Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
Dla kobiety męższczyzna musi być psycholoiem i jeszcze... bo jeśli nie to ona ma rozporek z przodu.
- Tasiorowski
- Posty:543
- Rejestracja:poniedziałek 03 gru 2007, 00:00
Re: Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
Macandroll, ja generalnie zawsze miałem pecha, mam wiele bardzo spaczonych obrazów, złych stereotypów. Jedno co mnie najbardziej wkurza, to to, że jak ktoś nie macha łopatą 10 godzin, nie przewala papierów 8 godzin, albo nie kręci kierownicą przez 12 godzin, to dla wielu jest osobą NIE PRACUJĄCĄ, nie zajmującą się niczym poważnym. Stereotyp muzyka jest taki, jaki jest. Jak o Tobie nie piszą w FAKCIE i nie jeździsz maybachem, to już jesteś noga. Nieważne, że jakaś tam część muzyków z którymi pracuję, ciche studyjne roboty, najemnicy imający się służby dla różnych książąt, zarabia tyle, że nie jeden kierowniczyna czy dyrektorzyna by się poślinił i pomarzył. A kokietki w knajpach ( siedzę zamknięty w studiu, nie mam możliwości poznać innych
) mierzą to podczas pierwszego zagadania. Patrzą na rękę i szukają 2 rzeczy, obrączki i zegarka. Jedna rzecz mile widziana, druga nie
Ja mam tak naprawdę inny problem teraz. Jak to wyjaśnić znajomym, rodzicom, że pracuję od rana do wieczora, z dość już zacnymi nawet muzykami, a nie przynoszę worka pieniędzy i generalnie łażę w obdartych portkach
I wtedy kupuję sobie nowy mikrofon, a 3 dni później odmawiam pójścia na miasto, bo "kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi"




Mocny Pecet + Laptop, Presonus FIRESTUDIO + DIGIMAX FS, TC M One XL, TC HELICON VIOCEWORKS, ALESIS 3630, MXL 2006 + 770, SE 3 Stereo Pair, Sontronics SIGMA, Shure SM 57, 81, Audio-Technica - ATM 650 x 3, ATM 250 DE, ATM 450, APS AEON, E-MU PM 5, AKG 141
- macandroll
- Posty:506
- Rejestracja:sobota 10 cze 2006, 00:00
Re: Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
...Macandroll, ja generalnie zawsze miałem pecha, mam wiele bardzo spaczonych obrazów, złych stereotypów. Jedno co mnie najbardziej wkurza, to to, że jak ktoś nie macha łopatą 10 godzin, nie przewala papierów 8 godzin, albo nie kręci kierownicą przez 12 godzin, to dla wielu jest osobą NIE PRACUJĄCĄ, nie zajmującą się niczym poważnym. Stereotyp muzyka jest taki, jaki jest. Jak o Tobie nie piszą w FAKCIE i nie jeździsz maybachem, to już jesteś noga. Nieważne, że jakaś tam część muzyków z którymi pracuję, ciche studyjne roboty, najemnicy imający się służby dla różnych książąt, zarabia tyle, że nie jeden kierowniczyna czy dyrektorzyna by się poślinił i pomarzył. A kokietki w knajpach ( siedzę zamknięty w studiu, nie mam możliwości poznać innych
) mierzą to podczas pierwszego zagadania. Patrzą na rękę i szukają 2 rzeczy, obrączki i zegarka. Jedna rzecz mile widziana, druga nie
Ja mam tak naprawdę inny problem teraz. Jak to wyjaśnić znajomym, rodzicom, że pracuję od rana do wieczora, z dość już zacnymi nawet muzykami, a nie przynoszę worka pieniędzy i generalnie łażę w obdartych portkach
I wtedy kupuję sobie nowy mikrofon, a 3 dni później odmawiam pójścia na miasto, bo "kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi"
...
**********************
No cóż, Twoje słowa do mnie docierają.
Jak byłem dzieckiem i mówiłem, że chce byc muzykiem, to byłem wyśmiewany przez rodzinę i ciągle słyszałem słowa: to jest hobby, a nie sposób na życie.
Teraz po latach niestety musze powiedzieć, że nie jestem zawodowym muzykiem i żyję raczej z innych spraw, w których łatwiej jest mi się spieniężać.
Podziwiam takich ludzi jak Ty Tasiorowski, że mimo wszystko idą do celu.
Tacy ludzie są niezbędni by świat sie kręcił. Większość przychodzi na gotowe.
A depresja jest tylko po to, by widzieć kontrast jak się sięga szczytu! :)
Takl trzymaj i nie daj sie złamać.
Mnie złamały alimenty... i kiedyś zbytnie imprezowanie, ale ciągle mam nadzieję i robie to co lubię. Nie muszę zarabiać milionów, ale nikt mnie nie odwiedzie od pasji i tego w czym czuję, że jestem dobry i realizuje się ta lepsza część mnie.
