Syntezator dla początkującego

Dział dla początkujących adeptów sztuki realizacji. Nie krępuj się zwrócić ze swoją sprawą, nic nie jest proste a ta dziedzina już szczególnie.
Janusz_M
Posty:340
Rejestracja:czwartek 08 sty 2009, 00:00
Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: Janusz_M » czwartek 13 lis 2014, 01:39

...Janusz

Czarny przycisk opt - i tam masz potem ''Panel Size'' ...
 


Zle sie zrozumielismy. Mi chodzilo o to czy probowales go uzywac na duzym (albo i malym) dotykowym ekranie? Po rozciagnieciu na caly ekran, nawet przy 11" powinno sie milo pracowac "dotykowo". Probowales kiedys? Albo ktokolwiek? Nie mam dotykowego ekranu i przenioslem sie z Windowsa na Linuxa wiec Synth1 tez nie mam.


Pozdrawiam


Awatar użytkownika
JankoMuzykant
Posty:497
Rejestracja:czwartek 14 mar 2002, 00:00
Kontakt:

Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: JankoMuzykant » czwartek 13 lis 2014, 10:09

Tak na marginesie, wiecie że prawie cały dzisiejszy hardware to software w pudełeczku? :) Prawdziwe syntezatory (z syntezą, a nie emulacją) to kilka prostych, monofonicznych modeli, często drogich (moog). Ale, jak wspominałem, i tak wszystko jedno, bo człowiek tego nie słyszy tylko w to wierzy.
Hardware kupuje się dla wygody (o ile konkretne rozwiązanie wygodnym jest), bo ta wpływa na kreatywność. Kupuje się też dla mobilności - można zabrać na wycieczkę albo na strych, kiedy człowiek szuka inspiracji. Czasem jeszcze dla presetów, bo w drogich zabawkach zwykle znajdzie się setkę fajnych brzmień. Zmorą większośc darmowych VST, oprócz uwiązania do komputera (co może być też zaletą) jest brak dobrych setów ''na dzień dobry''.
[addsig]
Pozdrawia Adam (przypadkiadama.com)

KumiDr
Posty:138
Rejestracja:niedziela 07 wrz 2014, 00:00

Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: KumiDr » czwartek 13 lis 2014, 10:25

Prawdziwe syntezatory (z syntezą, a nie emulacją) to kilka prostych, monofonicznych modeli, często drogich (moog). Ale, jak wspominałem, i tak wszystko jedno, bo człowiek tego nie słyszy tylko w to wierzy.
..............................................

Co za cuda niewidy można na tym portalu wyczytać! Mam rozumieć, że różnice brzmieniowe jakie JA SŁYSZĘ pomiędzy takim np. NI Pro-53 a hardwarowym Prophetem, albo Moogiem -virtualnym i prawdziwym - to moje złudzenia słuchowe? To albo ja zwariowałem, albo ktoś tu musi się udać do laryngologa

Awatar użytkownika
chantizstudio
Posty:419
Rejestracja:sobota 26 maja 2007, 00:00

Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: chantizstudio » czwartek 13 lis 2014, 10:42

Ja myślę Janku że jak ktoś szuka syntezatora dla ''presetów'' to niech sobie kupi coś w stylu Nexusa. Bo syntezator jest ogólnie do kreowania swoich brzmień a nie skakania po presetach.
Bo jak to tu kiedyś ładnie napisał AdamZ

cyt''''po to są gały w syntezatorach , zeby kręcić aż uzyska się to czego się szuka'''




Z tym szukaniem inspiracji to jak dla mnie trochę naciągany argument. Ale ok Każdy ''inspiruje'' się inaczej.


cyt''Tak na marginesie, wiecie że prawie cały dzisiejszy hardware to software w pudełeczku? :)''

Tak, wiemy o tym Janku. Szkoda że wiele osób często o tym zapomina. Ale dobrze że niektórym to przypomniałeś, szczególnie takiemu jednemu tutaj...


........................................................

I jeszcze odpowiedz do Janusza. - Niestety nie.
[addsig]
''po to są gały w syntezatorach , zeby kręcić aż uzyska się to czego się szuka'' AdamZ

KumiDr
Posty:138
Rejestracja:niedziela 07 wrz 2014, 00:00

Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: KumiDr » czwartek 13 lis 2014, 11:18

Mogę się zgodzić, że wirtualne analogi sprzętowe - jak np. Virus, czy AN1X itd...spokojnie są brzmieniowo w zasięgu VST, bo jedno i drugie to cyfra. Jednak co innego synt z analogowymi oscylatorami, filtrami, gdzie przecież fizyka powstawania brzmienia jest inna, niż w cyfrze. I to słychać po prostu. Nie twierdzę, że brzmienia VST muszą być GORSZE niż z analoga (pojęcie względne). Są jednak INNE i do tego mnie nikt nie przekona.

