Casio powiem szczerze wstydziłbym się przed kolegami
. Ale to fajny sprzęt dla kogoś kto ma aspiracje a nie ma zasobnego portfela. Był test tego klawisza na portalu i nie brzmi głupio, grać nie grałem. Pewną alternatywą jest też Kawai MP7 - niestety mało kto ryzykuje i go kupuje, ale podobno "daje radę", klawiaturowo mało co mu podskoczy (ale trzeba być też pianistą z prawdziwego zdarzenia żeby się nie zrazić). Ja też polecam każdemu RD700GX/NX lub RD800 - jak dla mnie (jazz/rozrywka) nic lepszego na dół chwilowo nie ma (mówię to z pozycji starego Kurzweil'owca). Na pewno na żywo nie zawodzi brzmieniem, a gra się bardzo przyjemnie, ma sporo użytecznych barw i niejeden recital/event/chałturę/galę obsłużył - zresztą na tych klapach jak się przypatrzysz to gra mnóstwo muzyków zagranicznych na profesjonalnym poziomie (a raczej grało) - zresztą na ridery liczą się tylko Rolandy RD i Nord Stage - ten drugi niestety ciut droższy.
Co do klawiatury, dla mnie to to samo co w PC3. Generalnie w ogóle nie warto chyba brać klawiatur zbyt ciężkich i "klasycznych", bo kto to będzie nosił - w/g mnie klapa do 25kg + futerał Romanowicz jest czymś akceptowalnym do noszenia w pojedynkę. Tutaj kłaniają się takie Casio czy inne kompaktowe stage-piana które ważą kilka kilogramów.
Nie daj się nabrać na wodotryski, one mają znaczenie w domu/studio/solo, ale na scenie liczy się "przebicie" - i to ma niestety garstka instrumentów. Co Ci po funkcjach, kosmicznych możliwościach, jak przywalisz piano i będzie "bzyczeć" na sztuce? Niejeden z nową klapą palił buraka że mu nie gada, a ktoś wchodził z Ensoniq TS12 czy M1 - "śmiali się, dopóki nie posłuchali, jak gram..."
)) (jak to w tych reklamach).
Tak więc na żywo liczą się (z tego co ja testowałem):
- Roland RD 700GX/NX (SX nie), RD-800, Fantom-G, V-Piano (kogo stać ;)), ew. Fantom X; z rzadkich instrumentów rewelacyjny był RD-500 - niestety klawiatura była strasznie łamliwa, za to brzmiał jak milion dolarów
- Kurzweil - Artis/Forte, PC3, nawet chyba SP4-88 i SP5-88 - ten sam silnik co PC3 ale nie słyszałem na żywo, ze starszych PC88MX, oczywiście nieśmiertelne K2500/K2600, w ogóle mało co od Kurzweil'a nie brzmi
- Yamaha - cóż, CP4 się broni, P120 zadziwiająco dużo ludzi uważa że jest super, generalnie dla mnie Yamaha na dół nie jest stworzona...
- Korg - Triton ale tylko Classic (brzmi lepiej niż Extreme), Trinity (chociaż same piana średnie, za to próbkowanie 48kHz+przetworniki czyniły z niego naprawdę konkretnie brzmiącą bestię), no i M1 i seria T - stare ale dosłownie rozjeżdżają brzmieniem "młodzież", z nowych Kronos ofkoz, M3 natomiast NIE brzmi dla mnie zupełnie
- Kawai - niestety nie grałem, ale M7/M11/ES7 są godne, M6 jak za dobre pieniądze też ujdzie, generalnie rewelacyjne klawiatury
To tyle ze stage piano, z syntezatorów np. to Access Virus (jakikolwiek), długo nic, reszta świata (aż tak duży jest skok w jakości i potencjale brzmienia na żywo). Na papierze wszystko jest świetnie, ale sprzęt trzeba zabrać na scenę, podpiąć z tyłu porządną paczkę basową, porządny piec, akustyczną perkusję (a czasami i sekcję dęciaków) i wtedy wychodzi szydło z worka
. Do dziś pamiętam jak wtopiłem z Alesis Fusion - na papierze bajka, na żywo MASAKRA.
Reasumując - podpatrz czego używają muzycy grający na żywo (a nie z playbacku) i posłuchaj płytek koncertów live - nikt z "bzyczkiem" nie jeździ na takie sztuki. Kwestia klawiatury zaś niestety jest sprawą indywidualną - trzeba jechać i ograć, nie ma rady
.