Ameryka a Polska

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
Awatar użytkownika
przedwczoraj
Posty:223
Rejestracja:wtorek 07 sty 2003, 00:00
Re: Ameryka a Polska

Post autor: przedwczoraj » wtorek 02 sie 2005, 13:27

Gdzieś czytałem, że swego czasu Madonna po występie w jakimś programie trafiła w Stanach na czarna listę śpiewających z playbacku. Każdy z artystów który miał taką nieprzyjemność ostro walczy by udowodnić, że dany występ jednak był na żywo.

W Polsce śpiewanie z playbecku większej ujmy nie przynosi więc jest pole do popisu do wykreowania na gwiazdkę osoby nie potrafiącej śpiewać. Najjaskrawszym tego przykładem jest chyba Mandaryna - zaśpiewa w studio dziesiątki razy swoją kwestie z tego cos się wybierze na czym AutoTune się nie wyłoży, potem wszystkie koncerty z playbacku i leci z karierą. Jest dziesiąta w Polsce w sprzedaży płyt zajmując w ten sposób miejsce na i tak małym rynku muzycznym, zaniżając jego poziom i odbierając miejsce prawdziwym artystom.

Rozumiem, że w niektórych warunkach (np. przenikliwe zimno) playback na koncercie jest jedynym wyjściem, ale czemu jest on plagą podczas letnich festiwali. Trzeba walczyć z playbeck’iem, podobnie jak z piractwem, uczynić go czymś potępianym społecznie. Jakież oburzenie wywołałoby odegranie przez aktorów sztuki teatralnej z playbacku, niech równie wstydliwym będzie udawanie śpiewania. Muzyka musi przekazywać emocje, i to te obecne w danym momencie, a nie ze studia sprzed roku. Walczmy o autentyczność, to niezbędny krok na drodze do podniesienia poziomu polskiego rynku muzycznego.


Awatar użytkownika
Humbucker
Posty:110
Rejestracja:niedziela 03 kwie 2005, 00:00

Re: Ameryka a Polska

Post autor: Humbucker » wtorek 02 sie 2005, 16:01

ludzie skonczcie ten temat, to do niczego nie prowadzi

peter1pl
Posty:373
Rejestracja:środa 20 lis 2002, 00:00

Re: Ameryka a Polska

Post autor: peter1pl » wtorek 02 sie 2005, 17:07

Muzyka ambitna to wielkie określenie, zatem wskaż mi JEDEN element w muzyce Emi, który możnaby uznać za przejaw ambicji (poza ambicją bycia jak inni artyści z tego segmentu rynku). Co np. odróżnia muzykę Emi od dajmy na to Chylińskiej? Patrycji Markowskiej, Virgin, Kazika, Kasi Kowalskiej itp...?

****************

No to Ci wskażę:

-tekst (np. w utworze "Do czego mnie namawiasz") - mądry i przemyślany - z resztą pisany przez poetkę - przemawia do mnie. Nie jest to coś w stylu Virgin, czyli pisanie ciągle o tym samym (miłosci) i to w głupi sposób

-aranżacja - coś w niej się dzieje - nie ma jednostajnej "łupanki"...





Na tle tych wykonawców Ivan & Delfin są ultraoryginalni. A jeśli uważasz, że pojawiło się ostatnio "trochę takich zespołów" jak I&D, to poproszę o konkretne nazwy. Z chęcią ich posłucham....

**********************

proszę bardzo, np."Paparazzi" - słuchać w radiu "Jard" (Białystok) :) - niedługo usłyszysz pewnie o nich więcej...

są też inne podobne, np. "Akcent" (chociaż on jest trochę starszy) ;)

miłego słuchania!!
Zespół "Ósmy Dzień"; mp3: www.radio.bialystok.pl/przebojem2004.htm

Awatar użytkownika
RW
Posty:8
Rejestracja:poniedziałek 25 lip 2005, 00:00

Re: Ameryka a Polska

Post autor: RW » wtorek 02 sie 2005, 18:19

Każdy z Was ma po części rację. Temat tu poruszony nie da prostej odpowiedzi na pytanie "dlaczego amerykańskie produkcje brzmią lepiej od polskich?".

