Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
Witam. Cy był ktoś z Szanownych Forumowiczów wczoraj na koncercie STINGA w Warszawie ? Ja byłem i powiem szczerze, że się lekko załamałem... Koncert wg. mnie nagłośniony był conajmniej kiepsko. Odnośnie ustawień wszysko było wjak najlepszym porzadku: Proporcje miksu bez zastrzezeń, wszytsko na swoim miejscu, barwy też niczego sobie. Nawet opóźnienia stref względem siebie i głównego zestawu dobrane były idealnie. Jeden element wg. mnie psuł całe wrażenie. Brzmienie tych zestawów strefowych... Naprawdę nie wiem czy poporostu inżynier systemu nie miał odrobiny doświadczenia i słuchu czy te zestawy były aż tak fatalnej jakości (to raczej wykluczam). To co one robiły temu sygnałowi to była masakra... Z każdym uderzeniem stopy słychać było przeserowanie kolumn (albo hamskie peak'i na wzmacniaczach) a w efekcie pompowanie całego miksu i nieprzyjemne harczenie ponad całą sekcję wytmiczną... Jakikolwiek gęściejszy (czy nie daj boże głośniejszy) fragment utworu trzeba było zatykać uszy bo te zestawy porpostu "umierały". Najgorsze że efekt ten był parktycnie przy każdej z wież nagłosnienia sferowego. Sytuacja miała się w prawdzie (podobno - nie byłem) nieco lepiej w zasiegu głownego systemu, ale to co działo się jest mimo to godne krytyki i pożałowania.
Proszę o Wasze opinie...
Proszę o Wasze opinie...
Re: Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
...Witam. Cy był ktoś z Szanownych Forumowiczów wczoraj na koncercie STINGA w Warszawie ? Ja byłem i powiem szczerze, że się lekko załamałem... Koncert wg. mnie nagłośniony był conajmniej kiepsko.
**********************
Ja byłem, chociaz nie osobiscie, jednak w jakims sesie byłem. mieszkam obok wyscigów ..... niech to ...... nie jestem fanem STINGA , ale u mnie w domu było tak głosno ze nie słyszałem TV , na parkingu było tak zastawione ze nie mogłem wyjechac samochodem. ... SZLAK MNIE TARFIAł bo musiałem słuchac tego " miałeczenia " przez tyle godzin.
**********************
Ja byłem, chociaz nie osobiscie, jednak w jakims sesie byłem. mieszkam obok wyscigów ..... niech to ...... nie jestem fanem STINGA , ale u mnie w domu było tak głosno ze nie słyszałem TV , na parkingu było tak zastawione ze nie mogłem wyjechac samochodem. ... SZLAK MNIE TARFIAł bo musiałem słuchac tego " miałeczenia " przez tyle godzin.

Re: Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
Oglądałem koncert w telewizji. Koszmar. Szczególnie nagłosnienie bębnów.

Re: Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
Byłem . Sam występ Stinga podobał mi się niezmiernie. Chociaż nie jestem jego wielkim fanem ,to jednak to co pokazał ,przeszło moje najśmielsze oczekiwania .Ale całość psuła koszmarna jakość nagłośnienia.
Wcześniej ryczała Kayah - dosłownie ryczała i charczała ,bo taki przester dobywał sie z głośników . Dodatkowo ,podczas występu Kayah ,na telebimach ,zamiast muzyków musieliśmy oglądać kretyńskie popisy graficzne , co daprowadziło mnie do qrwic ,bo stałem jakieś 300m od sceny.Na Samym wystepie Stinga było ciut lepiej ,bo już nie chatczało , ale i tak to co się z tych zestawów strefowych wydobywało było żenadą.
I jeszcz jedno . "Konferansjer" zapowiedział przed koncertem ,że sam sting jest perfekcjonistą, i do tego koncertu , w Warszawie,przez 2 dni robił próby. Ale chyba zapomnieli o akustykach.
A po koncerci doznalismy koszmaru organizacujnego .Aby wyjść, trzeba było pokonać razem ze 150tyś ludzi tor przeszkód i to po ciemku, bo światła starczło tylko do samego miejsca koncertu.Tłum napiera , a ty masz przd sobą przeszkodę z żywopłotu jak dla konia -tylko skakać .Kiedy doszliśmy do samego wyjsci , to przejście przez bramki można porównac do spaceru po wysypisku śmieć - jakaś koszmarna posoka z płynów ,porozawlane dookoła butelki ,syf do kostek .Organizatorzy powinni za ten zaistniały stan dostać kopa w dupsko ,a dotychczasową nazwe Idea przemianować nie na Orange , tylko na Mandaryna.
poz ryba
Wcześniej ryczała Kayah - dosłownie ryczała i charczała ,bo taki przester dobywał sie z głośników . Dodatkowo ,podczas występu Kayah ,na telebimach ,zamiast muzyków musieliśmy oglądać kretyńskie popisy graficzne , co daprowadziło mnie do qrwic ,bo stałem jakieś 300m od sceny.Na Samym wystepie Stinga było ciut lepiej ,bo już nie chatczało , ale i tak to co się z tych zestawów strefowych wydobywało było żenadą.
