Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
Te wielkonakładowe produkcje naprawdę są "lepsze" dlatego, że są powszechnie słuchane, czy są lepsze dlatego, że... tak o nich zadekretowano i wielu w to uwierzyło, iż tak zapewne jest?
**********************
nie są ani lepsze ani gorsze. Nie chodzi o ocenianie co jest lepsze, a co nie bo to kwestia gustu. Chodzi o szacunek dla artysty.
Madonna nie ma głosu - ale ciezką praca, masa wyrzeczeń itp doszła na sam szczyt.
Britney Spears spiewa pioseneczki dla malolatów - ale który z nas tutaj spokojnie dorówna jej aranżom.
Mark Knopler gar takie solówki, ze nawet ja je zagram, nie mówiąc o poziomie wokalu.
Z drugiej strony mamy silących sie na oryginalnosc "artystów", którzy komlikują sobie życie, bo sądzą, ze prostota jest zła (ja to tłumacze zakompleksieniem, ale moge sie nieznać).
Tu panienak wzieła loopa i zrobila z niego super kawałek (chyba super - nie slyszalem) w czym wy macie problem ?
P.S. Przepraszam, ze zle wypowiedzialem sie o Twojej muzyce - nieznam jej, chodzilo mi raczej o zobrazowanie sytuacjni niz krytyke. Wybacz.
Mayewsky
(GG - 4039365)
(GG - 4039365)
Re: Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
Post został usunięty.
Ostatnio zmieniony piątek 01 lut 2019, 06:34 przez PiotrK, łącznie zmieniany 1 raz.
[Użytkownik usunął konto]
Re: Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
Spójrz prawdzie w oczy ... nikt cie niechce słuchac.
**********************
Równie dobrze ktoś mógłby napisać: "Spójrz prawdzie w oczy... Nic nie umiesz zrobić bez gotowców".
Zostawmy tam moje nuty... Ale odpowiedz tak szczerze, dlaczego "nikt nie chce słuchać" takiej wspomnianej Lisy Gerrard, wytwórnia 4AD nie istnieje, Dead Can Dance jest nieznany w powszechnej świadomości, a na rynku istnieją spokojnie "artyści" (chętnie używasz tego słowa), których nakłady płyt sięgają nastu, ba setek - milionów? Oni są lepsi od tego "komercyjnego" undergroundu? Dlaczego? Odpowiesz mi konkretniej? Statystycznie? Miliony much wybierają gó**o, może i z nich powinniśmy wziąć przykład...
**********************
Widać my po tej stronie to ci, którzy słuchają właśnie np. muzyki z 4AD. Po tej drugiej stronie są ci, którzy słuchają muzyki typu Rihanna lub taką muzykę chcą tworzyć. Dalsza dyskusja chyba nie ma sensu.
Nikt nie chce byc wariatem ani nie chce cierpiec.
**********************
Wolę być wariatem i cierpieć, niż zatracić resztki indywidualizmu i podążać za głosem mediów. Nie chciałbym przed śmiercią stwierdzić, że umieram jako człowiek, którego równie dobrze mogłoby nie być, bo takich, którzy przeżyją całe życie konsumując papkę z telewizji i starając się nic sobie nie utrudniać są miliardy. To by była zwykła wegetacja - całe to życie straciłoby sens - a to byłoby najgorsze cierpienie.
Tyle jak chodzi o temat, który zaczął się od "ona użyła tamtego loopa!"
**********************
Równie dobrze ktoś mógłby napisać: "Spójrz prawdzie w oczy... Nic nie umiesz zrobić bez gotowców".
Zostawmy tam moje nuty... Ale odpowiedz tak szczerze, dlaczego "nikt nie chce słuchać" takiej wspomnianej Lisy Gerrard, wytwórnia 4AD nie istnieje, Dead Can Dance jest nieznany w powszechnej świadomości, a na rynku istnieją spokojnie "artyści" (chętnie używasz tego słowa), których nakłady płyt sięgają nastu, ba setek - milionów? Oni są lepsi od tego "komercyjnego" undergroundu? Dlaczego? Odpowiesz mi konkretniej? Statystycznie? Miliony much wybierają gó**o, może i z nich powinniśmy wziąć przykład...