Myslę, że z biegiem czasu jakość polskich nagrań sie zmieni, a szczególnie gdy:

- zmieni się podejście do nauczania muzyki w polskich szkołach (tak, wiem, że są dobrzy nauczyciele, ale w większości wypadków muzyki nie uczą "fachowcy" a na dodatek nauczyciele nie potrafią uczniów ukierunkować na muzykę wartościową),

- zespoły będą miały ciekawie skomponowane i zaaranżowane utwory i będą na tyle sprawni technicznie, żeby poradzić sobie z tymi utworami na koncertach, grając na żywo,

- przy materiale dźwiękowym w studiu pracować będzie sztab ludzi, którzy znają się na różnych aspektach i będą wzajemnie sobie pomagać, aby materiał wyjściowy był jak najlepszy (a często bywa, że jeden realizator stara się zrobić wszystko sam - łącznie z masteringiem),

- realizatorzy będą wymieniać swoje poglądy, uczyć się od siebie, przekazywać swoją wiedzę innym - mniej doświadczonym, chociażby na takich forach dyskusyjnych jak to lub w fachowej prasie,

- no i jeśli na to wszystko będzie duuuużo pieniędzy.



Z pewnością ktoś mógłby tu dorzucić jeszcze kilka zdań. I na pewno będzie miał rację.



Mam nadzieję, że doczekam takich czasów, że nagrania realizowane w Polsce nie będą różniły się pod względem brzmienia od amerykańskich.



Pozdrawiam


bassman
Posty:63
Rejestracja:sobota 21 sie 2004, 00:00

Re: Ameryka a Polska

Post autor: bassman » wtorek 02 sie 2005, 19:07





"..........w ameryce jest poziom - ok...dostaja grube miliony zeby ten poziom byl ale jest to nastawione na zysk i to na caly swiat

u nas realizacja tez jest na podobnym poziomie - brakuje sprzetu ktory w przelozeniu na polskie warunki jest ponad 4 krotnie drozszy - nie zapominajcie o tym

ktos wspominal o producentach - no wlasnie u nas realizator wymysla czesto aranze czy to wokalne czy muzyczne,sklada do kupy,miksuje i bog wie co jeszcze robi

a ludzie przychodza z tekstami i jakas tam muzyka i nawet nie wiedza co chca robic..."



"....a wiadomo ze malo ktory dobrze zapowiadajacy sie zespol stac na wynajecie studia i przygotowanie profesjonalnej demowki

i wiadomo ze malo kto udostepni studio i swoja prace za darmo jak czesto jakos mu leci......."





**********************



Pewnie to tutaj wlasnie jest pies pogrzebany.Wyglada z tego ze polscy artysci i nie tylko zyja jeszcze w poprzedniej epoce nagraniowej, wiele lat temu, gdzie to te miliony faktycznie pojawialy sie z nikad a artysci lezeli i samo sie wszystko robilo.



Zespol po podpisaniu tlustego kontraktu wchodzil do studia bez przygotowania i siedzial tam pol roku i sie produkowalo hity. Lata 80te...hehe.



Dzisiaj w Stanach zadna wytwornia nie spojrzy na ciebie jak nie masz 20 000 sprzedanej wlasnej debiutanckiej plyty. A za co ty ja wyprodukowales to nikogo nie obchodzi. Dopiero jak masz biznes plan, publicznosc, w/w plyte sprzedajaca sie super z bagaznika to dopiero pojawia sie pan z Sony i wykazuje zainteresowanie. I ewentualnie wytwornia wchodzi w interes i popycha plyte do 1.000.000 egzemplarzy. Nie inaczej.Pomniejsze zespoly natomiast jak juz zlapia jakis kontrakt to tylko raz w zyciu, powiedzmy na $200.000, co starcza na nagranie, skromna promocje plyty, skromna trase koncertowa.I jak by tak dostali pare procent zaliczki z tego budzetu to bedzie to jedyna kasa jaka beda ogladali z tego kontraktu. Cokolwiek chca zarobic wiecej to tylko poprzez smiertelne granie caly czas na trasie- 200-250 koncertow rocznie.



Czas sie obudzic ze snu, dzisiaj z wyjatkiem duzych artystow nikt nie zarabia kasy w biznesie muzycznym. Z wyjatkiem moze tych co graja 250 koncertow rocznie, a robi tak masa amerykanskich kapel. Maja wlasny transport, sprzet, sami robia wszystko i finansuja. I jakos zyja czasem lepiej czasem gorzej.