A co do pecha, to największym błędem jest uwierzyć, że się go ma.
To, że masz ideę, dla której jesteś w stanie poświęcić swoje życie, to wielkie szczęście gdy możesz ją realizować! No albo jesteś szalony :)
Świat się zmienia, starsze pokolenia odchodzą, potem będą rządziły nasze. A te NASZE, które pojeżdżą po świecie szybko zrozumieją, że zarabiać można w różny sposób, a etat w dużym przedsiębiorstwie to tylko jedna z mozliwości- nie wymóg.




**********************
No cóż, Twoje słowa do mnie docierają.
Jak byłem dzieckiem i mówiłem, że chce byc muzykiem, to byłem wyśmiewany przez rodzinę i ciągle słyszałem słowa: to jest hobby, a nie sposób na życie.
Teraz po latach niestety musze powiedzieć, że nie jestem zawodowym muzykiem i żyję raczej z innych spraw, w których łatwiej jest mi się spieniężać.
Podziwiam takich ludzi jak Ty Tasiorowski, że mimo wszystko idą do celu.
Tacy ludzie są niezbędni by świat sie kręcił. Większość przychodzi na gotowe.
A depresja jest tylko po to, by widzieć kontrast jak się sięga szczytu! :)
Takl trzymaj i nie daj sie złamać.
Mnie złamały alimenty... i kiedyś zbytnie imprezowanie, ale ciągle mam nadzieję i robie to co lubię. Nie muszę zarabiać milionów, ale nikt mnie nie odwiedzie od pasji i tego w czym czuję, że jestem dobry i realizuje się ta lepsza część mnie.
A co do pecha, to największym błędem jest uwierzyć, że się go ma.
To, że masz ideę, dla której jesteś w stanie poświęcić swoje życie, to wielkie szczęście gdy możesz ją realizować! No albo jesteś szalony :)
Świat się zmienia, starsze pokolenia odchodzą, potem będą rządziły nasze. A te NASZE, które pojeżdżą po świecie szybko zrozumieją, że zarabiać można w różny sposób, a etat w dużym przedsiębiorstwie to tylko jedna z mozliwości- nie wymóg.
Muzyk, gitarzysta
- Tasiorowski
- Posty:543
- Rejestracja:poniedziałek 03 gru 2007, 00:00
Re: Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
No cóż, Twoje słowa do mnie docierają.
Jak byłem dzieckiem i mówiłem, że chce byc muzykiem, to byłem wyśmiewany przez rodzinę i ciągle słyszałem słowa: to jest hobby, a nie sposób na życie.
Teraz po latach niestety musze powiedzieć, że nie jestem zawodowym muzykiem i żyję raczej z innych spraw, w których łatwiej jest mi się spieniężać.
Podziwiam takich ludzi jak Ty Tasiorowski, że mimo wszystko idą do celu.
Tacy ludzie są niezbędni by świat sie kręcił. Większość przychodzi na gotowe.
A depresja jest tylko po to, by widzieć kontrast jak się sięga szczytu! :)
Takl trzymaj i nie daj sie złamać.
Mnie złamały alimenty... i kiedyś zbytnie imprezowanie, ale ciągle mam nadzieję i robie to co lubię. Nie muszę zarabiać milionów, ale nikt mnie nie odwiedzie od pasji i tego w czym czuję, że jestem dobry i realizuje się ta lepsza część mnie.
A co do pecha, to największym błędem jest uwierzyć, że się go ma.
To, że masz ideę, dla której jesteś w stanie poświęcić swoje życie, to wielkie szczęście gdy możesz ją realizować! No albo jesteś szalony :)
Świat się zmienia, starsze pokolenia odchodzą, potem będą rządziły nasze. A te NASZE, które pojeżdżą po świecie szybko zrozumieją, że zarabiać można w różny sposób, a etat w dużym przedsiębiorstwie to tylko jedna z mozliwości- nie wymóg.
...
**********************
Dzięki za słowa otuchy - żeby nie było - nie jestem muzykiem, a żyję z nagrywania. Ponoć to mniej podłe zajęcie. Można by powiedzieć, że dopiero zaczynam skok do lotu, ale początek był jak po grudzie. Trzeba przezwyciężać wiele rzeczy, ale bezcenne okazuje się też doświadczenie pozamuzyczne. Ja generalnie nie bywam za często w towarzystwie muzyków. Większość moich znajomych, z którymi piję, oglądam filmy, słucham muzę, szlajam się po nocach ( jak mam wolne ) i gubię różne rzeczy, to normalni ludzie, nie mający nic a nic wspólnego z muzyką. Ci najbliżsi mnie wspierają, ci dalsi, spotykani różnie tu i tam, wkurwiają. Tak to wygląda
I tak, masz rację, jestem szalony, bo jakbym tak publicznie opowiedział, jak się zaczęło, jak się prawie skończyło, to naprawdę zakrawa o szaleństwo. Dzisiaj miałem pierwszy zatarg o kasę, ze swoim chlebodawcą i dobrodziejem - mam nadzieję że jaka chryja z tego nie wyjdzie.