**********************
Widać my po tej stronie to ci, którzy słuchają właśnie np. muzyki z 4AD. Po tej drugiej stronie są ci, którzy słuchają muzyki typu Rihanna lub taką muzykę chcą tworzyć. Dalsza dyskusja chyba nie ma sensu.
Nikt nie chce byc wariatem ani nie chce cierpiec.
**********************
Wolę być wariatem i cierpieć, niż zatracić resztki indywidualizmu i podążać za głosem mediów. Nie chciałbym przed śmiercią stwierdzić, że umieram jako człowiek, którego równie dobrze mogłoby nie być, bo takich, którzy przeżyją całe życie konsumując papkę z telewizji i starając się nic sobie nie utrudniać są miliardy. To by była zwykła wegetacja - całe to życie straciłoby sens - a to byłoby najgorsze cierpienie.
Tyle jak chodzi o temat, który zaczął się od "ona użyła tamtego loopa!"

Re: Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
nie są ani lepsze ani gorsze. Nie chodzi o ocenianie co jest lepsze, a co nie bo to kwestia gustu. Chodzi o szacunek dla artysty.
=======================
A gdzie szacunek do odbiorcy ?
Madonna nie ma głosu - ale ciezką praca, masa wyrzeczeń itp doszła na sam szczyt.
=======================
W takim razie wszyscy siedzimy na "ciężkiej pracy"...
Britney Spears spiewa pioseneczki dla malolatów - ale który z nas tutaj spokojnie dorówna jej aranżom.
=======================
A co ma Britney do aranży ? Panienka przychodzi na gotowe i "świeci" wszystkim czym ma.
Z drugiej strony mamy silących sie na oryginalnosc "artystów", którzy komlikują sobie życie, bo sądzą, ze prostota jest zła (ja to tłumacze zakompleksieniem, ale moge sie nieznać).
=======================
W ten sposób nadal nie możemy wyplemic disko polo.
Tu panienak wzieła loopa i zrobila z niego super kawałek (chyba super - nie slyszalem) w czym wy macie problem ?
========================
Rozumiem że są różne gusta ale wybaczcie, dla mnie to jest totalnym shitem. Zero pomysłu i podobne zdanie mam o większości popu od lat 90. Siusiu pop - łatwe pieniądze - zero muzyki.
[addsig]
=======================
A gdzie szacunek do odbiorcy ?
Madonna nie ma głosu - ale ciezką praca, masa wyrzeczeń itp doszła na sam szczyt.
=======================
W takim razie wszyscy siedzimy na "ciężkiej pracy"...
Britney Spears spiewa pioseneczki dla malolatów - ale który z nas tutaj spokojnie dorówna jej aranżom.
=======================
A co ma Britney do aranży ? Panienka przychodzi na gotowe i "świeci" wszystkim czym ma.
Z drugiej strony mamy silących sie na oryginalnosc "artystów", którzy komlikują sobie życie, bo sądzą, ze prostota jest zła (ja to tłumacze zakompleksieniem, ale moge sie nieznać).
=======================
W ten sposób nadal nie możemy wyplemic disko polo.
Tu panienak wzieła loopa i zrobila z niego super kawałek (chyba super - nie slyszalem) w czym wy macie problem ?
========================
Rozumiem że są różne gusta ale wybaczcie, dla mnie to jest totalnym shitem. Zero pomysłu i podobne zdanie mam o większości popu od lat 90. Siusiu pop - łatwe pieniądze - zero muzyki.
[addsig]
Bum cyk cyk... [I] a teraz skompresuj "bum" [/I]
- macandroll
- Posty:506
- Rejestracja:sobota 10 cze 2006, 00:00
Re: Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
...[...] nie są ani lepsze ani gorsze. Nie chodzi o ocenianie co jest lepsze, a co nie bo to kwestia gustu. [...]
