Współczesny "mastering"

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
Awatar użytkownika
matiz
Posty:3424
Rejestracja:poniedziałek 29 wrz 2003, 00:00
Kontakt:
Re: Współczesny "mastering"

Post autor: matiz » poniedziałek 29 lis 2004, 18:45

W tym kraju mało kto interesuje się producentem mimo że odgrywa on najważniejszą rolę .



Co to ma niby znaczyc? Ze ktos sie nazywa PRODUCENTEM i zada szacunku? To nie tak! Producent jest zawsze i to on decyduje o ostatecznym ksztalcie produktu, nie jest tak, ze sie nikt z tym nie liczy. Oczywiscie problem jest - czasem nie wiadomo, kto jest tym producentem, czasem kapela, czasem z musu realizator, czasem po prostu "jakos takwyszlo, ze Romek", ale KTOS JEST ZA TO COS ODPOWIEDZIALNY. Ten, kto zadecydowal, ze jest tak a nie inaczej, jest producentem i nie mozna mowic, ze sie z nim nikt nie interesuje - plyta na rynku, czyli jednak



A teraz ogolniej - to nie jest tak, ze nagrania sa tak masakrowane, zeby lepiej czyli glosniej brzmialy w radiu - wrecz przeciwnie! Radio ma swoje "masakratory" i nie jest potrzebna im taka kompresja, odwrotnie - ona przeszkadza, powoduje, ze takie nagrania w rezultacie sa cichsze. Dobre single radiowe sa duzo slabiej "dobite" niz wersje na LP do sklepow, jak macie znajomych w dobrych rdiach, to sprawdzcie i porownajcie z wesjami "komercyjnymi". Powodem dobijania nagran jest to, ze w domu maja tak brzmiec jak na MTV czy w radiu, a nie odwrotnie. Tak mysle, ze stad bierze sie tez lepsze brzmienie plyt winylowych, ktore nie sa tak dobijane (bo nie musza, tam poziom to jest poziom sredni a nie szczytowy, i to najwyzszych czestotliwosci).

Awatar użytkownika
Sempoo
Posty:187
Rejestracja:sobota 30 mar 2002, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: Sempoo » poniedziałek 29 lis 2004, 20:54

"...Powodem dobijania nagran jest to, ze w domu maja tak brzmiec jak na MTV czy w radiu, a nie odwrotnie. Tak mysle, ze stad bierze sie tez lepsze brzmienie plyt winylowych, ktore nie sa tak dobijane (bo nie musza, tam poziom to jest poziom sredni a nie szczytowy, i to najwyzszych czestotliwosci)."

***



Nie rozumiem kompletnie ostatniego zdania z tego cytatu. Oświećcie mnie!

Po drugie nie wierzę w lepsze brzmienie czarnuchów, ups... przepraszam - winyli.

Po trzecie od teraz będę ograniczał do -0,3dB (nie tylko Ozone 3 ma takie ustawienia, Wavesy również).
ESI Juli@ + KRK RP8 gen2

Awatar użytkownika
matiz
Posty:3424
Rejestracja:poniedziałek 29 wrz 2003, 00:00
Kontakt:

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: matiz » poniedziałek 29 lis 2004, 21:27

Nie rozumiem kompletnie ostatniego zdania z tego cytatu. Oświećcie mnie!

Po drugie nie wierzę w lepsze brzmienie czarnuchów, ups... przepraszam - winyli.




Przepraszam, za duzo skrotow myslowych jednoczesnie

Po pierwsze ja tez nie uwazam, zeby czarne plyty brzmialy bezwzglednie lepiej od kompaktow, to byla raczej taka uwaga dotyczaca ich dosc czestego wykorzystywania w dyskotekach, nie tylko z powodu mozliwosci skreczowania.

Po drugie chodzilo mi o to, ze caly problem pojawil sie z bezwzglednego ograniczenia od gory poziomu na plycie CD i prob walki z tym problemem, a potem z niewlasciwego uzycia narzedzi do tego celu sluzacych. Technika analogowa nie zna takich ograniczen, _zawsze_ mozna podniesc poziom o jeden decybel i bedzie podobnie, tylko glosniej - zalezy, jakich miernikow uzywano, takie srednie i maksymalne poziomy uzyskiwano, vide w latach '50 i '60 brzmienie "amerykanskie" vs "brytyjskie" czyli tak naprawde brzmienie VU vs PPM. Poza tym walka z impulsami nie byla zadnym problemem, bo takie krotkie impulsy w ogole nie byly problemem - nie mozna ich bylo nawet zmierzyc, wiec o nich sie nie mowilo, nie stanowily problemu dla toru czy nosnika, bo albo sobie z tym nosnik radzil albo sam obcinal i spoko.



Po trzecie od teraz będę ograniczał do -0,3dB (nie tylko Ozone 3 ma takie ustawienia, Wavesy również)



I bardzo dobrze, ale nie ma to zadnego znaczenia w kontekscie tematu tego watku...

