Porównanie MP3 (jak również innych formatów kompresji) do MIDI jest nieporozumieniem. To tak, jakby ktoś porównał (posłuże się tu przykładami z poczatku techniki audio) jakąś formę zapisu dźwięku (chociażby na wałku woskowym) do np. mechanizmu uderzania w klawisze fortepianu sterowanego taśmą perforowaną.
**********************
Bynajmniej nie jest to porównanie bez sensu. Aktualnie w wielu ośrodkach prowadzi się badania nad automatyczną analizą semantyczną muzyki, identyfikacją dźwięków i kompresją bazującą na wynikach takiej analizy - tzw. kodowaniem obiektowym. Ba, są już nawet rozwiązania standardowe takie jak MPEG-4 SAOL (polecam lekturę
tutaj,
tutaj i
tutaj).
Skrajnym przypadkiem takich metod jest semantyczny opis muzyki przy pomocy sekwencji symboli
bardzo przypominający MIDI. Zastosowania? Pierwsze z brzegu: dzwonki do telefonów komórkowych.
Natomiast co do tego "wynalazku" to już dawno w celu minimalizowania informacji potrzebnej do transmisji np. ludzkiego głosu wymyślono np. vokoder.
**********************
wokoderowe techniki kompresji są zabytkiem, które po pierwsze nie nadają się do muzyki (ponieważ zawierają zbyt wiele ograniczeń co do tego, jaki sygnał mogą reprezentować), po drugie oferują wciąż zbyt małą kompresję, żeby dzisiaj traktować je jako poważne narzędzie kompresji. Jeśli mamy mówić o prędkościach transmisji rzędu pojedynczych kb/s (a nawet mniej) to wokoder odpada w przedbiegach, bo generuje strumień o rząd wielkości za duży. Wynika to z tego, że reprezentacja wokoderowa jest wciąż zbyt prymitywna i nadmiarowa w porównaniu z reprezentacją semantyczną/obiektową.
Poza tym jest całe mnóstwo programów modelujących i "naśladujących" instrumenty muzyczne w postaci chociażby wtyczek VST, a sterowanych przez MIDI. Lecz nie można tu mówić o ODTWARZANIU jakiegoś dźwięku źródłowego, lecz o TWORZENIU nowego dżwięku. Dlatego żadna z tych technik nie może być zakwalifikowana, jako "format kompresji zapisu dźwięku". ...
*************************
to jest Twój punkt widzenia, ale już od około 10 lat środowisko zajmujące się kompresją twierdzi dokładnie coś przeciwnego - nie ma ostrej granicy pomiędzy reprezentacją np. przez współczynniki transformaty kosinusowej a reprezentacją parametryczną, w której dźwięk jest resyntezowany. Dowodem na to jest istnienie eksperymentalnych kodeków, które potrafią płynnie przechodzić pomiędzy jednym a drugim sposobem reprezentacji dźwięku osiągając bardzo wysoką kompresję.