Witam.
Jest to moj pierwszy post na tym forum. Chcialbym wiec sie z Panstwem przywitac i podzielic wlasnie przeczytana mysla Pana Andrzeja Sulka (Tygodnik Powszechny; o ile dobrze pamietam)
¨... trzeba sobie z bolesną szczerością uświadomić, że od problemu „kariery” uciec się nie da. Trzeba natomiast ten problem postawić we właściwych proporcjach i w stosownej hierarchii. Kariera powinna być bowiem rozumiana jako naturalne zwieńczenie procesu doskonalenia i samodoskonalenia talentu, czy też – używając języka ekonomicznego – powstaniem popytu na publiczne objawienie się owego talentu.¨
Jestem muzykiem raczej z przyzwyczajenia i zainteresowania (sadze) niz z wyksztalcenia i oszlifowania przez Tworce czy Prowadzacego (jakby nie nazwac owego przewodnika). Myzyka sprawia mi zawsze wiele radosci i pozytywnych emocji, ktore sprzyjaja mojemu rozwojowi superego. Sprzyja refleksji nad prowadzonym zyciem.
Wprawdzie w zyciu sprzedalem juz wiecej niz ¨kilka produkcji¨ (przewaznie lokalnym ¨potrzebujacym¨) lecz zdarzylo sie to raczej przypadkiem niz bylo wynikiem jakichkolwiek marketingowych poczynan. Niestety ostatnio moj muzyczny spokoj zyciowy burzy (podswiadoma chyba) potrzeba ¨kariery¨. Czesto to co chcialbym napisac, co drzemie w moim wnetrzu zastepuje mysl o tym ¨co moze sie podobac innym bardziej¨, a takze ¨co moze sie lepiej sprzedac¨?
O ile pierwsze nie budzi wie mnie wstretu - bo przeciez nikt nie chce byc egoista, o tyle juz drugie odczuwam jako ¨mysl niepoprawna¨. Zastanawiam sie czy moze to zburzyc moj ¨spokoj muzyczny¨?
Mysl o rozpatrywaniu ¨kariery¨jako naturalnego proces doskonalenia i samodoskonalenia rozwoju muzycznego uspokaja mnie chyba wewnetrznie i czuje sie z nia ¨razniej¨.
Ale co dalej?
Moze ktos z Panstwa moglby podzielic sie ze swoimi przemysleniami na ten temat?
Pozdrawiam serdecznie,
XHas
Myśli Andrzeja Sułka
Re: Myśli Andrzeja Sułka
Moze ktos z Panstwa moglby podzielic sie ze mna swoimi przemysleniami na ten temat?
Re: Myśli Andrzeja Sułka
Czesc,
Dla wiekszosci ludzi robienie kariery wiaze sie z praca w zawodzie. bo po pierwsze z tego sie utrzymuja czyli jest potrzeba zarabiania pieniedzy a po drugie nawet jakby mieli komfortowa sytuacje finansowa to tez nic nie znaczy, bo wtedy nikt ich nie bedzie traktowal jako zawodowcow. Uderza to na ambicje jakby.Skoro nie pracuja w zawodzie to tak naprawde nie sa tacy dobrzy, prawda?
Tym samym robienie kariery w zawodzie to nie tylko potrzeba twojej "duszy" ale najzupelniej normalna rzecz na swiecie.
Musze tez powiedziec ze samo czytanie tego cytatu TP o "bolesciach" jest raczej bolesne. Bo wychodzi z krzywego swiatopogladu ze wszystkie zawody i zajecia jakim sie ludzie oddaja maja profesorska otoczke. Fundowania przez reszte spoleczenstwa oraz nieegzekwowania wynikow. W dzisiejszym kapitalizmie jest troche inaczej.
"Kariera powinna być bowiem rozumiana jako naturalne zwieńczenie procesu doskonalenia i samodoskonalenia talentu" -- co za bzdura. Iscie szlacheckie podejscie do swiata, bo czymze jest fundowany byt doskonalacego sie delikwenta podczas tegoz procesu doskonalenia? Panstwowe dotacje? Na dobrego fachowca w wiekszosci dziedzin trzeba 15-20 lat pracy. Rozumiem ze gosc jest dotowany z budzetu (albo panszczyznianej wioski jak dawniej szkolila sie szlachta) przez te wlasnie lata zanim nabierze fachu i wtedy ewentualnie z obrzydzeniem bedzie sie czasem oddawal "karierze" jako naturalnemu zwienczeniu?! Co za stek bzdur.
