Nagłośnienie orkiestry symfonicznej

Tu jest miejsce na Wasze pytania i opinie. Można przedstawić swoje zdanie, niekoniecznie na tematy ściśle związane z tym, o czym piszemy w magazynie.
Awatar użytkownika
smiechu
Posty:599
Rejestracja:środa 30 kwie 2008, 00:00
Re: Nagłośnienie orkiestry symfonicznej

Post autor: smiechu » wtorek 24 cze 2008, 02:30

Calkiem mozliwe, ze cos rzeczywiscie na w/w imprezie moglo brzmiec lepiej, a brzmialo gorzez z winy ludzi, a nie sprzetu. Zwracam tylko uwage, ze to nie sa takie proste sprawy, jakby sie moglo wydawac.
...
********************
No i wlasnie dlatego ze to nie sa takie proste sprawy, zajmowac sie powini tym ludzie kompetentni...

Leff
Posty:545
Rejestracja:sobota 13 kwie 2002, 00:00

Re: Nagłośnienie orkiestry symfonicznej

Post autor: Leff » wtorek 24 cze 2008, 10:59

...A czy nagłośnienie było tam W OGÓLE potrzebne? Orkiestry symfoniczne zwykle dobrze dają sobie radę z natężeniem, po ilus set lat kombinowania instrumenty akustyczne są raczej głośne, może więc realizator powinien był po prostu wyłączyć sprzęt?
**********************
Nagłaśniałem orkiestrę kilka razy w plenerze i na próbach robiłem sobie różne eksperymenty. Najwięcej problemów robią smyki, które giną na powietrzu w konfrontacji z dęciakami na przykład. Bardzo dużo zależy od tego, czy orkiestra siedzi w muszli koncertowej, czy na zwykłej scenie. W muszli takiego problemu nie spotkałem i mikrofon przydaje się tam jedynie prowadzącemu. Natomiast na całkiem otwartych scenach smyki ginęły i radziłem sobie w ten sposób, ze właściwie to nagłaśniałem tylko smyki przy użyciu czterech pojemnościówek. Cała reszta i tak wchodziła na mikrofony i to w odpowiednich proporcjach. Korektora prawie nie ruszałem - jeśli wiało (utrapienie plenerów..) podcinałem trochę dół i było lepiej. Brzmienie było pełne i naturalne o autentycznej dynamice.
Leff - Szczecin

Antheck
Posty:180
Rejestracja:wtorek 04 cze 2002, 00:00

Re: Nagłośnienie orkiestry symfonicznej

Post autor: Antheck » wtorek 24 cze 2008, 14:03

...Byłem ostatnio na letnim koncercie "pod gołym niebem" (przepraszam wrażliwszych za element erotyki) orkiestry symfonicznej grającej muzykę filmową. Wszystko byłoby OK gdyby nie pewien "szczegół" - nagłośnienie.
*********************************

Pozwolę sobie na kilka punktów komentarza:

1. Wydaje mi się, że podstawa do takich rozważań jest odpowiedzenie sobie na pytanie: "co jest naturalnym brzmieniem?". jeśli założymy, że gramy w plenerze, bez doskonałego wnętrza, to naturalnym brzmieniem orkiestry będzie to o czym powiedział jeden z moich przedmówców: dęciaki b głośno nawet w dużej odległości od sceny, a smyki schowane itp.
Problem, jak sądzę, leży w tym że dla nas "naturalne brzmienie orkiestry" kojarzy się z wnętrzami (bądź choćby obiektami), które takiemu instrumentarium mogą znacząco pomóc - choćby kościoły o długich czasach pogłosu.
Czasami, jeśli organizator, bądź producent, imprezy chce uzyskać naprawdę ciekawe efekty w plenerze to stawia się linie pogłaśniające na które jest wysyłany sygnał z procesora pogłosowego i tworzy w ten sposób coś na kształt akustyki wnętrza

2. Jeśli chodzi o bliskie mikrofonowanie instrumentów klasycznych to zgodzę się z jednym z przedmówców, że jest duża różnica pomiędzy smykiem mikrofonowanym z daleka i za pomocą klipsu.
Tak jak różnica ta jest bardzo istotna w przypadku nagrań, tak w przypadku nagłośnienia pomija się ją na rzecz zaistnienia np. skrzypek w miksie - chodzi o to, żeby uzyskać jak największa separację od np. kotłów, trąbek czy nawet innych nowożytnych instrumentów. Występuje tutaj jeszcze problem fazowości poszczególnych sitek pootwieranych w różnych miejscach orkiestry. Pamiętajmy też o kwestii sprzężeń z przodami...
W przypadku nagłaśniania form muzycznych z użyciem klasycznych instrumentów stosowałbym zarówno klipsy jak i stojące "podpórki"

