Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
...PIEKNO to kwestia gustu, a o gustach sie nie dyskutuje....
**********************
autentyczny cytat idealnie wpasowujący się w powyższe stwierdzenie:
"- Co to jest dzieło doskonałe?
- Dzieło doskonałe to takie, które mi się podoba."
Bardzo charakterystyczne dla naszych czasów - jak się kogoś poprosi o opis, opinięna temat jakiegoś utworu/dzieła itp. to ten ktoś opisuje wyłącznie siebie, poprzez eksponowanie własnych doznań... rzeczywiście ciężko z tym dyskutować.
**********************
autentyczny cytat idealnie wpasowujący się w powyższe stwierdzenie:
"- Co to jest dzieło doskonałe?
- Dzieło doskonałe to takie, które mi się podoba."
Bardzo charakterystyczne dla naszych czasów - jak się kogoś poprosi o opis, opinięna temat jakiegoś utworu/dzieła itp. to ten ktoś opisuje wyłącznie siebie, poprzez eksponowanie własnych doznań... rzeczywiście ciężko z tym dyskutować.
Jestem absolwentem ASP w Krakowie, a więc jestem z innej branży :) Tworzenie muzyki traktuję jako hobby (bardzo ważne dla mnie hobby!).
- macandroll
- Posty:506
- Rejestracja:sobota 10 cze 2006, 00:00
Re: Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
Cóż, znowu mieszana jest Forma z Treścią.
Na razie pomińmy FORMY.
Nie możemy powiedzieć, że w naszej muzyce nie ma wartościowych elementów treściowych. Są! Może nie są tak popularne, jak zagraniczne twory, ale przecież sam Piotr twierdzi, że popularność dzieła nie przekłada się na bezwzględną wartość.
Ale oryginalność również nie jest gwarantem duchowości. Czasem odwrotnie- opętania. Czyli blizn na duszy które nie leczą innych, a ranią.
Nie każde znamię jest piękne/brzydkie, tak jak nie każda historia jest ciekawa.
A co do samych Form. Na nie często składa się moda, jako język obowiązywania w środowisku. Bywają lansowane przez biznes, ale nie koniecznie to musi znaczyć, że nie powstały intencjonalnie. (choć nazewnictwo to rzecz wtórna i późniejsza)
Np. kiedyś Punk był wyrazem buntu, a teraz emo punk to ciuszki kupowane w orsayu. A dzieciaki to mylą.
Co do Form w muzyce. Nie jest tak, że cała awangarda to sztuka, a reszta to chłam.
Owszem prymitywna forma utrudnia przekaz, ale w rzeczy samej nie powinna być (forma) czynnikiem decydującym. Istotne są elementy treściowe, a te można znaleźć w wielu "przestrzeniach duchowych".
Oczywiście każdy dokona jakiegoś cięcia, że np "..." nie może być sztuką, bo forma jest uwłaczająca, albo nie rozumiem tego języka.
Cały problem ze sztuką, to jest jej multidyscyplinarność i wielogłosowość. Gdy dodamy do tego ewolucję w czasie, to robi się już niezły galimatias.
Są dziedziny muzyki które nie są dla mnie sztuką, ale nie znaczy, że należy je znieść czy nimi pogardzać.
Należy podkreślić jedno, że nawet jak coś nie jest sztuką, to nie znaczy, że nie ma żadnej wartości. Bo co do samych wartości to bywają rózne i należy je odróżniać.
W konsumenckim społeczeństwie wartością nadrzędną jest przyjemność. I choć sama w sobie nie jest zła (sam lubię) to ślepa pogoń za nią już jest pewnym odhumanizowaniem. A co najlepsze to tą pogoń kształtuje świat biznesu, karmiąc nas przekąskami, a obiecując nasycenie.
I o tym pisze Piotr, co prawda w ostrzejszym tonie i większą dezaprobatą.
Kiedyś pisało sie o triadzie wartości typu: Prawda, Dobro, Piękno.