**********************
A wiesz, co można przeczytać w prawie każdym podręczniku do estetyki? Że ogólne piękno, a subiektywny sąd smaku, to dwie różne sprawy. Coś jest piękne, albo brzydkie, zupełnie niezależnie od tego, czy podoba się to Tobie, czy mnie.
Niezłe, co?
...
**********************
Cóż Piotrze i się z Tobą zgodzę i nie zgodzę, chociaż sympatyzuję z poglądami pogłębiającymi ludzką wrażliwość.
Nie chciałbym aby ktoś odebrał mnie jako wymądrzającego się, ale myślę, że rys historii kilka osób może zainteresować.
Odnośnie znaczenia pojęcia estetyki to sprawa jest bardziej złożona. Bo tak naprawdę są dwa główne zwalczające sie obozy.
Pierwszy uważa, że przedmiotem estetyki jest piękno samo w sobie. Czyli nie tylko piękno w sztuce, ale również np. piękne czyny (etyka), podziw natury, uchwycenie piękna proporcji (geometria) itd.
Drugi obóz uważa, że przedmiotem estetyki jest budowanie teorii sztuki. Zajmnijmy sie tym drugim.
Tutaj znowu można mnożyć podejścia, ale warto wymienić historyczne dwa:
Obiektywistów (o nich pisze Piotr) którzy uważają, że piękno jest niezależne od gustów, ale w jakiś sposób partycypuje w idei piękna- czyli, że istnieją obiektywne kryteria "piękna", które poprzez wrażliwość, wyszkolenie i wolę można dostrzec. Jest to pewne odbicie ideii- często zniekształcane przez niedoskonałość materii itd.
Drugie podejście to panujący relatywizm czyli:
"Człowiek jest miarą wszechrzeczy". To jednostka decyduje co jest piękne.
Na podejściu obiektywistycznym budowana była cała sztuka akademicka do XXw. Relatywiści byli jakby nieczułą masą, aczkolwiek te obozy ścierały się od początku cywilizacji.
Dla obiektywistów jednym z ważniejszych kryteriów był KUNSZT i pogoń za doskonałością. Dla relatywistów jakby ŻOŁĄDKOWA RADOŚĆ i aprobata jednostek.
Dopiero MODERNIZM ożywił skostniałe struktury, wprowadzając nowe kryteria, ale też zarazem kupę śmieci.
Sam Modernizm zanegował KUNSZT, a naczelnym kryterium została NOWOŚĆ. To ona jest celem pogoni i rozwoju.
Świat sztuki przestał być autonomiczny i pomieszał się ze "sferą budżetową bytu". Biznes stał się napędem działań.
Kiedyś używając słowa KULTURA (znaczenie francuskie) myślało się o SZTUCE/KULTURZE WYŻSZEJ i takich obyczajach.
KULTURA (w znaczeniu niemieckim) to cywilizacja i prawo. Poprzez zmianę znaczenia kultury i przejęciu "nowości" jako ważnego czynnika cywilizacyjnego, sztuka wyższa staje się wypierana, bo jest niepraktyczna sama w sobie.
Kiedyś było prościej bo wyraźniej istniały obok:
Sztuka wzniosła, sztuka sakralna, sztuka ludowa, rzemiosło, rękodzielnictwo itd.
Teraz ważna jest nowość, prędkość oddziaływania, masowa produkcja, strategia- cechy cywilizacyjne.
Kolejnym zamachem na myślenie jest proste uproszczenie, że piękno utożsamia się z "ładnością". Tutaj powstaje cały plastik i zanegowana jest wrażliwość. Piękno nie musi być ładne! Piękno to może być cierpienie, ofiarność i inne "smutasy", które np. artysta przekazuje w swoich emocjach w dziele.
Jesteśmy bombardowni "ładnie" opakowaną papką i wmawiają nam, że piękno to silikonowy biust za 3000$, albo super fura.
Nie mówię, że to nie może być piękne, ale jakby mało jest alternatywy. Tutaj chodzi o KANONY piękna- pewne wzorce.