3. Odnosząc sie do imprezy od której rozpoczął się ten watek: może problemem było zastosowanie aparatury średniej jakości, albo jej złe zestrojenie, albo nawet kwestie słuchu realizatora.
Pozwolę sobie tutaj na dygresję: wielu z użytkowników tego forum zauważyło pewnie w ciągu ostatnich kilku lat ekspansje pewnej marki wytwarzającej skądinąd dobre systemy głośnikowe. Systemy te, choć o uznanej reputacji brzmią dość środkowo. Ich popularność jak sądzę wynika z faktu, że wielu "starych akustyków" ma dość spore ubytki słuchu w zakresie środka. Dzięki brzmieniu tych zestawów już na początku dźwięk w subiektywnym odczuciu jest dobry...

Myślę, że może ludzie którzy obsługiwali tę imprezę mieli gorszy dzień albo nie do końca mieli doświadczenie w tego typu realizacjach. Przyczyn może być wiele i nie zawsze są one do uniknięcia.
Pozdrawiam,
[addsig]
Stevie Wonder: "You're the best stage crew I've ever seen..."

pawelq
Posty:347
Rejestracja:piątek 19 sie 2005, 00:00

Re: Nagłośnienie orkiestry symfonicznej

Post autor: pawelq » wtorek 24 cze 2008, 18:19

Ich popularność jak sądzę wynika z faktu, że wielu "starych akustyków" ma dość spore ubytki słuchu w zakresie środka.
**********************
Ciekawa hipoteza - ale ubytki słuchu, zwłaszcza te skorelowane z wiekiem, najczęściej dotyczą góry.

Awatar użytkownika
CD-RW
Posty:279
Rejestracja:czwartek 19 lut 2004, 00:00

Re: Nagłośnienie orkiestry symfonicznej

Post autor: CD-RW » wtorek 24 cze 2008, 23:32

Naglasnianie orkiestry w plenerze to zadanie szalenie trudne. Mikrofony przypinane do instrumentow (szczegolnie smyczkowych) w dosc duzym stopniu oddaja brzmienie naturalnego instrumentu, natomiast zlozenie dzwieku z tych mikrofonow nie daje niestety dzwieku calej sekcji. Przesuniecie przypinanego mikrofonu o 2 cm (o co naprawde nietrudno) powoduje zazwyczaj znaczaca zmiane brzemienia, a mimo wielokrotnie powtarzanych prosb, muzycy zazwyczaj nie zwracaja na tu uwagi. Zazwyczaj trzeba dokonywac bardzo ostrych korekcji dotyczasych srodka i gory, co ciekawe im wiecej instrumentow tym wiekszych na poszczegolnych kanalach, mimo, ze pojedyncze instrumenty brzmia w miare naturalnie. Z calym drzewem problem polega na tym, ze nie ma jak przypiac do tego mikrofonu, wtedy roznice w odleglosci mikrofon instrument potrafia byc bardzo duze. Nawet nieznaczny wiatr moze naprawde narobic mnostwo klopotow. Jak sie do blachy przypnie mikrofony, to jeszcze jest do opanowania, a jak sie postawi statywy, to to samo co z drzewem. Kolejny klopot to bardzo duze przesluchy pomiedzy sekcjami.
Inna sprawa jest, ze realizatorzy maja do czynienia z orkiestra max kilka razy w roku (a i to pewnie tylko w duzych firmach) a na bieganie do filharmonii czasu brak.
Jeszcze inna sprawa, ze na powetrzu trudno o utrzymanie stroju, czy to ze wzgledu na pogode, czy warunki odsluchowe, a orkiestra jak nie stroi, to zeby nie wiem jak grala, nie brzmi. A jak klopot z odsluchem to klopot z timem, i wtedy juz nic nie pomoze.

Awatar użytkownika
_marek
Posty:150
Rejestracja:wtorek 27 mar 2007, 00:00

Re: Nagłośnienie orkiestry symfonicznej

Post autor: _marek » wtorek 24 cze 2008, 23:43

...A ja się zgodzę z JM. Nie chodzi mu o uzyskanie jak najnaturalniejszego brzmienia w kwestii bliskości omikrofonowania, tylko korekcji.

sprobuj sam

Coraz częściej spotykam się z tym że pasma środkowe i górne są przeraźliwie wyeksponowane. A z tym na pewno da sie zrobc porządek.

sprobuj sam
***********************

Nie do końca rozumiem, Czyżby w pewnych sytuacjach stworzenie jazgotu w pasmach MF i HF było nieodzowne? Nonsens.

Pod pojęciem podpórki rozumiem dokładnie to samo, o Ty Joachim, tylko nie wiem dlaczego zwróciłeś na to uwagę. Jakieś wątpliwości co do tego, że w plenerze mogą się przydać?

ODPOWIEDZ