Post
autor: MB » poniedziałek 11 sie 2003, 12:17
Panowie
Przyglądam się z boku tej dyskusji i dziwi mnie coraz bardziej, że nikt dotąd nie podniósł kwestii sensowności i bezpieczeństwa takich manipulacji.
Pamiętać należy, że wzmacniacze operacyjne różnią się nie tylko poziomem szumów, ale również wzmocnieniem w otwartej pętli, szerokością pasma, szybkością narastania napięcia wyjściowego, tłumieniem sygnału wspólnego, wymaganym napięciem zasilającym, poborem prądu, wymogami co do odpowiedniego odsprzężenia linii zasilających (istotne zwłaszcza w modelach szerokopasmowych), minimalną i maksymalną impedancją obciążającą wyjście (jak również charakterem tej impedancji, niektórym modelom szkodzi obciążenie pojemnościowe), minimalnym wzmocnieniem gwarantującym stabilną pracę (wśród popularnych modeli są takie, które nie będą poprawnie pracować jako wtórnik), skłonnością do zatrzaskiwania się (o czym wspomniał Piotr) itd. Podmiana wzmacniacza operacyjnego w gotowym układzie na model zupełnie z innej parafii tylko na podstawie jego własności szumowych niesie ze sobą niebezpieczeństwo, że układ w ogóle przestanie działać. Dotyczy to zwłaszcza bardziej egzotycznych modeli wzmacniaczy, a właśnie takie były tutaj sugerowane. Aby zminimalizować to niebezpieczeństwo trzeba dokładnie przestudiować schemat urządzenia. Nawet poczciwy NE5532 ma swoje dziwactwa, m/in pobiera sporo prądu (jedna sztuka to nie problem, ale wymiana 10 sztuk to już poważny wzrost obciążenia zasilacza), o ile dobrze pamiętam wymaga minimalnego wzmocnienia równego 3 dla poprawnej pracy (co wynika m/in z jego marginesu stabilności związanego z charakterystyką fazową).
Druga sprawa, to ile można się spodziewać po takim "tuningu". Być może trochę, ale bez rewelacji. Jakość dźwięku w układach analogowych zależy owszem od jakości samych komponentów, ale również od wielu rozwiązań układowych, od samej koncepcji układu a nawet od topologii płytki drukowanej. W rozwiązaniach wysokiej klasy unika się pojemnościowych sprzężeń między stopniami, stopnie buduje jako symetryczne, obciążenie statyczne zamienia się na dynamiczne (okazuje się, że przeciętny rezystor szumi bardziej niż dobry tranzystor, a z obciążeniem dynamicznym można uzyskać większe wmocnienie używając mniejszej liczby stopni, na dodatek z mniejszymi zniekształceniami nieliniowymi). Podmiana wzmacniaczy operacyjnych automatycznie nie podniesie klasy urządzenia tylko zmniejszy jedno z kilkunastu źródeł szumu (tym bardziej, że te, które tam są nie są wcale takie najgorsze). Nie wiem na ile to jest opłacalne, biorąc pod uwagę ryzyko zepsucia urządzenia.
Eksperymentowanie jest chwalebne, ale pod warunkiem, że jest to eksperymentowanie całkowicie świadome.
pzdr
MB