Dzisiaj w duzej wytworni jest 2000 demowek na biurku, z czego wszystkie nadaja sie do kosza. Wytwornia wybiera z tego 10 ktore rokuja na cokolwiek innego niz totalna klapa. Z tych dziesieciu 9 przyniesie straty, ktore pokryje ten jeden ktory wyjdzie na szczyt. I tak kreci sie dzisiaj biznes muzyczny. W kazdej duzej wytworni, szczegolnie w USA





A co do sprzetu to nie ma on zadnego znaczenia bo nie realizacja decyduje o hitowej plycie tylko hitowy producent. Ktory ma kontrakt procentowy tak jak zespol i dostaje 30%- 40% tego co zespol. Nawet wiecej bo producent ma placone od kazdej plyty a zepol nigdy w swiecie



Tylko producent decyduje o brzmieniu plyty. Wyjatkami sa nieliczni artysci z gornej polki ktorzy sprzedali miliony poprzedniego albumu i wytwornia im pozwala na wiecej. Dopoki oczywiscie ktoras plyta nie wylozy sie na plecy- wtedy znow spadaja w rankingu i nikt ich nie slucha.Budzet maja wtedy obciety maksymalnie.



Samo to ze tutaj koledzy mowicie ze zadka jest obecnosc producenta przy realizacji plyty...To jak w ogole jest mozliwe ze ten biznes sie tam jeszcze kreci?... Wyobrazcie sobie brak rezysera na planie filmowym Chocby budzet byl niewiadomo jaki ... Kamerzysta zamiast kamerowac komentuje na temat ubiorow i scenografii, dzwiekowiec zamiast trzymac mikrofon poucza kamerzyste, aktorzy zamiast aktorowac przerabiaja scenariusz, itp.



W studio jest to samo. Bez rezysera nic sie nie odbedzie. A rezyserem w studio jest producent ktory bierze tlusty procent od plyty wiec sie z nikim nie koleguje i zmierza do celu. On wybiera utwory na plyte, decyduje o aranzacjach, dobiera odpowiedznie brzmienie wokalu,wyrzuca niepotrzebe sciezki, itp. Czesto tez pelni funkcje administracyjne, zatrudnia muzykow sesyjnych, itp. Czy zespol wchodzi do studia ze swoim brzmieniem czy nie, to dopiero producent robi z tego plyte.





A poza tym to co RW powyzej napisal ma sens- krotko, zwiezle i na temat





Pozdrowienia


Zbynia
Posty:7665
Rejestracja:sobota 09 paź 2004, 00:00

Re: Ameryka a Polska

Post autor: Zbynia » środa 03 sie 2005, 00:51

widzisz ale u nas dochodzi problem rynku zbytu - w stanach jes wiecej ludzi pozatym ich muzyka bardzo czesto wychodzi na swiat



nasz niestety nie i to nie wina slabych plyt tylko naszych marnych wytworni zamykajacych nas w klateczce z napisem Polska



owszem mozesz stac sie znany za granica - jesli sam sie o to zatroszczysz a chyba nie o to chodzi?

richtig
Posty:845
Rejestracja:wtorek 17 maja 2005, 00:00

Re: Ameryka a Polska

Post autor: richtig » środa 03 sie 2005, 11:45

A czy nie pomyśleliście o tym, że nagrywanie, realizacja itp, nie są naszą "specjalnością narodową"? Inni po prostu robią to lepiej. I nie powinniśmy biadolić jacy my jesteśmy kiepscy, ale poszukać czegoś w czym jesteśmy dobrzy! Moim skromnym zdaniem jesteśmy światową potęgą jazzu. Dla przykładu: Komeda, Stańko, Możdżer. Na świecie są gwiazdami! Może Polacy nie są stworzeni do realizacji, tylko do grania? Przecież nikt nie ma do Włochów pretensji (a na pewno nie oni sami), że nie robią wódki, tylko znane na całym świecie wino. Każdy naród jest w czymś dobry, a w czymś zły. I oczywiście dążenie do lepszego jest dobre, ale więcej dobrego wyniknie z pokazywania tego, czym możemy się pochwalić, niż rzeczy wstydliwych. Może Polacy dobrzy są w tzw. "sztuce wysokiej" (nie lubię tego wyrażenia), a nie hip-hopie, popie i czymś-tam-jeszcze gdzie są 3 akordy i rytm umcy-umcy i tejże sztuki wysokiej powinni się trzymać i ją nachalnie promować na całym świecie. Ament :)
www.myspace.com/pchelki