laser777
Posty:370
Rejestracja:czwartek 17 kwie 2014, 00:00

Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: laser777 » czwartek 13 lis 2014, 16:08

jak syntezator jest dobry to możemy wykorzystać zwykły sin w miksie i będzie brzmiał dobrze
wydaje mi się że w słabszych softach dźwięk wygasza się za szybko po za tym narzędzia są słabe i nie brzmi to za dobrze
po za tym softy(synteza fm)to symulacja analogu,wzmacniacze są symulowane,filtry,lampy proste rzeczy które trudno odwzorować w cyfrze ale to nie znaczy że jest to nie możliwe
synteza tablicowa w softach i hardach to jest to samo a jak brzmi zależy od wykonania
a dobrze brzmiący hardware to w mojej opinii taki który jest wykonany na wysokiej klasie wzmacniaczach z użyciem wysokiej klasy komponentów tak jak cały sprzęt studyjny mikrofony,monitory i końcówki mocy
i same surowe próbki w takim syntezatorze brzmią dobrze,długo wyraźnie i ciężko
a np efekty takie jak reverb zawsze są cyfrowe w softach i sprzęcie

Awatar użytkownika
JankoMuzykant
Posty:497
Rejestracja:czwartek 14 mar 2002, 00:00
Kontakt:

Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: JankoMuzykant » czwartek 13 lis 2014, 17:28

Mam rozumieć, że różnice brzmieniowe jakie JA SŁYSZĘ pomiędzy takim np. NI Pro-53 a hardwarowym Prophetem, albo Moogiem -virtualnym i prawdziwym - to moje złudzenia słuchowe? To albo ja zwariowałem, albo ktoś tu musi się udać do laryngologa ...

********

Oczywiście, że są różnice. Hardwarowe odpowiedniki, o których piszesz, są niedoskonałe. Dynamika i rozdzielczość softu nie jest niczym ograniczona z wyjątkiem rozsądku, w sprzęcie czyha mnóstwo pułapek, żeby tylko popsuć ideał. Do idealnego obrazu toru syntezy oczywiście możemy sobie wprowadzać te wszystkie problemy z syntezą rzeczywistą, w drugą stronę niestety tak się nie da. A że zwykle się tego nie robi, albo robi się to po łebkach, toteż różnice słyszalne są, ale jak ktoś się uprze, zaemuluje wszystko.

To jest problem dość podobny do fenomenu czarnej płyty. Pełno ludzi słyszy cuda wychwalając ten nieliniowy nośnik pełen zniekształceń o dynamice 60 dB w porywach, a nikt jeszcze nie odróżnił brzmienia oryginału od pliku z nagrania tegoż. Chyba nawet jakieś miliony czekają na tych, co rozróżnią...

Inny problem, który mnie rozbawia, to idealizowanie tych wszystkich starych gratów, które były owocem wielu kompromisów (zwykle zbyt wielu). To nie żadne Ą i Ę, tylko konstrukcje złożone z układów, które dało się tanio kupić i jeszcze na tym zarobić. SH101 był zbudowany z części, z których robiło się kasy sklepowe albo kasowniki do biletów. Przeciwieństwo audiofilstwa. Ludzie jakoś uparcie dążą do osiągnięcia poziomu cofki, prostactwa w porównaniu z możliwościami dzisiejszych instrumentów. 808 czy małe Moogi wkrótce po premierze były traktowane jak budżetowe, kiepskie zabawki, które najwyżej nadają się do bzykania prostych rytmów i robienia pseudobasów. Pod koniec lat osiemdziesiątych widziałem w komisach jedno i drugie, za grosze, nawet się tym pobawiłem i zrezygnowany dałem sobie spokój.

Tak naprawdę to spadek cen tych niewydarzonych w owym czasie konstrukcji wypromował techno czy w ogóle, cały ten rodzaj muzyki, który można robić na dwóch monofonicznych syntezatorach i maszynie perkusyjnej. Jednak w dniu premiery owych instrumentów na zrobienie kariery z taką muzyką nie było szans. Rynek jednak wymagał więcej.

Zastanawiam się, kiedy ktoś odkryje rynek czarnobiałych telewizorów lampowych z owalnym ekranem, który ma /to coś/ :)
[addsig]
Pozdrawia Adam (przypadkiadama.com)

KumiDr
Posty:138
Rejestracja:niedziela 07 wrz 2014, 00:00

Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: KumiDr » czwartek 13 lis 2014, 22:51

1. >"Oczywiście, że są różnice"<.
O! Czyli po pierwsze, i najważniejsze, - JEDNAK zgadzamy się w tym punkcie

