Cóż, zależnie od imprezy - kiedyś na "pełen" live używałem (w chronologii) A-80+JV1080+MKS20+EX8000+parę innych modułów/A90EX/PC88MX/RD700GX na dół, Korg M1/T3/Trinity/Juno-Di na środku i D50/Motif ES/Virus KC/XS na górze (po drodze KUPĘ innych instrumentów, z ciekawszych Yamaha EX5, Creamware ASB Minimax, USE-AUDIO Plugiator, Alesis Fusion 6HD itd). Aktualnie mam RD700GX na dole ((choć RD2000 kusi

), do tego Juno Di+laptop, którego chętnie wymienię na DSkę nie dlatego że jakoś super brzmi, tylko ze względu na wymiary, wagę i wygodę (no i sample+sekwencer + extra waveformy):) - ewentualnie myślę o Numa Compact 2(X) z uwagi na wagę na małe eventy lub tzw. cocktail piano. Do tego mam Behringera UMX490 (fajna klawiaturka) i M-Audio Keystation Mini32 (mieści się w torbie) jak potrzebuję trzeciej klawiatury do dosłownie jakichś mini-wstawek z komputera, co jest koniecznością np. na bankietach, gdzie prócz tuszy/jingli pojawia się (prócz utworów jazzowych) dosłownie jeden czy dwa covery pop/r'n'b, gdzie trzeba użyć konkretnego brzmienia, które często trzeba samemu ukręcić i to dosłownie dwa-trzy razy - wygodniej jest skonfigurować maleńką klawiaturkę pod jedną wtykę niż bawić się w przełączanie

). Jeśli chodzi o interfejs audio, to kupę lat grałem na Tascamie US-122L (wcześniej inne opcje na FireWire, EMU, Edirole itd) - jednak ten interfejsik był ze mną najdłużej, jakość nie urywała nie wiadomo czego, ale był niezawodny i robił robotę

.
Co do softu, to kupę lat VSTi było u mnie okazjonalnie na live actach i w studio, dopiero w zeszłym roku kupiłem laptopa z mocnym i5 3,3 GHz w turbo, co WYDAWAŁO mi się że wystarczy - ale jak pokazał Keyscape i C7 Custom Piano - NIE wystarcza

(okazjonalne dropy przy bardzo szybkich "przebieżkach") i sam Eric Persing napisał wprost że polecają i7 (czytaj - 4 rdzenie) mimo, że mój CPU jest bardzo mocny jeśli chodzi o IPC/single thread. Kupiłem jakiś czas temu Zoom UAC-2, zachęcony niską latencją i jakością i tenże interfejs - jak na live - łeb urywa jeśli chodzi o jakość, latencję i kulturę pracy (jak na USB!). Jako że lapek oparty jest na HM86 (Lynx Point) i zapewnia 100% kompatybilność z moim interfejsem (7 i 8 generacja Intela w zależności od chipsetu i kontrolera USB robi naprawdę spore kłopoty), a laptop ma pełną kompatybilność zarówno z UEFI jak i z LegacyBIOS, nie zamierzam go zmieniać "bo są nowsze" (lepsze jest wrogiem dobrego), a jedynie dołożyć mu 4-rdzeniowy procesor. 8GB RAM (więcej nie użyję), 500GB HDD na dane i skromny M.2422 SSD 128 GB na system i Keyscape'a wystarcza w zupełności.
Co do softu - Omnisphere, Keyscape, Korg Legacy Collection, OP-X II Pro, Roland D50 i parę innych - generalnie wszystko co dobrze brzmi. Jako host wystarcza mi Reaper (już tyle lat razem...

), swego czasu używałem Live Professora, ale potrzebuję czegoś stricte pod live i coś STABILNEGO (a ten niestety się lubi wykrzaczyć pod nowszymi OS) i być może przesiądę się na Cantabile z uwagi na to, że nie we wszystkich pluginach presety da się przełączać przez komunikaty PC i muszę korzystać z tzw. snapshotów, co jest trochę upierdliwe (szczególnie jak wiem jakiego brzmienia potrzebuję np. grając solo i muszę klikać myszką albo przełączać całą scenę :/). Zresztą klawiszowcy z takim doświadczeniem, jak moje, wiedzą, że osobną sztuką jest pamięć, gdzie mamy dane presety i ich szybkie przełączanie

.
Generalnie od kiedy mam Keyscape to brzmienie ze stage piana ma dla mnie drugorzędne znaczenie (przynajmniej w kwestii piana/epiana, których używam większość czasu) - są jednak joby, gdzie komputer jest zbędny i wtedy RD-ek się "sprawia". Od kiedy mam wirtualnego D50, to wraz z Legacy Collection (M1!) i resztą mam "pokrycie" brzmieniowe (jeśli chodzi o covery) w 90% - te kilka presetów z DX7 można obejść, zaś analogi "obrobi" OP-X II Pro i Omnisphere. A sam config zależy od imprezy. Generalnie pracuję pod modowanym systemem operacyjnym z autorskimi tweak'ami - zero zwiech, BSOD i innego dziadostwa na "żywca"

.
Nawiasem, nigdy bym się nie przesiadł na 100% VSTi, mimo tego że jestem bardzo blisko zestawu idealnego - ze względu na stres związany z kontrolą kilku pluginów. Przerabiałem obsługę całego racka modułów (kręgosłup przy dźwiganiu, aj!), doszlifowuję setup VSTi (nie bez problemów), ale nie łudzę się, że jest rozwiązanie All-In-One. Na chałturze, która się zdarza czasami (Hej!! Chcecie poprawiny za 3K??), łudziłem się, że Motif XS zapakowany profesjonalnymi bankami da radę. Cóż - to chyba najbardziej uniwersalny instrument brzmieniowo i da się nim ograć bardzo wiele, ale jego charakter brzmieniowy jest - cóż - niewybitny. Dlatego też ostatnio idę bardzo mocno w jakość - aktualnie np. odtwarzam brzmienia Al Jarreau do dwóch coverów i walczę z odpowiednim portamento i decay'em na brassie. Wiem, że odbiorca na sali nie wyłapie różnicy, ale uwierzcie mi, że zdarza się, że podchodzi ktoś, kto na muzyce się zna, docenia pracę, przeważnie bierze wizytówkę i... daje kolejne zlecenie

.
Także warto iść w jakość - ta zawsze będzie w cenie. A że dopiero kilka lat temu VSTi doszło do poziomu, gdzie przegania hardware, zaś wychodzą interfejsy, które są w stanie zejść z latencją do poziomu syntezatorów sprzętowych, a jakością/dynamiką również nie mają się czego wstydzić (...ok, RME Babyface, byłeś pierwszy

), to w/g mnie komputery w muzyce (na żywo) to przyszłość. Tylko żeby było jeszcze komu grać - a przede wszystkim, komu słuchać (a mówiąc wprost - płacić godnie za to słuchanie). Ale to temat na osobny wątek...