Jedno co cieszy - że ten wątek jakoś wybitnie ZJEDNOCZYŁ forumowiczów
Nieważne, czy mądry czy głupi, czy PRO czy amator, czy nadęty i bufonowaty - czy milusi jak kotek. KAŻDY MIEWA TE SAME PROBLEMY. CHEERS MATE !!
Jak byłem dzieckiem i mówiłem, że chce byc muzykiem, to byłem wyśmiewany przez rodzinę i ciągle słyszałem słowa: to jest hobby, a nie sposób na życie.
Teraz po latach niestety musze powiedzieć, że nie jestem zawodowym muzykiem i żyję raczej z innych spraw, w których łatwiej jest mi się spieniężać.
Podziwiam takich ludzi jak Ty Tasiorowski, że mimo wszystko idą do celu.
Tacy ludzie są niezbędni by świat sie kręcił. Większość przychodzi na gotowe.
A depresja jest tylko po to, by widzieć kontrast jak się sięga szczytu! :)
Takl trzymaj i nie daj sie złamać.
Mnie złamały alimenty... i kiedyś zbytnie imprezowanie, ale ciągle mam nadzieję i robie to co lubię. Nie muszę zarabiać milionów, ale nikt mnie nie odwiedzie od pasji i tego w czym czuję, że jestem dobry i realizuje się ta lepsza część mnie.
A co do pecha, to największym błędem jest uwierzyć, że się go ma.
To, że masz ideę, dla której jesteś w stanie poświęcić swoje życie, to wielkie szczęście gdy możesz ją realizować! No albo jesteś szalony :)
Świat się zmienia, starsze pokolenia odchodzą, potem będą rządziły nasze. A te NASZE, które pojeżdżą po świecie szybko zrozumieją, że zarabiać można w różny sposób, a etat w dużym przedsiębiorstwie to tylko jedna z mozliwości- nie wymóg.
...
**********************
Dzięki za słowa otuchy - żeby nie było - nie jestem muzykiem, a żyję z nagrywania. Ponoć to mniej podłe zajęcie. Można by powiedzieć, że dopiero zaczynam skok do lotu, ale początek był jak po grudzie. Trzeba przezwyciężać wiele rzeczy, ale bezcenne okazuje się też doświadczenie pozamuzyczne. Ja generalnie nie bywam za często w towarzystwie muzyków. Większość moich znajomych, z którymi piję, oglądam filmy, słucham muzę, szlajam się po nocach ( jak mam wolne ) i gubię różne rzeczy, to normalni ludzie, nie mający nic a nic wspólnego z muzyką. Ci najbliżsi mnie wspierają, ci dalsi, spotykani różnie tu i tam, wkurwiają. Tak to wygląda



Mocny Pecet + Laptop, Presonus FIRESTUDIO + DIGIMAX FS, TC M One XL, TC HELICON VIOCEWORKS, ALESIS 3630, MXL 2006 + 770, SE 3 Stereo Pair, Sontronics SIGMA, Shure SM 57, 81, Audio-Technica - ATM 650 x 3, ATM 250 DE, ATM 450, APS AEON, E-MU PM 5, AKG 141
Re: Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
...U mnie z kolei postawienie się połowicy było punktem zwrotnym w dziejach. To było z 5 lat temu, jeszcze absolutnie nic nie kumałem z dziedziny Digital Recording. I pewnego razu wpadłem do kumpla, który mi pokazał jakiegoś cubasa, absyntha i mała, 2 oktawową klawiaturkę sterującą . Nie miałem pojęcia, że oto można sobie w domu coś nagrywać, dogrywać i tworzyć, na taką skalę !!! A że wtedy groszem nie śmierdziałem ( zresztą jak zawsze - nic się nie zmieniło )
sprzedałem jakiegoś starego grata i kupiłem lepszy i mocniejszy komputer, i pierwszą, swoją klawiaturę sterującą. Moja pani jak to zobaczyła i stwierdziła brak nowych spodni i nowej koszuli ( wybieraliśmy się na wesele jej siostry ) śmiertelnie się na mnie obraziła, wygłosiła przemowę na temat " powagi w życiu, odcięcia się wreszcie od chłopięcych marzeń i zabawek, realne spojrzenie na świat, nie wywalanie kasy w błoto w przededniu naszej wyprowadzki od rodziców, w końcu dojrzenie, jak inni wkoło dorastają ( czyt. dziadzieją ) tylko nie ja". Mój sprzęcik i czas przy nim spędzany ością jejmości stał w gardle do tego stopnia, że.... Ona sobie mieszka i pracuje z jakimś miłym gościem w Anglii, a ja żyję z nagrywania muzyki, dostaję coraz poważniejsze roboty i generalnie spełniam marzenia. A gdyby mi wtedy zmiękła faja i ze strachu przed gniewem nie kupił tych badziewi samogrających, tylko spodnie, koszulki, i sokowirówkę dla jej siostry, moje życie mogłoby się zupełnie inaczej potoczyć.... Panowie, czasem sobie nie zdajemy sprawy, jak kompromisy z partnerami, którzy są nie w temacie, mogą poucinać skrzydła, a nawet zniweczyć karierę. Ta branża zdecydowanie bardziej preferuje singli, bo ten szaleńczy pęd, kosmiczne godziny pracy, nieregularna kasa,no i oczywiście pieniądze topione w sprzęcie, alkoholu po sesjach i wyjazdach, nie sprzyjają pożyciu rodzinnemu. Naprawdę, tylko kobieta z jajami toleruje taką pasję i nie stęka o wzięcie się za coś normalnego ( etat w korporacji albo firma remontowo budowlana ) . Pozdrawiam !!...