Widzialem ostatnio dosyc duzo ludzkich zywotow ktore doszly na szczyt. I musze powiedziec ze prawie wszyscy albo zaczeli od extremalnej biedy, ktora zmusila ich do nieprzecietnego wysilku i w rezultacie osiagniecia szczytow kariery, albo tez zaczela gdzies ze srodka i dopiero potem znalazla sie na totalnym dnie, co wywolalo jeszcze wieksze dazenie do sukcesu. Tak czy siak, wszyscy byli od poczatku mocno osadzenie w rzeczywiscosci "karierowej" ktorej zdaje sie nie rozumiec autor cytowaniego artykulu. W rzeczywistoscie gdzie osiaganie sukcesu zawodowego wiaze sie nierozerwalnie z robieniem kariery i zarabianiem pieniedzy. Tak jak w USA. Ci co naprawde cos umieja robia kariere.
A poza tym nie powinienes myslec otym zeby robic to "co sie moze lepiej sprzedac" a o tym jak lepiej sprzedac to so robisz obecnie. Znaczyloby to ze nie masz jeszcze swojej muzycznej "identyfikacji" ktora chcialbys promowac na rynku i budowac wokol tego kariere. Niewazne czy jestes muzykiem, tworca, wykonawca, albo masz cos do sprzedania albo nie. I albo jest to dobre i po odpowiedniej ilosci pracy da sie sprzedac albo nie. Proste.
Dodatkowo jesli jestes muzykiem to aby gdziekolwiek zajsc i sie liczyc trzeba poswiecac powyzej 8 godzin dziennie 365 dni w roku. Aby to robic bez zaklocen trzeba miec kase na zycie. Oczywiscie nie wszyscy sie tym martwia bo sa miejsca gdzie zycie w extremalnej biedzie jest normalne. Np. w poludniowej Kalifornii. Plazowe srodowisko, cieply klimat, masa doskonalych muzykow, wiekszosc zyje w biedzie, ale niestety Ameryka jest inna. Nie mysle natomiast zeby Polska byla przyjaznym miejscem gdy jest sie bez grosza. Tym wieksza motywacja do robienia kariery...I nie mam tu na mysli "sprzedawania sie" i zmiany swego "muzycznego" oblicza. Zespol death metalowy nie musi zmieniac gatunku po to by robic kariere- jesli nie moze nic osiagnac z tym co robi to swiadczy to ze jest w tym slaby i tyle. Na kazdy produkt mozna dzis znajsc nabywce, nawet na najbardziej wariacki gatunek muzyczny. Tylko trzeba troche wlozyc w to pracy i byc w tym dobrym.
-------
No i na koniec musze napisac ze przeczytalem w koncu jeszcze raz twoj post- tym razem dokladnie i dotarlo do mnie ze nie grasz ani myslisz grac zawodowo, tylko z "przyzwyczajenia" itp. Tak wiec cale moje tu pisanie idzie na marne bo zupelnie sie ciebie nie dotyczy i na nic sie nie tobie przyda.
Dla wiekszosci ludzi robienie kariery wiaze sie z praca w zawodzie. bo po pierwsze z tego sie utrzymuja czyli jest potrzeba zarabiania pieniedzy a po drugie nawet jakby mieli komfortowa sytuacje finansowa to tez nic nie znaczy, bo wtedy nikt ich nie bedzie traktowal jako zawodowcow. Uderza to na ambicje jakby.Skoro nie pracuja w zawodzie to tak naprawde nie sa tacy dobrzy, prawda?
Tym samym robienie kariery w zawodzie to nie tylko potrzeba twojej "duszy" ale najzupelniej normalna rzecz na swiecie.
