Strona 1 z 1

Dodatkowy synth - rompler czy VA?

: poniedziałek 11 mar 2013, 20:34
autor: BrunoJ

Witam,


Pytanie w zasadzie bez jednoznacznej odpowiedzi, wiem że muszę sam zdecydować. Zależy mi jednak na wypowiedziach osób, ktróe może przechodziły podobne dylematy i mogą się podzielić 'swoją scieżką'. 


Najpierw sytuacja - gram troche na klawiszach, pare swoich kawałków, ale głównie cover/tribute bandy, rock różnej maści, w tym 'progresywny' (w sensie odtwórczym muzyki z tamtych lat), blues, itp. Gra na żywo.


Mam porzadne stage piano, które zaspokaja moje potrzeby na piana/el.piana, wszekiej maści organy, oraz wiekszość podstawowych brzmień "ogólnych" (GM2). Obskakuje tym 80% tego, co potrzebuje, i generalnie nie mam specjalnych potrzeb na drugi instrument pokrywający ten zakres brzmień.


Brakuje mi typowych funkcji syntezatora - filtry, obwiednie, arpeggiator, moze looper. Plus oczywiscie 'klasyczne' brzmienia analogowe. Rozpatruje więc drugi parapet, który byłby w stanie dobrze uzupelnić te braki, przy jednoczesnym zalożeniu że obsługa i używalnosc funkcji nie jest jakaś bardzo skomplikowana - nie mam przekonania że będę mógł spędzić długie godziny na mozolnym przygotowywaniu czy wrecz kreowaniu brzmien.


Drugi warunek to łatwa obsługa na scenie - czyli sensowna obsługa presetów i wywolywania brzmien, które później dodatkowo w trakcie grania można by jeszcze delikatnie obrabiać w czasie rzeczywistym.


Przeglądałem i nawet ogrywałem parę sprzętów w sklepie czy u znajomych i obejrzałem tony dem w necie. Nie mniej ciągle nie mam przekonania jaką drogę obrać.


Z jednej strony wydaje sie że przy moich mimo wszystko skromnych wymaganiach odnośnie tworzenia brzmien dobrze sprawdzi sie jakis 'prosty' syntezator typu rompler, np Korg X50, chociaż nie wiem czy aby na pewno taki instrument ogarnie brzmienia 'analogowe'. Z drugiej strony kusi jednak taki pełną gębą syntezator (np Waldorf Blofeld Kb). Nie wiem jednak czy przy prawdziwym syntezatorze, nie utkne szybko na tym ze i tak uzywam glownie presetow, czyli tak naprawde marnuje sprzet, a moze nawet sie z nim niepotrzebnie mecze. Co wiecej - w tym konkretnym przykladzie Waldorfa - granie na zywo wybierajac brzmienia pokrętłem z menu, nie wydaje się zbyt praktyczne.


Takim rozwiązaniem po środku wydaje się np Korg R3 (nie za dużo guzikow i gałek, ale jest zestaw latwo dostępnych presetów), chociaż przynajmniej na papierze, nie ma połowy możliwości Blofelda. Tyle ze nie bardzo znalazłem komentarze i opisy wskazujące na częste wykorzystanie go jako syntezator pomocniczy do grania na żywo. 


Tak, wiem, wymienione wyzej instrumenty różnią się brzmieniami i możliwościami. Nie chodzi mi o porownywanie ich, to raczej przyklady. Jak pisałem wcześniej - liczę że nie tylko ja mam takie dylematy i ktoś już może się podzielić własnym doświadczeniem.


 


Re: Dodatkowy synth - rompler czy VA?

: wtorek 02 kwie 2013, 20:02
autor: BrunoJ

nie doczekałem sie odpowiedzi, wiec postanowiłem sam spróbować. Jedyne co ryzykuje to że nie trafie za pierwszym razem. Na razie będę walczył z X50, a później zobacze czy go zmienic/uzupełnić czyms dodatkowym.


Gdyby ktoś chciał się ustosunkować do tematu to oczywiście zapraszam, kazda opinia mile widziana.


Re: Dodatkowy synth - rompler czy VA?

: wtorek 02 kwie 2013, 23:17
autor: Marc.The.Drummer

Takich tematów jak ten już troszkę było więc czemu nei skorzystasz z wyszukiwarki? I nie mow ze nie korzystales bo moglo sie cos nowego pojawic albo ze rynek sie zmienia bo identyczny byl raptem z miesiac albo dwa temu


Re: Dodatkowy synth - rompler czy VA?