I jeszcz jedno . "Konferansjer" zapowiedział przed koncertem ,że sam sting jest perfekcjonistą, i do tego koncertu , w Warszawie,przez 2 dni robił próby. Ale chyba zapomnieli o akustykach.

A po koncerci doznalismy koszmaru organizacujnego .Aby wyjść, trzeba było pokonać razem ze 150tyś ludzi tor przeszkód i to po ciemku, bo światła starczło tylko do samego miejsca koncertu.Tłum napiera , a ty masz przd sobą przeszkodę z żywopłotu jak dla konia -tylko skakać .Kiedy doszliśmy do samego wyjsci , to przejście przez bramki można porównac do spaceru po wysypisku śmieć - jakaś koszmarna posoka z płynów ,porozawlane dookoła butelki ,syf do kostek .Organizatorzy powinni za ten zaistniały stan dostać kopa w dupsko ,a dotychczasową nazwe Idea przemianować nie na Orange , tylko na Mandaryna.

Re: Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
niestety nie dotarlem
ale to byl jedyny koncert na wyscigach ktorrego nie slyszalem na imielinie........heh
ale to byl jedyny koncert na wyscigach ktorrego nie slyszalem na imielinie........heh
Re: Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
byłem i jestem troche zawiedziony... bylem na ostatnim koncercie i w porownaniu do tamtego wypadl troche gorzej. Nie chodzi o to ze gral w okrojonym skladzie itd, lecz kwestia naglosnienia.
Moim zdaniem koncert byl za cicho... stalem od sceny w takiej samej odleglosci jak na ostatnim koncercie i nic mnie nie zadziwilo... moglem sobie normalnie rozmawiac. oprocz tego ktos wspomnial o lini opozniajacej, wiec na samym poczatku pierwsze strefowe naglosnienie na lewo (patrzeac na scene) bylo zbyt opoznione, co zostalo szybko jednak ustawione.
brzmienie,, moim zdaniem bebny mogly byc zdecydowanie lepiej naglosnione, i dodatkowo moim zdaniem zaglszaly instrmenty (na pewno w tym miejscu gdzie stalem).
ale wychodzac z koncertu slyszalem duzo opini ze koncert zle naglosniony
natomiast z atrakcji bylo to, ze jakis koles wspial sie dwa razy na rusztowanie wpsomnianego strefowego naglosnienia i musiala interweniowac policja, bylo to co najmniej urozmaicenie przerwy pomiedzy Kayah a Stingiem :D
pzodrawiam
Moim zdaniem koncert byl za cicho... stalem od sceny w takiej samej odleglosci jak na ostatnim koncercie i nic mnie nie zadziwilo... moglem sobie normalnie rozmawiac. oprocz tego ktos wspomnial o lini opozniajacej, wiec na samym poczatku pierwsze strefowe naglosnienie na lewo (patrzeac na scene) bylo zbyt opoznione, co zostalo szybko jednak ustawione.
brzmienie,, moim zdaniem bebny mogly byc zdecydowanie lepiej naglosnione, i dodatkowo moim zdaniem zaglszaly instrmenty (na pewno w tym miejscu gdzie stalem).
ale wychodzac z koncertu slyszalem duzo opini ze koncert zle naglosniony
natomiast z atrakcji bylo to, ze jakis koles wspial sie dwa razy na rusztowanie wpsomnianego strefowego naglosnienia i musiala interweniowac policja, bylo to co najmniej urozmaicenie przerwy pomiedzy Kayah a Stingiem :D
pzodrawiam
Proszę zanotować! "odmawia wypisania spisu sprzętu studyjnego w sygnaturce"
Re: Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
nie wiem czy sting byl swiadomy tego jak zostal naglosniony - chyba nie, bo watpie zeby taki profesjonalista zgodzil sie na tak kiepskie brzmienie. najpierw stalem daleko, pozniej podszedlem kilkaset metrow i dzwiek dalej byl tak samo nieciekawy - po pierwsze za cicho, po drugie za cicho a po trzecie ciagle cos falowalo, raz bylo cicho a raz jeszcze ciszej (mozna bylo swobodnie rozmawiac) - nie znam sie na realizacji scenicznej, wiec nie wiem od czego to zalezy, prawdopodobnie od nieudacznictwa firmy naglosnieniowej.