Awatar użytkownika
force
Posty:437
Rejestracja:wtorek 11 maja 2004, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: force » wtorek 14 gru 2004, 12:48

W dzisiejszych czasach mastering powinien, nie jak kiedys, oznaczać poprawę mixu lecz destrukcję.

Tak jak powiedział rednacz T.W. ciągłe dąrzenie do maxymalizacji, już mi się rzygać chce:

Kupiłem remixed/remastered MEGADETH "Rust in peace", cena atrakcyjna, bonusy...fajnie!

Tylko brzmienie zwalone, pogłośnione, agresywniejsze i uwaga...

BĘBNY OBRUCONE!!! Przecież to jest świętokractwo! Jaki w tym cel?

może mi ktoś powie?

Dobra gitary brzmią głośniej w miksie, ale nie awsze im(miksowi) to wychodzi na dobre, jak mawiał mój kolega: "każda zaleta ma dwie wady".

Co z tego że gitary wyraźniejsze(głośniejsze) jak cały dół basu szleg trafił!

Basowy przerywnik w "Take no prisoners" brzmi zabawnie, tak to kiedyś była basówka.

nie mam słów, capitol potrzebował kasy, mustaine pewnie też, jak powiedział w filmie "some kind of monster" do larsa ulricha: "...wszystko co

robicie zamienia się w złoto, a czego ja sie dotknę jest gównem, czemu?".

Te słowa się sprawdziły przy tych remasterach.

Miałem zamiar dokupić do kolekcji jeszcze parę pozycji MD, niestety albo stety poszukam na rynku wtórnym.



pozdrawiam
SONY VAIO, MOTU Traveler, Presonus Digimax FS, ADAM A7

Awatar użytkownika
ovca
Posty:159
Rejestracja:piątek 19 mar 2004, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: ovca » wtorek 14 gru 2004, 15:22

...Jak juz powiedziałem, płyty komercyjne, które kopiowałem na HD, miały szczyty przy 0dB. (...) nie spotkałem ŻADNEJ płyty, gdzie max leży przy -0,1dB a co dopiero -0,3dB....

**********************



...moze kopiujac na HD miales wlaczona normalizacje do 0dB?
Jestem muzykiem; gram na skrzypcach el., klawiszach, gitarze... zapraszam na moja strone: www.ovca.republika.pl oraz strone zespolu BORDERLINE: www.borderline.art.pl !!!

Awatar użytkownika
Sempoo
Posty:187
Rejestracja:sobota 30 mar 2002, 00:00

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: Sempoo » wtorek 14 gru 2004, 17:44

......Jak juz powiedziałem, płyty komercyjne, które kopiowałem na HD, miały szczyty przy 0dB. (...) nie spotkałem ŻADNEJ płyty, gdzie max leży przy -0,1dB a co dopiero -0,3dB....

**********************



...moze kopiujac na HD miales wlaczona normalizacje do 0dB? ...

**********************



Heh, niby sprytnie, a jednak nie: kawałki które były naprawdę ciche (jakieś lodowate ambienty Autechre) były poniżej zera, dużo poniżej. W EAC'u, którym rippowałem, nie ustawiałem żadnej normalizacji w locie.



*



Też sobie myślę nad tym ciągłym maksymalizowaniem głośności, hm... nie wiem... słucham niektórych płyt (a słucham na dziadoskich głośniczkach komputerowych, poprawianych korektorem z winampa, czasem używam słuchawek Sennheiser HD495) i dochodzę do wniosku, że brzmienie jest 'przegrzane', że za mocno pojechali z koksem. Nie ma powietrza, wszystko pod sufitem dyszy... Czy to o to chodzi? Jak już wspomniałem, audiofilskie płyty jazzowe nie są aż tak wysmażone, trzeba dać trochę głośniej w porównaniu do popu/rocka. Ale brzmią lepiej. Może jest jakaś nadzieja w nagraniach 24 bitowych? Tam jest znacznie więcej 'poziomów głośności' - większa rozpiętość dynamiczna. Tylko kiedy to stanie się standardem?
ESI Juli@ + KRK RP8 gen2

Awatar użytkownika
Groover
Posty:1096
Rejestracja:niedziela 02 mar 2003, 00:00
Kontakt:

Re: Współczesny "mastering"

Post autor: Groover » wtorek 14 gru 2004, 18:16

Może jest jakaś nadzieja w nagraniach 24 bitowych? Tam jest znacznie więcej 'poziomów głośności' - większa rozpiętość dynamiczna. Tylko kiedy to stanie się standardem?...

**********************



hehe, a po co? Skoro i tak współczesną muzę można by na 12 bitach zmieścić? No, może 14...





Zapytaj MB co o tym sądzi.



Pozdro

Groover
nowe portale:
www.PortalStudyjny.pl, www.PortalKlawiszowy.pl, www.PortalGitarowy.pl

ODPOWIEDZ