A teraz mamy Opinię, Przyjemność, Ładność - ubrane w pozorny relatywizm, choć tak naprawdę wyłożony na tacy, jak rachunek w restauracji.
Mam dość "klasyczne" podejście do muzyki. Uwielbiam grać jazz, a szczególnie bossa novę, która przepełniona jest melodiami i zaskakującymi harmoniami.
I mimo, że duża część tych kawałków jest bardzo pogodna, to nic nie tracą w moich ocenach odnośnie sztuki wysokiej. Ba, nawet zyskują, bo pomagają żyć, a nie umartwiać się.
A Ci którzy grają na instrumentach, to wiedzą ile kunsztu trzeba włożyć by zagrać te z pozoru łatwe melodie.
Mówiąc o Heglu, to nie zapominajmy, że znaki ducha można również znaleźć u nas (choć nie jesteśmy najbardziej wiodącym narodem). I co z tego? Że jak ktos poszuka, to znajdzie więcej niż sie spodziewa. A że nie przekłada się to na wielkie zachodnie pieniądze? To co z tego...
Trzeba być otwartym.
A powołując sie na Nietzschego, pamiętajmy, że ten skończył samotnie rozmawiając z własnym koniem.
P.S.- trudno jest utożsamiać Rubika z Penderecekim, bo ten pierwszy to produkt medialny z pewnymi umiejętnościami muzycznymi i kompozytorskimi, a ten drugi to kompozytor, artysta tworzący- nie produkt medialny w genezie. To był jego sposób na Życie, a nie życie. A czy w danej koniunkturze czy w innej, to już kwestia poboczna lub indywidualna.
Na razie pomińmy FORMY.
Nie możemy powiedzieć, że w naszej muzyce nie ma wartościowych elementów treściowych. Są! Może nie są tak popularne, jak zagraniczne twory, ale przecież sam Piotr twierdzi, że popularność dzieła nie przekłada się na bezwzględną wartość.
Ale oryginalność również nie jest gwarantem duchowości. Czasem odwrotnie- opętania. Czyli blizn na duszy które nie leczą innych, a ranią.
Nie każde znamię jest piękne/brzydkie, tak jak nie każda historia jest ciekawa.
A co do samych Form. Na nie często składa się moda, jako język obowiązywania w środowisku. Bywają lansowane przez biznes, ale nie koniecznie to musi znaczyć, że nie powstały intencjonalnie. (choć nazewnictwo to rzecz wtórna i późniejsza)
Np. kiedyś Punk był wyrazem buntu, a teraz emo punk to ciuszki kupowane w orsayu. A dzieciaki to mylą.
Co do Form w muzyce. Nie jest tak, że cała awangarda to sztuka, a reszta to chłam.
Owszem prymitywna forma utrudnia przekaz, ale w rzeczy samej nie powinna być (forma) czynnikiem decydującym. Istotne są elementy treściowe, a te można znaleźć w wielu "przestrzeniach duchowych".
Oczywiście każdy dokona jakiegoś cięcia, że np "..." nie może być sztuką, bo forma jest uwłaczająca, albo nie rozumiem tego języka.
Cały problem ze sztuką, to jest jej multidyscyplinarność i wielogłosowość. Gdy dodamy do tego ewolucję w czasie, to robi się już niezły galimatias.
Są dziedziny muzyki które nie są dla mnie sztuką, ale nie znaczy, że należy je znieść czy nimi pogardzać.
Należy podkreślić jedno, że nawet jak coś nie jest sztuką, to nie znaczy, że nie ma żadnej wartości. Bo co do samych wartości to bywają rózne i należy je odróżniać.
W konsumenckim społeczeństwie wartością nadrzędną jest przyjemność. I choć sama w sobie nie jest zła (sam lubię) to ślepa pogoń za nią już jest pewnym odhumanizowaniem. A co najlepsze to tą pogoń kształtuje świat biznesu, karmiąc nas przekąskami, a obiecując nasycenie.
I o tym pisze Piotr, co prawda w ostrzejszym tonie i większą dezaprobatą.
Kiedyś pisało sie o triadzie wartości typu: Prawda, Dobro, Piękno.