Idealny człowiek to KONSUMENT, który myśli, że myśli- tzn. wmawia się mu, że wszystko jest relatywne (czyli nie musi być np. wzniosłe i kunsztowne), można to kupić i to on wybiera, ale zarazem podkłada się mu pod nos gotowy wyrób, wzmacniając wszystko autorytetem showbiznesu, polityki czy innych haseł społecznych.
Zamazuje sie do końca granicę między sztuką i rzemiosłem, a raczej drugie zastępuje pierwsze.
Nie mam nic przeiw rzemiosłu, sam je uprawiam, ale oddzielam grubą linią od tego co "hoduję w duszy". Tzn. zaszczepiam w rzemiośle cechy kunsztu duszy, ale zupełnie inny jest cel. Ani gorszy, ani lepszy- ale inny.
Dla mnie kryterium głównym piękna w sztuce jest pewna doskonałość, narzędziowy kunszt, pewna genialność i wiarygodność wizji artysty. Szczerość...
Czy można dokonać tego przy pomocy presetu czy loopa? Pewno tak, ale same intencje mają przełożenie na wartość dzieła.
Ale na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie indywidualnie. Ta wewnętrzna uczciwość jest kryterium wiarygodności.
W dyskusji na forum pomieszane zostały "rzemiosło i sztuka".
W rzemiośle korzysta się z najłatwiejszych dróg do osiągnięcia celu, by produkt był zyskowny i wydajny. Nie znaczy, że musi być gorszy, ale ma inną funkcję.
W sztuce krąży się własnymi drogami, gdzie głównym kryterium jest zgodność z własnym charakterem, gustem, czy dla niektórych z własną duszą.
Nie wszystko co robimy musi być najwyższego lotu- rzemiosło to nie grzech- ale to co tak nazywamy (sztuką), to ważne aby takie było, a nie tylko to udawało.
Piękno może być radosne, optymistyczne i proste, ale stworzenie czegoś takiego jest najbardziej trudne. A wydaje mi się, że to najlepsza droga do dotarcia do zbombardowanego papką widza.
Mimo wszystko sztuka realizuje sie w pełni, gdy są odbiorcy, więc weźmy pod uwagę jej po części usługowy charakter.
Sorry za przynudzanie :)
**********************
A wiesz, co można przeczytać w prawie każdym podręczniku do estetyki? Że ogólne piękno, a subiektywny sąd smaku, to dwie różne sprawy. Coś jest piękne, albo brzydkie, zupełnie niezależnie od tego, czy podoba się to Tobie, czy mnie.
Niezłe, co?

...
**********************
Cóż Piotrze i się z Tobą zgodzę i nie zgodzę, chociaż sympatyzuję z poglądami pogłębiającymi ludzką wrażliwość.
Nie chciałbym aby ktoś odebrał mnie jako wymądrzającego się, ale myślę, że rys historii kilka osób może zainteresować.
Odnośnie znaczenia pojęcia estetyki to sprawa jest bardziej złożona. Bo tak naprawdę są dwa główne zwalczające sie obozy.
Pierwszy uważa, że przedmiotem estetyki jest piękno samo w sobie. Czyli nie tylko piękno w sztuce, ale również np. piękne czyny (etyka), podziw natury, uchwycenie piękna proporcji (geometria) itd.
Drugi obóz uważa, że przedmiotem estetyki jest budowanie teorii sztuki. Zajmnijmy sie tym drugim.
Tutaj znowu można mnożyć podejścia, ale warto wymienić historyczne dwa:
Obiektywistów (o nich pisze Piotr) którzy uważają, że piękno jest niezależne od gustów, ale w jakiś sposób partycypuje w idei piękna- czyli, że istnieją obiektywne kryteria "piękna", które poprzez wrażliwość, wyszkolenie i wolę można dostrzec. Jest to pewne odbicie ideii- często zniekształcane przez niedoskonałość materii itd.
Drugie podejście to panujący relatywizm czyli:
"Człowiek jest miarą wszechrzeczy". To jednostka decyduje co jest piękne.