Musze tez powiedziec ze samo czytanie tego cytatu TP o "bolesciach" jest raczej bolesne. Bo wychodzi z krzywego swiatopogladu ze wszystkie zawody i zajecia jakim sie ludzie oddaja maja profesorska otoczke. Fundowania przez reszte spoleczenstwa oraz nieegzekwowania wynikow. W dzisiejszym kapitalizmie jest troche inaczej.
"Kariera powinna być bowiem rozumiana jako naturalne zwieńczenie procesu doskonalenia i samodoskonalenia talentu" -- co za bzdura. Iscie szlacheckie podejscie do swiata, bo czymze jest fundowany byt doskonalacego sie delikwenta podczas tegoz procesu doskonalenia? Panstwowe dotacje? Na dobrego fachowca w wiekszosci dziedzin trzeba 15-20 lat pracy. Rozumiem ze gosc jest dotowany z budzetu (albo panszczyznianej wioski jak dawniej szkolila sie szlachta) przez te wlasnie lata zanim nabierze fachu i wtedy ewentualnie z obrzydzeniem bedzie sie czasem oddawal "karierze" jako naturalnemu zwienczeniu?! Co za stek bzdur.
Widzialem ostatnio dosyc duzo ludzkich zywotow ktore doszly na szczyt. I musze powiedziec ze prawie wszyscy albo zaczeli od extremalnej biedy, ktora zmusila ich do nieprzecietnego wysilku i w rezultacie osiagniecia szczytow kariery, albo tez zaczela gdzies ze srodka i dopiero potem znalazla sie na totalnym dnie, co wywolalo jeszcze wieksze dazenie do sukcesu. Tak czy siak, wszyscy byli od poczatku mocno osadzenie w rzeczywiscosci "karierowej" ktorej zdaje sie nie rozumiec autor cytowaniego artykulu. W rzeczywistoscie gdzie osiaganie sukcesu zawodowego wiaze sie nierozerwalnie z robieniem kariery i zarabianiem pieniedzy. Tak jak w USA. Ci co naprawde cos umieja robia kariere.
A poza tym nie powinienes myslec otym zeby robic to "co sie moze lepiej sprzedac" a o tym jak lepiej sprzedac to so robisz obecnie. Znaczyloby to ze nie masz jeszcze swojej muzycznej "identyfikacji" ktora chcialbys promowac na rynku i budowac wokol tego kariere. Niewazne czy jestes muzykiem, tworca, wykonawca, albo masz cos do sprzedania albo nie. I albo jest to dobre i po odpowiedniej ilosci pracy da sie sprzedac albo nie. Proste.
Dodatkowo jesli jestes muzykiem to aby gdziekolwiek zajsc i sie liczyc trzeba poswiecac powyzej 8 godzin dziennie 365 dni w roku. Aby to robic bez zaklocen trzeba miec kase na zycie. Oczywiscie nie wszyscy sie tym martwia bo sa miejsca gdzie zycie w extremalnej biedzie jest normalne. Np. w poludniowej Kalifornii. Plazowe srodowisko, cieply klimat, masa doskonalych muzykow, wiekszosc zyje w biedzie, ale niestety Ameryka jest inna. Nie mysle natomiast zeby Polska byla przyjaznym miejscem gdy jest sie bez grosza. Tym wieksza motywacja do robienia kariery...I nie mam tu na mysli "sprzedawania sie" i zmiany swego "muzycznego" oblicza. Zespol death metalowy nie musi zmieniac gatunku po to by robic kariere- jesli nie moze nic osiagnac z tym co robi to swiadczy to ze jest w tym slaby i tyle. Na kazdy produkt mozna dzis znajsc nabywce, nawet na najbardziej wariacki gatunek muzyczny. Tylko trzeba troche wlozyc w to pracy i byc w tym dobrym.
-------
No i na koniec musze napisac ze przeczytalem w koncu jeszcze raz twoj post- tym razem dokladnie i dotarlo do mnie ze nie grasz ani myslisz grac zawodowo, tylko z "przyzwyczajenia" itp. Tak wiec cale moje tu pisanie idzie na marne bo zupelnie sie ciebie nie dotyczy i na nic sie nie tobie przyda.

Re: Myśli Andrzeja Sułka
Doskonały wywód bassman.