**********************
Dziękuję, to fajnie ze nie tylko ja tak myślę. I nadal żyję marzeniami, a one coraz bliżej, coraz bliżej, coraz....

**********************
Dziękuję, to fajnie ze nie tylko ja tak myślę. I nadal żyję marzeniami, a one coraz bliżej, coraz bliżej, coraz....
"Rozmowy o muzyce, to jak tańczenie o architekturze". "Nadmiar wiedzy zabija ducha". "SZTUKA poszukiwana! Ktokolwiek wie, ktokolwiek słyszał?..." "Nie myl kamienia węgielnego z węglem kamiennym!"
Re: Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
...
No cóż, Twoje słowa do mnie docierają.
Jak byłem dzieckiem i mówiłem, że chce byc muzykiem, to byłem wyśmiewany przez rodzinę i ciągle słyszałem słowa: to jest hobby, a nie sposób na życie.
...
**********************
Od kiedy pamiętam wmawiano mi , że to co chcę robić to nie jest poważne zajęcie. Nieważne czy chodziło o granie czy o malowanie. Wartościowy okazywałem się gdy trzeba było komuś zrobić pracę na zajęcia plastyczne lub gdy do rodziców wpadała ekipa znajomych na zakrapianą imprezę, a ojciec po oprowadzeniu po chacie (44m2) i pochwaleniu się nową glazurą ( lata 80 więc było czym) dumnie wołał : " Adaś , choć zagraj coś Panu Wieśkowi " Miałem więc swoje chwile "sławy" a potem sruuu i znów okazywałem się leniem zajmującym się pierdołami.
Ile to człowiek musiał się na błagać, żeby kupili jakiś keyboard. Pamiętam , że tak strasznie , ale to strasznie mocno marzyłem o Yamaszce PSS-780. Kartkę ze zdjęciem miałem z jakiegoś niemieckiego katalogu z hipermarketu. Co dziennie przed zaśnięciem wpatrywałem się godzinami w to zdjęcie wyobrażając sobie jak to brzmi. Kartka była już tak "wypatrzona" że od palców i zagięć rozrywała się i musiałem ją czasem podkleić. W końcu , przez swój upór po kilku latach trafiłem na taką Yamahę. Kumpel akurat wolał coś mniejszego więc niemalże na kolanach ubłagałem ojca na dołożenie różnicy do mojej Yamahy PSS-50 i zdobyłem PSS-780. Nie zapomnę też jak z nosem na ekranie gdy tylko pokazywano jakiś koncert w TV ja wypatrywałem klawiszy. D-50, DX7 ... jezooo jak ja chciałem to mieć ! Nie miałem nawet pojęcia jak to brzmi ale jak tylko był najazd kamerą na klawisze czułem "uniesienie". Kumple jeździli na motorynkach , zarywali pierwsze "lachony"
a ja kolejny klawisz ... Oczywiście już wtedy słyszałem wykłady ... a po co ? a na co ...?
Potem po latach okazało się , że jedno z moich "mało wartościowych hobby" zaczęło się "dowartościowywać" W wieku 18-19 lat malując w dyskotekach potrafiłem czasem zarobić miesięcznie tyle co moja mama w 1,5 roku !!! Oczywiście nie było to płynne , ale nie dość , że utarłem nos ojcu to mogłem pozwolić sobie na spełnianie marzeń. Okazało się wtedy , że to co uważano za hobby i coś co odciągało mnie od nauki stało się moim źródłem utrzymania.