Na podejściu obiektywistycznym budowana była cała sztuka akademicka do XXw. Relatywiści byli jakby nieczułą masą, aczkolwiek te obozy ścierały się od początku cywilizacji.
Dla obiektywistów jednym z ważniejszych kryteriów był KUNSZT i pogoń za doskonałością. Dla relatywistów jakby ŻOŁĄDKOWA RADOŚĆ i aprobata jednostek.
Dopiero MODERNIZM ożywił skostniałe struktury, wprowadzając nowe kryteria, ale też zarazem kupę śmieci.
Sam Modernizm zanegował KUNSZT, a naczelnym kryterium została NOWOŚĆ. To ona jest celem pogoni i rozwoju.
Świat sztuki przestał być autonomiczny i pomieszał się ze "sferą budżetową bytu". Biznes stał się napędem działań.
Kiedyś używając słowa KULTURA (znaczenie francuskie) myślało się o SZTUCE/KULTURZE WYŻSZEJ i takich obyczajach.
KULTURA (w znaczeniu niemieckim) to cywilizacja i prawo. Poprzez zmianę znaczenia kultury i przejęciu "nowości" jako ważnego czynnika cywilizacyjnego, sztuka wyższa staje się wypierana, bo jest niepraktyczna sama w sobie.
Kiedyś było prościej bo wyraźniej istniały obok:
Sztuka wzniosła, sztuka sakralna, sztuka ludowa, rzemiosło, rękodzielnictwo itd.
Teraz ważna jest nowość, prędkość oddziaływania, masowa produkcja, strategia- cechy cywilizacyjne.
Kolejnym zamachem na myślenie jest proste uproszczenie, że piękno utożsamia się z "ładnością". Tutaj powstaje cały plastik i zanegowana jest wrażliwość. Piękno nie musi być ładne! Piękno to może być cierpienie, ofiarność i inne "smutasy", które np. artysta przekazuje w swoich emocjach w dziele.
Jesteśmy bombardowni "ładnie" opakowaną papką i wmawiają nam, że piękno to silikonowy biust za 3000$, albo super fura.
Nie mówię, że to nie może być piękne, ale jakby mało jest alternatywy. Tutaj chodzi o KANONY piękna- pewne wzorce.
Idealny człowiek to KONSUMENT, który myśli, że myśli- tzn. wmawia się mu, że wszystko jest relatywne (czyli nie musi być np. wzniosłe i kunsztowne), można to kupić i to on wybiera, ale zarazem podkłada się mu pod nos gotowy wyrób, wzmacniając wszystko autorytetem showbiznesu, polityki czy innych haseł społecznych.
Zamazuje sie do końca granicę między sztuką i rzemiosłem, a raczej drugie zastępuje pierwsze.
Nie mam nic przeiw rzemiosłu, sam je uprawiam, ale oddzielam grubą linią od tego co "hoduję w duszy". Tzn. zaszczepiam w rzemiośle cechy kunsztu duszy, ale zupełnie inny jest cel. Ani gorszy, ani lepszy- ale inny.
Dla mnie kryterium głównym piękna w sztuce jest pewna doskonałość, narzędziowy kunszt, pewna genialność i wiarygodność wizji artysty. Szczerość...
Czy można dokonać tego przy pomocy presetu czy loopa? Pewno tak, ale same intencje mają przełożenie na wartość dzieła.
Ale na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie indywidualnie. Ta wewnętrzna uczciwość jest kryterium wiarygodności.
W dyskusji na forum pomieszane zostały "rzemiosło i sztuka".
W rzemiośle korzysta się z najłatwiejszych dróg do osiągnięcia celu, by produkt był zyskowny i wydajny. Nie znaczy, że musi być gorszy, ale ma inną funkcję.
W sztuce krąży się własnymi drogami, gdzie głównym kryterium jest zgodność z własnym charakterem, gustem, czy dla niektórych z własną duszą.
Nie wszystko co robimy musi być najwyższego lotu- rzemiosło to nie grzech- ale to co tak nazywamy (sztuką), to ważne aby takie było, a nie tylko to udawało.