A teraz mamy Opinię, Przyjemność, Ładność - ubrane w pozorny relatywizm, choć tak naprawdę wyłożony na tacy, jak rachunek w restauracji.
Mam dość "klasyczne" podejście do muzyki. Uwielbiam grać jazz, a szczególnie bossa novę, która przepełniona jest melodiami i zaskakującymi harmoniami.
I mimo, że duża część tych kawałków jest bardzo pogodna, to nic nie tracą w moich ocenach odnośnie sztuki wysokiej. Ba, nawet zyskują, bo pomagają żyć, a nie umartwiać się.
A Ci którzy grają na instrumentach, to wiedzą ile kunsztu trzeba włożyć by zagrać te z pozoru łatwe melodie.
Mówiąc o Heglu, to nie zapominajmy, że znaki ducha można również znaleźć u nas (choć nie jesteśmy najbardziej wiodącym narodem). I co z tego? Że jak ktos poszuka, to znajdzie więcej niż sie spodziewa. A że nie przekłada się to na wielkie zachodnie pieniądze? To co z tego...
Trzeba być otwartym.
A powołując sie na Nietzschego, pamiętajmy, że ten skończył samotnie rozmawiając z własnym koniem.
P.S.- trudno jest utożsamiać Rubika z Penderecekim, bo ten pierwszy to produkt medialny z pewnymi umiejętnościami muzycznymi i kompozytorskimi, a ten drugi to kompozytor, artysta tworzący- nie produkt medialny w genezie. To był jego sposób na Życie, a nie życie. A czy w danej koniunkturze czy w innej, to już kwestia poboczna lub indywidualna.
Muzyk, gitarzysta
Re: Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
wolabym porownanie Rubika z Góreckim
Szczerze (ale to moje zdanie!!!) uwazam Pendereckiego tez za produkt medialny - tylko mediów z poprzedniej epoki - no i obrotnej zony :)
a Górecki nawet niechetnie po odbiór nagród czy doktoraty honoris causa przychodzi :)
...tylko dygresja
Szczerze (ale to moje zdanie!!!) uwazam Pendereckiego tez za produkt medialny - tylko mediów z poprzedniej epoki - no i obrotnej zony :)
a Górecki nawet niechetnie po odbiór nagród czy doktoraty honoris causa przychodzi :)
...tylko dygresja
Re: Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
Od dłuższego czasu czytam wypowiedzi PiotraK i jako, że sam studiuję filozofię, to mogę Was zapewnić, że jego wtręty to nic innego jak tylko próba zwrócenia na siebie uwagi i zwykłe pompowanie ego. Problem powszechnie znany w naszym środowisku ;)
Sprawą, która mnie najbardziej nurtuje jest twórczość tego Pana. Czy ktoś mógłby mi użyczyć linku do jakiejś strony gdzie mógłbym się z nią zapoznać? Tak się dziwnie składa, że z reguły twory, które są poparte dziesiątkami stron wydumanej teorii nie reprezentują sobą niczego ciekawego. Tym bardziej jestem ciekaw jak to wygląda w tym wypadku. Zawsze ciśnie mi się na usta przykład amerykańskiego projektu Z'ev, który walenie rurką w różne dziwne przedmioty podbudowywuje pokaźnymi publikacjami na temat tego jakie to niezwykle ważne, pionierskie i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze.
Sam tworzę (anty)muzykę, która może być nazwana ambientem i mam nawet jakieś tam sukcesy. Wszystkie wydawnictwa jakie udało mi się wypuścić miały ściśle limitowany nakład i zawsze dochodziły do ludzi, którzy po prostu lubią takie klimaty. Nie ma z tego żadnych korzyści materialnych, ale jest ogromna satysfakcja. Nie mówiąc już o tym, ze udaje mi się obyć bez forumowego płaczu nad gustami plebsu.