w tym roku mialem okazje obejrzec koncerty franza ferdinanda, korna, mansona czy nicka cave'a na duzej scenie jednego z festiwali w belgii i to moglem nazwac dobra robota - soczyscie, glosno, z zachowaniem dobrych proporcji, dzwiek byl rownomierny niezaleznie czy stalo sie daleko czy blisko, po prawej czy po lewej stronie. na sluzewcu nic z tych rzeczy nie mialo miejsca, moze tylko proporcje byly zrealizowane w miare ok.
gdyby nie osoba stinga, jego klasa i jakosc utworow, to koncert bylby kompletna porazka. orange-srorange - jak dla mnie sponsor/organizator tego przedstawienia, choc inicjatywe mial godna pochwaly, moglby zapasc sie pod ziemie ze wstydu - zarowno przed stingiem jak i publicznoscia, ktora od pierwszego kwadransa rozpoczela exodus!
w tym roku mialem okazje obejrzec koncerty franza ferdinanda, korna, mansona czy nicka cave'a na duzej scenie jednego z festiwali w belgii i to moglem nazwac dobra robota - soczyscie, glosno, z zachowaniem dobrych proporcji, dzwiek byl rownomierny niezaleznie czy stalo sie daleko czy blisko, po prawej czy po lewej stronie. na sluzewcu nic z tych rzeczy nie mialo miejsca, moze tylko proporcje byly zrealizowane w miare ok.
gdyby nie osoba stinga, jego klasa i jakosc utworow, to koncert bylby kompletna porazka. orange-srorange - jak dla mnie sponsor/organizator tego przedstawienia, choc inicjatywe mial godna pochwaly, moglby zapasc sie pod ziemie ze wstydu - zarowno przed stingiem jak i publicznoscia, ktora od pierwszego kwadransa rozpoczela exodus!
[url=http://www.liveuser.pl]liveuser.pl[/url] /
[url=http://www.myspace.com/ansikte]le visage[/url]
[url=http://www.myspace.com/ansikte]le visage[/url]
Re: Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
Sting wyjątkowo nudził, w telewizji dzwiek na poziomie Pana Mirka z wesela, ludu jak na odpust i maksymalnie okrojony skład. Chciwość... Mimo iż bardzo lubie Stinga to o koncercie w Warszawie, aż powiem tak:" Dużo, Tanio, Sting"
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Bum cyk cyk... [I] a teraz skompresuj "bum" [/I]
Re: Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
Witam,
Ja stałem jakieś 5m przed stanowiskiem realizatora idealnie w osi sceny. Muszę powiedzieć, że wbrew temu co mówili moi poprzednicy to mi sie podobała realizacja nagłośnienia.
1. Dla mnie osobiście nie musi być ponad 110dB RMSu żebym mógł powiedzieć, że było OK. Stałem jakieś 80m od sceny, a słyszałem wszystkie slidy na strunach bassu, i to jak Sting krzyczał: "1..2..3.." itd..
Powiedziałbym, że dźwięk posiadał bliskość, którą lubię i wszystko wyraźnie słyszałem. Dla mnie po prostu SPL nie jest argumentem.
2. Nie wiem czy zwróciliście uwagę na takie kwestie jak były zrealizowane bębny w kwestiach przestrzeni? Ja powiedziałbym, że było to zrobione baaardzo precyzyjnie i bardzo dokładnie. Przejścia na tomach pięknie przechpodziły przez obraz stereo. Moim zdaniem bardzo ładnie.
3. Odniosłem wrażenie, że dźwięk był baaaaardzo hmmm... "intymny". Brzmi to jak z jakiegoś forum audiofilów (tfu! na psa urok!) ale tak w istocie mogę opisać swoje wrażenia. Wyrazistość szczegółów artykulacyjnych mnie np. bardzo sie podobała.
Osobną zupełnie sprawą jest to, ze faktycznie:
1. Sting zagrał w okrojonym składzie, na w gruncie rzeczy kiepsko przygotowanej scenie. Był to po prostu "tani" koncert Stinga. (podobnie zresztą jak do "tanich" należał koncert Gabriela w Poznaniu
2. Jakość wież z liniami opóźniającymi była taka sobie (choć podejrzewam, że mogłyby działać z dużym powodzeniem przy odpowiedniej realizacji w niejednej polskiej iinstalacji)
3. Kwestie organizacyjne były dość kiepsko rozwiązane. Niestety...
Pozdrawiam
[addsig]
Ja stałem jakieś 5m przed stanowiskiem realizatora idealnie w osi sceny. Muszę powiedzieć, że wbrew temu co mówili moi poprzednicy to mi sie podobała realizacja nagłośnienia.