Piękno może być radosne, optymistyczne i proste, ale stworzenie czegoś takiego jest najbardziej trudne. A wydaje mi się, że to najlepsza droga do dotarcia do zbombardowanego papką widza.
Mimo wszystko sztuka realizuje sie w pełni, gdy są odbiorcy, więc weźmy pod uwagę jej po części usługowy charakter.
Sorry za przynudzanie :)
Muzyk, gitarzysta
Re: Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
Post został usunięty.
Ostatnio zmieniony piątek 01 lut 2019, 06:34 przez PiotrK, łącznie zmieniany 1 raz.
[Użytkownik usunął konto]
Re: Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
========================
Rozumiem że są różne gusta ale wybaczcie, dla mnie to jest totalnym shitem. Zero pomysłu i podobne zdanie mam o większości popu od lat 90. Siusiu pop - łatwe pieniądze - zero muzyki.
...
**********************
Minałeś się z powołaniem chłopie... albo cierpisz na tę samą chorobę co Piotr K i paru jeszcze z tego forum. Czyli masz uczulenie na czyjś sukces a bardziej na stan konta tych, którym się cos udało w życiu bez wględu na sposób w jaki do tego doszli... Nie jestem jakimś wielkim fanem popu. Blizej mi do cieżkiej muzy (Metallica, Korn, System of Down) ale pop, ten z wysokiej półki (Rihanna, Madonna, itp) to dla mnie klasa i chylę czoła przed tymi artystami a bardziej przed kompozytorami tych piosenek. Chylę czoła również przez Vaderem, Behemothem, Anna Marią Jopek, Pendereckim, Dire straits, Heyem, Acid drinkers i wszystkimi wielkimi. Naprawde nie interesuje mnie ile mają na koncie i w jaki sposób tworzą swoja genialną muzę, czy za pomocą loopa czy na jednym akordzie...
- heathenichaer
- Posty:234
- Rejestracja:niedziela 12 sie 2007, 00:00
Re: Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
Minałeś się z powołaniem chłopie... albo cierpisz na tę samą chorobę co Piotr K i paru jeszcze z tego forum. Czyli masz uczulenie na czyjś sukces a bardziej na stan konta tych, którym się cos udało w życiu bez wględu na sposób w jaki do tego doszli...
Chylę czoła również przez Vaderem, Behemothem, Anna Marią Jopek, Pendereckim, Dire straits, Heyem, Acid drinkers i wszystkimi wielkimi. Naprawde nie interesuje mnie ile mają na koncie i w jaki sposób tworzą swoja genialną muzę, czy za pomocą loopa czy na jednym akordzie......
**********************
nie wiem czemu ale znowu czytam, że nasz brak akceptacji dla pewnych zachowań to nasza zazdrość sukcesu finansowego. Błąd! skąd ten pomysł, pewnie z braku zrozumienia całej tej IMO bardzo ciekawej dyskusji.
A wierz mi wymienieni przez ciebie artyści nie robią muzy na jednym akordzie. I pewnie dlatego ich cenisz, bo myzka którą zapodają nie jest beznamiętną papką. Dla części z nich praca nad muzyką jest "tworzeniem sztuki"
Obawiam się jednak że gdyby jednak była robiona na tym jednym akordzie to dalej by się wielu/tobie? podobała, bo taką by dostali na talerzu z kartką - świetna muzyka.
Chylę czoła również przez Vaderem, Behemothem, Anna Marią Jopek, Pendereckim, Dire straits, Heyem, Acid drinkers i wszystkimi wielkimi. Naprawde nie interesuje mnie ile mają na koncie i w jaki sposób tworzą swoja genialną muzę, czy za pomocą loopa czy na jednym akordzie......
**********************
nie wiem czemu ale znowu czytam, że nasz brak akceptacji dla pewnych zachowań to nasza zazdrość sukcesu finansowego. Błąd! skąd ten pomysł, pewnie z braku zrozumienia całej tej IMO bardzo ciekawej dyskusji.