Podobnie zresztą było z muzyką. Grałem zawsze i wszystko co zarabiałem szło na kolejny instrument.Pierwszy profesjonalny syntezator kupiłem za pieniądze ze zlikwidowania ksiązeczki mieszkaniowej !!! Była to Yamaha W7. Mama jakby bardziej mnie rozumiała i zrobiliśmy mały "myk" a ja spełniłem kolejne marzenie ! Potem, pomimo protestów kupiłem (za swoją już kasę )drogą jak cholera na owe czasy Yamahę EX5 (98 rok). Z odsetkami za raty wyszło 12.000. To był ten czas kiedy kumple mieli już pierwsze stałe prace, odkładali kasę ... Ja miałem Yamahę i grałem od rana do nocy bo wiedziałem , że pojadę na tydzień gdzieś na podhale. Pomaluję jakąś dyskotekę i przywiozę kasy na 2 miesiące. Potem , zamiast jechać na kolejny tydzień i następny ... ja zamykałem się w pokoju i grałem do póki zaczynało brakować kasiory !
Jednak dzięki stawianiu się , wytrwałości i "kitach" nie poddałem się i powoli szedłem do celu.Po kolejnych kilku latach będąc już za granicą zacząłem spełniać marzenia.
Był jeden instrument, drugi , piąty ... Kontakty, praca przy musicalu , jacyś byli manago znanych grup. Kumple których teledyski oglądałem na MTV. Niestety jak wspominałem wcześniej , nie wyszło. Trafił się jeden , drugi - 3ci frajer. Kasa się skończyła a ja w ogóle nie chciałem myśleć o powrocie do malowania. Czułem , że to jeszcze chwila .. jeszcze moment i wszystko się odwróci ... Potem była wojna o której wspominałem. W domu się popieprzyło bo nie chciałem "normalnej pracy" Znów stałem się "leniem" nierobem i leserem. To nic , że jeszcze pół roku wcześniej utrzymywałem się tylko z muzyki . Teraz to znów było "posrane hobby"
Po rozstaniu i powrocie przewartościowałem sobie kilka rzeczy. Siadłem trochę na dupsku i do dziś zastanawiam się czy dobrze zrobiłem. Ryzykowałem dużo. Mogłem stracić ( i już prawie straciłem ) syna , kobietę która jednak wytrzymała te wszystkie "zachciewajki" , upadki i wzloty. Nie wiem czy dobrze wybrałem. W tej chwili dałem to co mają " ci lepsi i mądrzejsi , ustawieni koledzy". Dom, stała praca , ale ... W domu tym będzie moje studio . Nie jakaś tam kanciapa w piwnicy , ale KONKRET "na wypasie" ! Przygotowałem ją do tego , że chcę się tym zajmować ! Że to inwestycja w przyszłość choć wciąż często muszę wciskać kity przy kolejnych zakupach. Boję się tylko tego , że ten dom to tylko próba odciągnięcia mnie od tego co kocham i czemu chcę się poświęcić. Taki warunek , który miał mi na jakiś czas wybić to z głowy.Czas pokaże ale ja wiem , że nie wymięknę !
Nie poddawajmy się i spełniajmy marzenia !
Jeśli nie da się "legalnie" to wciskajmy kit ile wlezie ! Żyjmy tak jak my chcemy stwarzając pozory , że żyjemy tak jak inni by sobie tego życzyli i "fakajmy" konsekwencje
Tym o to "jakże mądrym" przesłaniem zacznijmy kolejny dzień zmagań z brutalną rzeczywistością
[addsig]
No cóż, Twoje słowa do mnie docierają.
Jak byłem dzieckiem i mówiłem, że chce byc muzykiem, to byłem wyśmiewany przez rodzinę i ciągle słyszałem słowa: to jest hobby, a nie sposób na życie.
...
**********************
Od kiedy pamiętam wmawiano mi , że to co chcę robić to nie jest poważne zajęcie. Nieważne czy chodziło o granie czy o malowanie. Wartościowy okazywałem się gdy trzeba było komuś zrobić pracę na zajęcia plastyczne lub gdy do rodziców wpadała ekipa znajomych na zakrapianą imprezę, a ojciec po oprowadzeniu po chacie (44m2) i pochwaleniu się nową glazurą ( lata 80 więc było czym) dumnie wołał : " Adaś , choć zagraj coś Panu Wieśkowi " Miałem więc swoje chwile "sławy" a potem sruuu i znów okazywałem się leniem zajmującym się pierdołami.