Jedyne nad czym możnaby się tu jeszcze zastanawiać, to jaką lokatę zająłby imć A.S. w olimpijskiej kategorii rzutu beretem lodowym.
Jedyne nad czym możnaby się tu jeszcze zastanawiać, to jaką lokatę zająłby imć A.S. w olimpijskiej kategorii rzutu beretem lodowym.
Sympatycznie zielonokreskowy nadworny klaun Forum EiS
Re: Myśli Andrzeja Sułka
Hej!
Pierwszy filozoficzny wątek na EiS? :)
Jeśli dobrze zrozumiałem Twój główny problem - jak radzić sobie z pokusą robienia kariery, czyli chęcią tworzenia pod publikę..
Taka twórczość raczej nie będzie dobra, chyba, że jesteś dodatkowo świetnym aktorem, ponieważ autentyzm jest nieodłącznym elementem sztuki. Jeśli będziesz próbował podpasować się pod publikę i o zgrozo - zrobisz to nieumiejętnie - to koniec! Wydaje mi się, że jeśli już chcesz robić coś bardziej "dla ludzi", coś, co teoretycznie lepiej się sprzeda - zastanów się w któym gatunku (z tych którymi interesują się teraz ludzie) znalazłbyś coś co interesuje CIEBIE, w którym gatunku chciałbyś coś dodać, coś zmodyfikować, przekazać.
Praca pod pseudonimem również jest niezłym pomysłem - jeśli chcesz, możesz przecież oddzielić to co robione dla siebie (i ew. tych, którzy doskonale to zrozumieją ;) ) od tego co robione z myślą o innych. Poza tym - to przecież nic złego robić coś tylko dla innych ludzi (nie z każdej pracy mamy satysfakcję - profesjonalista za to każdą pracę POTRAFI wykonać)
moje 3 grosze
pozdrawiam
bjortos
Pierwszy filozoficzny wątek na EiS? :)
Jeśli dobrze zrozumiałem Twój główny problem - jak radzić sobie z pokusą robienia kariery, czyli chęcią tworzenia pod publikę..
Taka twórczość raczej nie będzie dobra, chyba, że jesteś dodatkowo świetnym aktorem, ponieważ autentyzm jest nieodłącznym elementem sztuki. Jeśli będziesz próbował podpasować się pod publikę i o zgrozo - zrobisz to nieumiejętnie - to koniec! Wydaje mi się, że jeśli już chcesz robić coś bardziej "dla ludzi", coś, co teoretycznie lepiej się sprzeda - zastanów się w któym gatunku (z tych którymi interesują się teraz ludzie) znalazłbyś coś co interesuje CIEBIE, w którym gatunku chciałbyś coś dodać, coś zmodyfikować, przekazać.
Praca pod pseudonimem również jest niezłym pomysłem - jeśli chcesz, możesz przecież oddzielić to co robione dla siebie (i ew. tych, którzy doskonale to zrozumieją ;) ) od tego co robione z myślą o innych. Poza tym - to przecież nic złego robić coś tylko dla innych ludzi (nie z każdej pracy mamy satysfakcję - profesjonalista za to każdą pracę POTRAFI wykonać)
moje 3 grosze
pozdrawiam
bjortos
Re: Myśli Andrzeja Sułka
Witam.
Dzeikuje za odpowiedzi.
> bassman
> A poza tym nie powinienes myslec otym zeby robic to
> "co sie moze lepiej sprzedac" a o tym jak lepiej sprzedac
> to so robisz obecnie. Znaczyloby to ze nie masz jeszcze
> swojej muzycznej "identyfikacji"
Moze byc to racja - jezeli chodzi o odbior muzyku, gdyz odczuwam chyba jednakowa przyjemnosc ze sluchania bluesa czy muzyki klasycznej.
Jezeli chodzi natomiast o pisanie muzyki, to juz mam to za soba. Uscisle swoja wypowiedz. Chodzilo mi o to, ze nieraz podczas tworzenia naturalnie chcialbym wpisac, jakies przejscie lub rozwiazanie melodyczne - jednak czasem pojawia sie pytanie: ¨Moze zrobic to inaczej? Kto tego moze sluchac? Czy to ¨zrozumie¨? I wlasnie o tego typu ¨problemach¨, checi dopasowania sie pod ¨publike¨ pisalem.