: środa 03 kwie 2013, 11:05
autor: Caroozo

Nie pakuj się w półśrodki! Kupuj tylko wspierane przez społeczność klawisze, które swego czasu były topowe albo chociaż niebudżetowe (niestety X50 to Triton bez samplera - który to naprawdę rozszerza możliwości instrumentu).


Grasz na żywo i potrzebujesz parapet do wspomagania - najważniejsze będą nie funkcje, a "przebijanie się" w całym składzie, solidność wykonania, dobre presety i możliwość płynnej obsługi na żywca.


Wszystko zależy od pieniędzy, jakimi dysponujesz. Ja zaproponuję parę półek:


- Triton Classic z rozszerzonym RAM - klasyk, naprawdę dużo dobrych brzmień, sampler jest bardzo pomocny. Chociaz ja bym polecał Extreme (ale parę tysięcy nie Twoje... trzymają cenę skubane)


- Korg Trinity Plus - brałbym w ciemno, piękne ciepłe brzmienia, solidny, a wersja plus posiada w sobie moduł Prophecy - monofoniczna synteza MOSS, która NAPRAWDĘ dobrze brzmi - symulowanie fizyczne (dęciaki), VA (analogi) - niestety wersja V3, która posiada wbudowany moduł MOSS (6-głosowy) kosztuje krocie (sam poluję na zadbany egzemplarz ;)). Kupno wersji z samplerem jest trudne i drogie - ale warto, bo np. jest bank brzmień Korg M1 właśnie dla Trinity, a jak brzmi M1, każdy wie :)


- Yamnaha An1x - brzmienia wybitnie analogowe - jest bardzo uniwersalny. Ale lepszy będzie...


- Yamaha EX7 - nie kosztuje tyle co EX5 (i nie waży tyle), a ma na pokładzie prócz AWM (i FDSP!) syntezę AN z An1X - z tym że monofoniczną - ale do leadów nic więcej nie trzeba. Poza tym to bardzo fajnie brzmiący klawisz i mimo że ma parę niedogodności (niski transfer SCSI, problemy z MIDI clock itd) to do grania "z łapy" super sprawa - a chodzi po 1500 złotych albo i mniej ;)


- sam korzystam z UseAudio Plugiator - niestety jest nieporęczny, ma parę niedogodności (trzeba podłączać zewnętrzny FX, zatyka się przez MIDI Clock) - ale brzmienia Hammonda, MiniMooga, Prophet'a 5 (a w zasadzie 10 :)) czy Odyssey'a są LEPSZE od dedykowanych wtyczek - w temacie emulacji analogów i stosunku jakość (dźwięku)/cena nie ma sobie równych... Natomiast bardziej polecałbym moduł Creamware Noah (najlepiej EX) - pozbawiony problemów, posiada również w/w instrumenty pod innymi nazwami, ale dostanie tego modułu graniczy z cudem...


- Motif ES6 - ceny lecą, do dostania około 3 tysięcy - możesz załadować karty DX/VL/AN/XG itd, brzmienia są naprawdę uniwersalne (chociaż brakuje im "virusowatości" - nie mają tyle mocy, za to są bardzo "kolorowe"),  a po dołożeniu RAM (i kart z syntezami) otrzymujesz bardzo uniwersalny instrument (sam używam od lat ES7 i wiele klawiszy zmieniałem, ale tego nie wymienię na nic innego - chyba że na nowszego Motifa :)).


NAJWAŻNIEJSZA jest tutaj też stylistyka - do power metalu/prog rocka używam Access Virusa KC, bo niestety ale Mesa i Orange zjadają siarą Motifa. Jednakże być może będzie Ci potrzebne bardziej "eleganckie" brzmienie - tutaj świetnie sprawdzą się Yamaszki, szczególnie synteza AN. Natomiast bardzo uniwersalne na scenie (podkreślam - w zastosowaniach live) jest rodzina Tritonów (i Trinity) wsparta syntezą MOSS (niestety - kosztuje) - za to ich brzmienie jest jak dla mnie najlepiej wyważone.