Sprawą, która mnie najbardziej nurtuje jest twórczość tego Pana. Czy ktoś mógłby mi użyczyć linku do jakiejś strony gdzie mógłbym się z nią zapoznać? Tak się dziwnie składa, że z reguły twory, które są poparte dziesiątkami stron wydumanej teorii nie reprezentują sobą niczego ciekawego. Tym bardziej jestem ciekaw jak to wygląda w tym wypadku. Zawsze ciśnie mi się na usta przykład amerykańskiego projektu Z'ev, który walenie rurką w różne dziwne przedmioty podbudowywuje pokaźnymi publikacjami na temat tego jakie to niezwykle ważne, pionierskie i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze.
Sam tworzę (anty)muzykę, która może być nazwana ambientem i mam nawet jakieś tam sukcesy. Wszystkie wydawnictwa jakie udało mi się wypuścić miały ściśle limitowany nakład i zawsze dochodziły do ludzi, którzy po prostu lubią takie klimaty. Nie ma z tego żadnych korzyści materialnych, ale jest ogromna satysfakcja. Nie mówiąc już o tym, ze udaje mi się obyć bez forumowego płaczu nad gustami plebsu.
Re: Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
...Od dłuższego czasu czytam wypowiedzi PiotraK i jako, że sam studiuję filozofię, to mogę Was zapewnić, że jego wtręty to nic innego jak tylko próba zwrócenia na siebie uwagi i zwykłe pompowanie ego. Problem powszechnie znany w naszym środowisku ;)
Sprawą, która mnie najbardziej nurtuje jest twórczość tego Pana. Czy ktoś mógłby mi użyczyć linku do jakiejś strony gdzie mógłbym się z nią zapoznać? Tak się dziwnie składa, że z reguły twory, które są poparte dziesiątkami stron wydumanej teorii nie reprezentują sobą niczego ciekawego. Tym bardziej jestem ciekaw jak to wygląda w tym wypadku. Zawsze ciśnie mi się na usta przykład amerykańskiego projektu Z'ev, który walenie rurką w różne dziwne przedmioty podbudowywuje pokaźnymi publikacjami na temat tego jakie to niezwykle ważne, pionierskie i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze.
Sam tworzę (anty)muzykę, która może być nazwana ambientem i mam nawet jakieś tam sukcesy. Wszystkie wydawnictwa jakie udało mi się wypuścić miały ściśle limitowany nakład i zawsze dochodziły do ludzi, którzy po prostu lubią takie klimaty. Nie ma z tego żadnych korzyści materialnych, ale jest ogromna satysfakcja. Nie mówiąc już o tym, ze udaje mi się obyć bez forumowego płaczu nad gustami plebsu.
...
**********************
Hahahaha , HeMan
Sprawą, która mnie najbardziej nurtuje jest twórczość tego Pana. Czy ktoś mógłby mi użyczyć linku do jakiejś strony gdzie mógłbym się z nią zapoznać? Tak się dziwnie składa, że z reguły twory, które są poparte dziesiątkami stron wydumanej teorii nie reprezentują sobą niczego ciekawego. Tym bardziej jestem ciekaw jak to wygląda w tym wypadku. Zawsze ciśnie mi się na usta przykład amerykańskiego projektu Z'ev, który walenie rurką w różne dziwne przedmioty podbudowywuje pokaźnymi publikacjami na temat tego jakie to niezwykle ważne, pionierskie i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze.
Sam tworzę (anty)muzykę, która może być nazwana ambientem i mam nawet jakieś tam sukcesy. Wszystkie wydawnictwa jakie udało mi się wypuścić miały ściśle limitowany nakład i zawsze dochodziły do ludzi, którzy po prostu lubią takie klimaty. Nie ma z tego żadnych korzyści materialnych, ale jest ogromna satysfakcja. Nie mówiąc już o tym, ze udaje mi się obyć bez forumowego płaczu nad gustami plebsu.
...
**********************
Hahahaha , HeMan

Re: Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
co do PiotraK i jego filozofii sie nie wypowiem, nie jestem znawca tematu - tym bardziej ambientu.
Co do Ze'v (akurat nie znam) -- -- to juz mocny off-topic, acz mysle ze kiedys warto poruszyc tu te watki - muzyki serialnej, sonorystycznej, improwizowanej czy ogolnie wspolczesnej.