> masz cos do sprzedania albo nie.
Miec, nie znaczy zawsze ¨chciec¨sprzedac.
> ...aby gdziekolwiek zajsc i sie liczyc trzeba poswiecac
> powyzej 8 godzin dziennie 365 dni w roku
Zgadzam sie.
> Plazowe srodowisko, cieply klimat, masa doskonalych muzykow,
Tak wlasnie mieszkam, i zakimi ludzmi mam do czynienia...
> wiekszosc zyje w biedzie
...pracujemy zawodowo w branzach zwiaznych (i nie) z muzyka, spotykamy sie w weekendy gramy, ¨warsztatujemy¨. 1, 2 razy w miesiacu gramy ¨koncercik¨dla lokalnej publicznosci (ok.200 osob). Zarabiamy chyba niezle - na ¨koncercikach¨tez :)
> nie grasz ani myslisz grac zawodowo,
Z zawodu jestem ¨organizatorem¨. Grac zawodowo - nie wiem czy musze.
> tylko z "przyzwyczajenia"
Jest to bardzo przyjemne dla mnie ¨przyzwyczajenie¨.
bartos
> jak radzic sobie z pokusa robienia kariery
> Jesli bedziesz próbowal podpasowac sie pod publike
> i o zgrozo - zrobisz to nieumiejetnie - to koniec!
Odpowiedzialem wyzej. Wyrazilem sie we wczesniejszym poscie niescisle. Przepraszam.
> Wydaje mi sie, ze jesli juz chcesz robic cos bardziej
> "dla ludzi", cos, co teoretycznie lepiej sie sprzeda -
>zastanów sie w któym gatunku (z tych którymi interesuja sie
> teraz ludzie) znalazlbys cos co interesuje CIEBIE, w którym
> gatunku chcialbys cos dodac, cos zmodyfikowac, przekazac
Dziekuje. Problem plega na tym, ze ¨ludzie¨sluchaja teraz tego czego ¨sluchaja¨. Czyli zgodnie z technika socjologiczna - ¨posluchasz wiecej razy, spodoba Ci sie bardziej¨. Smutne, ale prawdziwe.
Zapytam, mniej zawile - czy wsrod Panstwa sa osoby, ktore mialy wczesniej zblizony kontakt z muzyka jak ja, i zrobily ¨ten krok¨? Chodzi mi o poswiecenie pasji dla pisania dzla szerszej publicznosci, co wiaze sie z kompromisami na jakie zmuszony jest isc muzyk, piszac dla ¨mas¨. Chodzi mi na kompomisy muzyk - producent, wydawca. Reklamy, koncerty, itd. Ogolnie ciezka praca. Czy cos co cieszy zamienic na ¨ciezka prace¨. Czy da to satysfakcje rekompensujaca prace, o ktorej pisze wyzej.
Pozdrawiam.
Dzeikuje za odpowiedzi.
> bassman
> A poza tym nie powinienes myslec otym zeby robic to
> "co sie moze lepiej sprzedac" a o tym jak lepiej sprzedac
> to so robisz obecnie. Znaczyloby to ze nie masz jeszcze
> swojej muzycznej "identyfikacji"
Moze byc to racja - jezeli chodzi o odbior muzyku, gdyz odczuwam chyba jednakowa przyjemnosc ze sluchania bluesa czy muzyki klasycznej.
Jezeli chodzi natomiast o pisanie muzyki, to juz mam to za soba. Uscisle swoja wypowiedz. Chodzilo mi o to, ze nieraz podczas tworzenia naturalnie chcialbym wpisac, jakies przejscie lub rozwiazanie melodyczne - jednak czasem pojawia sie pytanie: ¨Moze zrobic to inaczej? Kto tego moze sluchac? Czy to ¨zrozumie¨? I wlasnie o tego typu ¨problemach¨, checi dopasowania sie pod ¨publike¨ pisalem.
> masz cos do sprzedania albo nie.