Ile to człowiek musiał się na błagać, żeby kupili jakiś keyboard. Pamiętam , że tak strasznie , ale to strasznie mocno marzyłem o Yamaszce PSS-780. Kartkę ze zdjęciem miałem z jakiegoś niemieckiego katalogu z hipermarketu. Co dziennie przed zaśnięciem wpatrywałem się godzinami w to zdjęcie wyobrażając sobie jak to brzmi. Kartka była już tak "wypatrzona" że od palców i zagięć rozrywała się i musiałem ją czasem podkleić. W końcu , przez swój upór po kilku latach trafiłem na taką Yamahę. Kumpel akurat wolał coś mniejszego więc niemalże na kolanach ubłagałem ojca na dołożenie różnicy do mojej Yamahy PSS-50 i zdobyłem PSS-780. Nie zapomnę też jak z nosem na ekranie gdy tylko pokazywano jakiś koncert w TV ja wypatrywałem klawiszy. D-50, DX7 ... jezooo jak ja chciałem to mieć ! Nie miałem nawet pojęcia jak to brzmi ale jak tylko był najazd kamerą na klawisze czułem "uniesienie". Kumple jeździli na motorynkach , zarywali pierwsze "lachony"

Potem po latach okazało się , że jedno z moich "mało wartościowych hobby" zaczęło się "dowartościowywać" W wieku 18-19 lat malując w dyskotekach potrafiłem czasem zarobić miesięcznie tyle co moja mama w 1,5 roku !!! Oczywiście nie było to płynne , ale nie dość , że utarłem nos ojcu to mogłem pozwolić sobie na spełnianie marzeń. Okazało się wtedy , że to co uważano za hobby i coś co odciągało mnie od nauki stało się moim źródłem utrzymania.
Podobnie zresztą było z muzyką. Grałem zawsze i wszystko co zarabiałem szło na kolejny instrument.Pierwszy profesjonalny syntezator kupiłem za pieniądze ze zlikwidowania ksiązeczki mieszkaniowej !!! Była to Yamaha W7. Mama jakby bardziej mnie rozumiała i zrobiliśmy mały "myk" a ja spełniłem kolejne marzenie ! Potem, pomimo protestów kupiłem (za swoją już kasę )drogą jak cholera na owe czasy Yamahę EX5 (98 rok). Z odsetkami za raty wyszło 12.000. To był ten czas kiedy kumple mieli już pierwsze stałe prace, odkładali kasę ... Ja miałem Yamahę i grałem od rana do nocy bo wiedziałem , że pojadę na tydzień gdzieś na podhale. Pomaluję jakąś dyskotekę i przywiozę kasy na 2 miesiące. Potem , zamiast jechać na kolejny tydzień i następny ... ja zamykałem się w pokoju i grałem do póki zaczynało brakować kasiory !
Jednak dzięki stawianiu się , wytrwałości i "kitach" nie poddałem się i powoli szedłem do celu.Po kolejnych kilku latach będąc już za granicą zacząłem spełniać marzenia.
Był jeden instrument, drugi , piąty ... Kontakty, praca przy musicalu , jacyś byli manago znanych grup. Kumple których teledyski oglądałem na MTV. Niestety jak wspominałem wcześniej , nie wyszło. Trafił się jeden , drugi - 3ci frajer. Kasa się skończyła a ja w ogóle nie chciałem myśleć o powrocie do malowania. Czułem , że to jeszcze chwila .. jeszcze moment i wszystko się odwróci ... Potem była wojna o której wspominałem. W domu się popieprzyło bo nie chciałem "normalnej pracy" Znów stałem się "leniem" nierobem i leserem. To nic , że jeszcze pół roku wcześniej utrzymywałem się tylko z muzyki . Teraz to znów było "posrane hobby"
Po rozstaniu i powrocie przewartościowałem sobie kilka rzeczy. Siadłem trochę na dupsku i do dziś zastanawiam się czy dobrze zrobiłem. Ryzykowałem dużo. Mogłem stracić ( i już prawie straciłem ) syna , kobietę która jednak wytrzymała te wszystkie "zachciewajki" , upadki i wzloty. Nie wiem czy dobrze wybrałem. W tej chwili dałem to co mają " ci lepsi i mądrzejsi , ustawieni koledzy". Dom, stała praca , ale ... W domu tym będzie moje studio . Nie jakaś tam kanciapa w piwnicy , ale KONKRET "na wypasie" ! Przygotowałem ją do tego , że chcę się tym zajmować ! Że to inwestycja w przyszłość choć wciąż często muszę wciskać kity przy kolejnych zakupach. Boję się tylko tego , że ten dom to tylko próba odciągnięcia mnie od tego co kocham i czemu chcę się poświęcić. Taki warunek , który miał mi na jakiś czas wybić to z głowy.Czas pokaże ale ja wiem , że nie wymięknę !
Nie poddawajmy się i spełniajmy marzenia !