Wniosek? Jak masz kasę, kup Korg Extreme 61 z MOSSem i nie kupisz innego klawisza przez długie lata. Masz mniej kasy - kup Trinity Plus i też będziesz zadowolony. Jeśli odpowiada Ci brzmienie Yamahy - masz kasę, kup ES6, masz mniej - kup EX7.


Pamiętaj jeszcze o jednej rzeczy - najlepszy nawet romplayer bez wsparcia syntezy rzadko kiedy zabrzmi fajnie (chyba że są to nowsze maszynki jak Motif XS oparty na nowym CPU, 8 elementach AWM2 itd). To właśnie sposób generowania dźwięku w połączeniu z całą resztą sprawia, że instrument brzmi charakterystycznie.


Osobiśćie nie polecam klawiszy kierunkowych - Virusów, Blofeldów, Nordów - czemu? Bo w Twoim podstawowym klawiszu nie ma na tyle godnych brzmień (bo GM2 to niestety d%&y nie urywa), a tylko posiadając solidną bazę można wchodzić w konkretne alternatywy.


 


Re: Dodatkowy synth - rompler czy VA?

: sobota 06 kwie 2013, 16:21
autor: BrunoJ


Takich tematów jak ten już troszkę było więc czemu nei skorzystasz z wyszukiwarki? I nie mow ze nie korzystales bo moglo sie cos nowego pojawic albo ze rynek sie zmienia bo identyczny byl raptem z miesiac albo dwa temu...
 





Oczywiscie ze korzystalem, ale nie odnalazlem klarownej odpowiedzi dla swojego przypadku.


Re: Dodatkowy synth - rompler czy VA?

: sobota 06 kwie 2013, 17:12
autor: BrunoJ

...
Nie pakuj się w półśrodki! Kupuj tylko wspierane przez społeczność klawisze, które swego czasu były topowe albo chociaż niebudżetowe (niestety X50 to Triton bez samplera - który to naprawdę rozszerza możliwości instrumentu).




dzieki za bardzo szczegolowa odpowiedz, dokladnie takiego czegos bylo mi trzeba. Zdaje sobie sprawe z ograniczen X50 i traktuje ten zakup (juz poczyniony) jako krotkoterminowy i na probe. 




Grasz na żywo i potrzebujesz parapet do wspomagania - najważniejsze będą nie funkcje, a "przebijanie się" w całym składzie, solidność wykonania, dobre presety i możliwość płynnej obsługi na żywca.



Teoretycznie takie warunki spelnial moj stary Ensoniq SQ1/2, moze poza plynnoscia obslugi.



Wszystko zależy od pieniędzy, jakimi dysponujesz. Ja zaproponuję parę półek:

- Triton Classic z rozszerzonym RAM ... Extreme ...

- Korg Trinity Plus ... wersja V3...



Poniekad dlatego kupilem X50 na probe, zeby zobaczyc czy Korgi mi pasuja - jakos wczesniej nie mialem okazji, w przeciwienstwie do Yamahy i Rolanda np.





- Yamnaha An1x - brzmienia wybitnie analogowe - jest bardzo uniwersalny. Ale lepszy będzie...

- Yamaha EX7 - ....



- Motif ES6...



Z tym wymienionych bardzo powaznie rozwazam ES6, zarowno ze wzgledu na karty jak i ogolne mozliwosci. W zasadzie to co mnie stopuje to jego 'klamotowatosc' i waga. Cena do przelkniecia. Rozwazalem jeszcze CS6x, ale pozniej doszedlem do wniosku ze nie warto, lepiej od razu ES6.




- sam korzystam z UseAudio Plugiator ...




Dotykalem i nie zachwycilo mnie. jesli mialbym kupowac modul to za podobne pieniadze chyba jednak wzialbym waldorfa blofelda.





Wniosek? Jak masz kasę, kup Korg Extreme 61 z MOSSem i nie kupisz innego klawisza przez długie lata. Masz mniej kasy - kup Trinity Plus i też będziesz zadowolony. Jeśli odpowiada Ci brzmienie Yamahy - masz kasę, kup ES6, masz mniej - kup EX7.



Dzieki za konkretne wskazowki. W zasadzie pokrywa sie to z moimi odczuciami.Przegladajac od jakiegos czasu znany portal z aukcjami mam wrazenie ze yamaszek jest mniej niz korgow - albo sa mniej popularne, albo ludzie sie ich nie chca pozbywac. No i ES z dodatkowymi kartami zaczyna kosztowac tyle co XS....