Miec, nie znaczy zawsze ¨chciec¨sprzedac.
> ...aby gdziekolwiek zajsc i sie liczyc trzeba poswiecac
> powyzej 8 godzin dziennie 365 dni w roku
Zgadzam sie.
> Plazowe srodowisko, cieply klimat, masa doskonalych muzykow,
Tak wlasnie mieszkam, i zakimi ludzmi mam do czynienia...
> wiekszosc zyje w biedzie
...pracujemy zawodowo w branzach zwiaznych (i nie) z muzyka, spotykamy sie w weekendy gramy, ¨warsztatujemy¨. 1, 2 razy w miesiacu gramy ¨koncercik¨dla lokalnej publicznosci (ok.200 osob). Zarabiamy chyba niezle - na ¨koncercikach¨tez :)
> nie grasz ani myslisz grac zawodowo,
Z zawodu jestem ¨organizatorem¨. Grac zawodowo - nie wiem czy musze.
> tylko z "przyzwyczajenia"
Jest to bardzo przyjemne dla mnie ¨przyzwyczajenie¨.
bartos
> jak radzic sobie z pokusa robienia kariery
> Jesli bedziesz próbowal podpasowac sie pod publike
> i o zgrozo - zrobisz to nieumiejetnie - to koniec!
Odpowiedzialem wyzej. Wyrazilem sie we wczesniejszym poscie niescisle. Przepraszam.
> Wydaje mi sie, ze jesli juz chcesz robic cos bardziej
> "dla ludzi", cos, co teoretycznie lepiej sie sprzeda -
>zastanów sie w któym gatunku (z tych którymi interesuja sie
> teraz ludzie) znalazlbys cos co interesuje CIEBIE, w którym
> gatunku chcialbys cos dodac, cos zmodyfikowac, przekazac
Dziekuje. Problem plega na tym, ze ¨ludzie¨sluchaja teraz tego czego ¨sluchaja¨. Czyli zgodnie z technika socjologiczna - ¨posluchasz wiecej razy, spodoba Ci sie bardziej¨. Smutne, ale prawdziwe.
Zapytam, mniej zawile - czy wsrod Panstwa sa osoby, ktore mialy wczesniej zblizony kontakt z muzyka jak ja, i zrobily ¨ten krok¨? Chodzi mi o poswiecenie pasji dla pisania dzla szerszej publicznosci, co wiaze sie z kompromisami na jakie zmuszony jest isc muzyk, piszac dla ¨mas¨. Chodzi mi na kompomisy muzyk - producent, wydawca. Reklamy, koncerty, itd. Ogolnie ciezka praca. Czy cos co cieszy zamienic na ¨ciezka prace¨. Czy da to satysfakcje rekompensujaca prace, o ktorej pisze wyzej.
Pozdrawiam.
Re: Myśli Andrzeja Sułka
Zapytam, mniej zawile - czy wsrod Panstwa sa osoby, ktore mialy wczesniej zblizony kontakt z muzyka jak ja, i zrobily ¨ten krok¨? Chodzi mi o poswiecenie pasji dla pisania dzla szerszej publicznosci, co wiaze sie z kompromisami na jakie zmuszony jest isc muzyk, piszac dla ¨mas¨. Chodzi mi na kompomisy muzyk - producent, wydawca. Reklamy, koncerty, itd. Ogolnie ciezka praca. Czy cos co cieszy zamienic na ¨ciezka prace¨. Czy da to satysfakcje rekompensujaca prace, o ktorej pisze wyzej.
Pozdrawiam....
**********************
Drogi Panie
Ja w pewnej chwili zacząłem się zastanawiać czy mam prawo klasyfikowania muzyki -na lepszą lub gorszą – tym samym słuchaczy na lepszych lub gorszych. Czy death metal jest gorszy od muzyki klasycznej itp. bzdury. W tej chwili śpiewam zawodowo w teatrze operowym, a przygodę swoją rozpocząłem właśnie od death metalu. Teraz na boku robię także z potrzeby serca muzykę rockową /realizując ja przy okazji /.–już zmierzam do sedna…. Nie żyjemy tylko dla siebie, musimy dawać innym również to, na co jest zapotrzebowanie – wtedy ich możemy w pewnym sensie uszczęśliwiać swoją pracą /muzyką/ lub sprowokować do poszukiwań czegoś innego /stylu muzycznego/…..