2. Piszesz o braku technologicznych ograniczeń w możliwości wiernego zemulowania cyfrą analogowych "prymitywów". Ale to gołosłowie. Zemuluj i daj posłuchać. Wtedy będziemy rozmawiać. Póki co Arturia (a pracują tam nie byle jacy programiści) szczyci się chyba najlepszą emulacja analoga na rynku, masę nagród, pochwał itd... Oczywiście mowa o Minimoogu. Firma dostała nawet "błogosławieństwo" od samego Roberta Mooga. Tyle, że i tak pan Moog, bardzo ostrożnie, "politycznie" - niemal - zaznacza przy tym, że różnica pomiędzy soundem z wzbudzanego prądem oscylatora a tym generowanym przez cyfrę jest mniej więcej taka jak różnica pomiędzy światłem żarowym i jarzeniowym. Czyli niby i tu i tu jest jasno, ale nawet z zamkniętymi oczami wiesz czy znajdujesz się w pokoju oświetlanym żarówką, czy fluoroscencją. Tyle z analogii - do wspomnianej przez Ciebie płyty winylowej i b&w Tv z owalnym kineskopem (myślę, że analogii bardzo nietrafionej). Ale powtarzam, jeśli te różnice wynikają tylko z niechlujstwa programistów, to Ty się przyłóż, zemuluj coś wiernie i wtedy pogadamy.

3. Mnie też śmieszą ochy i achy audiofilii gotowych wydać kupę siana za sprzęt którego mogą słuchać nietoperze, a ludzie niekoniecznie. Ale tutaj mamy całkiem inny przypadek, który wbrew Twoim miałkim teoriom można łatwo przetestować empirycznie (a niech nawet przy tym asystuje psychiatra). Czy Moogi wkrótce po premierze były traktowane jak kiepskie zabawki do "bzykania"? Cóż...historia mówi co innego. Pierwszy - modular (końcówka lat 60-tych), kobylasty i piekielnie drogi faktycznie miał niewielu odbiorców, ale były to nie byle jakie firmy - The Beatles, Tangerine Dream, Rolling Stones. Nie licząc kilku o których dziś się już nie pamięta, jak chociażby Wendy Carlos (3 Grammy awards)... i zanim zobaczyłeś pod koniec lat 80'tych te rupiecie (te nędzne minimoogi i profety) w komisach za grosze, była jeszcze (o czym może nie wiesz) epoka Kraftwerk, Depeche Mode, Ultra Vox, Yazoo. Eurythmics, Visage, Gary Newman, etc etc... kto ciekaw, ten znajdzie listę artystów ciągnącą się na kilometry, którzy mają zdanie w tej kwestii odwrotne od Twojego, a już na pewno o wiele większy szacunek do tego sprzętu (oni pewnie też psychiczni)

KumiDr
Posty:138
Rejestracja:niedziela 07 wrz 2014, 00:00

Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: KumiDr » czwartek 13 lis 2014, 22:57

Coś na osłodę (chyba tylko dla mnie) bo się "zdenerwowałem"

https://www.youtube.com/watch?v=Ldyx3KHOFXw

Awatar użytkownika
JankoMuzykant
Posty:497
Rejestracja:czwartek 14 mar 2002, 00:00
Kontakt:

Re: Syntezator dla początkującego

Post autor: JankoMuzykant » piątek 14 lis 2014, 00:04

Czekałem, kiedy pojawi się temat psychiatrii. Dość szybko, jak to zwykle w męskich rozmowach :)

Otóż monofonicznych syntezatorów w latach siedemdziesiątych używano z braku laku. Polifonia kosztowała wtedy majątek, zresztą wszystko było drogie. Stąd całe kierunki w muzyce, bazujące na zubożonym spectrum, prostej modulacji, braku dynamiki klawiatur. Dynamiczne, polifoniczne syntezatory to był detaliczny rynek kilkunastu czasem kompozytorów na świecie, z dorobkiem. Skąd tyle pogłosu w new romantic? Żeby wypełnić czymś dziury po urywanych głosach sześciogłosowych juno i alf. I wcale nie przeszkadza mi to w lubieniu muzyki z tamtych czasów, właściwie niczego nowszego nie słucham. Ale po imieniu nazywam rzeczy: ubóstwo brzmieniowe wykreowało różne sposoby na jego ukrycie. Jednak koniec osiemdziesiątych lat to czas śmietników tych maszyn, wszyscy (prawie) poszli wtedy w sample i romplery. Miałem jakiś czas m.in. JX3p, przyjemny, dość skomplikowany jak na stare czasy, fajnie się nim kręciło brzmienia, ale wszystko już było. Bez żalu się z nim rozstałem.

I teraz zasadnicze pytanie: po co emulować coś, co było niedoskonałe w założeniach? (głównie księgowych) To takie ważne, żeby udział siódmej harmonicznej był dokładnie na poziomie 0.0007%, bo tak miał (klękamy) Prophet 5? (prywatnie: brzmiący wyjątkowo siermiężnie). To nie jest świetlówka kontra żarówka, to jest coś znacznie subtelniejszego. W tym gonieniu ósmego miejsca po przecinku niektórzy zatracają to, co w muzyce najważniejsze. A może po prostu przerasta ich matryca modulacji, bo mnie - szczerze powiedziawszy - przerasta. Nie w zrozumieniu, a w ukręceniu czegoś bez tracenia godzin, "bo to jest dobre i to też".

Audiofilstwo jest niezdrowe, synezatofilstwo - również :)
[addsig]
Pozdrawia Adam (przypadkiadama.com)

ODPOWIEDZ