Jeśli nie da się "legalnie" to wciskajmy kit ile wlezie ! Żyjmy tak jak my chcemy stwarzając pozory , że żyjemy tak jak inni by sobie tego życzyli i "fakajmy" konsekwencje

Tym o to "jakże mądrym" przesłaniem zacznijmy kolejny dzień zmagań z brutalną rzeczywistością

[addsig]
AdromedaA6|Prophet'08|MinimoogVoyager|Virus TI|Roland:D550|JX-8P|Juno-106|αJuno1|JP8000|JD800|R-8M|Yamaha: EX5|TX7|CS-30|KORG: Poly800|microKORG|Monotron|POLY-61|Teisco60F|S.BassStation|DrumStation2|Waldorf Pulse, MFB502, Matrix1000...
Re: Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
Od kiedy pamiętam wmawiano mi , że to co chcę robić to nie jest poważne zajęcie. Nieważne czy chodziło o granie czy o malowanie. Wartościowy okazywałem się gdy trzeba było komuś zrobić pracę na zajęcia plastyczne lub gdy do rodziców wpadała ekipa znajomych na zakrapianą imprezę, a ojciec po oprowadzeniu po chacie (44m2) i pochwaleniu się nową glazurą ( lata 80 więc było czym) dumnie wołał : " Adaś , choć zagraj coś Panu Wieśkowi " Miałem więc swoje chwile "sławy" a potem sruuu i znów okazywałem się leniem zajmującym się pierdołami.
Ile to człowiek musiał się na błagać, żeby kupili jakiś keyboard. Pamiętam , że tak strasznie , ale to strasznie mocno marzyłem o Yamaszce PSS-780. Kartkę ze zdjęciem miałem z jakiegoś niemieckiego katalogu z hipermarketu. Co dziennie przed zaśnięciem wpatrywałem się godzinami w to zdjęcie wyobrażając sobie jak to brzmi. Kartka była już tak "wypatrzona" że od palców i zagięć rozrywała się i musiałem ją czasem podkleić. W końcu , przez swój upór po kilku latach trafiłem na taką Yamahę. Kumpel akurat wolał coś mniejszego więc niemalże na kolanach ubłagałem ojca na dołożenie różnicy do mojej Yamahy PSS-50 i zdobyłem PSS-780. Nie zapomnę też jak z nosem na ekranie gdy tylko pokazywano jakiś koncert w TV ja wypatrywałem klawiszy. D-50, DX7 ... jezooo jak ja chciałem to mieć ! Nie miałem nawet pojęcia jak to brzmi ale jak tylko był najazd kamerą na klawisze czułem "uniesienie". Kumple jeździli na motorynkach , zarywali pierwsze "lachony"

Potem po latach okazało się , że jedno z moich "mało wartościowych hobby" zaczęło się "dowartościowywać" W wieku 18-19 lat malując w dyskotekach potrafiłem czasem zarobić miesięcznie tyle co moja mama w 1,5 roku !!! Oczywiście nie było to płynne , ale nie dość , że utarłem nos ojcu to mogłem pozwolić sobie na spełnianie marzeń. Okazało się wtedy , że to co uważano za hobby i coś co odciągało mnie od nauki stało się moim źródłem utrzymania.
Podobnie zresztą było z muzyką. Grałem zawsze i wszystko co zarabiałem szło na kolejny instrument.Pierwszy profesjonalny syntezator kupiłem za pieniądze ze zlikwidowania ksiązeczki mieszkaniowej !!! Była to Yamaha W7. Mama jakby bardziej mnie rozumiała i zrobiliśmy mały "myk" a ja spełniłem kolejne marzenie ! Potem, pomimo protestów kupiłem (za swoją już kasę )drogą jak cholera na owe czasy Yamahę EX5 (98 rok). Z odsetkami za raty wyszło 12.000. To był ten czas kiedy kumple mieli już pierwsze stałe prace, odkładali kasę ... Ja miałem Yamahę i grałem od rana do nocy bo wiedziałem , że pojadę na tydzień gdzieś na podhale. Pomaluję jakąś dyskotekę i przywiozę kasy na 2 miesiące. Potem , zamiast jechać na kolejny tydzień i następny ... ja zamykałem się w pokoju i grałem do póki zaczynało brakować kasiory !
Jednak dzięki stawianiu się , wytrwałości i "kitach" nie poddałem się i powoli szedłem do celu.Po kolejnych kilku latach będąc już za granicą zacząłem spełniać marzenia.