Zresztą są tutaj setki osób realizujących nagrania, które nie koniecznie muszą się im podobać.
Przecież satysfakcję można mieć robiąc każdy dobry produkt… czy nie tak jest? Za każdą d o b r z e wykonaną pracę /wyprodukowaną muzę/ będziesz miał satysfakcję – czy to oznacza poświęcenie swojej pasji.? Chyba nie.
Pozdrawiam
gram, śpiewam zawodowo. nagrywanie to moja pasja :)
Re: Myśli Andrzeja Sułka
...Ja w pewnej chwili zacząłem się zastanawiać czy mam prawo klasyfikowania muzyki -na lepszą lub gorszą – tym samym słuchaczy na lepszych lub gorszych. Czy death metal jest gorszy od muzyki klasycznej itp. bzdury...
*****************
Zastanawiać trzeba się zawsze i wszędzie, bo mózg musi mieć robotę - inaczej by zdziadział. Jeśli Ty nie widzisz różnic w poziomie różnych gatunków muzyki i relatywizujesz jakość sztuki, kiczu, komrecji (co jest zresztą trendy) to Ci współczuję. Zwróć tylko łaskawie uwagę na jedną właściwość: takie poglądy głoszą "ludzie od muzyki prostej" (czasami idole), nigdy wykształceni i autentyczni artyści. Jeśli nie jest się w stanie dokonać ocen i rozróżnień to jest jednoznaczne przyznaniem się do określonych nieumiejętności i bezradności. Trzeba umieć szczerze ocenić swoje przedyspozycje, zdolności, kompetencje i licząc się z własnymi ograniczeniami robić świadomie to, na co talent pozwala. I być świadomym swojego miejsca w szeregu. Lecz porównywać się do genialnych twórców (a przecież w istocie czynisz to relatywizując muzykę) to nieskromność.
A co do słuchaczy - każdy muzyk ma ocenę swojej publiki.
...W tej chwili śpiewam zawodowo w teatrze operowym, a przygodę swoją rozpocząłem właśnie od death metalu...
**********************
OK. Zawsze od czegoś się zaczyna. Dość naturalnym w przypadku atrystów jest kierunek w "górę": np. zaczynam od rocka lub pop-a, później wciąga mnie jazz lub muzyka klasyczna. Myślę, że znasz wiele takich przykładów twórców.
Mnie w Twojej wypowiedzi zdumiało to, że powyższe wywody pisze śpiewak-operowy. Czy jesteś pewien, że w tym co robisz aktualnie jesteś autentyczny i Twoi słuchacze tak to odbierają.
Oczywiście, nawet śpiewak operowy może uprawiać różną muzykę "z potrzeby serca" (nawet disco-polo jak mu to odpowiada) - ma do tego prawo, bo ma wolną wolę i jest demokracja. Lecz nie dostrzegać różnic...???
*****************
Zastanawiać trzeba się zawsze i wszędzie, bo mózg musi mieć robotę - inaczej by zdziadział. Jeśli Ty nie widzisz różnic w poziomie różnych gatunków muzyki i relatywizujesz jakość sztuki, kiczu, komrecji (co jest zresztą trendy) to Ci współczuję. Zwróć tylko łaskawie uwagę na jedną właściwość: takie poglądy głoszą "ludzie od muzyki prostej" (czasami idole), nigdy wykształceni i autentyczni artyści. Jeśli nie jest się w stanie dokonać ocen i rozróżnień to jest jednoznaczne przyznaniem się do określonych nieumiejętności i bezradności. Trzeba umieć szczerze ocenić swoje przedyspozycje, zdolności, kompetencje i licząc się z własnymi ograniczeniami robić świadomie to, na co talent pozwala. I być świadomym swojego miejsca w szeregu. Lecz porównywać się do genialnych twórców (a przecież w istocie czynisz to relatywizując muzykę) to nieskromność.
A co do słuchaczy - każdy muzyk ma ocenę swojej publiki.