Awatar użytkownika
rt_of_vnenture
Posty:40
Rejestracja:wtorek 05 lip 2005, 00:00

Re: Ameryka a Polska

Post autor: rt_of_vnenture » środa 03 sie 2005, 12:06

...A czy nie pomyśleliście o tym, że nagrywanie, realizacja itp, nie są naszą "specjalnością narodową"? Inni po prostu robią to lepiej. I nie powinniśmy biadolić jacy my jesteśmy kiepscy, ale poszukać czegoś w czym jesteśmy dobrzy! Moim skromnym zdaniem jesteśmy światową potęgą jazzu. Dla przykładu: Komeda, Stańko, Możdżer. Na świecie są gwiazdami! Może Polacy nie są stworzeni do realizacji, tylko do grania? Przecież nikt nie ma do Włochów pretensji (a na pewno nie oni sami), że nie robią wódki, tylko znane na całym świecie wino. Każdy naród jest w czymś dobry, a w czymś zły. I oczywiście dążenie do lepszego jest dobre, ale więcej dobrego wyniknie z pokazywania tego, czym możemy się pochwalić, niż rzeczy wstydliwych. Może Polacy dobrzy są w tzw. "sztuce wysokiej" (nie lubię tego wyrażenia), a nie hip-hopie, popie i czymś-tam-jeszcze gdzie są 3 akordy i rytm umcy-umcy i tejże sztuki wysokiej powinni się trzymać i ją nachalnie promować na całym świecie. Ament :)...

**********************



... coś w tym jest ...



Ciekaw jestem, czy faktycznie nie było by "lepiej" jeżeli wysyłaliby np. do zgrania materiału do np. stanów.

Awatar użytkownika
XLR8
Posty:66
Rejestracja:środa 28 sty 2004, 00:00

Re: Ameryka a Polska

Post autor: XLR8 » środa 03 sie 2005, 17:08

...wiesz cyprio ktos tu napisal ze o gustach sie nie dyskutuje....



ok



niech tylko to gowno bedzie na poziomie - a tak niestety nie jest i zalewa nas chlam

pozatym polskie wytwornie wola wydawac i inwestowac w kogos kto sprzeda przynajmniej 50 tysiecy plyt(jak buraki z blu cafe dzieki nokii i erze gsm - co za wstyd)

albo poprostu wola dystrybuowac zagraniczne zespoly bo nie wiarze sie to z wielkimi kosztami



a juz zeby kogos promowali za granicą?



to chyba tylko ivan i delfin hehe na buraczanej eurowizji



******



z której części naszej galaktyki przyleciałeś????? Obudź się, synu. Jaki Ivan i Delfin??? W Polsce rządzi muzyka rockowa. We wszystkich odmianach. Jest tak od piętnastu lat. Ta zasada jest super widoczna w tej chwili, kiedy o Sopot rywalizuje 9 "artystów" rockowych i jedna dance'owa Mandaryna. Nie grasz rocka - nie istniejesz. Dla mnie np. Kiliański i Emi, to jest dopiero gówno. To są dopiero muzyczne zera, które zeszłyby nawet niżej, gdyby nie władowano w ich promocję dziesiątek tysięcy złotych. Obudź się, przestań siać dezinformację i zaprzeczać oczywistemu.


Awatar użytkownika
przemal
Posty:179
Rejestracja:piątek 28 cze 2002, 00:00

Re: Ameryka a Polska

Post autor: przemal » środa 03 sie 2005, 17:57



z której części naszej galaktyki przyleciałeś????? Obudź się, synu. Jaki Ivan i Delfin??? W Polsce rządzi muzyka rockowa. We wszystkich odmianach. Jest tak od piętnastu lat. Ta zasada jest super widoczna w tej chwili, kiedy o Sopot rywalizuje 9 "artystów" rockowych i jedna dance'owa Mandaryna. Nie grasz rocka - nie istniejesz. Dla mnie np. Kiliański i Emi, to jest dopiero gówno. To są dopiero muzyczne zera, które zeszłyby nawet niżej, gdyby nie władowano w ich promocję dziesiątek tysięcy złotych. Obudź się, przestań siać dezinformację i zaprzeczać oczywistemu.

...

**********************





Czy ty na pewno wiesz co to jest rock? W Polsce rządzi muzyka rockowa? Z którego świata równoległego przybywasz?
Jestem absolwentem ASP w Krakowie, a więc jestem z innej branży :) Tworzenie muzyki traktuję jako hobby (bardzo ważne dla mnie hobby!).

ODPOWIEDZ