...
Osobiśćie nie polecam klawiszy kierunkowych - Virusów, Blofeldów, Nordów - czemu? Bo w Twoim podstawowym klawiszu nie ma na tyle godnych brzmień (bo GM2 to niestety d%&y nie urywa), a tylko posiadając solidną bazę można wchodzić w konkretne alternatywy.



Piszac GM2 uproscilem, sa rowniez rozne zestawy brzmen, typu piana, stringi itp - moze nie jakies niezliczone ilosci czy oszalamiajaca jakosc, ale jest z czego wybrac (klawisz to Roland VR-700). Nie ma natomiast nawet zapachu syntezatora. Pod tym katem Blofeld wydawal mi sie czyms calkiem uniwersalnym, w szczegolnosci w wersji z samplerem. Ale zgadzam sie - baza jest wazna.


Re: Dodatkowy synth - rompler czy VA?

: sobota 06 kwie 2013, 20:06
autor: Caroozo

Zdaje sobie sprawe z ograniczen X50 i traktuje ten zakup (juz poczyniony) jako krotkoterminowy i na probe. 


Wiesz - to cały czas silnik HI (Hyper Integrated) - tyle, że nie masz samplera, mniej insertów itd, ale to ciągle stary dobry Triton. Na pewno jest nieduży i lżejszy niż wersja Studio :). Od czegoś trzeba zaćżąć, a o ile nie przepłaciłeś za niego, nie będziesz miał problemu z jego upłynnieniem (w rozsądnym pieniądzu).


Z tym wymienionych bardzo powaznie rozwazam ES6, zarowno ze wzgledu na karty jak i ogolne mozliwosci. W zasadzie to co mnie stopuje to jego 'klamotowatosc' i waga. Cena do przelkniecia. Rozwazalem jeszcze CS6x, ale pozniej doszedlem do wniosku ze nie warto, lepiej od razu ES6.



Nie będę robił reklamy, ale ostatnio ceny tak poleciały w dół, że ES można dostać za naprawdę dobre pieniądze. Czy jest klamotowaty - trochę długi, fakt, ale jakoś mi to nigdy nie przeszkadzało. Mój ES7 waży 20kg, w porównaniu do X50 to faktycznie słoń. ES6 waży niewiele mniej... Jednak muszę stwierdzić, że próbę czasu przechodzi znakomicie (jeździ ze mną po Polsce i ciągle działa :) ).


Dotykalem i nie zachwycilo mnie. jesli mialbym kupowac modul to za podobne pieniadze chyba jednak wzialbym waldorfa blofelda.


I tu jest właśnie cały sens tego instrumentu - presety są średnie, w ogóle obsługa instrumentu jest dość toporna (brak dobrego FX, zbugowany edytor), zaś 3 podstawowe pluginy (+vocoder) nie ukazują całego potencjału. Zapewniam Cię jednak, że w dobrych rękach ta maszynka prawie nie ma sobie równych w odtwarzaniu brzmień Minimooga, Propheta, Odyssey'a - brzmienia Hammonda są dobre ale nie wybitne (mój stary VOCE V3 pod tym względem był LEPSZY od Hammonda XM-1 więc czasami uczeń przerasta mistrza), FM przyzwoite, Lightwave jakiś taki dziwny, zaś co do Drum'n'Bass - muszę przyznać, że jeden z najlepszych generatorów brzmień basowych, z jakim miałem do czynienia (jest po prostu kop, kompresja i odpowiednie pasmo). Instrument nie dla wszystkich. Blofeld z kolei jest dopieszczony i presety są o niebo lepsze - jest to jednak bardziej uniwersalny instrument. Ja jednak wolę doskonałe emulacje niż niedoskonałego all-roundera.


Przegladajac od jakiegos czasu znany portal z aukcjami mam wrazenie ze yamaszek jest mniej niz korgow - albo sa mniej popularne, albo ludzie sie ich nie chca pozbywac. No i ES z dodatkowymi kartami zaczyna kosztowac tyle co XS....



