nie dziwię się, że niektórym coś podobnego nie mieści się w głowie. Zlodzieje samochodów nie podnoszą argumentów na obronę swej działalności, bo ich nie mają. Są prostymi przestępcami, a w ostateczym rozrachunku ktoś ponosi realną stratę: czy to nie ubezpieczony właściciel, czy ubezpieczyciel wypłacający odszkodowanie. Natomiast naruszenia praw autorskich są tym właśnie i niczym więcej: naruszeniami, nie złodziejstwem. Nie można do piractwa odnosić reguł przestępstw przeciw mieniu materialnemu; nie następuje szkoda na osobie, nie następuje szkoda majątkowa, nie następuje milion innych konsekwencji jak w przypadku kradzieży.
*****
Wspomnij jeszcze o niekompetencji rzadu, rasizmie, niewolnictwie, masonerii, syjonizmie i innych tego typu rzeczach.
Powiedzialem juz ze argumentow typu "a u was Murzynow bija' nie przyjmuje i jesli nie masz nic do powiedzenia na temat, nie mow lepiej nic.
Nadal uwazam ze wymiana "tipow" na temat jak sobie przedluzac wersje demo nie powinna miec na tym forum miejsca. Na okladce EiS jest napisane "magazyn muzykow i realizatorow" i jesli takimi forumowicze sie mienia, to powinni byc uswiadomieni co do praw autorskich i wlasnosci intelektualnych majac z tym do czynienia na codzien.
*****
Nie powinna, ale ma. W Iraku nie powinno być naszej armii, a jest. Powinniśmy być bogaci, a nie jesteśmy. Powinniśmy kupować oryginalne softy, a nie stać nas. Gazetę kupioną przez jedną osobę czyta następnie piętnaścioro sąsiadów; aresztujmy ich wszystkich. Zapewniam Cię, że uświadomienie odnośnie praw autorskich wśród ludzi, także wśród tych pytających na forum o możliwości przedłużenia dema, jest co najmniej zadowalające. Umyka Ci natomiast oczywista prawda: człowiek, który pyta, jak przedłużyć demo, nie pyta bo nie chce mu się kupić programu, ale, bo nie ma na to zwyczajnie pieniędzy. I nie kupi oryginału dopóki nie będzie ich miał. Skąd ta zawiść wobec takich ludzi?
*****
Zanim cos takiego napiszesz, przeczytaj uwaznie moja wypowiedz. Nie ja uzylem slowa "badziewie" pierwszy, jedynie powtorzylem je w kontekscie postu, ktory komentowalem. Nie wypowiadalem sie tez na temat zadnego produktu ani go nie klasyfikowalem. Zainteresowala mnie jedynie logika myslenia "Nawet, jes´li ten program to badziew i nawet, jes´li sample sa˛ kiepskiej jakos´ci, ca?os´c´ warta jest wie˛cej niz˙ te s´mieszne pienia˛dze". O porownaniach nie na temat nie bede sie wypowiadal...
*****
również przeczytaj uważnie. Nie nazwałem Ejaya badziewem, a jedynie powiedziałem, że może się taki okazać. Ty porównałeś go do szmacianej odzieży, ale nie to jest sednem sprawy: sedno to fakt, że Ejay kosztuje 20 złotych, czyli nic nawet dla najbiedniejszego z nas, oferując wiele. To chyba ewenement na skalę galaktyczną i sygnał, że komuś z branży się gdzieś tam wreszcie odetkało w głowie.
*****
Pytanie nie do mnie, bo nie ja ustalam warunki i czas trwania promocji ani ceny AF, PSP czy Ejay. Poza tym jesli chodzi o interpretacje skutkow dzialan promocyjnych AF i PSP to wyniki wraz z komentarzami ogloszono juz dawno temu. Jestes jak dotad pierwsza osoba ktora publicznie sie z tym nie zgadza; mogles to zrobic wczesniej. W dodatku uzyles argumentu o chytrosci; ciekawe w stosunku do kogo?
*****
ale bozia dała Ci mózg i prawo myśleć niezależnie od komentarzy, odrzucając emocje i oceny, a biorąc pod uwagę LICZBY. Jak dla mnie 40 to więcej niż jeden i jak dla mnie, na sprzedaży tych 40 przez miesiąc za cenę niższą panowie zarobili więcej niż wcześniej przez rok na sprzedaży dwóch za wyższą; nawiasem mówiąc, ceny promocyjne i tak były kosmicznie wysokie jak na możliwości przeciętnego użytkownika Sblive.
*****
Niczego nie musze popierac zanim Ty nie wystapisz z obrona swoich argumentow. Czy to wszystko co masz na poparcie swojej tezy?
*****
ależ one świetnie bronią się same. Są ultra życiowe, podczas gdy twoje -zdecydowanie oderwane. Jak być powinno, jakby fajnie było, gdyby było... gdyby wszyscy, wszyscy powinni itd....
*****
Chcesz logiki? Masz logike...
Czy owi wspomnani przez Ciebie ludzie nagrywaja muzyke przy pomocy kradzionych instrumentow i mikrofonow, ktore kradzionymi kablami przekazuja "muze" do kradzionego miksera lub kradzinego komputera, obrabiaja to w kradzionym sofcie i odsluchuja na kradzionych monitorach (kradzione kable po drodze, a jakze....)? Oburzasz sie? A dlaczego tylko soft kradziony? Idzmy na calosc...
Jest oczywiscie alternatywa (o ktorej sam tez wspominales) programow darmowych lub budzetowych... tylko to chyba zaden szpan... trzeba co najmniej Cubase albo Logica.
*****
W ten oto sposób, po dwóch dniach dyskusji, zatoczyłeś wielkie koło. Do tego stopnia wielkie, że zapomniałeś o tym, co sam pisałeś na wstępie, że piractwo (dodam od siebie, że nie całe, a tylko jego specyficzny rodzaj, w Polsce powszechny) nie odbiera autorowi programu niczego, co wypracował. Znowu chcesz 'iść na całość', porównujesz kradziony sprzęt nagraniowy, czyli sytuację ewidentną, do, jak to nazywasz, kradzionego softu ,czyli sytuacji co najmniej wielopłaszczyznowej. Czyli moim zdaniem bredzisz.
*****
Nikogo nie zmusza sie do kupowania niczego, z softem i weglem wlacznie. Natomiast kradziez jest kradzieza niezaleznie od tego co kradniesz. Mozna i wegiel, tylko sie trzeba nameczyc...
Nie tworze nowej ekonomii, caly czas wypowiedzi opieram na zasadach rynku a nie stadionu czy towaru zza pazuchy.
*****
proszę, nie kompromituj się. Węgiel kupujesz, czy tego chcesz, czy nie, uwierz mi na słowo. Bez komentarza odnośnie zasad rynku, jakimi się kierujesz. Stadion jest właśnie samoorganizującą się, a więc poniekąd zdrową alternatywą wobec chorób świata "rynkowego". Podobnie rzecz ma się z przemytem, który jest samorzutną, ekonomiczną odpowiedzią na chory wymiar akcyzy. Poza tym, naprawdę sądzisz, ze każda kradzież jest sobie równa? Nie rozumiem więc, po jaką cholerę nam kodeksy karne, ministerstwo sprawiedliwości, sądownictwo, więzienia itp. zbytki... Za kradzież tego tyle, za tego tyle...za tego - nic. Skomplikowane przepisy. A według Ciebie byłoby prosto: wszystkim wlepić po 100 lat i koniec, szczęśliwość ogólna i pomyślność murowane...
dobrej nocy.
cieszę się życiem