Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
Awatar użytkownika
necc9
Posty:42
Rejestracja:środa 29 cze 2005, 00:00
Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: necc9 » poniedziałek 22 maja 2006, 12:30

Witam

Zauwazyłem, że nasi artyści z górnej półki najczesciej uzywają klawiszy marek:

Roland, Korg, Kurzweil..Nie chcę być tendencyjny, ale każdy z nich dobrze sie mowi o Yamaha - tylko dlaczego brak jej na scenie??



może mam mylne spostrzeżenia..??


Awatar użytkownika
Elfuello
Posty:339
Rejestracja:poniedziałek 15 lis 2004, 00:00

Re: Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: Elfuello » poniedziałek 22 maja 2006, 13:02

Według mnie to snobizm. Wolą inne marki tylko dlatego, bo Yamaha kojarzy się, mówię o osobach spoglądającym przed sceną na instrumeny, z zabawkowymi keyboardami lub dla grajków na weselach. Rozumiesz....nazwy Casio, Yamaha itp.

Często jednak możliwe jest to, że Yamaha ma bardziej plastikowe brzmienia - w moich odczuciach. Coś tej firmie ciężko jest wyjść w naturalne brzmienie. Pewnie teraz do$%$% się do mnie ludzie i będą się produkować, że nie słyszałem danego modelu Yamahy co to ma zajebiste brzmienia. Tak jednak zauważ, ze firmy Korg etc. wypracowały szacunek od samego początku dla swojej marki - tworząc instrumenty dla grona profesjonalnych muzyków. Takie są moje przypuszczenia. Sam chyba wybrałbym lepsze brzmienia Korga.....niż za podobną cenę Yamahę z brzmieniem bardzo plastikowym.

AVE!
[addsig]
Universal Audio Apollo Twin / Adam A7 / Native Kontrol S49 / Native Komplete 10 Ultimate / Pro Tools 12 / Samplitude Pro X3 Suite

Awatar użytkownika
MB
Posty:3318
Rejestracja:wtorek 09 kwie 2002, 00:00

Re: Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: MB » poniedziałek 22 maja 2006, 13:27

Mowa o syntezatorach z prawdziwego zdarzenia czy odtwarzaczach próbek? Przez wiele lat to właśnie Korg był w tyle za Yamahą i Rolandem, a w świadomości wielu muzyków ze starszego pokolenia pozostał stereotym plastikowego Korga. Na przykład seria Nxxx była kompletnie do bani, dopiero Trinity/Triton pozwoliły odbudować rynkową pozycję. Yamahowska seria Motif brzmi fantastycznie, podobnie jak konkurencyjne produkty pozostałych potentatów. Każda firma miała swoje okresy wzlotów i upadków.



Jaka konkluzja? Ano taka, że te stereotypy są strasznie głupie, jak w każdej dziedzinie życia. Do wszystkiego należy podchodzić indywidualnie.

Awatar użytkownika
AdelVent
Posty:13
Rejestracja:czwartek 18 maja 2006, 00:00

Re: Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: AdelVent » poniedziałek 22 maja 2006, 13:43

Panowie! wydaje mi się że na to jakimi klawiszami posługujemy się na scenie mają wpływ przedewszystkim indiwiualne preferencje. Każda marka ma swoje zalety jaki i wady...Współczesne syntezatory mają kilka fajnych rozwiązań umożliwjajcych sceniczną improwizacje. Ja wybrałbym Roland'a (mam orginalnego Alpha Juno1) ponieważ ich D-Beam Controller, COSM i wsparcie dla programów muzycznych (np Cakewalk) sprawia, że gra się nanich fantastycznie...Pozatym to pionierzy muzyki elektronicznej i brzmień typu...UMCY UMCY Ale to jest ich zaleta!!!





www.rolandus.com



www.rolandpolska.pl



***************www.adelvent.mp3.wp.pl***************************
\

Awatar użytkownika
preceli
Posty:2452
Rejestracja:poniedziałek 06 gru 2004, 00:00

Re: Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: preceli » poniedziałek 22 maja 2006, 14:31

...wydaje mi się że na to jakimi klawiszami posługujemy się na scenie mają wpływ przedewszystkim indiwiualne preferencje. Każda marka ma swoje zalety jaki i wady...



Słusznie i z sensem, ale dalej to już kaszana



..mam orginalnego Alpha Juno1...



A widziałeś u kogoś nieoryginalnego



...ponieważ ich D-Beam Controller...



Tia, pytanie tylko ilu muzyków z niego korzysta, o tych kumających jak go "pod siebie" skonfigurować już nie wspomnę.



...COSM....







...i wsparcie dla programów muzycznych (np Cakewalk)....



Też mi wielka zaleta , niedługo i nocniki też będą miały takie wsparcie.