Osobiście śledzę rynek od ładnych paru lat - faktem jest, że Korgów jest dużo więcej. Motify są po prostu bardzo uniwersalne i mało kto się ich pozbywa. Na rynku wtórnym jeszcze parę lat temu ze świeczką było szukać ESek, EXów, AN itd, zaś Tritony zawsze się trafiały. Jednakże wynika to z innych czynników - Yamaha stoi w miejscu, podczas gdy Korg był do niedawna (i chyba nadal jest, prawda?) najbardziej innowacyjną firmą i zakres ich produktów (od Electribe, przez OASYSa, Extreme, Karmę, M3, R3, Radiasa itd...) jest doprawdy znaczny - nie dziwota, że ludzie kupują, zmieniają itd. Co do kart do ES - potrafią kosztować... DX jest chyba najdroższy, potem AN, następnie AP, VL, XG. Harmonizer nie wiem ile chodzi bo rzadko się pojawia. Z powyższych jedynie AN w/g mnie jest wart zakupu - w temacie DX taniej kupić oryginał niż płacić majątek za tą kartę, VL posiadam osobiście i bez breath controllera szału nie ma - MOSS Korga ją niestety zjada z grania "z ręki". Natomiast mogę Cię zapewnić, że sampler w zupełnośći wystarczy do większości brzmień. Niestety jednak - jeśli interesują Cię konkretne charakterystyczne brzmienia syntezatorowe, ESka nie ma tak nośnego, średnio-niskiego pasma jak np. Korgi - za to jest bardzo kolorowa na górze i świetna jako dopełniacz - króluje w wysokich rejestrach (smyki, jasne pady, leady, akordeony, dęciaki), ale w "ciemnicy" (Czyli w brzmieniach wybitnie scenicznych, które przebijają się na żywo, za to w mixie często są za duże) górują Korgi. Zresztą - jest to temat rzeka.


 



Piszac GM2 uproscilem, sa rowniez rozne zestawy brzmen, typu piana, stringi itp - moze nie jakies niezliczone ilosci czy oszalamiajaca jakosc, ale jest z czego wybrac (klawisz to Roland VR-700). Nie ma natomiast nawet zapachu syntezatora. Pod tym katem Blofeld wydawal mi sie czyms calkiem uniwersalnym, w szczegolnosci w wersji z samplerem. Ale zgadzam sie - baza jest wazna. ...
 


GM2 od Rolanda brzmi poprawnie - ale uwierz mi, że NIE JEST to solidna baza brzmień, nie w dzisiejszych czasach. Grasz na żywo i sam wiesz, jak istotną rolę pełni klawisz - jak słabo wypełniasz przestrzeń, to bzyczysz jak mucha albo głębia padów/organ ginie pomiędzy blachami, basem i gitarą, jak masz za dużo pary (tak, tak, da się - np. Virus z synchronizowanymi zdetunowanymi oscylatorami, z rozkręconą saturacją, noisem i distortion gniecie Mesę jak chce hehe :))), zjadasz wszystko i akustyka świerzbi, żeby kable wypinać ... Grunt to złoty środek - idealnym przykładem instrumentu stworzonego na scenę jest RD700 (najlepiej GX, z racji możliwości rozszerzenia) od Rolanda - technologicznie jest to Fantom+SuperNATURAL - za to te brzmienia są tak dopieszczone i dopracowane pod kątem sceny (co sam stwierdzam z doświadczenia), że jak raz usłyszysz i doświadczysz, to sam dojdziesz do podobnego wniosku . Twój instrument jest głównie nastawiony na brzmienia organowe, a dodatkowe barwy są po prostu dobre - nic więcej. Jeśli interesuje Cię uniwersalność, ja bym na Twoim miejscu pogonił ten klawisz i kupił RD-700GX, z czasem uzbroił go w rozszerzenie SuperNATURAL piano (Electric Piano ma na pokładzie) i jakiś SRX od Fantoma i masz maszynę na lata, której najlepsze gwiazdy światowego formatu się nie powstydzą (bo większość ich używa ). Wtedy też mógłbyś dobrać sobie kierunkowy dodatek (np. do synth-leadów i innych brzmień syntetycznych). Ale to tylko taka sugestia .


Re: Dodatkowy synth - rompler czy VA?

: niedziela 07 kwie 2013, 00:14
autor: BrunoJ

...
Zdaje sobie sprawe z ograniczen X50 i traktuje ten zakup (juz poczyniony) jako krotkoterminowy i na probe. 