A wierz mi wymienieni przez ciebie artyści nie robią muzy na jednym akordzie. I pewnie dlatego ich cenisz, bo myzka którą zapodają nie jest beznamiętną papką. Dla części z nich praca nad muzyką jest "tworzeniem sztuki"
Obawiam się jednak że gdyby jednak była robiona na tym jednym akordzie to dalej by się wielu/tobie? podobała, bo taką by dostali na talerzu z kartką - świetna muzyka.
Sztuka jest wycinkiem rzeczywistości widzianym przez temperament artysty - Émile Zola
@
dsi evolver, waldorf blofeld, bcr2000, m-audio fw 410, krk rp 6 g2, akg 271 studio, rode m3
@
dsi evolver, waldorf blofeld, bcr2000, m-audio fw 410, krk rp 6 g2, akg 271 studio, rode m3
- wishmaster
- Posty:287
- Rejestracja:piątek 30 mar 2007, 00:00
Re: Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
Minałeś się z powołaniem chłopie... albo cierpisz na tę samą chorobę co Piotr K i paru jeszcze z tego forum. Czyli masz uczulenie na czyjś sukces a bardziej na stan konta tych, którym się cos udało w życiu bez wględu na sposób w jaki do tego doszli...
....................................
Chyba tylko z kompletnego niezrozumienia problemu przypisujesz tutejszym "krytykom" kolorowej papki tak podle intencje :) Jesli ktos pamieta poziom
muzyki (a nawet POP-u) lat 80-tych, 70-tych, to roznica pomiedzy tym co
bylo wtedy a tym co jest dzisiaj - jest drastyczna. I wezmy pare przykladow
z brzegu, maszynki do robienia pieniedzy owczesnych czasow - a jest to np. ABBA, BeeGees, BoneyM i od groma pokrewnych... A reprezentanci tzw. "ambitnego popu" (w rozumieniu faktycznej POPULARNOSCI wsrod mas - tego sluchaly... nie przesadzajac - tez cale miliardy)... ano prosze, oto pop: Led Zeppelin, The Doors, Cream, Black Sabbath, David Bowie i tak dalej i tak dalej,
i tak dalej.
I o to w tym wszystkim chodzi. Trzeba byc na prawde chyba slepym, zeby nie widziec jak bardzo znizkowaly gusta muzyczne gawiedzi. Nad tym tutaj tak czczo debatujemy, zalamujemy rece :)
....................................
Chyba tylko z kompletnego niezrozumienia problemu przypisujesz tutejszym "krytykom" kolorowej papki tak podle intencje :) Jesli ktos pamieta poziom
muzyki (a nawet POP-u) lat 80-tych, 70-tych, to roznica pomiedzy tym co
bylo wtedy a tym co jest dzisiaj - jest drastyczna. I wezmy pare przykladow
z brzegu, maszynki do robienia pieniedzy owczesnych czasow - a jest to np. ABBA, BeeGees, BoneyM i od groma pokrewnych... A reprezentanci tzw. "ambitnego popu" (w rozumieniu faktycznej POPULARNOSCI wsrod mas - tego sluchaly... nie przesadzajac - tez cale miliardy)... ano prosze, oto pop: Led Zeppelin, The Doors, Cream, Black Sabbath, David Bowie i tak dalej i tak dalej,
i tak dalej.
I o to w tym wszystkim chodzi. Trzeba byc na prawde chyba slepym, zeby nie widziec jak bardzo znizkowaly gusta muzyczne gawiedzi. Nad tym tutaj tak czczo debatujemy, zalamujemy rece :)
sztuczna inteligencja jest lepsza od naturalnej głupoty
Re: Zyskowny hit, ale trochę wstyd?
Obawiam się jednak że gdyby jednak była robiona na tym jednym akordzie to dalej by się wielu/tobie? podobała, bo taką by dostali na talerzu z kartką - świetna muzyka.
...
**********************
czyli na jednym akordzie, znaczy zła? a skomplikowana harmonicznie - to dobra muza.