1. Dla mnie osobiście nie musi być ponad 110dB RMSu żebym mógł powiedzieć, że było OK. Stałem jakieś 80m od sceny, a słyszałem wszystkie slidy na strunach bassu, i to jak Sting krzyczał: "1..2..3.." itd..
Powiedziałbym, że dźwięk posiadał bliskość, którą lubię i wszystko wyraźnie słyszałem. Dla mnie po prostu SPL nie jest argumentem.
2. Nie wiem czy zwróciliście uwagę na takie kwestie jak były zrealizowane bębny w kwestiach przestrzeni? Ja powiedziałbym, że było to zrobione baaardzo precyzyjnie i bardzo dokładnie. Przejścia na tomach pięknie przechpodziły przez obraz stereo. Moim zdaniem bardzo ładnie.
3. Odniosłem wrażenie, że dźwięk był baaaaardzo hmmm... "intymny". Brzmi to jak z jakiegoś forum audiofilów (tfu! na psa urok!) ale tak w istocie mogę opisać swoje wrażenia. Wyrazistość szczegółów artykulacyjnych mnie np. bardzo sie podobała.
Osobną zupełnie sprawą jest to, ze faktycznie:
1. Sting zagrał w okrojonym składzie, na w gruncie rzeczy kiepsko przygotowanej scenie. Był to po prostu "tani" koncert Stinga. (podobnie zresztą jak do "tanich" należał koncert Gabriela w Poznaniu
2. Jakość wież z liniami opóźniającymi była taka sobie (choć podejrzewam, że mogłyby działać z dużym powodzeniem przy odpowiedniej realizacji w niejednej polskiej iinstalacji)
3. Kwestie organizacyjne były dość kiepsko rozwiązane. Niestety...
Pozdrawiam
[addsig]
Stevie Wonder: "You're the best stage crew I've ever seen..."
Re: Koncert STING'a 2005 - nagłośnienie
Dźwięk wydobywający się ze stref opóźniających był rzeczywiście paskudny i to przez cały wieczór. Makowiecki grał za cicho i za kiepsko, żeby to przeszkadzało, ale Kayah - koszmar. Miała dosyć gęste aranże, dużo dołu (świetny basista na marginesie) i niestety powodowało to że dźwięk pompował, był absolutnie nieczytelny, ginął wokal, cały bas mulił a każde uderzenie czy to stopy czy werbla powodowało przester. Może trzeba było zdjąć dołu z tych kolumn? Albo dołożyć subwoofery? Nawet jakby ich to miało kosztować kilkanaście tysięcy to przy tych kosztach to pikuś.
Sam koncert Stinga inny niż te po płycie "Brand New Day" - było to zdecydowanie granie w stylu The Police, dużo starych numerów zagranych naprawdę z powerem, energią, gdzie trzeba z klimatem - pełny profesjonalizm jak to zwykle on. Ze względu na mniejszy skład nagłośnienie mniej przeszkadzało, ale w dalszym ciągu było grubo poniżej spodziewanego poziomu.
Ale zastanawiam się nad dwoma rzeczami: 1) Czemu nie było subów rozstawionych razem z liniami opóźniającymi? A jeżeli się nie tego nie robi to z jakiego powodu? 2) Co jest gorsze - asynchroniczny obraz i muzyka (przy odległości 150m - druga strefa! - mamy pół sekundy różnicy) czy zastosowanie opóźnienia do projektorów i związany z tym nierówny obraz na poszczególnych ekranach.
Ma kto jakiś pomysł?
Peak
Sam koncert Stinga inny niż te po płycie "Brand New Day" - było to zdecydowanie granie w stylu The Police, dużo starych numerów zagranych naprawdę z powerem, energią, gdzie trzeba z klimatem - pełny profesjonalizm jak to zwykle on. Ze względu na mniejszy skład nagłośnienie mniej przeszkadzało, ale w dalszym ciągu było grubo poniżej spodziewanego poziomu.
Ale zastanawiam się nad dwoma rzeczami: 1) Czemu nie było subów rozstawionych razem z liniami opóźniającymi? A jeżeli się nie tego nie robi to z jakiego powodu? 2) Co jest gorsze - asynchroniczny obraz i muzyka (przy odległości 150m - druga strefa! - mamy pół sekundy różnicy) czy zastosowanie opóźnienia do projektorów i związany z tym nierówny obraz na poszczególnych ekranach.
Ma kto jakiś pomysł?
Peak
[URL=http://dziecineo.prv.pl/Nie dzieciom neo!][/URL]