Wiesz - to cały czas silnik HI (Hyper Integrated) - tyle, że nie masz samplera, mniej insertów itd, ale to ciągle stary dobry Triton. Na pewno jest nieduży i lżejszy niż wersja Studio :). Od czegoś trzeba zaćżąć, a o ile nie przepłaciłeś za niego, nie będziesz miał problemu z jego upłynnieniem (w rozsądnym pieniądzu).





To byl jeden z powodow dla ktorych go teraz kupilem, ze udalo sie dostac za sensowne pieniadze, zakladam ze pozbede sie go bez zauwazalnej straty.





Nie będę robił reklamy, ale ostatnio ceny tak poleciały w dół, że ES można dostać za naprawdę dobre pieniądze. Czy jest klamotowaty - trochę długi, fakt, ale jakoś mi to nigdy nie przeszkadzało. Mój ES7 waży 20kg, w porównaniu do X50 to faktycznie słoń. ES6 waży niewiele mniej... Jednak muszę stwierdzić, że próbę czasu przechodzi znakomicie (jeździ ze mną po Polsce i ciągle działa :) ).





Do ESa nie musisz mnie przekonywac, jest u mnie na szczycie listy. 




Instrument nie dla wszystkich. Blofeld z kolei jest dopieszczony i presety są o niebo lepsze - jest to jednak bardziej uniwersalny instrument. Ja jednak wolę doskonałe emulacje niż niedoskonałego all-roundera.





I tutaj jest pewnie u mnie drobna roznica - ja dopiero szukam i rozpoznaje mozliwosci, Swoja przygode z syntezatorami zakonczylem na DXie, a generalnie bardziej pianino-organowy zawsze bylem. Dlatego mimo wszystko W-B wydaje sie lepszym modulem na pierwszy raz. Ale generalnie rozumiem Twoje podejscie i docelowo sie z nim zgadzam. Przechodzilem przez to z organami (pod tym katem glownie ogrywalem plugiatora kiedys) i po kilku roznych proback dopiero obecne VRy daja mi zadowalajacy efekt (vs cena i dodatkowe mozliwosci - bo przeciez nie twierdze ze to najlepsze organy jakie sa dostepne)





Osobiście śledzę rynek od ładnych paru lat - faktem jest, że Korgów jest dużo więcej. Motify są po prostu bardzo uniwersalne i mało kto się ich pozbywa. Na rynku wtórnym jeszcze parę lat temu ze świeczką było szukać ESek, EXów, AN itd, zaś Tritony zawsze się trafiały. Jednakże wynika to z innych czynników - Yamaha stoi w miejscu, podczas gdy Korg był do niedawna (i chyba nadal jest, prawda?) najbardziej innowacyjną firmą i zakres ich produktów (od Electribe, przez OASYSa, Extreme, Karmę, M3, R3, Radiasa itd...) jest doprawdy znaczny - nie dziwota, że ludzie kupują, zmieniają itd.





W miejscu to moze nie stoi, tyle ze XSy czy XF kosztuja po prostu fortune. Wydaje sie ze porzadnego Korga mozna kupic taniej niz porzadna Yamahe. Mam tez wrazenie ze tansze Korgi (jak wlasnie X50 czy R3) mniej odstaja od swoich wiekszych braci niz tanie Yamahy. Tak przynajmniej mozna wywnioskowac czytajac rozne forumy.



Co do kart do ES - potrafią kosztować... DX jest chyba najdroższy, potem AN, następnie AP, VL, XG. Harmonizer nie wiem ile chodzi bo rzadko się pojawia. Z powyższych jedynie AN w/g mnie jest wart zakupu - w temacie DX taniej kupić oryginał niż płacić majątek za tą kartę, VL posiadam osobiście i bez breath controllera szału nie ma - MOSS Korga ją niestety zjada z grania "z ręki".



DXa to ja nawet mam (DX-11) ze starych czasow. Na papierze to wygladalo ze wlasnie karta DX fajna jest bo pozwala wyeliminowac dodatkowy sprzet, co akurat na scenie jest wygodnie. Chociaz cenowo chyba faktycznie oryginal tanszy. W przypadku ANa nie ma juz dylematu.