...W tej chwili śpiewam zawodowo w teatrze operowym, a przygodę swoją rozpocząłem właśnie od death metalu...
**********************
OK. Zawsze od czegoś się zaczyna. Dość naturalnym w przypadku atrystów jest kierunek w "górę": np. zaczynam od rocka lub pop-a, później wciąga mnie jazz lub muzyka klasyczna. Myślę, że znasz wiele takich przykładów twórców.
Mnie w Twojej wypowiedzi zdumiało to, że powyższe wywody pisze śpiewak-operowy. Czy jesteś pewien, że w tym co robisz aktualnie jesteś autentyczny i Twoi słuchacze tak to odbierają.
Oczywiście, nawet śpiewak operowy może uprawiać różną muzykę "z potrzeby serca" (nawet disco-polo jak mu to odpowiada) - ma do tego prawo, bo ma wolną wolę i jest demokracja. Lecz nie dostrzegać różnic...???
Re: Myśli Andrzeja Sułka
> Czy death metal jest gorszy od muzyki klasycznej itp. bzdury...
*****************
> Jeśli Ty nie widzisz różnic w poziomie różnych gatunków muzyki
> i relatywizujesz jakość sztuki, kiczu, komrecji (co jest zresztą
> trendy) to Ci współczuję. Zwróć tylko łaskawie uwagę na jedną właściwość:
> takie poglądy głoszą "ludzie od muzyki prostej" (czasami idole),
> nigdy wykształceni i autentyczni artyści.
*****************
Zdecydowanie i ostro obszedl sie Pan z kolega. Fakt jest faktem - opinia, ze kazde wino powyzej $5 za butelke smakuje podobnie, zdecydowanie wygasa po sprobowaniu ¨lepszych trunkow¨. Chyba podobnie jest ze sprzetem popularnum hi-fi i monitorami studyjnymi na przyklad.
> Trzeba umieć szczerze ocenić swoje przedyspozycje
> zdolności, kompetencje
Jest to trudne. Np. kontakt z innymi muzykami w tym pomaga - pisze o tym w innym poscie.
> być świadomym swojego miejsca w szeregu
Ujalbym to tak: Byc swiadomym, w ktorym kierunku sie podaza - ¨rozwija¨. Zdecydowanie sceptycyzm do swojej ¨tworczosci¨ w tym pomaga (autopsja :) )
> Lecz nie dostrzegać różnic...???
Moze nie chce. Moze spiewa operowo - komercyjnie. A rock - lubi czy kocha. Kuriozalnie mam znajomego, ktory robi w 100% odwrotnie :)
Pozdrawiam.
*****************
> Jeśli Ty nie widzisz różnic w poziomie różnych gatunków muzyki
> i relatywizujesz jakość sztuki, kiczu, komrecji (co jest zresztą
> trendy) to Ci współczuję. Zwróć tylko łaskawie uwagę na jedną właściwość:
> takie poglądy głoszą "ludzie od muzyki prostej" (czasami idole),
> nigdy wykształceni i autentyczni artyści.
*****************
Zdecydowanie i ostro obszedl sie Pan z kolega. Fakt jest faktem - opinia, ze kazde wino powyzej $5 za butelke smakuje podobnie, zdecydowanie wygasa po sprobowaniu ¨lepszych trunkow¨. Chyba podobnie jest ze sprzetem popularnum hi-fi i monitorami studyjnymi na przyklad.
> Trzeba umieć szczerze ocenić swoje przedyspozycje
> zdolności, kompetencje
Jest to trudne. Np. kontakt z innymi muzykami w tym pomaga - pisze o tym w innym poscie.
> być świadomym swojego miejsca w szeregu
Ujalbym to tak: Byc swiadomym, w ktorym kierunku sie podaza - ¨rozwija¨. Zdecydowanie sceptycyzm do swojej ¨tworczosci¨ w tym pomaga (autopsja :) )
> Lecz nie dostrzegać różnic...???
Moze nie chce. Moze spiewa operowo - komercyjnie. A rock - lubi czy kocha. Kuriozalnie mam znajomego, ktory robi w 100% odwrotnie :)
Pozdrawiam.