Był jeden instrument, drugi , piąty ... Kontakty, praca przy musicalu , jacyś byli manago znanych grup. Kumple których teledyski oglądałem na MTV. Niestety jak wspominałem wcześniej , nie wyszło. Trafił się jeden , drugi - 3ci frajer. Kasa się skończyła a ja w ogóle nie chciałem myśleć o powrocie do malowania. Czułem , że to jeszcze chwila .. jeszcze moment i wszystko się odwróci ... Potem była wojna o której wspominałem. W domu się popieprzyło bo nie chciałem "normalnej pracy" Znów stałem się "leniem" nierobem i leserem. To nic , że jeszcze pół roku wcześniej utrzymywałem się tylko z muzyki . Teraz to znów było "posrane hobby"
Po rozstaniu i powrocie przewartościowałem sobie kilka rzeczy. Siadłem trochę na dupsku i do dziś zastanawiam się czy dobrze zrobiłem. Ryzykowałem dużo. Mogłem stracić ( i już prawie straciłem ) syna , kobietę która jednak wytrzymała te wszystkie "zachciewajki" , upadki i wzloty. Nie wiem czy dobrze wybrałem. W tej chwili dałem to co mają " ci lepsi i mądrzejsi , ustawieni koledzy". Dom, stała praca , ale ... W domu tym będzie moje studio . Nie jakaś tam kanciapa w piwnicy , ale KONKRET "na wypasie" ! Przygotowałem ją do tego , że chcę się tym zajmować ! Że to inwestycja w przyszłość choć wciąż często muszę wciskać kity przy kolejnych zakupach. Boję się tylko tego , że ten dom to tylko próba odciągnięcia mnie od tego co kocham i czemu chcę się poświęcić. Taki warunek , który miał mi na jakiś czas wybić to z głowy.Czas pokaże ale ja wiem , że nie wymięknę !
Nie poddawajmy się i spełniajmy marzenia !
Jeśli nie da się "legalnie" to wciskajmy kit ile wlezie ! Żyjmy tak jak my chcemy stwarzając pozory , że żyjemy tak jak inni by sobie tego życzyli i "fakajmy" konsekwencje

Tym o to "jakże mądrym" przesłaniem zacznijmy kolejny dzień zmagań z brutalną rzeczywistością

...
**********************
Brawo Adam, trzymam kciuki za Ciebie !
Only Hardware System: Elektrony: Machinedrum UW, Monomachine, Octatrack, AnalogFour, DSI Tempest, Korg MS-20 Mini,Yamaha Tenori-on, Waldorf Blofeld, E-mu MP-7, Korg ER-1, Eventide Space, Alesis Bitrman
Re: Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
Brawo Adam, trzymam kciuki za Ciebie !...
**********************
Ja trzymam za wszystkich , którzy wiedzą o czym mówię. Miejmy jaja ! Czasem się ugnijmy ale nie dajmy się docisnąć do ziemi ! Nie rezygnujmy z pasji i marzeń bo kumpel ma większe auto a jego żona nowy mikser. Co z tego , że oni mają te wielkie domy jak nawet nie mają czasu w nich pomieszkać bo muszą zapierd.... na kredyty ! Ja znalazłem dom 4 x tańszy ( wcale nie gorszy) od nich bo nie muszę mieszkać w centrum Brukseli i być "people" a mogę sobie dojechać w 30 min. Nie będę zdychał zaharowując się na śmierć , bo wystarczy mi kilka dni pracy na spłatę raty. Oni za to będą się bujać w tych swoich BMW i szczerzyć zęby do sztucznych uśmiechów a wracając do domu "kwiczeć" i kombinować jak to wszystko pospłacać ! Zero czasu na pasje , marzenia ... ale fura za to jaka ... ?
Trzymam kciuki za to, żebyśmy wytrwali w swoich marzeniach !
AdromedaA6|Prophet'08|MinimoogVoyager|Virus TI|Roland:D550|JX-8P|Juno-106|αJuno1|JP8000|JD800|R-8M|Yamaha: EX5|TX7|CS-30|KORG: Poly800|microKORG|Monotron|POLY-61|Teisco60F|S.BassStation|DrumStation2|Waldorf Pulse, MFB502, Matrix1000...
Re: Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
... Adaś , CHODŹ nie CHOĆ zagraj coś Panu Wieśkowi " ...
Ale lipa
Czasem szybciej piszę niż myślę 
Ale lipa


AdromedaA6|Prophet'08|MinimoogVoyager|Virus TI|Roland:D550|JX-8P|Juno-106|αJuno1|JP8000|JD800|R-8M|Yamaha: EX5|TX7|CS-30|KORG: Poly800|microKORG|Monotron|POLY-61|Teisco60F|S.BassStation|DrumStation2|Waldorf Pulse, MFB502, Matrix1000...
- Tasiorowski
- Posty:543
- Rejestracja:poniedziałek 03 gru 2007, 00:00
Re: Jakie kity wciskacie swoim "połowicom" przy zakupie sprzętu?
Pełen szacun AdamZ !!!
Mocny Pecet + Laptop, Presonus FIRESTUDIO + DIGIMAX FS, TC M One XL, TC HELICON VIOCEWORKS, ALESIS 3630, MXL 2006 + 770, SE 3 Stereo Pair, Sontronics SIGMA, Shure SM 57, 81, Audio-Technica - ATM 650 x 3, ATM 250 DE, ATM 450, APS AEON, E-MU PM 5, AKG 141