Natomiast mogę Cię zapewnić, że sampler w zupełnośći wystarczy do większości brzmień. Niestety jednak - jeśli interesują Cię konkretne charakterystyczne brzmienia syntezatorowe, ESka nie ma tak nośnego, średnio-niskiego pasma jak np. Korgi - za to jest bardzo kolorowa na górze i świetna jako dopełniacz - króluje w wysokich rejestrach (smyki, jasne pady, leady, akordeony, dęciaki), ale w "ciemnicy" (Czyli w brzmieniach wybitnie scenicznych, które przebijają się na żywo, za to w mixie często są za duże) górują Korgi. Zresztą - jest to temat rzeka.





Ja nie wiem czy my o takich samych scenach mowimy Bo ja na razie sporadycznie i raczej na malych zamknietych. Ale to oczywiscie jest istotny temat, w ktory jeszcze musze sie dokladnie wglebic. Na razie calej orkiestry jeszcze nie potrzebuje odgrywac, na razie glownie koncentruje sie na tym co wymieniles przy ESie. Moze rozwiazaniem bedzie zakupienie ESa, a jednoczesnie zostawienie X50 celem porownania.




 
GM2 od Rolanda brzmi poprawnie - ale uwierz mi, że NIE JEST to solidna baza brzmień, nie w dzisiejszych czasach. Grasz na żywo i sam wiesz, jak istotną rolę pełni klawisz - jak słabo wypełniasz przestrzeń, to bzyczysz jak mucha albo głębia padów/organ ginie pomiędzy blachami, basem i gitarą, jak masz za dużo pary (tak, tak, da się - np. Virus z synchronizowanymi zdetunowanymi oscylatorami, z rozkręconą saturacją, noisem i distortion gniecie Mesę jak chce hehe :))), zjadasz wszystko i akustyka świerzbi, żeby kable wypinać ... Grunt to złoty środek - idealnym przykładem instrumentu stworzonego na scenę jest RD700 (najlepiej GX, z racji możliwości rozszerzenia) od Rolanda - technologicznie jest to Fantom+SuperNATURAL - za to te brzmienia są tak dopieszczone i dopracowane pod kątem sceny (co sam stwierdzam z doświadczenia), że jak raz usłyszysz i doświadczysz, to sam dojdziesz do podobnego wniosku . Twój instrument jest głównie nastawiony na brzmienia organowe, a dodatkowe barwy są po prostu dobre - nic więcej. Jeśli interesuje Cię uniwersalność, ja bym na Twoim miejscu pogonił ten klawisz i kupił RD-700GX, z czasem uzbroił go w rozszerzenie SuperNATURAL piano (Electric Piano ma na pokładzie) i jakiś SRX od Fantoma i masz maszynę na lata, której najlepsze gwiazdy światowego formatu się nie powstydzą (bo większość ich używa ). Wtedy też mógłbyś dobrać sobie kierunkowy dodatek (np. do synth-leadów i innych brzmień syntetycznych). Ale to tylko taka sugestia .





Dla mnie te brzmienia organowe sa tak naprawde najwazniejsze, pod tym kątem nie zależy mi az tak na uniwersalności i obecne brzmienia "rozne" ktore oferuje VR na razie mi wystarczaja. Bardzo fajna jest rowniez akcja klawiszy, pianina znosnie, Szopena bym na tym nie gral, ale do rocka dają rade. Brakuje brzmien syntetycznych, a przede wszystkim brakuje mozliwosci manipulacji na brzmieniach (filtry, obwiednia, arpeggio). Dlatego najpierw celuje w taki szeroko kierunkowy dodatek, a pozniej bede myslal nad poprawienie jakosci tego co jest, majac na uwadze zachowanie jakosci organ. I jeszcze najchetniej zeby to sie miescilo w dwoch klawiaturach.


Tutaj nie mam przekoniania czy RD700 akurat sie sprawdzi, chocby ze wzgledu na klawiature wazona. Takie idealne rozwiazanie to umyslne organy (np nord c2 - tylko tego nikt uzywanego jeszcze nie sprzedaje) i wtedy dodatkowy wszystko-majacy syntezator, ktory bedzie sobie radzil zarowno z syntetykami jak i wszelkimi pianinami (czyli rowniez minimum 76kl i conajmniej polwazona klawiatura).


Wiesz, na to wszystko trzeba nalozyc jeszcze poprawke ze ja nie gram komercyjnie, wiec gdzies trzeba postawic sobie granice jakosci - nie potrzebuje najlepszego sprzetu na swiecie zeby grac w domu z kolegami, pod tym katem to nawet obecny Roland jest pewnie troche nadmiarowy (i przeinwestowany).