Ja tez kontestuje, jak Ty - sciemy niektorych ludzi/artystow - ale ze slucham/znam tworcow/poznaje te rozne"dziwne dzwieki" - niektorzy graja takie rzezy tak - ze bronia sie bez tych analiz-ideologii. Zreszta post-modernizm ogolnie lubi wypasione teorie, odniesienia, i kliki ooptymistycznych krytykow :)
Co do Ze'v (akurat nie znam) -- -- to juz mocny off-topic, acz mysle ze kiedys warto poruszyc tu te watki - muzyki serialnej, sonorystycznej, improwizowanej czy ogolnie wspolczesnej.
Ja tez kontestuje, jak Ty - sciemy niektorych ludzi/artystow - ale ze slucham/znam tworcow/poznaje te rozne"dziwne dzwieki" - niektorzy graja takie rzezy tak - ze bronia sie bez tych analiz-ideologii. Zreszta post-modernizm ogolnie lubi wypasione teorie, odniesienia, i kliki ooptymistycznych krytykow :)
Re: Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
Muzyka muzyka, ale jest takie pojecie jak showbusiness. Zdaje się, że ktoś tu o nim zapomniał.
- Soundscape
- Posty:2054
- Rejestracja:czwartek 15 mar 2007, 00:00
- Kontakt:
Re: Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
...Muzyka muzyka, ale jest takie pojecie jak showbusiness. Zdaje się, że ktoś tu o nim zapomniał....
**********************
A właśnie. Czyli podsumowując w showbiznesie i w mediach leci polski rock, pop, dance i, o czym nie zapominajmy, sporo hip-hopu. Ale nie patrząc na te interesy dzieje się dużo dobrych rzeczy i jak ktoś wie gdzie, kiedy i kogo szukać i słuchać, to dobra muzyka jest dla niego praktycznie wszędzie. Inną sprawą jest denerwujący showbiznes, który z kolei znajdziemy w każdym kraju. I wszędzie jest jakiś powszechny schemat co jest hitem, a co nie. Tego nie zmienimy niestety, ale nie warto się tym już denerwować. Róbmy swoje, wiemy czego lubimy słuchać, więc koncentrujmy się na tym.
**********************
A właśnie. Czyli podsumowując w showbiznesie i w mediach leci polski rock, pop, dance i, o czym nie zapominajmy, sporo hip-hopu. Ale nie patrząc na te interesy dzieje się dużo dobrych rzeczy i jak ktoś wie gdzie, kiedy i kogo szukać i słuchać, to dobra muzyka jest dla niego praktycznie wszędzie. Inną sprawą jest denerwujący showbiznes, który z kolei znajdziemy w każdym kraju. I wszędzie jest jakiś powszechny schemat co jest hitem, a co nie. Tego nie zmienimy niestety, ale nie warto się tym już denerwować. Róbmy swoje, wiemy czego lubimy słuchać, więc koncentrujmy się na tym.
Re: Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
Post został usunięty.
Ostatnio zmieniony piątek 01 lut 2019, 05:10 przez PiotrK, łącznie zmieniany 1 raz.
[Użytkownik usunął konto]
Re: Czy poza polskim rockiem i dance jest coś jeszcze?
zobaczcie jak to jest w USA
np. scena post-punkowa to prawie komercja ale jak to możliwe? ponieważ są ludzię co chcą ją promowac a promowanie to nie tylko założenie sklepu internetowego do którego się wejdzie z takim prawdopodobienstwem jak poszukując dajmy na to muzyki folkloru wietnamskiego :) tu chodzi o moblinosc ludzi jeżeli tam punkowiec to mały kapitalista i potrafi załozyc fizyczny sklep/radio/klub/periodyk który się wyróżni od reszty to dlaczego niby nie tu? ktos powie ze tam jest mniejszy terror fiskalny - fakt - byc może tam nie potrzeba łaski urzędnika który pozwoli coś tam coś tam byc może