...Pozatym to pionierzy muzyki elektronicznej i brzmień typu...UMCY UMCY...



A ja myślalem, że takie rzeczy to wygrywają raczej muzycy, a nie jakieś tylko określone instrumenty



Ta dyskusja, jak i wiele innych w temacie "co lepsze" bez podania konkretnych uwarunkowań jest całkowicie pozbawiona sensu.
[addsig]
Wiedza zawsze ileś tam kosztuje, głupoty i niewiedzy nie da się oszacować.

Awatar użytkownika
alius
Posty:364
Rejestracja:wtorek 30 mar 2004, 00:00

Re: Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: alius » poniedziałek 22 maja 2006, 14:39

Pozatym to pionierzy muzyki elektronicznej i brzmień typu...UMCY UMCY

**********************

To pionierstwo im wyszło odrobinę przypadkiem. Tak naprawdę tb303 i tr606, które miały zastąpić samotnemu gitarzyście basistę i bębniarza były brzmieniowo tak kiepskie, że jedynie "cud z detroit" uratował je (głównie tb303) od zapomnienia. Takie moje małe wtrącenie.

Awatar użytkownika
MB
Posty:3318
Rejestracja:wtorek 09 kwie 2002, 00:00

Re: Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: MB » poniedziałek 22 maja 2006, 14:59

To pionierstwo im wyszło odrobinę przypadkiem. Tak naprawdę tb303 i tr606, które miały zastąpić samotnemu gitarzyście basistę i bębniarza były brzmieniowo tak kiepskie, że jedynie "cud z detroit" uratował je (głównie tb303) od zapomnienia. Takie moje małe wtrącenie....

**********************

to ja może za ciosem wtrącę z przekąsem, że ten cud zawdzięczają temu, że właśnie były takie kiepskie. Bo dzięki temu stały się szybko tanie jak barszcz i mogli je kupić domorośli twórcy muzyki tanecznej, późniejsze gwiazdy tej sceny. I tak oto największe ograniczenie instrumentu stało się jego największą zaletą, bo zmuszało do kreatywności - czy to nie doskonała nauczka, również w kontekście tego wątku?

Awatar użytkownika
mr-hammond
Posty:1416
Rejestracja:poniedziałek 08 gru 2003, 00:00

Re: Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: mr-hammond » poniedziałek 22 maja 2006, 15:13

Seria N korga to tak naprawde lekko seria X:) chyba tam sie nic nie zmieniło ;) brzmia identycznie.

Osobiscie to duzo "yamah" widziałem na scenie.Wybór instrumentu to nie tylko przyzwyczajenie a preferencje słuchowe oraz prostota obsługi.Są użytkownicy którzy na sama myśl ze musza coś dwa razy wiecej kliknąć dostają bólu żołądka. Seria triniti "ponagrywała" całe setki popowych utworów ,tak wiec dla kogoś kto chce brzmieć jak jakiś boysband z lat 90 tych to jak najbardziej;)

Jak bys miał po jednym instrumencie z kazdej firmy to byś spokojnie siedząc wygodnie w fotelu mógł rozróżnic na którym instrumencie zostało społodzone nagranie.Teraz było jest to utrudnione ze wzgledu na mnogość VST, ale jeszcze spokojnie można nawet podawać nazwy presetów :)

Tak więc jeśli chciałbys zakupic instr.stosując kryterium "ilość widzianych na scenie" to nie radze:) .



A tak poza to jest jakiś użytkownik klawiszy peavey w naszym kraju ?:)

Awatar użytkownika
mr-hammond
Posty:1416
Rejestracja:poniedziałek 08 gru 2003, 00:00

Re: Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: mr-hammond » poniedziałek 22 maja 2006, 15:21

Teraz było jest to utrudnione ze wzgledu na mnogość VST, ale jeszcze spokojnie można nawet podawać nazwy presetów :)

**********************

Ups powinno byś :

Teraz jest to utrudnione ze wzgledu na mnogość VST, ale jeszcze spokojnie można nawet podawać nazwy presetów :)



A co do kontrolera podczerwieni w rolandzie to najlepsze jego zastosowanie chyba zdaje sie być w zmienianiu barw, chociaż tutaj klasyczny pedał sustain dalej króluje.

Awatar użytkownika
alius
Posty:364
Rejestracja:wtorek 30 mar 2004, 00:00

Re: Instrument na scenie - przyzwyczajenia naszych muzyków

Post autor: alius » poniedziałek 22 maja 2006, 16:20

[..]czy to nie doskonała nauczka, również w kontekście tego wątku?...

**********************

Racja. A gdy jeszcze tak sobie popatrzę na evolvera D.Smith'a za 500$, to powiem inaczej. Absolutna racja!

P.s. Evolver broń Boże kiepski nie jest, bynajmniej. Po prostu jest cholernie tani.

ODPOWIEDZ