Hej, dzięki za odpowiedzi.
Może doprecyzuję, o co mi chodzi: chociażby dwa dni temu robiłem nagranie wyjazdowe pordęcznym recorderem stereo yamahy (pocketrakiem cx). Po pierwsze to oczywiście wiem, że to nie żadne dzieło sztuki, ale jeśli ludzie chcą to później odsłuchać, to należy jakoś to przysposobić. Fakt jest taki, że o ile sala nie jest totalnym kotłem, to nagrania wychodzą suche jak pieprz ;) A przecież nie będę nagrywał z daleka stereo, żeby złapać pogłos, to bez sensu.
Co do kompresji, to chyba w nagraniach chóralnych(i nie tylko) jest niezbędna. Inaczej odbiorca siedzi i operuje co chwila gałką volumenu, bo to mu forte za głośno, a to mu piano za cicho.
przepraszam za ortografy, ostatnio widzę, że głupieję. Czasy liceum i dzisiątek książek rocznie dawno za mną i widzę, że trzeba do czytelnictwa wrócić, bo inaczej mUzg pUścieje :)
pozdrawiam